piątek, 30 maja 2014

17. Rozmowa mojego życia

Nie rozumiem idei tego całego obiadu. Jest normalny dzień pracy, na dodatek jutro lecimy do Soczi, a tymczasem Dawid sobie wymyślił uroczysty obiad przedigrzyskowy. I co? Oczywiście mamusia się zgodziła na zachciankę jedynego synusia. Paranoja. Aha, i oczywiście kogo zaprzęgli do roboty jak przed Wigilią co najmniej? No to chyba nie wymaga większych tłumaczeń.
Przybywa Izunia, cała wiotka, zgrabna i powabna, najnowsze szpilki, jakaś kiecka, fryzura, makijaż, biżuteria, jakieś inne dupesrołki... Czy ona się na audiencję do królowej wybiera? Nie muszę chyba zaznaczać, że sama mam na sobie moje odwieczne dresy, prawda? Za nią wbijają państwo Kasprzyccy, również w stroju sugerującym, że zarabiają po 10 tysięcy miesięcznie na rękę.
- Dzień dobry - suszy zęby od progu Izunia.
Już się nią teściowa-to-be zajmuje, cmoka powietrze koło jej policzków, płaszczyk wiesza, kolczyki chwali... No Boże drogi. Przecież ona za każdym razem wygląda jak lalka z obrazka, czy jest sens wciąż odwalać tę samą szopkę?
Ze schodów zbiega Dawid. No niechże tak do niej nie leci, bo rymnie na dziób, wszystkie zęby na podłodze zostawi, a ona przecież na pewno nie będzie chciała takiego szczerbatego. A i rodzice również takiego zięcia nie bardzo.
Wychylam się z kuchni, wrzeszczę na wszelki wypadek dzień dobry, żeby mnie za niewychowaną przypadkiem nie wzięli i wracam do swoich zajęć. Trzeba ten cholerny sos przecież jakoś doprawić.

Już po deserze, atmosfera iście szampańska, tylko ja się nie wpasowuję do trendu, bo raz, że mi się kazali ubrać jak człowiekowi, a dwa, że jeszcze za kelnerkę muszę robić.
- To co, my się chyba będziemy zbierać - wtrąca pan tatuś Izunii.
- Nie, nie, nie - zdecydowanie sprzeciwia się Dawid. Nie wiem dlaczego, ale mnie się tu coś nie podoba. - Chcielibyśmy coś ogłosić.
O żesz w mordę.
Izunia wstaje, za ręce się łapią.
- Otóż zaręczyliśmy się i planujemy ślub na wakacje.
I w tej całej euforii, jaka następuje po tych słowach chyba nikt nie zauważa, że z brzękiem na podłodze ląduje cała taca szklanych pucharków po lodach.
Tak, to ja. Właśnie w ten sposób wyraża się moja radość, tak coś czuję. Odruch bezwarunkowy.

Zasadniczo wydawało mi się, że my na Igrzyska zimowe pojechaliśmy. A tymczasem za oknem pokoju rośnie mi palma. Autentyczna, tropikalna roślinka.
Drynga mi telefon.
- No już - mówię tylko i rozłączam się.
Bo przecież Skrobot już czeka na dole od dobrych dziesięciu minut. Trzeba trochę tej Rosji pozwiedzać w końcu.
Telefon drugi raz dzwoni. No co on się tak dobija, to ja nie wiem. Przecież już idę.
Wychodzę przed hotel i normalnie prawie ślepnę. Słońce tak daje po oczach i tak ciepło jest, że ja się nie dziwię, że odsetek śniegu w tym regionie wynosi jakieś zero procent. Tylko kto im te Igrzyska dał? Cóż, zapewne pan Putin wyłożył stosowną kwotę rekompensującą uniedogodnienia klimatyczne.
A ja przepraszam bardzo, gdzie ten Kacper się podziewa? Na mnie to dzwoni, a sam się pojawić nie ma zamiaru. Już ja bym mu oddzwoniła - gdyby nie to, że telefon zostawiłam na górze.
Okej, mogę poczekać. Najwyżej zesmażę się na węgiel. Może mi chociaż trochę tłuszcz wytopi. Przysiadam sobie na ławeczce i zamykam oczy.
- Mania! - słyszę prawie w tej samej chwili.
O nie.
Podnoszę głowę i spoglądam na Morgensterna. No cóż, nie wygląda na specjalnie pokrzywdzonego przez los.
- Cześć, jak ja cię dawno nie widziałem - przysiada się uśmiechnięty.
No i bardzo dobrze, teraz też by się obeszło.
- Pokazywałem ci ostatnie zdjęcia Lily?
Chłopie, ty mi już pokazałeś miliard zdjęć swojego dziecka, trzy w tę czy w tę nie robią różnicy.
- Nie sądzę.
- To patrz - wyjmuje smartfona i zaaferowany prezentuje mi córkę. No pięknie, ślicznie. Tylko co mnie to obchodzi? - podobno do mnie jest podobna, jak myślisz?
Zabawne. Przy tym słońcu to ja zdjęcie ledwo widzę, a co dopiero, żeby mu je rozkładać na czynniki pierwsze. Ale tak, jest podobna.
- Owszem.
- Wiesz co, muszę ci jeszcze jedno powiedzieć: Kristina się zgodziła do mnie wrócić. Starałem się tak, jak mi kazałaś.
Ja? To chyba musiało być dawno i nieprawda.
- Super.
- Mania - Morgi zagląda mi w twarz. - Coś się stało?
- Nie.
- No widzę przecież. Wcale we mnie nie rzucasz sarkazmem. W zasadzie to wcale ze mną nie gadasz. Co jest?
Mógłby sobie iść? No mógłby?
- Marzenka! Jestem już - do akcji wkracza Skrobot. No nareszcie.
- Gdzieś ty się podziewał?
- No przecież dzwoniłem, ale mi nie dałaś dojść do słowa, a potem nawet nie odbierałaś. To jak ci miałem przekazać, że mi u trenera dłużej zejdzie?
- Aha, no jasne. Wszystko na mnie. Sms-a nie można było napisać?
- A odebrać nie można było?
- Odebrałam!
- Powiedziałaś no już i był koniec rozmowy.
- Uch, jak ja cię nie cierpię!
No bo naprawdę. Nie da się inaczej? Już byśmy lepiej stąd poszli, a nie, że się kłócimy i mamy Morgensterna za publikę.
- Dobra Manieczka, daj spokój. Idziemy?
- Idziemy - podnoszę się z ławki i staję koło Skrobota. I dlaczego on mnie obejmuje ramieniem? - Nie pozwalaj sobie.
- Ładnie wyglądasz.
- Puść mnie lepiej. Bo ci przywalę.
- No jak tam sobie chcesz. Zawsze możesz zostać i porozmawiać sobie jeszcze z kolegą AUT-em.
- Wiesz, dobrze, że on cię nie rozumie. Idziemy, cześć - odzywam się po angielsku do Morgensterna i ruszamy podbijać Soczi.

No dobra, w sumie to całkiem niebrzydkie to miasto jest. Na wakacje tu mogę od biedy kiedyś przyjechać. 
- Ej, przypomniało mi się - przypomina się Kacprowi. - Kraft sobie zamawia u ciebie wieczór.
- Słucham?
To brzmi źle. Bardzo źle.
- Szkoda, że nie widzisz swojej miny - śmieje się Skrobot. - Ma przyjść po porady w kwestiach damsko-męskich, bo chce coś tam kupić tej swojej dziewczynie na pamiątkę. A tak w ogóle to ja całkiem dobrze umiem niemiecki, ale jak on mi zaczyna coś opowiadać to wymiękam. Nie wiem, dlaczego.
- Ja wiem. Kraft ma tendencję do wypowiadania trzech tysięcy słów na minutę i zjadania końcówek. Wszystko z tobą w porządku.
- To dobrze. A! Dzwonił do mnie Biegun. Mówił, że musi ci się - cytuję - czymś pochwalić. A raczej kimś. I że to ważne, więc czy mogłabyś od niego czasem odebrać telefon?
- O doprawdy, ja nie potrzebuję już żadnych telefonów odbierać, bo widzę, że ty mi Kacperku za jakąś sekretarkę robisz.
- Ta ironia to zupełnie niepotrzebna. Powinienem pobierać opłaty.
- A czy cię ktoś prosił? Ja widzę, że ty wolontariat uskuteczniasz.
- Dobra, dobra. Patrz, ładny ten znicz. 
No Boże drogi, a dlaczego miałby być nieładny? Wszystko jest ładne. Żeby jeszcze do tego ładnie skakali to już będzie w ogóle super. 
- Mogę ci strzelić focię, jak ci się tak podoba. 
- Możesz. Pod warunkiem, że też na niej będziesz.
- O w życiu. 
- Bo?
Bo połączenie Marzeny Kubackiej i obiektywu może się skończyć tylko i wyłącznie pęknięciem obiektywu. Proste.
- Bo nie.
I tym sposobem powstaje zdjęcie li tylko samego znicza. Nie to nie, ja mu proponowałam, że się w fotografa pobawię. 
- A powiedz mi, długo na mnie czekałaś przed hotelem?
A co taki ciekawy? Trzeba było szybciej przyłazić, a nie teraz się pytać.
- Wystarczająco.
- I pogadałaś sobie z Morgensternem?
Tak, kurwa. Rozmowa mojego życia.
- Trochę.
- A... o czym?
- Co cię to obchodzi, przepraszam bardzo?
- Pytam tylko, nie wolno?
- Nie.
- Bo nie wyglądałaś na specjalnie zadowoloną z jego towarzystwa.
- Skrobot, o co ci chodzi? Nie dość, że mi robisz za sekretarkę, to jeszcze za anioła stróża?
- No mogę.
- Ale ja nie chcę.
Nie i już. Niech się wszyscy ode mnie odpierwiastkują. 
- No jasne. Typowa Mania. A potem będziesz przez niego ryczeć po kątach. 
- Słu...cham?
- No co - nie mam racji?
- Nie, nie masz racji. Idziemy coś zjeść. Natychmiast. A jak jeszcze raz wspomnisz o Morgensternie to ci przywalę. Ostrzegam uczciwie.
- Już to zrobiłaś nie raz.
- I jeszcze nie raz zrobię.
__________

Z Manią to jest tak, że nawet jak nie mam weny, to jestem w stanie coś naskrobać. Ciekawe. Ale chyba już przydługie się to opowiadanie robi.
A w ogóle to zdaję sobie sprawę z zaległości, próbuję to jakoś ogarnąć. Dajcie czas ;)

19 komentarzy:

  1. A jednak, trafił! Nie zorientował się chyba do końca z genialności swojego toku myślenia, ale trafił w dziesiątkę, tylko go ta głupia Mańka spacyfikowała, zamiast z godnością wyryczeć się w rękaw, jaki to ten świat niesprawiedliwy.
    Nawet braciszek sobie życie układa. A ona jakoś nie może.
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Mania!
    Jej braciszek to chyba jakiś ślepy z całym szacunkiem do jego sympatii, ale zaręczyny i ożenek? Może Dejvi się wcześniej gdzie uderzył tylko nie pamięta?
    Jakby co to przygarnę chętnie Manię, by nie musiała się męczyć Izunią ;)
    Ach, pięknie ci dziękuję, bo mimo braku weny akcja rozmowy Skrobot z Manią mnie rozbroiła i ubawiła po pachy i tak trzymaj! Ja ich uwielbiam w duecie! :)
    A jaka Mania rozchwytywana! :D Na wszystkie strony i Skrobcio będący aniołem oraz sekretarką, ja bym nie pogardziła. Dziewczyno masz ideał przed sobą, no może nie taki idealny, ale do kochania jak najbardziej ;)
    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest Mania, nareszcie! :D
    Mania nie martw się, ja podobnie zareagowałam na wiadomość, że mój braciszek zostanie tatą, a przeżywałam to już trzy razy, zaręczyny to jeszcze nic strasznego.
    a! widzę, że panna Kubacka walnęła focha na Morgiego i teraz za dużo sobie nie pogadają, ale skoro on nawet nie pamięta, że ją całował. Czy może jednak? Poradę sprzed pierwszego upadku zapamiętał.
    Tylko, że ja wciąż jestem Team Skrobot i chcę Panią Skrobot, a nie Frau Morgenstern.
    czekaj, czekaj czy ten dopisek ma oznaczać, że szykujesz się do zakończenia? Nie! Nie! Nie! Trzy razy nie!
    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi to się wydaje, że Izunia może taka zła nie jest ( albo Dawid jest ślepy), a Mania po prostu jest...no cóż... zazdrosna. Bądź co bądź to brat jest, bliźniak w dodatku, więc ja się nie dziwię.
    Zaręczyny- to i ślub będzie! Ślub z Manią, Skrobotem i wszystkimi wariatami to coś godne opisania ;)
    Ta scena z Morgim ścisnęła mnie za serce. Bo on taki szczęśliwi, Lili, Kristina, a Mania cierpi. A jak Mania cierpi, to i Skrobot cierpi. Tyle, że bardziej fizycznie.
    Cieszę się z tego nowego rozdziału i proszę ładnie o więcej jak najszybciej, kochana.
    Buźki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Matko! Dejvi się żeni!? To jeszcze do mnie nie dotarło... Przecież to jest pomysł kosmiczny i idiotyczny ? No czy on na serio jest taki głupi!? Znaczy my wszyscy wiemy że TAK ale że aż taaaaak !?
    A ten Morgi to też już nie wie co mówi... Kolejny przygłup w tym skocznym świecie... Ahhh biedna ta Mania. I jeszcze Biegun dołożył, bo myślę że znalazł sobie wybrankę serca...
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Manię, tfu, kocham jej sposób bycia <3
    Kolejny dobry rozdział. I powiem, że chcę więcej :P

    P.S.
    Wybacz krótki komentarz, ale eseji pochwalnych nie umiem pisać, a tutaj już powinnam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ona chce od biednego Dejviego? Chłopak dorósł, chce się ustatkować, a ta nie i nie.
    Ale fajnie, że już w Soczi jesteśmy ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. No i proszę;)
    Nie ma siły na miłość, nie da się na nią zaszczepić ani przed nią zabezpieczyć. Nawet naszą Manię dopadło. To znaczy dopaść to ją już wcześniej dopadło, ale teraz sama się do tego przyznała. I kompletnie nie wie jak się ma zachować, skąd ja to tak na boku znam.
    A ten musiał akurat wtedy mózg utracić- wchodząc w nastrój tej historii- bo tu to wszystko da się jakoś przeboleć, tal jest uroczo opisane. A w realu to nie chce mi się pod żadnym pozorem do tego Nad Mittendorf wracać.
    I wróci do narzeczonej i do córeczki. Niby tak jak powinien. A naszej Mani Skrobot zostanie i Kraft od biedy b, bo Kubacka jest niezniszczalna, a tamta wcześniej czy później siły do tego wariata straci;)
    Chyba, że jest nadzieja, że poirytowany Kacperek zdzieli Morgiego i pamięć mu wróci.
    Na boku, już widzę jak się przez przypadek z Kraftem do lasu przespacerował;)
    Może on faktycznie ją kocha? Co nie zmienia faktu, że jestem TeamMorgi.
    Aaaa, no i gratulujemy Dejviemu. Byle tylko Marzenka jeszcze opiekunką do dzieci nie została.
    Ona już ma za dużo dzieci;p
    Buziaczki<3
    I to może trwać wiecznie, wcale nie jest zbyt wiele<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, Mania. Ty przyznaj się po prostu, że jesteś zazdrosna i nie chcesz być starą panną. Szczególnie, że Morgi wspaniałomyślnie postanowił wrócić do swojej rodziny.
    Ale zawsze jest Skrobot, który ryzykuje utratą ślicznych ząbków, byleby jej pomóc. I ja od początku jestem TeamSkrobot.
    No weź. Ta historia jest genialna i nawet nie myśl sobie, że przydługa.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ouu zazdrosna Mania ^^ ja i tak ją lubię :D w sumie się nie dziwię xD tylko, że Dawid nie wybrał za dobrze, no ale ok...
    pozdrawiam i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie przydługie? To jest rewelacyjne i zdecydowanie powinno trwać jak najdłużej. Nawet nie myśl o kończeniu tego!
    Każde starcie Mani z Izunią mnie rozbraja. Te dwie panie są tak niesamowicie różne i te wszystkie komentarze Kubackiej na temat przyszłej żony Dawida po prostu są genialne. Biorąc pod uwagę, że jestem zdecydowanie bardziej podobna do Marzenki i o laluniach porównywalne zdanie, to po prostu wielbię każde ich spotkanie i te trafne spostrzeżenia panny w dresie. Mimo to zaczynam jednak mieć takie wrażenie (podobnie chyba jak Mouse z tego co widziałam w komentarzach) że Iza wcale taka straszna nie jest tylko Mania zazdrosna i uprzedzona do panienek jej pokroju. No chyba, że Dawid aż tak głupi i ślepy, a raczej nie ślepy, bo to by własnie wyglądało na to, że jedynie na wygląd lali poleciał. W dodatku ci jej rodzice, obnoszący się z zamożnością... kurcze może jednak wrócę do tego, ze Izunia zła, a Dejvi płytki. W każdym razie po prostu kocham także ich starcie.
    Sochi i palmy :D 'Zasadniczo wydawało mi się, że my na Igrzyska zimowe pojechaliśmy. A tymczasem za oknem pokoju rośnie mi palma.' rozbroił mnie ten tekst, ale właśnie takie były te Igrzyska. Pokręcone, z temperaturą i aurą iście wakacyjną.
    Tylko znów mi się serduszko krajało, jak Morgi przylazł i zaczął tak gadać o dziecku (w sumie do dziecka to chyba Mania przyzwyczajona) i o Kryśce. Niby fajne, że wrócił do rodziny - nigdy nie rozumiałam jak można rzucić taka pannę jak Kryśka i to jeszcze z kilkumiesięcznym dzieckiem - ale po co wcześniej Manię bałamucił. Kurcze, Thomas, mam ochotę ci grzmotnąć jeszcze raz w ten łeb, żebyś sobie przypomniał o pocałunku z Manieczką, bo ja tam całym serduszkiem jestem za Frau (ała) Morgenstern. W dodatku jeszcze wyskoczył z tym 'tak jak mi kazałaś'. Ehhh Morgi, Morgi. Dupo wołowa ty! Dobrze, że Skrobot przylazł wreszcie. W ogóle to dobre było z tym, że on dzwonił, że się spóźni a Mania tylko 'no już' i leci :D Nie ma to jak komunikacja.
    Ja tam jednak cieszę się najbardziej z tego tam ukrytego między wierszami podrywu Krzysia :D Tylko mam nadzieję, ze to jednak nie ta od karabinu, bo mimo wszystko do niej sympatią nie pałam, ale Krzysio chyba się w niej mocno zadurzył, więc kto wie czym (kim) on sie tam chce chwalić.
    No i Mania reaguje na zdjęcia dokładnie tak jak ja :D
    Po prostu nie da się tej dziewczyny nie lubić. Jest genialna i chce jej dużo, dużoooo.
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  12. No patrz, Mania, Dawid się zaręczył, żenić się będzie, chce się ustatkować, a ta nic. Ani Morgi - który to wystrzelił z tym powrotem Kristiny jak piorun z jasnego nieba - ani Skrobot - który naraża siebie, aby tylko dogodzić tej naszej Marzence. Przyszły mąż, czy chociaż chłopak będzie miał z nią ciężko, o ile ona do siebie kogoś tak blisko dopuści XD
    To co? Nie mogę się doczekać aż nam opiszesz ślub Izy i Dawida, na pewno będzie fajnie i nie obejdzie się bez spięć na linii Mania-Izunia.
    Czekam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sensacja dnia!!!
    Dawid się żeni, o matko padłam jak przeczytałam ten fragment. Ale jeszcze lepsza była reakcja Mani :D Ona chyba jest zazdrosna o braciszka, nie znam się na relacjach bliźniaków, ale może odczuwać niejako strach przed utratą brata. I wiesz co, marzy mi się taka konfrontacja pomiędzy Manią a Izunią - To byłoby starcie gigantów :D
    A do Morgiego nie mam słów. Ja rozumiem, że przeżył ciężkie chwile, ale mam ochotę palnąć go w łeb (żałuję, że nie zrobiła tego Mania) za to co jej robi. Naprawdę jest mi jej żal.
    Pozdrawiam Marzycielka

    ps. przepraszam za jakość komentarza, ale ostatnio wybitnie jestem do tyłu tej kwestii :-(

    OdpowiedzUsuń
  14. No proszę, Morgi postanowił wrócić do matki swojego dziecka. A Marzenka wydaje mi się być trochę zazdrosna, czyż nie? ;) Ciekawa jestem, jak to dalej się potoczy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet nie chce mi się myśleć jak musiała się poczuć Mania, kiedy usłyszała od Morgiego że chce wrócić do byłej dziewczyny. No przecież gdyby nie jego wypadek i częściowy brak pamięci , to chyba bym go skrzywdziła, tak jak on krzywdzi Manię!
    Na szczęście jak zwykle Skorbot przychodzi z pomocą i jak zwykle wkurza dziewczynę ;) Na takiego przyjaciela zawsze można liczyć. Zawsze doprowadzi ją do normalnego stanu ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. dotarłam. Nie ma co, rychło wczas =.='
    hahaha, a ja od początku rozdziału wiedziałam, że Dawidek się będzie oświadczał! Jestem genialna xD
    Rozmowa Mani z Morgensternem nie była zbyt przyjemna, ale za to jestem pewna, że prędzej czy później, pewnie później, ale to nieważne, wyjdzie jej to na dobre.
    Biedna Mania, co ci skoczkowie od niej chcą?
    I nie pie*dol, wcale się to opowiadanie nie przeciąga xD O mnie możesz ciągnąć je w nieskończoność, pod warunkiem, że wcześniej zdradzisz, kto skradł serce Mani :D

    OdpowiedzUsuń

  17. świetne ;)
    Zapraszam do mnie;
    http://my-life-my-game-and-my-rules.blogspot.com/
    http://nieznane07.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. No,już ja naprawdę nie wiem,dlaczego kubacka para bliźniaków nie doświadcza podobnych uśmiechów losu,bo wszak doskonale wiadomo,że bliźniaki dzielą ze sobą również wydarzenia życiowe. Tak też albo Dawid powinien porzucić pomysł z ożenkiem,albo Marzena powinna ciągnąć los i wybrać,czy jednak Polak czy może Austriak. Szczęśliwą być,och!
    Pozdrowienia!Cmok!Cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak czytam opisy tej Izuni to aż mi się nóż w kieszeni otwiera, więc ja się wcale Marzence nie dziwię, że tak zareagowała na zaręczyny i ślub XDD

    OdpowiedzUsuń