poniedziałek, 30 czerwca 2014

18. Na trzeźwo tego nie idzie ogarnąć

Ten sezon jakiś inny był niż poprzedni - mój pierwszy. A przecież Kamil analogicznie rozwalił wszystkich na imprezie docelowej - teraz na igrzyskach, a rok temu na mistrzostwach świata. I niby wszystko jakoś lepiej poszło. A ja coś tego nie czuję. Jakby było gorzej. Może po prostu znów przytyłam.
Kamilowa kula już na niego czeka, dywany rozkładają, kwiatki szykują, ogólnie wszyscy latają jak kot z pęcherzem. Wobec tego ktoś tu musi zachować stoicki spokój. Stoję przy barierce, pilnuję, żeby pan Walter przypadkiem nie spartolił roboty i aktualnie nic innego mnie nie obchodzi. W dupie mam te wszystkie śluby i stosik zaproszeń na nie, który leży gdzieś na dnie walizki, a które w stosownym czasie już zdążyły wręczyć mi zakochane pary. Ja się pytam - czy ja mam pieniądze, żeby tym wszystkim sierotom sponsorować widelce? Albo poszewki na poduszki? Poza tym ja nie mam bynajmniej ochoty oglądać ich wszystkich szczęścia rodzinnego. Już najprędzej do luźnego Jaśka mogę iść. Jakby mi się akurat w domu nudziło czy coś. Do Murańki się broń Boże nie wybieram. To będzie jakaś impreza dla dzieci o obniżonym poziomie rozwoju, tego jestem bezwarunkowo pewna.
Dobrze, że się Biegun jeszcze nie bierze za śluby i robienie dzieci. Ja i tak do tej pory jestem w ciężkim szoku, że on mistrzynię olimpijską wyrwał. Może ją wziął na litość? Zanim złoto zdobyła, żeby nie było, że Krzysiu materialista taki, na medale leci. Swoją drogą kto by pomyślał, że szwabski naród takie ładne dziewczę na świat może wydać. Ot, taka Carina Vogt.
Co do pozostałych dwóch ślubów to cóż ja mogę powiedzieć. Nastąpi to, co nieuniknione i tyle. Tylko jedno mnie wewnętrznie boli. Ja się pytam dlaczego Izunia przy swoim nazwisku nie może zostać? Przecież to się ciężko na moim zdrowiu odbije. Psychicznym, rzecz jasna. Na fizycznym... no cóż, w zasadzie też się może odbić. Ale nie moim. Tylko tego, kto się akurat nawinie.
No, nareszcie się coś zaczyna dziać. Dawać tę kulkę i chodźmy już chlać. Odczuwam silną potrzebę upicia się na myśl o tych ślubach.
- Mania, jak myślisz, ja też kiedyś będę tam stał? - atakuje mnie znienacka Kraft.
Myślę, że nie.
Ale co ja mu będę mówić.
- Słuchaj, jak jeszcze raz na mnie tak napadniesz z zaskoczenia, będę zmuszona ci przyłożyć - mówię, dyskretnie pomijając zadane pytanie.
Jestem mistrzem taktu i wyczucia.
- Mania, nie bądź taka brutalna - wzdycha Stefan. - Ja ci tylko o moich marzeniach opowiadam.
- Opowiedz o nich swojej Gosi - mówię bezwzględnie. - Ona będzie zachwycona.
- No właśnie chyba nie bardzo - Kraft zniża swój głos do konspiracyjnego szeptu. - Ostatnio coraz częściej coś wspomina o domku z ogrodem i gromadce dzieci. I mówi, że świetnie bym się odnalazł w roli koszącego trawnik tatusia! - oczy z przerażenia robią mu się okrągłe jak piłeczki do ping-ponga i tejże wielkości.
Ciekawe, że nasi takich oporów nie mają. Najpierw brzuch komuś robią, a dopiero potem się zastanawiają, co z zaistniałą sytuacją począć. A nie, chwila, o poczęciu to już wspominałam.
- No jakie ty masz ciężkie życie, doprawdy. Ciekawe, że ja takich problemów nie mam.
- Bo ty - głos Krafta nabiera takiego tonu, że już wiem, że zaraz mi jakąś mądrością życiową pociśnie - po prostu odpowiedniego kandydata do pewnych spraw nie masz. Najpierw Thomas się wrócił do Kristiny, a potem kopnęłaś w dupę jeszcze Kacpra.
Ja czułam, że to będzie coś fantastycznego, no czułam.
- Kraft, idź ty lepiej sprawdź, czy cię w hotelu nie ma.
- Nie ma. A wiesz, skąd wiem? Bo jestem tutaj.
No doprawdy. Geniusz nieziemski.
- Świetnie. W takim razie jak tam pójdziesz, to już będziesz.
- Tak - przyznaje Stefan po dłuższej chwili głębokiego zastanawiania. - Ale po co? Przecież tu się taka ładna impreza szykuje.
- Tak. Wspaniała. Idź pod nasz domek, dostaniesz coś dobrego do jedzenia.
- Co? - momentalnie mu się oczy zaświecają.
- Coś. Idź, to się dowiesz - i tym prostym sposobem pozbywam się tego upierdliwca. Nie mam pojęcia, czym go dziewczyny uraczą. Czy to będzie golonka, pierogi czy bigos. I tak wszystko lepsze niż jakieś austriackie żarcie.

Powrót do domu okazał się szybki, łatwy i przyjemny (w miarę możliwości). Teraz już nam nic innego nie pozostało, jak szykować się do ślubu. Nie posiadam się wprost z radości!
Odpowiednia sala, muzyka, tort, wódka (to oczywiście najważniejsze), odpowiednia liczba gości (czyli - tak licząc w zaokrągleniu - jakiś pierdyliard), najlepsze kucharki itede, itepe.
Matko z ojcem.
Nie dość, że ta baba spędza teraz w moim domu codziennie jakieś dobre pięć - sześć godzin (bo przecież ślub musi być zorganizowany w odpowiedni sposób i przez odpowiednie osoby - słyszę to jakieś dziesięć razy dziennie, co sugeruje mi, że mogę przy tym nawet paluszkiem nie kiwnąć - bo nie sądzę, żebym była odpowiednią osobą), to jeszcze teraz się wpieprza, kiedy sobie kulturalnie oglądamy Ligę Mistrzów. I ja wiem, że to będzie ciężkie dziewięćdziesiąt minut. No, w zasadzie to już tylko siedemdziesiąt dziewięć.
- Dawidku, a co to są za drużyny?
Czułam, że tak, kurwa, będzie. No czułam.
- Barcelona i Atletico.
- Yhm. 
Mija chwila ciszy.
- A, czyli to znaczy, że to nie są kraje?
Są. Hiszpania z Hiszpanią.
- Nie, to są kluby. Hiszpańskie.
- Yhm.
Znowu chwila ciszy.
- A właściwie to po co oni tak grają?
Normalne pytania słodkiej idiotki po raz pierwszy oglądającej mecz piłki nożnej. No nic. Ja się nie odzywam. Ja sobie tylko chrupię chipsy i zapijam colą z rumem.
Na trzeźwo tego nie idzie ogarnąć. Ani Izuni, ani wyniku.
- A tobie tak smakują te tłuste chipsy?
Oho, tym razem pytanie skierowane jest chyba do mnie. 
- Tak.
Bo co ja się będę wdawać w zbędne dyskusje.
- Wiesz, ile to ma kalorii?
- Chyba sobie umiem przeczytać z opakowania.
- Mańka!
A ten już się musi włączać. Niech siedzi cicho, bo go narzeczona zaraz znowu przepyta z zasad rozgrywania ćwierćfinałów w Lidze Mistrzów.
- I nie przeszkadza ci to?
- Ani trochę.
- A to dziwne - stwierdza Izunia. - Przy twoim cellulicie...
- O, kochana. Mój cellulit, moja sprawa. Mogę go mieć nawet na paznokciach, a ciebie to powinno gówno obchodzić. 
- Wiesz, jaki to ma katastrofalny wpływ na skórę, dajmy na to, ud? Coś strasznego.
- No to wpierdalaj sobie tę trawę i tekturki, a do chipsów się nie zbliżaj, bo ci krzywdę zrobią. Jakiś gwałt, morderstwo albo coś. Ja to rozumiem, ludzie mają różne fobie. Ale zazwyczaj się nimi nie chwalą na prawo i lewo. Także nie ma problemu. Będzie więcej dla mnie.
A Izunia siedzi i oczy coraz szerzej otwiera.
- Nie no, Marzena, teraz to przegięłaś - zaczyna Dawid.
- Zamknij się. Oglądam mecz. A, no i powiększam powierzchnię mojego cellulitu. Jakby nie było, to wymaga skupienia.

- Nikogo oprócz ciebie nie ma w domu? - pyta Skrobot podnosząc głowę znad papierów z ostatniego szkolenia.
Rozwalił się w moim prywatnym salonie, od dobrej godziny tak siedzi i ani myśli wychodzić.
Swoją drogą to w czas zauważył, że tu pusto jak u Hofera na pogrzebie.
- Nie ma. Faceci poszli wybierać garnitur, a baby - sukienkę. 
- A ty?
- A ja nie. Co ja tam mam - za wieszak dla ich torebek robić, jak będą skakać wokół Izunii? Innej roli dla siebie nie widzę. 
- Nie chciałabyś im doradzić? Na pewno by się zdały na twój gust - proponuje Kacper.
O, doprawdy, niepotrzebna ta szydera.
Rzucam mu znaczące spojrzenie, a on wybucha śmiechem.
- Uwielbiam cię - stwierdza Skrobot, kiedy jest wreszcie w stanie się uspokoić.
- No dzięki. Jesteś raczej w tym poglądzie odosobniony.
- A co cię obchodzi zdanie innych?
- No tu akurat trafiłeś. Mam je centralnie w dupie. 
- Tak a propos, w co się ubierzesz na wesele u Mustafa?
- A to w temacie tej dupy czy czego?
- Poniekąd. To w temacie, że masz tam zdanie innych.
- Aha, kapuję. No nie wiem. Dres to chyba jednak przesada.
- No lekka. Czyli kiecka będzie?
- Ech...
- Będzie - raczej stwierdza, niż pyta Skrobot. - Ale jaja.
- Dobra, dobra. Już ja coś wymyślę.
- Jak na mój gust, to się powinnaś odstrzelić.
- Co ci tak zależy?
- W końcu to wesele twojego brata.
- To wiesz, kto się powinien odstrzelić? Izunia. A najchętniej to ja bym ją sama odstrzeliła.
Skrobot się znowu śmieje i pochłania kolejne ciasteczko.
- Ty jesteś niereformowalna. 
- Super. Skończyłeś już wpierdalać? To świetnie. Bo mamy dużo roboty.
__________

Triumfalny powrót Marzenki prosto na moje osiemnaste urodziny.
Swoją drogą to miesiąc już się tu nic nie działo. Zrobiłam mały skok czasowy. Zresztą co można więcej o Igrzyskach z perspektywy Manii? Dwa złota? Przecież tu nie ma nic do hejtowania :P
A, i skończyły się czasy regularnego dodawania rozdziałów. A przynajmniej na okres wakacji.

34 komentarze:

  1. Patrzę na nowe blogowe rozdziały, widzę Twój i wielki, gigantyczny wprost banan na twarzy :D :D :D Nareszcie!!! Można świętować!!! ;D
    Oj Marzena, Marzena :D Kurde, Kacper jej na dom napada i jaka rozmowa ciekawa :)) Oj, oj... Ciekawe co będzie na weselu :P Starcie Marzenka Izunia! Zapowiada się znakomicie :) Mańki w sukience se nie wyobrażam ;) A jak ze Skrobotem jej się zechce potańczyć to może się dziać :D A tej głupiej babie nagadała, że hohoho Dawidek się wkurzył :3 Jak uroczo ;3 Na pewno zażera se teraz trawę i popija wodę ;) A tłumaczenie o co chodzi w piłce nożnej mnie rozwaliło :D Leżę i nie wstaję! No jeśli nie są nazwy krajów to oczywiste, że to kluby : P Kurde, Kraft ma pomysły :P Oczywiście, że nie stanie, bo tam będą stać już tylko sami Polacy! :D To oczywiste, prawda? :) Faktycznie- długo Cię tu nie było :'( Ale mam nadzieję, że teraz rozdziały będą się częściej pojawiać, mimo iż są wakacje :P
    Wszystkiego najlepszego z okazji 18- stki!!! Dużo zdrowia szczęścia, spełnienia marzeń i powodzenia w życiu :* Abyś miała dalej chęci do pisania Marzenki :) Miłych wakacji i udanych wyjazdów i podróży wakacyjnych :***

    Zapraszam też do siebie:
    http://ski-jump-love.blogspot.com/

    Weny i miłego wypoczynku ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia :* Marzenkę pisze mi się dobrze, nawet jak wen mnie trochę nie rozpieszcza. Tylko czasu potrzeba :D

      Usuń
  2. Zacznę od tego, że życzę Ci udanych i pogodnych wakacji (ach, jak ja za tym czasem tęsknię). A teraz przejdę do zachwycania się rozdziałem. Jednoczę się z Manią w chwili oglądania meczu i rozmowy z Izunią, podziwiam, że Marzena wytrzymała i jej nie zabiła. Ogółem to z wielkim smajlem czytałam, zresztą, jak zawsze. To opowiadanie poprawia mi humor ;)
    Kraft <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym meczu w takim towarzystwie nie wytrzymała. Mnie szlag trafia już jak z mamą oglądam. A jej pytania mimo wszystko nie są takie głupie ;)

      Usuń
  3. Strasznie się ucieszyłam widząc że dodałaś nowy rozdział! Absolutnie koooocham Manię, całym sercem ;D
    jeszcze bardziej kocham Manię ze Skrobotem, ale wiem że pewnie mogę sobie pomarzyć ;D
    ahh ta Izunia ;D osobiscie bym zastrzeliła za tekst o chipsach ;D taka bratowa to prawdziwy skarb, nie ma co ;D
    generalnie mi się zawsze tu podoba, ale napiszę to: świetny rozdział ;)
    czekam na kolejny i zapraszam do mnie ;)
    ps. miłych wakacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, bratowa jest wprost wymarzona :P
      co do Manii ze Skrobotem - to tak, marz sobie :D

      Usuń
  4. Sto lat! :D Nawet nie wiesz, jak ja za tobą tęskniłam i często się ostatnio zastanawiam, gdzie się podziewasz, ale w końcu doczekałam się rozdziału ;)
    Marzenka tak narzeka, ale widać, że trochę brakuje jej kogoś u boku, takiej bratniej duszy (ja wciąż jestem za panią Skrobot!), a Izunia stała się dla niej jeszcze bardziej irytająca, chociaż może nie tak bardziej tylko po prostu jest jej więcej i się tak wydaje.
    Kacper staraj się, bo ja ci kibicuję i nie zaprzepaść tej szansy, że Marzenka ubierze kieckę! Niech ubierze ją dla ciebie!
    weny :*

    http://come--little--children.blogspot.com/
    http://przejsc-przez-wszystkie-zmiany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, Ty jesteś chyba najbardziej wojująca za Skrobotem :D
      Co do tej kiecki, to pojęcia nie mam, jak to zorganizować. Toż to sprzeczne z naturą. Naturą Marzenki oczywiście.

      Usuń
  5. Kochana wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, pieniędzy, zdania egzaminu na prawko za pierwszym razem , miłości, ogromu weny, spełnienia marzeń, szalonych przygód, prawdziwych przyjaciół, wygrania w lotto, lotu balonem, przystojniaka w łóżku i czego tam sobie jeszcze zapragniesz.
    Natomiast jeśli chodzi o rozdział, to po prostu świetny. Uwielbiam twoje rozdziały, dobry humor od razu murowany. Oj co oni tak wszyscy żenić się chcą? Poszaleli. No i Mania w sukience- to będzie coś. A może by tak jednak w wyjściowym dresie pójść? Proponuję może w odcieniu różu xD I co Stefanowi się nie podoba w koszeniu trawnika? No dobra, mi się nie podoba, bo to zadanie dla faceta, a nie dla mnie, no ale taki Kraft? Kosiarki się może boi. Albo ma alergię na trawę. Kto go tam wie. W każdym bądź razie ogromnie się cieszę, że pojawił się rozdział :D To jeszcze raz wszystkiego najlepszego! :**
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, kochanie :* Fajnie by było, jakby się te życzenia spełniły :D
      Ja właśnie też się skłaniam ku wyjściowemu dresowi, ale nie wiem, co szanowna rodzina Marzenki na to powie.

      Usuń
  6. Wszystkiego najlepszego, zdrowia, radości na co dzień, łatwego egzaminu, wspaniałych wakacji i czego sobie sama życzysz.
    I nawet nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, że dodałaś rozdział. Mania i cała reszta spółki z ograniczoną odpowiedzialnością jak zwykle są genialni. Wcale się jej nie dziwię, że ma dość Izuni - mnie też by z taką pindą nerwy wzięły. A do objaśniania podstawowych zasad meczów też nie mam cierpliwości, więc śmiało mogłybyśmy przybić piątkę.
    Mania w sukience? Kacper ma rację, będą z tym niezłe jaja. No, chyba że jej pomoże w wybieraniem... ;)
    Trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ;D
      koncepcja z sukienką jest trudna. bardzo trudna. nie mam pojęcia jak do niej przekonać Manię ;P

      Usuń
  7. Jak zwykle po przeczytaniu rozdziału muszę jakoś wstać z podłogi :D Już na samym wstępie widelce i poszewki chciały mnie zabić z zaskoczenia ale ja się dzielnie trzymałam. W miarę spokojnie przyjęłam wieść o związku Bieguna. Przy rozmowie z Kraftem prawie pękłam. Ale myślę sobie "Olka, bądź silna!". No to spoko. Jedziem dalej. Mimo moich usilnych starań mecz, Izunia i cellulit rozwalił mnie już na kawałeczki. Leże i nie wstaje (i budzę śmiechem wszystkich domowników :3 ) proszę przyjechać i mnie podnieść z dywanu, bo dawno nie odkurzałam, a dla alergika to nie jest dobre xd. Powtarzam po raz kolejny TO JEST GENIALNE :D
    Pozdrawiam ;**
    PS:Mam nadzieję, że ten ślub Dawida jednak nie dojdzie do skutku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój Ty biedny alergiku ;) mimo wszystko się cieszę, że na tej podłodze wylądowałaś :)
      co do ślubu - no chyba będzie. nie bawimy się w uciekającą pannę młodą ;P

      Usuń
  8. Boże, jak mi brakowało tych twoich rozdziałów! :D No kurcze, przy czyim opowiadaniu ja miałam się śmiać jak głupia jak nie przy Marzence naszej kochanej?
    To się tych ślubów szykuje od groma! Ja nie wiem jak Mania to wytrzyma. O jezusie! Ona przyjdzie w sukience? Co? To będzie ciekawe!
    I, och, Boże! Izunia, ty rozwalasz system (w negatywnym tego słowa znaczeniu!) ze swoją wiedzą na temat sportu, o piłce nożnej już nie wspominając. (Ja jestem ciekawa czy ona choć trochę się zna na skokach narciarskich xD)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jak zwykle spóźniona :c ale sto lat, sto lat! <3 wszystkiego, kochanie! Naprawdę wszystkiego! <3 Ja życzeń nie potrafię niestety składać, więc po prostu Najlepszego! :3
    Boziu, Marzenko.... normalnie ja się poryczałam ze śmiechu. Autentycznie.
    Izuniu... nie oglądaj broń Boże nigdy więcej piłki nożnej i zamiast tego zajmij się SWOIM celuitem, by przypadkiem jak kościsty dinozaur nie wyglądać :P

    Pusto jak u Hofera na pogrzebie.....
    Nie, to mnie rozłożyło na łopatki już kompletnie. Tekst rozdziału normalnie :D

    Dobra. Ja to się muszę teraz z podłogi pozbierać. ^^
    Buziaki, kochanie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :*
      Przecież Izunia te mecze to tylko z miłości do Dawida ogląda. Poczuj ten heroizm ;P

      Usuń
  10. Nie jestem dobra w składaniu życzeń, ale wszystkiego najlepszego, Kochana! ;*
    Marzena mnie rozbraja, jej sarkazm jest genialny :D. A teraz serio. Ona i sukienka?! I może od razu buty na obcasie do tego? Nie uwierzę, dopóki nie przeczytam xD
    Ten rozdział jest genialny, opłacało się tyle czekać :D
    Podziwiam Marzenę, że nie przywaliła Izie.Oglądać mecz w takim towarzystwie? Szczerze współczuję.
    "Swoją drogą to w czas zauważył, że tu pusto jak u Hofera na pogrzebie." leżę i kwiczę xD
    I w tym stanie kończę swoje nudne wywody i pozdrawiam serdecznie, jeszcze raz z całego serca życząc Ci wszystkiego, co najlepsze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :*
      Buty na obcasie? O Boże, to chyba nawet ja sobie tego nie wyobrażam. Nie wiem. Trudnego zadania się podjęłam :D

      Usuń
  11. Asiku najdroższy!
    Z okazji 18 życzę Ci:
    18 życzeń na 18 urodziny. Rozsądku w życiu, umiaru w piciu, dobrego zdrowia, pieniędzy mrowia, ciągłej radości, szczęścia w miłości, przyjaciół nowych, snów kolorowych, rodziny licznej, pociechy ślicznej, wspaniałej pracy, wysokiej płacy, domu z ogrodem, psa z rodowodem, pomysłów wielu, dojścia do celu! ;)

    A Mania dobrze pojechała Izunii! Raz pofolgować można, wszystko jest dla ludzi, więc niech szanowna panna Kubackiego czasami zamilczy dla własnego dobra! Warto było czekać i się pośmiać i życzę weny zarówno tej regularnej i nieregularnej oraz wspaniałych i wypoczętych wakacji!
    Pozdrawiam
    M. [http://ona-to-on.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci serdecznie po osiemnastokroć :D
      Mania sobie nie da w kaszę dmuchać, ale to chyba już wiecie :) niech się lepiej Izunia faktycznie nie odzywa.

      Usuń
  12. Ale się chłopcy zaczęli żenić... Marzena jakoś musi przeżyć fakt, że ukochana Izunia już oficjalnie zostanie jej szwagierką. Mam nadzieję, że Skrobot jej w tym pomoże xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łatwo nie będzie. zwłaszcza przy tym samym nazwisku...

      Usuń
  13. Od razu jakoś pomyślałam o tym, że z Izunią łatwo nie będzie. Już teraz nie jest, a przecież po ślubie zamieszkają razem - i skoro to dziewczę ślub organizuje w domu przyszłego, to zakładam, że życie będzie sobie chciało zorganizować w dokładnie tym samym miejscu.
    Więc niech się lepiej Marzenka trzyma swoich skakajców, bo już z dwojga złego lepszy Kraft;p
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzież będzie chciała Izunia zamieszkać? No pomyślimy. Może się zlituje nad Manią i nie zechce się tam wprowadzać.
      Ale może zechcieć.

      Usuń
  14. spóźnione sto lat :**

    fajnie, że biorą ślub :D lol Iza podczas meczu mnie rozwaliła XD
    czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Spóźnione Wszystkiego Najlepszego :* Sto lat, które od teraz już zawsze będzie liczone jako 18 plus VAT :D
    Przyznaję, że zaskoczył mnie nieco ten skok w czasie, ale na szczęście Marzenka nic a nic nie straciła ze swojej Marzenkowości. Jest po prostu genialna. Uwielbiam jej docinki, a teraz jeszcze trafiła na taki grunt, że po prostu nie mogłam nadążyć ze zbieraniem się z podłogi po jej kolejnych przemyśleniach.
    No i mój Krzyś :D O tak, zdecydowanie bardziej mi się podoba jego związek z Cariną niż z panną z karabinem, która mogła go 'przypadkiem' postrzelić. Ta co najwyżej mu natrą w łeb zasunie. Tylko Krzysiu ja błagam, nie bierz przykładu z tych niekoniecznie uświadomionych życiowo kolegów z kadry, co to za dzieciństwa się bachorów dorabiają. Patrz na Miszcza co to w odpowiednim wieku się zastanawia, czy czas na potomstwo.
    Ja się tylko tak zastanawia - może coś ja durna przegapiłam - kto ten czwarty ślub bierze? Dwa pierwsze: Jasiek (ostatnia osoba, do której bym poszła na ślub, a już na pewno żadnych widelców ani poszewek bym mu nie kupiła. Co najwyżej zasponsorowała jakieś lekcje kultury i zachowania) i nasza naczelna uzdolniona młodzież (jak widać nie tyko skokowo uzdolniona :P). Dwa następne: Dawid z Izą i... No właśnie kto?
    Kraft mnie rozwalił :D Naprawdę nie mogę się nadziwić, jak ja lubię tego Twojego Krafta, jednocześnie nie lubią prawdziwego, ale Twój jest niesamowity i ... no kochany, no :D W dodatku, wbrew pozorom, bardziej rozgarnięty niż te nasze głąby naczelne. Ok, zmieniam zdanie, Krafcie nie jesteś rozgarnięty. Ten komentarz o Morgim był nie na miejscu. Dopiero co się chyba Mania pozbierała po tym wszystkim - albo się jeszcze nawet nie pozbierała - a ten taki tekst. Chociaż to o kopnięciu w tyłek Kacpra było dobre :D Ale i tak uwielbiam tego pociesznego austriackiego wariata.
    Nie będę jednak oryginalna i stwierdzam, że palmę pierwszeństwa kradnie scena z oglądaniem meczu i wcinaniem czipsów. Hiszpania z Hiszpanią :D Padłam. Dawid, chłopie, czy ty widzisz w co się pakujesz? Widzisz i jeszcze nie zwiewasz? Chociaż ja w sumie nie wiem co gorsze, oglądaniem meczu z taką idiotką, która nie wie co to mecz, czy słuchanie przez 90 minut ochów i achów nad urodą jakiegoś piłkarz i twierdzeń typu 'powinien trafić, bo jest taki przystojny'. Nie pamiętam już, co to był za mecz (na pewno Barcy, bo zachwyty były nas Alexisem), ale nigdy go nie zapomnę i mojej chęci ukatrupienia tej pani.
    Natomiast te komentarze Izuni na temat czipsów i cellulitu były bardziej nietaktowne niż kraftowy o Morgim. Powtórzę się - Dawidy, ty widzisz w co się pakujesz? Zaraz sam będziesz sałatę wcinał. Tylko sałatę! - zwiewaj chłopie!
    No i nie widzę zupełnie nic dziwnego w tym, że Mania ubierze sukienkę na ślub :D Chociaż do Jaśka w dresie mogłaby iść :D W końcu on taki wyluzowany. Ciekawa jestem tylko reakcji Kacpra na widok Mani w sukience. Oczy mu z orbit wyjdą :D
    Czekam na więcej Mani bo dziewczyna jest bezbłędna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :*
      Cieszę się, że mimo upływu czasu i rozwoju wypadków Marzenka nie zrobiła się zbyt drętwa. To musiałby być definitywny koniec tej historii, a chyba jeszcze nie jestem na to gotowa :P
      Krzysiu to jest mądry facet, on się w dzieciaka nie wrobi. A przynajmniej mam taką nadzieję.
      Cieszę się, że Kraft, mimo że jest lekko pierdolnięty, to jednak sympatyczny :D
      Co do zachwytów Alexisem, to się nie dziwię, bo sama do niego wzdycham po cichu, ale na pewno nie w kontekście 'strzel, bo masz ładną buzię i sexy klatę'. Nie cierpię takich rzeczy. Aspekty wizualne są DODATKIEM do gry do cholery.

      Usuń
  16. Jestem wreszcie. Przepraszam, że dopiero teraz, jak zawsze spóźniona, choć niby w wakacje powinno być lepiej.
    No więc tak samo jak ja opóźnione wszystkiego najlepszego, choć cieszysz się tą dorosłością już od tygodnia. Spełnienia marzeń, żadnych smutków, cudownego faceta, którym może być jakiś skoczek- bo i dlaczego nie. No i charakteru Marzenki, bo co tu nie ukrywać, nie daj Boże w każdej chwili życia, ale w 90% jest bezbłędny.
    Przeskoczenie czasu i ślubna atmosfera zaskakują, ale pozytywnie. Tak na boku samą mnie szokuje co te nasze skoczątka narodowe wyprawiają i skąd u nich taka moda na tak wczesne ojcostwo. No najbardziej to mnie zdziwił tym Klimuś. Jakoś tak wcześnie zaczęło być o nim słychać, że choć przecież sama jestem młodsza zawsze to będzie dla mnie dziecko.
    Tak czy siak, Mania zwijaj interes z nartami i otwieraj prywatne przedszkole, przepraszam- żłobek. Po przyjęciu do niego wszystkich dzieciaczków, tudzież ich tatusiów, plus Krzysia i Krafta, serio będą pełne ręce roboty. A Skrobota, żeby go nie zostawiać samemu można zatrudnić przy jakimś zmienianiu śpioszków, czyszczeniu butelek czy czymś. Dla samej panny Kubackiej pewnie zostałyby cięższe (czytaj: starsze) przypadki niemowląt.
    No i kończąc temat ślubów. Mania, skoro chcesz nosić inne nazwisko niż nieszczęsna pani Celulit to wiesz... Dawidek już nam raczej nie zmądrzeje, więc masz na to tylko jeden sposób.
    Pierwsza panna młoda w dresie, to by było coś. Tylko szanse na kandydata chyba ucichły. Tylko skąd Kraft ma takie wiadomości o jej życiu uczuciowym;) Chyba sam coś zaczyna na lodzie zostawać.
    Aaaaa, zapomniałabym o serdecznych gratulacjach dla Krzysia. Dobrze, ta mu najwyżej łeb nartami rozwali. A znacznie większe jest prawdopodobieństwo, że zrobi to sobie sam.
    Kocham<3 Dużo weny i buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :*
      nawet nie wiesz, z jakim wyszczerzem ten komentarz przeczytałam :D
      To przedszkole to jest myśl. Trzeba by trochę plan dopracować i jedziemy z tym koksem :D
      Cwaniara z Ciebie z tym nazwiskiem, wiesz? ;P

      Usuń
  17. Boszsz,Izunia dziś totalnie przegięła bagietę podczas oglądania meczu. Całkowity kataklizm. Rozumiem,że piłka nożna jest trudnym sportem,którego zrozumienie wymaga niesamowitych pokładów energii. Ciekawa jestem,jak laska ogarnia zasady panujące w skokach narciarskich. Długości rozbiegu muszą powodować u niej napady paniki.
    Iza to taka dziewczyna,która poszłaby na pogrzeb Hofera. I bet.
    Wszystkiego najlepszego! ;)
    Pozdrowienia! Cmok! Cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Izunia to niech się sobą zajmie a nie Mańką, a takie bezczelne komentarze to se co najwyżej do lustra może wygłaszać, o! Odpierdolta się od Marzeny i jej zajebistości

    OdpowiedzUsuń