Boże, jak dobrze jest na zawody jechać prosto z domu, a nie z hotelu. Takie Szwaby na przykład to tego nie zrozumieją, bo u nich się co drugi Puchar Świata odbywa, ale dla nas to po prostu rarytasik.
Jakbym się jeszcze mogła do czegoś przydać, to by już w ogóle było super. Ale ja niestety nadaję się dziś już tylko i wyłącznie na leżenie pod kocykiem, z pudełkiem No-spy i Ibupromu pod ręką. Ja się czasami zastanawiam, jak to się stało, że jestem dziewczyną. Przecież ja się w ogóle na tym nie znam! Komuś tam na górze się chyba wydawało, że to śmieszny żart będzie.
Nie. Nieśmieszny. Ale skoro już tak przeżyłam prawie 24 lata, to znaczy, że się da.
Co ja mam jeszcze ze sobą wziąć? Kurtkę tę grubszą oczywiście, tego tylko brakuje, żebym się przeziębiła i żeby się ze mną już całkiem jak z jajkiem obchodzili. A będą. Na swój własny, irytujący sposób. I idę o zakład, że tylko słówko szepnę, a nawet Krafta zwiną i sami mu będą do głowy wbijać najpotrzebniejsze słówka. Tak jak ostatnio mi się chwalił, że - co on tam umie? Aha - ja pierdolę, kurwa i chuj mnie to obchodzi. I to w całkiem niezłym stopniu wymowy te zwroty opanował. Fantastycznie. Wszystkie laski jego.
Jejku, a co z Morgim? Kraft usiłuje mi wmówić, że nawet oni nic nie wiedzą, że tylko Pointner ma z nim jakiś kontakt, ale że zbyt rozmowny to on nie jest. Akurat. Bujać to my, ale nie nas. A ja się martwię. No bo cholera, takie wykręcanie się to mi śmierdzi na kilometr.
- To jak, Marzena, jedziesz?
Nie chce mi się po raz trzytysięczny powtarzać formułki o pukaniu, więc tylko potwierdzam Dawidowi, że tak, jadę, ale chyba mnie będzie musiał znieść na dół.
- No chyba nie sądzisz, że byłbym w stanie cię podnieść. Wstawaj i się nie wygłupiaj.
Tak. Uroczy braciszek. Dzięki serdeczne.
Trzeba było siedzieć w domu. Trze-ba-by-ło-sie-dzieć-wdo-mu!
Najpierw jazda Dawidka samochodem, u boku Izunii, w akompaniamencie zachwytów całej rodziny - nad nią oczywiście, a teraz konkurs, który już chyba piątą godzinę trwa. Cyrk na kółkach. Nie obchodzi mnie, kto wygra - albo już wygrał - i w ogóle chyba pierwszy raz w życiu mam dość Zakopanego. I brzuch mnie boli. I chcę do domu.
Już nawet zdążyłam przeprowadzić rozmowę wychowawczą (w pozycji półleżącej) z Krzysiem Biegunem na tematy zasadnicze oraz z Jankiem, bo jego dziecko do domu jutro przyjeżdża. I oczywiście paniki ciąg dalszy. Szczerze mu współczuję. Temu dziecku oczywiście. Potem wpadł Kraft, żeby mi zdać relację z ówczesnego stanu konkursu - było to między pierwszą a drugą serią - a więc w dość zamierzchłych czasach, zważając na przebieg dzisiejszych zawodów. Oprócz tego jakiś miliard razy przewinął się Kacper, przyniósł mi poduszkę i koc - nie mam pojęcia skąd on to wytrzasnął i tysiąc razy zapytał, czy mi czegoś nie brakuje.
A teraz to mam niejasne przeczucie, że wszyscy o mnie zapomnieli. Od piętnastu minut nikt nie zawitał do domku. To jest jakiś stan anormalny.
Ledwie dochodzę do takiego wniosku, otwierają się drzwi i wpada Krzysztof Miętus z termosem.
- Bo ty tu, Marzenka, już chyba zamarzłaś - informuje mnie o powodzie swoich odwiedzin.
No fakt, coś w tym jest. Zasiadamy sobie przy gorącej herbatce, łykam kolejną tabletkę i jeszcze jakoś żyję. Jeszcze. Jakoś. TRZEBA BYŁO ZOSTAĆ W DOMU! Ale nie, przecież Zakopane, najważniejsze zawody, kibice, ta atmosfera... No to mam atmosferę. Jak cholera.
- Mania...
- No co?
- Wiesz, że Murańka będzie ojcem?
- Co?! - prawie dławię się wrzątkiem.
- Nic ci nie jest? - pyta flegmatycznie Krzysiu. - No to dobrze. No patrz - wszyscy się żenią, dzieci im się rodzą i tylko ja taki samotny jestem.
- Jak to: Murańka będzie ojcem?! Boże drogi, a ile on ma lat? Chyba jest już pełnoletni, nie?
- Tak, tak... Dziewiętnaście albo dwadzieścia. Coś koło tego. A patrz, ja mam dwadzieścia trzy i nawet nie mam dziewczyny.
- A co, wyrywanie Sary Hendrickson ci nie wyszło?
Najpierw jazda Dawidka samochodem, u boku Izunii, w akompaniamencie zachwytów całej rodziny - nad nią oczywiście, a teraz konkurs, który już chyba piątą godzinę trwa. Cyrk na kółkach. Nie obchodzi mnie, kto wygra - albo już wygrał - i w ogóle chyba pierwszy raz w życiu mam dość Zakopanego. I brzuch mnie boli. I chcę do domu.
Już nawet zdążyłam przeprowadzić rozmowę wychowawczą (w pozycji półleżącej) z Krzysiem Biegunem na tematy zasadnicze oraz z Jankiem, bo jego dziecko do domu jutro przyjeżdża. I oczywiście paniki ciąg dalszy. Szczerze mu współczuję. Temu dziecku oczywiście. Potem wpadł Kraft, żeby mi zdać relację z ówczesnego stanu konkursu - było to między pierwszą a drugą serią - a więc w dość zamierzchłych czasach, zważając na przebieg dzisiejszych zawodów. Oprócz tego jakiś miliard razy przewinął się Kacper, przyniósł mi poduszkę i koc - nie mam pojęcia skąd on to wytrzasnął i tysiąc razy zapytał, czy mi czegoś nie brakuje.
A teraz to mam niejasne przeczucie, że wszyscy o mnie zapomnieli. Od piętnastu minut nikt nie zawitał do domku. To jest jakiś stan anormalny.
Ledwie dochodzę do takiego wniosku, otwierają się drzwi i wpada Krzysztof Miętus z termosem.
- Bo ty tu, Marzenka, już chyba zamarzłaś - informuje mnie o powodzie swoich odwiedzin.
No fakt, coś w tym jest. Zasiadamy sobie przy gorącej herbatce, łykam kolejną tabletkę i jeszcze jakoś żyję. Jeszcze. Jakoś. TRZEBA BYŁO ZOSTAĆ W DOMU! Ale nie, przecież Zakopane, najważniejsze zawody, kibice, ta atmosfera... No to mam atmosferę. Jak cholera.
- Mania...
- No co?
- Wiesz, że Murańka będzie ojcem?
- Co?! - prawie dławię się wrzątkiem.
- Nic ci nie jest? - pyta flegmatycznie Krzysiu. - No to dobrze. No patrz - wszyscy się żenią, dzieci im się rodzą i tylko ja taki samotny jestem.
- Jak to: Murańka będzie ojcem?! Boże drogi, a ile on ma lat? Chyba jest już pełnoletni, nie?
- Tak, tak... Dziewiętnaście albo dwadzieścia. Coś koło tego. A patrz, ja mam dwadzieścia trzy i nawet nie mam dziewczyny.
- A co, wyrywanie Sary Hendrickson ci nie wyszło?
- A nie, ona ma tego swojego Hilde, to co ja im będę szczęście psuł.
No łaskawca, doprawdy.
- No dobra, ale tak właściwie, to czego ty ode mnie chcesz?
No ja przepraszam, że tak obcesowo, ale załatwmy tę ważną kwestię po prostu szybko i bezboleśnie. Ja wciąż trawię informację o Murańce - młodocianym ojcu. Tak, tak, ma skończone osiemnaście lat. I co z tego? Niektórzy chyba wcześniej dorastają. Tak jest, proszę wyczuć tę ironię.
- Bo ja bym chciał, żebyś mi powiedziała, co trzeba zrobić, żeby jakaś fajna dziewczyna na mnie zwróciła uwagę.
No naprawdę doskonałe pytanie do eksperta w relacjach damsko-męskich - Marzeny Kubackiej.
- Chłopcze, toż ja przecież nie wiem. Ja się z natury nie interesuję facetami, bo czasu i ochoty na to nie mam, a oni nie interesują się mną. Prosta zależność.
- Jak to nie? A Skrobot z Morgensternem? Oni przecież na ciebie lecą.
- Słu...cham? Co: Skrobot? Jaki Skrobot? I o co ci chodzi z Morgim? Czy ja do cholery wyglądam jak jakaś pieprzona femme fatale? Z dwojga złego to już Kraft jest lepszy od ciebie! Przynajmniej polskiego się uczy, coś chociaż robi, żeby tę jakąś wymarzoną Polkę zdobyć, a nie to co ty, jęczysz tylko i wzdychasz.
No przepraszam bardzo, ale się zdenerwowałam. Co do Skrobota, to jedyny aspekt, w którym on może być interesujący, to są jego perfumy. Obłędne. A Morgi - to jest w ogóle oddzielna sprawa. Patrząc natomiast z perspektywy faceta, to ja nie widzę w sobie NIC, co mogłoby być dla takiego interesujące. Niech ten Miętus lepiej spływa.
- Wiesz co, Marzenka, strasznie nerwowa się zrobiłaś.
- Titus, wypad stąd! Ale już! Słyszałeś kiedyś, że nie należy denerwować kobiety przed, w trakcie trwania i po okresie? No to właśnie tak się składa, że się w ten schemat wpasowałeś. Wypad!
Ja mam ich dość. Naprawdę.
Wchodzi Skrobot.
- Mania, coś ty zrobiła Titusowi? W życiu go takiego przerażonego nie widziałem.
- Czy to ja od razu mu coś musiałam zrobić? Innych ludzi tu nie ma?
Ja nie rozumiem. Czy ja jestem aż taka groźna?
- Dobra, spokojnie, bo mi się blada robisz. Jak się czujesz?
- Źle. Cholernie źle. Wszystko mnie boli. Mam ci podać dokładny opis?
- A nie, nie... Nie trzeba.
- No to właśnie. Kacperku, zabierz mnie do domu.
- I nareszcie mądrze gadasz.
- Ej! Ty...
- No już, już. Ciii...
- Czy ja jestem małe dziecko, żeby mnie uciszać?
- Do...
W tym momencie otwierają się drzwi, w progu staje Kraft.
- Mania, umówiłem się na randkę. Z Polką!
__________
No więc Stefcio bierze sprawy w swoje ręce.
Maj mógłby trwać cały rok, naprawdę. I matury. Dzisiaj miałam całe trzy lekcje :)
A jeśli ktoś jest zainteresowany tematyką futbolową - zapraszam ;)
No więc Stefcio bierze sprawy w swoje ręce.
Maj mógłby trwać cały rok, naprawdę. I matury. Dzisiaj miałam całe trzy lekcje :)
A jeśli ktoś jest zainteresowany tematyką futbolową - zapraszam ;)
Biedna Marzenka, nie dość, że okres, to jeszcze jej się naprzykrzają. I jeszcze ta wieść o tym, że Klimek będzie ojcem. Rozważania Mani mnie rozwaliły. A może to teraz taka moda wśród skoczków? Takie baby boom i zaraz wszyscy będą mieli. Biedny Krzysiu, musi być mu naprawdę źle. 23 lata na karku, a kobiety brak. Musiał być chyba zdesperowany, że do Mani po rade poszedł.. I że niby Skrobot ma fajne perfumy? Hm, czy Morgi ma się czuć zazdrosny? Ja tam nie wiem, ale Mania chyba nie chce do siebie dopuścić tej opcji, że komuś się może podobać. I gratulacje dla Krafta, że umówił się z Polką. Mam tylko nadzieję, że nie korzystał z zasobu słownictwa, którego nauczyli go chłopaki xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :*
I jak zwykle zapytam jak Ci idą jazdy ;p
Oj tak, baby boom chyba jest, ale mógłby się przenieść na te starsze roczniki raczej.
UsuńMania nie chce dopuścić do siebie opcji, że może się komuś podobać? No cóż, kochana, powiem Ci, że trafiłaś w sedno.
A w tym tygodniu ani jednej jazdy nie miałam, bo wszystkie terminy zajęte były. Chamstwo całkowite. Za to tatuś mi pozwolił popylać po mojej wiosce samej, on sobie tymczasem pracował na podwórku. Więc skoro mi zaufał aż tak, dał mi swoje kochane autko, to może nie jest źle ;P
Oj to widzę, że nie tylko ja w tym tydziu nie pojeździłam. A nie. Jeździłam godzinkę. Z chorym instruktorem, który marudził gorzej niż baba podczas okresu.. I w ubiegłym tygodniu też był chory.. Tak to z tymi instruktorami ;p
UsuńZe mną nikt nie chce jeździć xD Ale wcale tak źle nie jeżdżę..
A wiesz co? ja się dziś skupię nie na Murańce, który będzie ojcem, ale na Kacperku.
OdpowiedzUsuńNo moje kochanie...
Tak nawiasem mówiąc, to mogę sobie go dodać do listy mych mężów? Marzenka się nie pogniewa? Nie zabije mnie czy coś? :D
Bo on taki słodziak jest, że mi tak właściwie to coś do łba przyszło, (ale przecież nie mogę zacząć niczego nowego pisać, no po prostu nie mogę... ale jakby coś to pomysł dzięki Tobie jest :D)
I ja oczekuję, aby Kacperek to wkrótce jakoś z Marzenką przed ołtarzem wylądował. No bo wiesz, słoneczko - swoje lata mają, nie ma co się oszukiwać.. każdy dziecko już będzie miał, a oni to co....
No ^^
Ty się cieszysz z trzech lekcji, a Madzia calutki tydzień przez matury ma wolne. Ołł jee.. <3
Buziaki, kochanie! :*
Ja myślę, że masz błogosławieństwo Marzenki w kwestiach małżeńskich :P
UsuńOj tam, nie możesz zacząć. Możesz. A jak nie teraz, to za jakiś czas. Ja sobie bardzo chętnie kolejne Twoje dzieło poczytam.
A tak w ogóle to Ty mnie nie denerwuj z tym tygodniem wolnego. Moja szkoła to jest fenomen na skalę światową, więc się cieszę z trzech lekcji. Nawet 2 maja mieliśmy przyjść do szkoły. Także no.
Tak Marzenko trzeba było zostać w domu, a ominąłby cię ten wspaniały konkurs w Zakopanem i wiadomość o tym, że Klimuś tatusiem będzie, że Kraft poderwał Polkę i jeszcze ta Skrobotowa troska na koniec (czy ja już mówiłam, że on kochany jest? Nie, Madzia ja ci go nie odbiorę, jak już go chcesz, bo ja innego pana mam na oku, ale ciiicho :D)
OdpowiedzUsuńA co do baby boom to i ja i tak z polskich skoczków najbardziej czekam na Stocha Juniora.
weny ;*
No słuchaj, a któż nie czeka na Stocha Juniora? :D
UsuńJa mówiłam że dziewczyna Klimka zaciąży, mówiłam, no no....
OdpowiedzUsuńChłopak ma 19 lat a już będzie miał little baby, aż mnie to dziwi no bo kurcze Kamil ma 27 lat i nie ma little baby, a Klimek to jeszcze jest takim little baby i będzie miał little baby. Trzeba też pogratulować Stefanowi za to że poderwał Polkę, na te jego teksty. Morgi i Skrobot którzy "lecą" na Marzenkę.
Pozdrawiam i całuje
Weroooooo.....
little baby :P no tak to niestety wygląda.
UsuńRyczę - ze śmiechu i zachwytu jednocześnie <3 Nie przestanę zachwalać sposobu w jaki piszesz to opowiadanie. Dobór słów, jak i forma i w ogóle wszystko - tak, to mi się podoba.
OdpowiedzUsuńHah, wszyscy mają dziewczyny, wszyscy będą mieć dzieci... to porządnie musiało zmartwić Krzysia. A Kraf rozwalił system XD
Kocham to! <3
Biedny Krzyś, fakt. Ale ja go sobie jako ojca nie wyobrażam. Co prawda to samo mam z Murańką, więc cóż...
Usuńjak się Marzena tak martwi o tego Thomasa, to niech przyciśnie któregoś z Austriaków do muru i wyciśnie, co się z Morgim dzieje. Wszystkich ustawia, jak chce, nie wierzę, że z nimi by sobie nie poradziła ;P
OdpowiedzUsuńBiedna panna Kubacka, znów robiła za poradnię sercową :D ale tak serio, to Titus albo był bardzo zdesperowany, albo ona po prostu nie zdaje sobie sprawy, jak ważna i pomocna jest chłopakom, mimo że ma popieprzone pomysły i metody działania.
hmm... Kraft wyrwał Polkę. No, gratulacje. Ale jak on ją wyrwał? Albo to może nie była Polka, bo jak użył tego słownictwa, co go nauczyli, to ja innego wyjścia nie widzę. No chyba, że ta dziewczyna była głucha. Albo poderwał Polkę, ale nie po polsku. Eee... Dobra, koniec przynudzania o Krafcie xD
taa... Baby Boom panuje, może kolejny będzie Kamil? :D wg mnie on działa po kolei: najpierw ślub, potem szczęśliwe małżeństwo tylko w dwójkę a dopiero potem dziecko ;D
Podoba mi się ta wersja, że dziewczyna była głucha :D
UsuńA co do informacji z Morgim związanych to chyba faktycznie będzie trzeba podjąć jakieś radykalne kroki. Pomyślimy.
Nie wiem co mnie bardziej zaskoczyło - ojcostwo Murańki ( to opowiadaniowe i rzeczywiste) czy fakt, że Kraft poderwał dziewczynę?! Matko, któraś poleciała na te jego teksty? skoro opanował jedynie przekleństwa, to prędzej by dostał z liścia. A Murańka? - dla mnie on wciąż ma trzynaście lat. Kiedy on tak dorósł, żeby już dziecko mieć - chociaż do tego, wiek akurat nie ma nic do powiedzenia. Może jakiś wirus w naszej kadrze panuje :D
OdpowiedzUsuńA co się tyczy Thomasa, to Marzenka - odważna z ciebie dziewczyna - albo dzwonisz bezpośrednio do niego (od ciebie na pewno odbierze, w końcu przez telefon go nie uderzysz) albo Pointnera do muru i niech wszystko wyśpiewa.
Pozdrawiam Marzycielka
Wirus ojcostwa :P
UsuńWy to nie wierzycie w tego Krafta, no ja zupełnie nie wiem, dlaczego :D
No dobra, Mania jest dzielną dziewczynką, musi wziąć sprawy w swoje ręce.
To, że Murańka ojcem zostanie to wiedziałam i przetrawiłam ale bardziej w dzikim śmiechu.
OdpowiedzUsuńGdzieś u kogoś brakuje, że jeszcze brakuje żeby Biegun "bachora" zmajstrował xD
Dzieciaki dzieci robią :D No ale cóż najważniejsze, żeby zdrowe się urodziło! :)
Natomiast Marzenka to no cóż, rozumiem jej napięcia przed, w trakcie i po, ale kurczę Titus chciał dobrze, Skrobot chciał dobrze, a ta drze ryja na nich. Nie przeginaj dziewczyno, bo zostaniesz sama jak palec. Nawet Kraft ci nie pomoże bo będzie już zajęty! :D A jaki uroczy w tym wszystkim na samym końcu, że wpada i mówi, że się umówił! Co on na pierwszą randkę w życiu idzie czy jak? :D
Ogółem to dziękuję, że mogłam się pośmiać! :D
Pozdrawiam i weny życzę!
Oj tak, tak. Coraz młodsi się biorą chyba nie za to, co aktualnie potrzeba. Na dzieci będzie jeszcze czas, ale skoro społeczeństwo szybciej teraz dojrzewa...
UsuńA Marzenka przecież nie chce źle. Tylko cóż - ma charakterek.
Marzenka alias Ciocia Dobra Rada Volume N ;D Szczerze, to będąc jedyną kobietą w kadrze (a w każdym razie jedyną tak charakterystyczną, choć wątpię, czy jakaś inna panna jeszcze się załapała na jakąś fuszkę w PZN-ie) dziewczyna ma literalnie przesrane. Musi wysłuchiwać tony bzdetów dotyczących miłości, miłostek, przyjaźni rozwijających się w zakochanie rozwijające się w miłość i te de. Mam nadzieję, że nie brzmię teraz niczym totalnie antykobieca i aspołeczna sucz, ale, serio, nie wiem, czy, gdybym była na miejscu panny Kubackiej, byłabym nawet w trakcie okresu skłonna doradzać Miętusowi w kwestii zmasowanego nie-podrywu panny Hendrickson, panny Takanashi czy innej panny Mattel. Mania to babka ze stali. Choć nerwy ma dość labilne ;D
OdpowiedzUsuńpozdrowienia! cmok! cmok! ;D
Spokojnie, nie brzmisz anty-cosiowo :)
UsuńAle wiesz co, tym wymienianiem skoczkiń podsunęłaś mi pewien pomysł :)
Bardzo ciekawy, miły i przyjemny konkurs w Zakopanem dla naszej Marzenki, doprawdy, nie ma co. Nie dość, że okres ma i ledwo żyje biedna to się jeszcze jej Miętus zwala na głowę i swoje problemy wyjawia, a na dodatek Kraft z tą jakże ważną informacją o swojej randce (mhm, jak na początku Mania wspominała, że on to się tylko nauczył przekleństw po polsku to jak on tej biednej dziewczynie z czymś takim wyskoczy, to ja dziękuję :P). Oczywiście nie możemy zapomnieć o Kacprze, który ostatnimi czasy coraz częściej pojawia się koło naszej bohaterki i taki opiekuńczy, bo i koc i poduszkę jej przyniósł, a do tego do domu ją odwiezie, nono. Gdzie jest ten Morgi, co? Bo nam się Skrobot rozkręcać zaczyna i ja nie wiem jak to się może skończyć.
OdpowiedzUsuńBo Kacper ma jakieś takie zapędy opiekuńcze. Można by z niego zrobić nianię dla naszego kadrowego przedszkola, które się zaczyna niebezpiecznie powiększać.
UsuńJestem taka dumna z Krafta, że nie dam rady skomentować reszty rozdziału! :D No może oprócz momentu z Klemensem, bo jego wątek niestety nie jest wytworem twojej wyobraźni... No nie ważne. Wracając do Stefana to wyczuwam kłopoty bądź jakąś mega hiper komiczną sytuację.
OdpowiedzUsuńPS: A jakby tak go wyswatać z Izunią? Wszyscy byliby szczęśliwi ^^ No może oprócz Dawida...ale kto by się tam jego zdaniem przejmował? :D
O matko, co by Marzenka na taki związek powiedziała? Albo by go zwyzywała od debili, albo wychwalała pod niebiosa :D
UsuńJa jak zwykle ruski miesiąc za wszystkim.
OdpowiedzUsuńI wybacz, że tylko tyle, ale troskliwy Kacperek całkowicie mnie rozbroił i nie jestem w stanie nic mądrzejszego wymyślić. Kraft troszkę chyba nie w czas przyszedł, ale jak na niego, to musiał się pochwalić takim sukcesem. Tylko ja nie wiem, czy będzie taki mądry, żeby przekleństwami w towarzystwie damy nie rzucać.
Pozdrawiam ;)
Oj fakt, tym by Kraft chyba średnio zabłysnął. Ale myślę, że jest do tego zdolny :P
UsuńCiężkie jest życie kobiety, ale cóż na to możemy poradzić? To, że nie należy nas wkurzać to jedna sprawa, a to że Mańkę wkurzyła prawda, to już druga ;) Mi się wydaje, że ona po prostu nie zauważa, ile ma zalet, które dostrzegają wszyscy oprócz niej samej. Np. Morgi i Skorbot...I co z tego, że na nią lecą, jeśli ona nie odwzajemnia ich uczyć...ale może jak się teraz nad wszystkim zastanowi, to coś się zmieni...teraz wychodzi na to, że jest trójkąt..Morgi-Mania-Skorbot. Coś jest nie tak hehehe
OdpowiedzUsuńNo i biedny Miętus, które rady nie dostał, ale za to lekki opierdziel tak xd
Pozdrawiam ;*
Wiesz, ja się chyba powstrzymam od takich nowoczesnych rozwiązań :P
UsuńNo cóż, nerwowość w pewnych dniach miesiąca jest tak jakby uzasadniona, żeby nie powiedzieć, że wskazana. Nadmiar emocji generalnie trzeba rozładowywać, bo trzymać wszystko w sobie jest niezdrowo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[lucky--loser]
Otóż to. Piękne uzasadnienie określonego zachowania :P
Usuńoj, no i wybuchła ;< no cóż, czasami po prostu trzeba ;p
OdpowiedzUsuńkońcówka rozbrajająca :))
świetny rozdział <3
Czasem człowiek musi, inaczej się udusi...
UsuńNo to Kraftowi w końcu się powiodło. Ciekawa jestem, czy randka również się uda ;) A Miętus dobrze mówi o Skrobocie :D
OdpowiedzUsuńMurańka ojcem w czasie kiedy on sam jest dzieciak xDDD
OdpowiedzUsuń