piątek, 2 maja 2014

14. Auto mi daj

Cóż. Atmosfera sympatyczna bardzo. Ten tam debil, moralizator i zdrajca, obrażony na mnie wielce, już od tygodnia prawie się do mnie nie odzywa, bo niby przemoc wobec niego stosuję. Fizyczną i psychiczną. A przynajmniej tak mi to Kamil wytłumaczył, bo mu się tamten zwierzyć zechciał.
No to smaruj sobie te narty sam, pieprzony konfidencie. Bo ci jeszcze jakąś przypierdzielę i znowu na skargę do mistrza świata polecisz.
Dzisiaj zawody w Wiśle mamy, powinnam być wypoczęta, zrelaksowana i w ogóle uśmiechnięta, bo idę o zakład po prostu, że mnie redaktor nieSzczęsny przydybie. A ja tymczasem nie wiem, w co ręce włożyć najpierw. Na dodatek o tym, co się dzieje z Morgim też mnie nikt nie raczy poinformować. Ja nie rozumiem, czy to jest jakiś Top Secret? Co się Krafta nie zapytam, to mi tylko odpowiada, że "nie wiem, nie wiem" i koniec rozmowy jest. No to dziękuję bardzo. Ja nie jestem Sherlock Holmes, żeby się z takiego przekazu jakiejś głębszej treści domyślić.
I jeszcze rodzice z Izunią na audiencję przylecą, zobaczyć co i jak i się ogólnie pozachwycać. Tylko nie wiem za bardzo - czym. Pogodą chyba. Bo na pewno nie tym moim bratem-nielotem. Mną zresztą tym bardziej. Ja wiem, co będzie. Oni się tu napalą na prawie że podium, albo coś w tym rodzaju, a tymczasem Dawid pokazowo spierdoli zawody. Obstawiam, że już pierwszą próbę będzie miał ciekawą. A drugą jeszcze poprawi.
I żeby nie było - ja nie jestem wredna. Ja to po prostu popieram wieloletnim doświadczeniem.

No i miałam rację, no przecież. Standard. Dawid Kubacki zajął, jakże zaszczytne, 28 miejsce. Ale spokojnie, Izunia go pocieszy. Przecież go kocha bezgranicznie.
- Mania! Mania! Mania!
Rany boskie, a cóż się dzieje? Jasiek leci, powietrze ledwo łapie i ogólnie jak sierota ostatnia wygląda, co się zupełnie z jego dzisiejszym szóstym miejscem nie pokrywa.
- Boże, Marzenka, Jezus Maria, zaczęło się już, rozumiesz? Już! Zaczęło się! Już-się-zaczęło-się! Jezus Maria! Ja nie wiem, co ja mam, robić co mam nie wiem. Nic. Zupełnie.
- Jasiek...
- Ja nieprzygotowany jestem przecież. Zupełnie nie wiem nic. Co ja mam, ty mi powiedz, jak ja teraz, Jezus Maria!
- Jasiek! Zamknij się i mów do rzeczy!
- Nie mogę się zamknąć i mówić do rzeczy, to jest zupełnie paradoksalne i całkowicie sprzeczne z logiką, a ja przecież jestem taki zestresowany, zestresowany taki jestem, że już nie wiem, co mam robić, a ty mi każesz nie mówić, ale jednak mówić i...
- Ziobro! Kurwa mać! O co chodzi?!
- Angelika rodzi - słyszę zbolały jęk w odpowiedzi.
- No nareszcie!
- Co nareszcie, jak nareszcie? No okej, może i w terminie, ale dziecko takie małe przecież, samo sobie na takim wielkim świecie nie poradzi, a przecież ja nie wiem, jak się tym zajmować.
- Po pierwsze to nareszcie żeś powiedział o co chodzi, pacanie. A nie nareszcie się rodzi. Choć - jak sam zdążyłeś zauważyć - czas ku temu najwyższy.
- Tak, tak, najwyższy, tak.
- A po drugie - dziecko to nie jest "to", tylko córeczka twoja.
- No tak, córeczka. Tak. Wiwiana przecież. Piękna będzie jak mamusia, zdolna jak tatuś, tylko ją najpierw, cholera, wychować trzeba. A ja nie umiem. Jeszcze nigdy dziecka przecież nie miałem. O Boże...
- Zamknij się i słuchaj. Pojedziemy teraz do szpitala.
- Do szpitala, tak.
- Tak. Gdzie Angelika rodzi?
- W szpitalu.
Kurwa mać! Zaraz pierdolca dostanę.
- W którym?!
- Ach, w którym. W Krakowie, w Uniwersyteckim.
- Jaja sobie robisz? Do Krakowa ją wysłałeś?
- No bo tam pracuje kuzynka mojej mamy ze strony babci i...
- Dobra. Okej. W Krakowie. Samochód masz?
- Samochód? A tak, mam.
- No to jedziemy.
- Ale w Zakopanem.
- Jak w Zakopanem?
- No w domu.
Dobra, okej. Tylko się nie denerwować. Do pięciu liczę. Za mało. Do dziesięciu. Trzydziestu. Pięćdziesięciu. Okej.
- Jasiek, ty tu stój, a ja idę załatwić samochód. Jasne?
- Tak. Stać. Tu. Tak. Dobrze.
No. Cudownie. Żeby on sobie tylko krzywdy nie zrobił.
Lecę do naszego domku, bo tam się znajduje jedyna osoba, która mi może pomóc. I mam głęboko w dupie, że ta osoba ze mną nie chce gadać. Trudno. Sytuacja wymaga poświęceń.
- Skrobot, samochód - wyrzucam z siebie, otwierając drzwi.
- Słucham?
Wow. Odpowiada mi. No, no. Czuję, że się szykuje owocna rozmowa.
- Auto mi daj.
- Proszę?
Nie no, czy ja po chińsku mówię?
- Skrobot, do ciężkiej cholery, Angelika rodzi, więc potrzebuję zawieźć Jaśka do szpitala, a nikt tu nie ma oprócz ciebie samochodu.
- Aaa...
- No "aaa...". To jak?
- Sami jedziecie?
A kto mi jeszcze potrzebny? Pijany Żyła, urodziny swoje dziś obchodzący czy mój brat debil? No nie wiem. Nie rozumiem pytania.
- No sami, a co?
- To jadę z wami.
- A jedź. Mnie to wsio rawno.
Pięć minut później siedzimy już w aucie Skrobota i pomykamy do Krakowa. Już wiem, o co chodzi. On mi po prostu nie chciał dać prowadzić. Bo nie uwierzę, żeby tak mu było tęskno do słuchania jojczenia Ziobry - a dokładnie to mamy teraz zafundowane. Że on się boi, że mu się dziecko w rękach na pewno połamie, że jak będzie takim nieudacznikiem, to Angelika za niego nie wyjdzie, a przecież to on nawet jeszcze nie kupił pierścionka...
Mam ochotę kopnąć go w dupę.
- Cholera, Ziobro! Czy ty się wreszcie zamkniesz?! Ja się muszę skupić na drodze!
I - uwaga - to nie są bynajmniej moje słowa, tylko Kacperka-kierowcy-zawodowcy. Do niedawna to ja nawet nie wiedziałam, że on potrafi być taki wybuchowy. Smarowanie nart źle wpływa na ludzi. Chwila, czy to się w takim razie nie tyczy też mnie?
Nie mija dziesięć minut, a Jasiu nam usypia na tylnym siedzeniu. Ojej. A taki zestresowany był, no naprawdę.
- Ty go widzisz? - szturcham Skrobota.
- Chyba się na drogę patrzę, nie? Nie mam oczu z tyłu głowy.
- Dobra, sorry, nie rzucaj się tak.
- Nie rzucam się.
- Yhm. Jasne.
- No nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Kurde, czy ty się zawsze musisz ze mną kłócić?
Czy muszę? Oczywiście, że muszę. Jak będzie kiedyś żonę miał, to mnie doceni. Bo po moim treningu nic już mu straszne nie będzie.
Telefon gdzieś brzęczy.
- Mania, mam komórkę w schowku, sprawdź, kto dzwoni.
- Upierdliwa Mariola - odczytuję z wyświetlacza. - A cóż to za sympatyczna Mariolka? Odbierasz?
- A w życiu! Niech mnie Pan Bóg broni! - woła przerażony Kacper.
- No to mów, co to za Mariola?
- A weź...
- No słucham. Bo jak nie będziesz współpracował, to zaraz do niej oddzwonimy.
- Dobra, okej. Boże, tak to jest babie telefon dać do użytku.
- Te, Kacperku...
- A, bo to, cholera, przez Kota wszystko. Podrywu mu się zachciało. A jak się okazało, że laska jeszcze głupsza od niego, to mi ją postanowił wielkodusznie odstąpić. I mój numer telefonu jej kurwa dał. Baśka mi ją zapisał, jak zapisał. Żebym wiedział, od kogo nie odbierać.
Boże, ta laska musi być naprawdę zdesperowana. Już się nie ma za kim uganiać? Jak nie za Kotem młodszym, to za Skrobotem starszym. Czuję, że to jakiś podgatunek do Izunii podobny. A swoją drogą to w życiu bym się nie spodziewała, że Kamil Skrobot (nie mylić z: Kacper) taki inteligentny. Chociaż jeden się rodzicom udał.
- Dobra, jesteśmy na miejscu. Budź tego idiotę.
- Jasiek! Jaaa-sieek! No Jasiek, do cholery! 
- Co? Co? Już mamo, już... jeszcze dziesięć minut...
Nie wierzę. Śpiąca królewna po prostu. Czy ja wyglądam na jego biedną matkę? 
- Ziobro, wstawaj! Dziecko ci się rodzi!
- Aaa! Ałaa... - z wrażenia aż głową w sufit samochodu musi przywalić. - O Boże! Dziecko! No tak, dziecko! Gdzie ono jest?!
- Zamknij się i wykonuj polecenia. Pójdziesz teraz ze Skrobotem do szpitala...
- Co?!
- Kacperku, stul usta, za pozwoleniem. Pójdziesz do szpitala, Skrobot zapyta w recepcji co i jak i wszystko będziecie wiedzieć. Okej?
- A ty?
- Ja tu zostaję. Będę spać. 
- Mania, no błagam cię - jęczy Skrobot. - Przecież ja z nim w tym stanie nie wytrzymam.
- A w jakim ty jesteś stanie?
- Nie ja, tylko on! A ja przy nim też zeświruję!
- Jeszcze bardziej?
- Mania! 
- Już, już panowie. Te same ruchy, tylko dwa razy szybciej.
- Wiesz co, Mania, ja ci kiedyś coś zrobię.
I tym optymistycznym akcentem Kacperek kończy rozmowę, zwija Jasieńka i pędzą do szpitala. 
A ja mam święty spokój.
__________

Mój wen się na mnie obraził.

41 komentarzy:

  1. Ziobro w tym odcinku wygrywa internety :D "Dziecko! Dziecko, no tak!". I to stwierdzenie, że przecież on nigdy jeszcze dziecka nie miał, więc nie wie, jak wychowywać. Bardzo poprawiłaś mi humor, kochana, za co serdecznie dziękuję :)
    I domagam się romansiku na linii Skrobot- Mania. To byłaby tak pikantna para, że aż iskry by leciały.
    Jeszcze raz dzięki za poprawę humoru i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój Boże, a jak ja bym miała ten romans zorganizować? to jest chyba awykonalne ;P

      Usuń
  2. Ziobro jest boski! <3 "Alee mamusiu jeszcze dziesięc minut!" Taak mamusi mu się zachciało a tu mu się dzieciak rodzi... No ale jak on ma ją wychowac jak on dziecka nie miał? No jak ? Mania ma na prawdę z nimi ciężkie życie. Nie moc będzie z nią! I z Tobą!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie - jak? przecież on nic o tym nie wie :)

      Usuń
  3. Hahahaha zestresowany i zdezorientowany Ziobro właśnie wygrał internety :D Czyżby Mania zakopywała topór wojenny ze Skrobotem, czy to taki dzień dobroci dla zwierząt?
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie sądzę, żeby oni kiedykolwiek zakopali topór wojenny :P

      Usuń
  4. Hahhaa- Janek ja nie wytrzymam!!! :D
    "- Tak. Gdzie Angelika rodzi?
    - W szpitalu."
    Hahahaha :D A Mania z Kacperkiem się chyba pogodzą ;)
    Miłego weekendu ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Ziobro taki zestresowany podczas kiedy Angelika rodzi to ja nie chcę się domyślać, ani przypuszczać co on zrobi jak będzie musiał się nią zająć albo - co gorsze - zostać z córką sam w domu. Ta Angelika będzie miała z nim ciekawie, a Wiwiana to już w ogóle! :D
    Skrobot i Mania, czyli sprzeczek ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, wizja przyszłości jest troszeczkę przerażająca :P

      Usuń
  6. tak, Ziobro wygrywa wszystko xD za bardzo nie wiem, co napisać, bo ciągle mi się te ich głupie teksty przypominają :D a Kacper nie nie chciał dać prowadzić auta Marzenie, tylko nie chciał, by zbyt długo przybywała sam na sam z facetem i nieważne, że temu facetowi właśnie się dziecko rodziło, bo zazdrość to zazdrość.
    Mania niech się nie martwi, jeszcze trochę i Skrobot nie będzie latał na skargi do mistrza świata tylko do mistrza olimpijskiego. I to dwukrotnego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę, że czytasz Skrobotowi w myślach xD a niech Ci będzie. Ty masz inną wersję wydarzeń, Marzenka inną ;)

      Usuń
  7. Boże, Ziobro. Co ten gostek wyprawia to ja nie wiem. Mańka mogła mu melissę na uspokojenie zaparzyć, bo strasznie znerwicowany chłopak się zrobił. Moim zdaniem ten poród to lepiej zniosła Angelika od niego, jak mniemam ;)
    Mania to musi mieć na prawdę cierpliwość.
    O Thomasie też jej nic nie chcą powiedzieć...dziwne.
    No nic, czekam na kolejny.
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz, nie pomyślała o melisie. No trudno. Przynajmniej Angelika była dzielna, to fakt :)

      Usuń
  8. Hahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahhahaha XDDDDDD
    O nie, to kategorycznie jest ponad mój mózg inteligentny przecież.
    Jasiu, Jasiu - wygrałeś ten rozdział na amen i nawet mój ukochany Skorbot Cię dziś nie pobił.

    Kochanie, napisanie tego to po prostu mistrzostwo! :*
    Ja przepraszam za taki chaos w tym komentarzu, ale przecież to ten rozdział tak na mnie wpłynął.
    Buziaki, geniuszu! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, to Jasiek faktycznie miał tym razem wybitny występ :P

      Usuń
  9. Haha, no totalnie, umarłam... :D
    "pokazowo spierdoli zawody" <- od dziś to mój ukochany tekst!
    W ogóle powalająco... To się akurat jej dziecka rodzic zachciało, a oni widać "super zorganizowani i w ogóle"
    Poprawiasz mi humor! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochanie. Uwielbiam cię normalnie. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej wielbię tą historię i twój styl pisania. Jejku. Janek mnie rozwalił. Ja rozumiem, że można sie bać, ale do cholery, facet musi mieć jaja. A Kacper to też sobie wymyślił.. Strzelać fochy mu się zachciało.. Uwielbiam to opowiadanie, bo jest takie mega pozytywne i od razu uśmiech wraca mi na twarz.
    A tak poza tematem, to pochwal się jak tam 1. jazda ;) Ciekawość mnie zżera.
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dwa razy jeździłam, z tym że raz to głównie plac manewrowy. W każdym bądź razie nikogo jeszcze nie zabiłam :) Do tej pory jestem w szoku ;P

      Usuń
    2. O. Bardzo się cieszę, że nie ma żadnych ofiar :) Zobaczysz, będzie dobrze :)

      Usuń
  11. To było genialne! Zestresowany Ziobro, do którego wreszcie dotarło, że będzie ojcem,a właściwie to już jest, bo Andzia rodzi. Będzie dziecko, ale on nie wie jak to wziąć do ręki, jak przewinąć, jak na karmić.. Biedna córcia. Została bez ojca. Bo ojciec 'nieudacznik' będzie tylko zarabiał na życie, bo on jej nie będzie nosił, bo się boi, że ta malutka kruszynka wyleci mu z rąk. A jakby był przy porodzie to już na korytarzu zemdlałby z wrażenia i zestresował swoją dziewczynę i całą resztę.. ;)
    Heh.. ale na coś ta akcja z porodem się przydała. Mania z Kacprem wreszcie ze sobą zaczęli rozmawiać i znowu uroczo się kłócić ;). Toż to jest jasne, że Skrobot się bał dać auta dziewczynie, dlatego pod dziwnym pretekstem zawiózł ich do Krakowa.
    " Jak będzie kiedyś żonę miał, to mnie doceni.". Jak będzie.. a jak to Ty nią będziesz, Marzenko? Oj, skrzy, skrzy! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasieniek się boi no. Przecież nie wie, jak to jest być tatusiem. Ale fakt, Mania i Kacper przynajmniej zaczęli ze sobą rozmawiać (kłócić się znaczy ;P)

      Usuń
  12. Jeśli Janek reaguje w taki sposób na poród, to co będzie jak córka będzie już w domu? Wolę nie myśleć co zrobi kiedy przyjdzie mu zająć się dzieckiem. A wtedy niezawodnej Marzenki nie będzie miał u boku, chociaż wszystko możliwe - przecież w dobie internetu Marzenka może być taką internetową supernianią :D
    Swoją drogą właśnie tutaj przydałoby się nowe hobby Marzenki, z pewnością spoliczkowanie Ziobry wyrwałoby go z tego porodowego obłędu ;-)
    I mam nadzieje, że towarzystwo Skrobota wynikało ze sympatii do Manii, a nie obawy o własne autko. Uwielbiam te ich polsko-polskie rozmówki.
    Pozdrawiam Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niania przez skajpaja ;P nie wiem, czy by się jej taki scenariusz np o 3 w nocy spodobał ;)

      Usuń
  13. haahaha
    Jezu, no dobra przyznam że ja Mańce też bym samochodu nie pożyczyła, wiem kobietą bez serca jestem, wiem. Ale Janka pewnie bym nie wpuściła do swojego auta. Ale ja przecież auta nie mam, never mind...
    Oj skoczna rodzina się powiększa i jeszcze do tego może dojść Klimek, no no.. a w zasadzie już doszedł
    Pozdrawiam i całuje
    Werooo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha ;P nie ma to jak rozważania o tym, komu by się dało auto, a komu nie - kiedy się go nawet nie posiada :D

      Usuń
  14. A ja na miejscu Skrobota zrobiłabym uczynek i dał poprowadzić samochód dziewczynie, wszak albo się kobietom ufa, albo nie? A jak jeździ lepiej? To źle? No chyba dobrze, jeżeli samochodu nie rozwali/rozwaliła xD W takim razie Skrobot jak jej dasz na powrót i wrócicie w kawałku to wiedz, że to świetny materiał na żonę, a że się mąż z żoną popsioczą to nawet wskazane, podobno seks na zgodę jest lepszy. Ups! Nie wiem tylko czy Mania będzie taka chętna xD
    Z całym szacunkiem do Ziobro nie przepadam za jego majestatem i nie ruszyła mnie jego panika, co najwyżej uśmiechałam się z ironią pod nosem, że dobrze ci tak chłopie. Wszak Angela będzie biedna bo nie dość, że małe dziecko do wychowania to i jeszcze dorosłe przy sobie :D
    Rozdział znakomity i nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. on jej - zdaje się - ufa na słowo, że potrafi prowadzić :P

      Usuń
  15. Zgadzam się z wszystkimi poprzedniczkami, Janek zgarnia całą publikę :D
    A Mania ze Skrobotem są wciąż słodcy, jak się kłócą, nie nic nie zmieni faktu, że oni do siebie pasują jak ulał :D
    weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę, że faktycznie Ziobro niekwestionowanym bohaterem rozdziału :P

      Usuń
  16. Ojj niezły nam rozdział zaserwowałaś. Wprost na polepszeniu humoru. Zestresowany Ziobro...mistrzostwo świata po prostu. Myślałam, że spadnę z krzesła ze śmiechu przez tego skoczka, który dostał potrójnego ADHD. Czego to ludzie nie robią w stresie ;) aż strach pomyśleć, co będzie działo się w szpitalu.
    Jest postęp - rozmawiała ze Skorbotem ;) i myślę, że on wcale nie bał sie o swój samochód, tylko chciał spędzić z dziewczyną więcej czasu o!
    Pozdrawiam ;*
    i czekam na następny;) może wyjaśni sie w nim stan zdrowia Morgensterna. Swoją drogą Mania jest niezła. Thomasowi dała w gębę, Skorbotowi też ;) ehhh czekam ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie chyba nie jest planowane dawanie w gębę większej ilości facetów.
      Teraz kierunek - Polska - a tam Mania ma większe pokłady miłosierdzia dla świata ;P

      Usuń
  17. Muszę się przyznać, że po raz pierwszy zupełnie nie potrafię napisać komentarza (a to chyba oznacza, że Krafcior nie był mi aż tak straszny). Ja naprawdę lubię pisać długie i 'mondre' komentarza, ale jak się okazuje, są pewne rzeczy - hihi, nazwałam go rzeczą - wiec sa pewne rzeczy, które po prostu mnie przerastają i taką właśnie rzeczą - hihi - jest Jan Ziobro. Nie trawię tego gościa, nie trawię go do tego stopnia, że zamiast się nad nim rozczulać i w ogóle - co robiłabym na milion procent, gdyby to był ktokolwiek inny, no nawet Krafcior... ba, nawet Gregor... no dobra, przesadziłam z tym drugim - to po prostu miałam ochotę zdzielić go w łeb żeby łaskawie stracił przytomność i przestał się odzywać, zachowywać jak palant i w ogóle... a gryyyyy... nie, nie chce tu pisać źle, bo ja wiem, że na każdego innego bym tak nie reagowała, ale na tego pajaca mam alergię. Zamilknę zatem i po prostu zajmę się Manią i Skrobotem, bo oni tacy słody jak zawsze. I zgodzę się z kimś wcześniej, że Kacper to wcale nie to, żeby nie ufał w Marzenki zdolności do prowadzenia auta, tylko po prostu chciał sobie z nią co nieco pobyć. Główka pracuje! No i w końcu ze sobą rozmawiają, no bo najpierw ona się do niego nie chciała odzywać, później on do niej i kto wie ile by ta ich cisza jeszcze potrwała. Ale jak sobie wyobraziłam Kacpra zwierzającego się Kamilowi z tego, że niby Mania się nad nim znęca- Kamilllll, bo ona woli być FRAU, podkreślam FRAUUUUU, tak to można uznać za znęcanie się psychiczne, Morgenstern niż Panią Skrobot, a łeeeeeeeeee, Kamil bo ona mnie nie chce, tylko sie z tym Austriakiem po lasach obściskuje. No i jeszcze mnie bije, jak mi się w napadzie zazdrości coś wypsnęło - to padłam. Podobnie jak przy myślach Marzenki, że Kacprowi trening przed żoną robi, oj on by chciał mieć taką złośliwą i kłócącą się z nim żonę. Oj chciałby. Mógłby się z nią wówczas kłócić do woli. Tylko chyba Mania nie wie, że on to zamiast takich treningów to po prostu takie małżeństwo by chciał :D
    I chociaż uwielbiam tych dwoje to jednak ciepło mi się robi na serduszku, jak Mania się Morgim przejmuje. Widać, że go lubi, a że mu przywaliła... no cóż, taki nowy rodzaj okazywania sympatii.
    Przepraszam za jakoś tego komentarza, ale po prostu Jasiek - fe! Mogli go nie budzić, jak usnął to się miło zrobiło :D
    To teraz czekam na ciąg dalszy, najlepiej bez Ziobry. (Teraz będzie kolej na Murańkę... bez obrazy, ale debbile z tych naszych młodziaków. Zaraz tylko patrzeć aż się Biegun bachorka dorobi przed 20).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, nawet nie wyjeżdżaj z Biegunem. Toż on sam jeszcze jest dzieciątkiem. A co do Murańki - no tak, teraz kolej na niego. I jutro tę kwestię Marzenka rozważy :P

      Usuń
  18. Ja Cię tak bardzo, bardzo przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Ale ja wszystko sobie czytam uważnie, żeby nie było, że nie.
    O, Kacper poświęcił się i ich zawiózł do szpitala do Angeliki. Nie wydaje mi się, żeby aż tak był obrażony na Manię, żeby tak absolutnie się do niej nie odzywać. Jeżeli Mańka twierdzi, że smarowanie nart dziwnie wpływa na ludzi, to dotyczy się też jej. A mówią, że ciągnie swój do swego... ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja tam nie wiem, jak już mówiłam - każdy chyba ma swoją teorię w tej kwestii :)

      Usuń
  19. Pięknie przedstawił większość problemów, z jakimi spotykają się młodzi ojcowie, na czele z tym, że większość z nich dziecka wcześniej nie miała. Ale taka już jest dola pierworodnych, że na nich sie wszystkiego uczy, wszystko trenuje i testuje, a wynik wychodzi różny - w zależności od tego jak mocne parcie na prawidłowy rozwój ma ten mały króliczek doświadczalny;D
    Mam jednak nadzieję, że cały zapas paniki Jasiek już wyczerpał, bo przy dziecku wypada być opanowanym;D
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie to szczęście, że ja chyba miałam dość mocne parcie na prawidłowy rozwój :P

      Usuń
  20. Po raz kolejny Mania podbiła mnie własnym opanowaniem pomimo przemożnej chęci rozpirzdżenia wszystkiego w okolicy w drobny mak. :D Ja ją jednak niewąsko podziwiam. Chcąc ogarnąć panikę, zresztą zrozumiałą, Jaśka i do tego Skrobota, który nawet focha nie umie zbyt dobrze pielęgnować, nasza niepokorna bohaterka kolejny raz wspięła się na wyżyny własnego samorozwoju w zakresie ogarniania i szczęśliwego rozwiązywania nawet najbardziej skomplikowanych sytuacji podbramkowych. Ziobro w roli początkującego ojca na razie wzbudza we mnie blady strach zmiksowany ze słodyczą obecności pewnej świadomości co do trudów wychowania potomstwa. Cóż, o co, jak o co, ale o progeniturę należy dbać, ha ha! Andżela to chyba najpierw skaranie boskie będzie miała z własnym narzeczonym, a dopiero później z dziecięciem. :D Skrobot lowelasem dzięki Kotowi? Czego to świat nie wymyśli!
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Jasiek w tym rozdziale to zakręcony jak tampon XDD no ale w końcu pierwsze dziecko xD
    Ja to Manię podziwiam, ogarnąć dwóch spanikowanych chłopów to tak jakby wytrzymać z mężczyzną umierającym na przeziębienie

    OdpowiedzUsuń