piątek, 25 kwietnia 2014

13. Nie no, jasne, bez krępacji

To jest idealna pogoda na nicnierobienie. A przynajmniej tak uznałby Kubuś Puchatek. A ja tego misia zawsze bardzo szanowałam i liczyłam się z jego zdaniem, wiec dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Chmurki na niebie, słońca brak, na kolejną porcję śniegu się zanosi. I zimno na dodatek.
Tylko, że jak człowiek nic nie robi, to zaczyna myśleć. A to jest bardzo niewskazane. Bo ja jednak zmieniłam zdanie. I przywaliłam Morgensternowi.
I broń Boże nie dlatego, żebym była na niego aż taka zła. Nie. Ale dla zasady. Bo co mu się do cholery wydaje, że se tak może mnie wyciągać do lasu i bezkarnie całować? No niedoczekanie jego!
I chyba to mnie najbardziej martwi. Nie to, że do dziś najprawdopodobniej czuje odcisk mojej dłoni na policzku, tylko to, że mi się, cholera, całkiem podobało. Gwoli ścisłości - to był mój pierwszy pocałunek w życiu. Tak, tak... Mam prawie 24 lata. No i co z tego? Czy jest tak, że jak masz ileś tam lat, 18 powiedzmy, to jak odbierasz dowód, to musisz mieć świadectwo lizania się po kątach, bo inaczej nie jesteś dorosła? A najlepiej jeszcze odpis aktu utracenia dziewictwa? Tak, ale a propos Morgensterna to ja tam nie wiem, czy on dobrze całuje, czy niedobrze, czy za krótko, czy za długo. Chociaż nie, wróć - krótko to na pewno nie było. Tak czy inaczej, ja już nic nie wiem. A ja nie lubię nic nie wiedzieć - można zapytać Skrobota, on potwierdzi.
O, Dawid wbija. Ja to już nawet nie liczę na to, że oni się nauczą kiedyś pukać.
- Idę na obiad do Izy.
No i co mnie to obchodzi, co? Możesz tam nawet zamieszkać, tylko potem nie wracaj z płaczem do mamusi, że tam cię nie kochają.
- Mam ci złożyć kondolencje?
- Nie, nie trzeba.
Ja widzę, jak on się pilnuje. Chciałby warknąć, wybuchnąć, ale nie. Twarda sztuka. I to jest naprawdę irytujące, że tak ciężko go z równowagi wyprowadzić. No właściwie to tak jak mnie, a geny nam się w znacznym stopniu pokrywają, co w sumie wiele tłumaczy - ale i tak mnie to wkurza.
- A powiedz mi, co będziecie jeść? Trawę?
- Nie wiem. Na pewno coś smacznego.
Taa... Obiad modelki. Woda z wodą.
- Aha. A my schabowe.
W tym momencie biedaczek już nie wytrzymuje. Trzaska drzwiami i wychodzi. No doprawdy, ta miłość jest trudna.
A wracając do Morgiego, to muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu nie mam pojęcia, co robić. Gratuluję, panie Morgenstern. Dokonał pan niemożliwego.

No to jazda do tego Bad Mittendorf. Wystarczy siedzenia w domu, bo mi się to źle na psychice odbija. Co prawda rzygam już tą Austrią, z każdej strony mnie atakuje, osacza i zostawić nie chce. Ale cóż. Jakby chociaż Dawid w domu został, to by było jakieś pocieszenie. Nacieszyłby się Izunią i jej obiadkami. Ale nie.
Nawet mi się rozpakowywać nie chce. Trzy dni przecież i stąd spadamy. I na dodatek wściekła jestem, bo co to ma znaczyć, panie trenerze, że zamiast pod skocznią teraz stać, to mam tu siedzieć i jakieś durne druczki wypełniać? Kretynizm totalny, zważając na to, że ja na szkolenia do Fischera nie po to jeździłam, żeby raporty pisać, tylko narty smarować. Herbatkę sobie zaparzyłam, siadam i wypisuję jakieś pierdoły. Swoją drogą to ktoś się chyba musiał do tej pory tym zajmować, więc gdzie ten ktoś teraz jest? Ja, cholera, protestuję. Co prawda ma to też swoje dobre strony, bo się jeszcze z Morgensternem nie widziałam, a nie ukrywam, że pojęcia nie mam, jak z nim gadać. Już się pewnie drugi trening skończył, a ja gniję w tym pokoju. Bruno Marsa sobie na pocieszenie puszczam, ciastka wyciągam, ale mi wcale lepiej przez to nie jest. Dajcie mi śnieg! Wiatr mi dajcie! Nawet bym deszcz jakoś przeżyła. 
I kiedy już mam zamiar zostawić to wszystko w cholerę i wyjść na zewnątrz, to Murańka mi robi wjazd na chatę. A ściśle ujmując - na pokój.
No czyli już wrócili. Zajebiście. A ja przesiedziałam ileś godzin na totalnie bezproduktywnym gapieniu się w okno. Raporty ledwo ruszone. Bardzo, kurna, fajnie.
- Cześć, Mania.
- No cześć.
- Słuchaj - zaczyna Klemens, zasiadając na krześle. - Jak jest mianownik od "dżdżu"?
- Że co proszę?
- No od dżdżu. Tego deszczu w sensie. Bo się dzisiaj z Piotrkiem zastanawialiśmy i nie wiemy.
- Boże drogi.
Ja czuję, że to jest idealna kwestia językowa do przedyskutowania z Kraftem. Naprawdę. On się w tych klimatach odnajdzie.
- Bo ja nie wiem. Dżydż, dżedż, dżudż, a może w ogóle dżdż?
Ja zwariuję. Kiedyś po prostu zwariuję. Czy ja nie powinnam przypadkiem dostawać jakiejś premii za pracę w trudnych warunkach?
- Klimek, ja nie wiem. I mnie to mało obchodzi. Gwoli ścisłości mnie to w ogóle nie obchodzi. Więc bardzo cię proszę, przedyskutuj tę istotną kwestię z kimś innym.
- Dziś to jest w ogóle jakiś kijowy dzień - kontynuuje, zupełnie pomijając moją wypowiedź. - O, a co to? Herbata? Mogę? - i nawet nie czekając potwierdzenia, dobiera się do mojej Sagi znajdującej się w mym prywatnym, domowym kubku.
Nie no, jasne, bez krępacji. 
- Skaczę jak jakaś sierota ostatnia, nie wiem, co to ma być, treningi mi wcale nie wyszły, zresztą w sumie to może trochę przez Thomasa, bo się teraz ociupinkę cykam, nie ukrywam.
- Co ty znowu pieprzysz? Jakiego Thomasa?
- No przez Morgensterna, po tym jak się wywalił i go zabrali... A! Bo ty przecież nic nie wiesz...
- Jak to: się wywalił?
- No rąbnął nieźle. Nierówno wyszedł z progu, potem go bujnęło, a potem - szkoda gadać.
- Że - co?
Ja przepraszam bardzo, ale ja chyba nie rozumiem. Albo nie chcę rozumieć.
- Cóż... Nie bardzo było co zbierać. No ale pozbierali.
Siadam na łóżku, chociaż do tej pory stałam, ale mi się chyba słabo robi.
- Żyje?
Dobra, ja wiem, że to jest durne pytanie, no wiem, ale przecież z tej relacji nie wynika dokładnie nic, więc...
- Oj, Mania... Przecież, że żyje. Ale co to za życie...
Klemens Murańka - mistrz pocieszania.
- Co to do cholery znaczy?!
- Mania, ty siedź, bo coś się blada zrobiłaś. W sumie to jeszcze nic nie wiadomo, dopiero go do szpitala zabrali, ale mnie się wydaje, że to źle wygląda i...
- Nie no, ja nie wytrzymam!
- Mania, gdzie ty lecisz?
Gdzie ja lecę? Nie wiem, gdzie lecę. Może pogadać z kimś, kto nie jest niespełna rozumu i udzieli mi jakichkolwiek sensownych informacji?
Wparowuję do Skrobota, nie bawiąc się w jakieś durne pukanie, bo czasu i cierpliwości na tyle nie mam. 
- Co z Thomasem?
- O, Maniutka. Już wiesz...
- Czy ja się przypadkiem o coś nie pytam?
- No... Przypierdolił głową o zeskok - informuje mnie dość obrazowo Kacper. 
- Matko z ojcem... Czyli Murańka nie majaczył jednak. I co z nim?
- Pojęcia nie mam. Ale zdrowo przypieprzył.
- Cholera jasna, Skrobot, czy to ma mnie pocieszyć?
- Nie, raczej nie. To informacja była. Zdaje się, że ciebie pocieszyć to może tylko Morgenstern we własnej osobie.
Czy ja wyglądam, jakbym miała ochotę na zagadki i gadanie szyfrem? Podpowiem - nie, nie wyglądam. Więc co ten Skrobot odwala?
- O co ci, przepraszam bardzo, chodzi?
- No cóż, dobrze się w jego towarzystwie czujesz, po lasach z nim włóczysz, sypiasz u niego...
- Przeszkadza ci to?
- Nie no, wcale.
- No to świetnie Poza tym sami nie byliśmy.
- No. Z Kraftem. Jeszcze lepiej.
- A nawet jakbyśmy byli, to nic ci do tego. Jestem dużą dziewczynką. Poza tym - o czym ty pieprzysz właściwie?! A jak on teraz umiera?! Albo kaleką zostanie?! Boże, ja nic nie wiem!
Nagle do mnie świadomość sytuacji dociera. A przecież mi obiecał. Obiecał, że już nigdy więcej żadnych wypadków. Tak to jest, kurna, wierzyć facetom.
- Możesz się nie drzeć?
- Ja?! Ja?! To ty się drzesz jak stare gacie! I jeszcze mi insynuacje jakieś robisz! I w ogóle co ty sobie myślisz?!
- Co ja sobie myślę? Ja myślę, że jak tak dalej pójdzie, to się niedługo do ciebie będziemy zwracać per "Frau Morgenstern"!
Nie wiem, jak to się dzieje, ale w tym momencie moja dłoń ląduje na policzku Skrobota. No i bardzo, kurna, dobrze. Strażnik moralności się, cholera, znalazł. A może ja właśnie mam ochotę zejść na złą drogę? I co, zabroni mi? Niech mnie już lepiej nie denerwuje. 
A tak swoją drogą, to niezłą mam średnią - drugi raz w przeciągu niecałego tygodnia spoliczkowałam faceta. Chyba się szykuje nowe hobby. 
__________

Dobra, wiem, że po takiej nieobecności to u góry powinno być trzy razy dłuższe. Ale nie jest. No trudno.
Obawiam się, że wykreowałam Marzenkę na istotę bez uczuć troszeczkę. Uwierzcie mi, ona się naprawdę martwi. Tylko tak - po swojemu.
I jeszcze w kwestii reklamy - Koen :)

35 komentarzy:

  1. No ale czemu ona po Skrobotach lata a nie idzie się do jakiegoś Austriaka zapytac co z Morgim ?
    A Skrobot jest głupi! Albo... zazdrosny.
    Nie jak dla mnie Mania wcale nie jest bez uczuc - jest taka okej :) A długośc mi jakoś nie przeszkadza :d
    Buziaki :*

    ps. Nowośc u mnie więc zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest chyba siła przyzwyczajenia. przecież nie będzie się o nic prosić Austriaków.

      Usuń
  2. Uhuhu... Mania się nieźle przejęła tym wypadkiem!
    Czyli jednak coś do niego czuje. Ciekawe, czy to jest coś, czy COŚ ;D
    Skrobot widzę ostro zazdrosny.
    Ciekawe, czy Marzenka pojedzie do szpitala. Na pewno na widok poobijanego, ledwo żyjącego Thomasa pęknie jej serce ;(
    Ja bym nie mogła znieść takiego widoku.
    Jak przeczytałam Bad Mittendorf to już wiedziałam co sięszykuje ;/

    Tyle się naczekałam... liczyłam, że chociaż z 5 stron z worda będzie, a tu chyba ledwo z .. 2? Szkoda ;((
    Prosimy o dłuższe opowiadania!

    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpital będzie. Ale chyba nie w takim kontekście, jakiego się spodziewasz
      dłuższe? no zobaczymy, co się da zrobić :)

      Usuń
  3. Kurcze, Marzenka się wkurzyła...
    A tak ogólnie to lepiej by było gdyby poleciała do trenera, austriaka, albo kogoś z obsługi, a nie do... Skrobota!? I ten jeszcze ją wkurza! Ale Marzenka oj tak, tak, ma nowe hobby :D
    Świetnie piszesz ;)
    Zapraszam do mnie:
    http://ski-jump-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. drugi raz w przeciągu niecałego tygodnia spoliczkowałam faceta. Chyba się szykuje nowe hobby. - pozdro z podłogi. Boże rozwaliłaś mnie całym rozdziałem, naprawdę?
    A to o tym że niedługo do Mani będą się zwracać Frau Morgerstern to bardzo prawdopodobne, bardzo. Przecież to widać na pierwszy rzut oka że ich do ciebie ciągnie i jeszcze jak Morgi miał wypadek to się tak o niego martwi, bo przecież dziewczyna która by się w nim nie zakochała to by tak się o niego nie martwiła, nie prawda?
    I teraz tak, ja Weronika chciałabym szybko następny rozdział.
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo....

    OdpowiedzUsuń
  5. Mania się przejęła, to jasne, w końcu jeszcze kilka godzin wcześniej się z nim całowała, a potem dała z liścia. Dobrze zrobiła, mądra dziewczynka! Ale faktycznie, od Austriaków więcej by się dowiedziała, w końcu to Austriacy, prawda?
    Kacper jest strasznie zazdrosny i to tak bardzo widać, że tylko Marzena mogła się nie zorientować.
    Fakt, rozdział powinien być dużo dłuższy, ale nie narzekajmy ;) Jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi tych, co mają. To znaczy lubi się to co się ma xD
    buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano mądra. Ale z Twojej analizy wynika, że równocześnie niedomyślna ;)

      Usuń
    2. bywa i tak ;D Ja po prostu myślę (wbrew pozorom zdarza mi się od czasu do czasu :D) że ona nie zdaje sobie sprawy, jak działa na facetów.

      Usuń
  6. Frau Morgenstern! Haha, a to Ci dopiero.
    Biedny Morgi, ale co jak co to wiadomo, że on się z tego wyliże. A to Ci Mania lubi policzkować facetów, faktycznie - nowa rozrywka, nowe hobby. I chłopaki reprezentują wyższy poziom bystrości. Haha. :D
    Świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biedny. ale fakt - kto jak nie on da sobie z tym radę :)

      Usuń
  7. O, Kacperek zrobił się zazdrosny. Mówią, że lepiej późno niż wcale, ale mógł to zrobić trochę bardziej taktownie. W końcu to było ogromne zaskoczenie dla Mańki. No i Morgi, biedactwo.
    Wybacz , że tak krótko, ale wciąż jestem w szoku i jest mi tak bardzo przykro. Będzie mi brakować Tito. Był wspaniałym trenerem...
    Jak by nie było, trzymaj się kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, kochanie, wiem. ze mną jest nie lepiej.

      Usuń
    2. Tam się chyba jakiś bardzo ważny mecz szykuje...

      Usuń
  8. Nieźle, najpierw Morgenstern dostaje po pysku, a potem nasz Kacperek? No jak ona tak może :P.
    Ale może od początku. Kurczę, skoro jej się podał ten pocałunek to dlaczego w tak brutalny sposób musiała przerwać tę chwilę? Thomas musiał mieć genialną minę kiedy wymierzyła mu ten policzek. Może to z tego też ten upadek, bo nie skupiał się na skokach tylko na sytuacji z Manią?
    Swoją drogą Kruczek wiedział kiedy ma zawalić ją papierkową robotą. Gdyby była na skoczni i na własne oczy widziała ten feralny skok Thomasa, na pewno przeżywałaby to 1000 razy bardziej niż po fakcie, no i pewnie latałaby po całej skoczni i chciałaby się dostać do Austriaka. A wtedy Skrobot wyszedłby już całkiem z siebie. Chyba chłopak przejrzał w końcu na oczy i widzi, że jeśli nie zacznie działać to Marzenkę Herr Morgenstern sprzątnie mu z przed nosa. Hm.. tylko czy zazdrość to aby na pewno jest słuszna droga? To takie typowe, że facet musi iść na łatwiznę? Zamiast się jakoś bardziej postarać, pokazać, że mu zależy, to ten fochy stroi, rozmawia zdawkowo z dziewczyną, a ona przecież nie ma czasu na rozwiązywanie układanek. Martwi się o Thomasa. Aż za bardzo. I chce wiedzieć wszystko, co działo się na skoczni. Wszystko ze szczegółami.
    No i Dawidek i Izunia, jak ja ich uwielbiam <3
    "- A powiedz mi, co będziecie jeść? Trawę?
    - Nie wiem. Na pewno coś smacznego.
    Taa... Obiad modelki. Woda z wodą.
    - Aha. A my schabowe." Kocham, kocham, kocham <3
    No i to dżdżu? Cóż ten Piotrek znowu wymyślił? Od tych spraw to chyba naprawdę jest tylko Kraft ;D
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się bardzo bałam tego rozdziału, jak go stworzyć i w ogóle. Także przy pomocy trenera usunęliśmy Manię ze strefy zagrożenia i o wypadku dowiedziała się już po wszystkim.
      A schabowe zawsze spoko, no nie? ;P

      Usuń
    2. Dawid zapewne wolałby jeść schabowe, a nie trawę, no ale przecież przed siostrą się nie przyzna ;D Bo kotlety dla Izuni to chyba za wysokie progi, zresztą ona pewnie smażonych potraw nie jada :P

      Usuń
  9. Mnie tam się nowe hobby Marzenki nie podoba.
    O ile Thomas jeszcze zasłużył, o tyle spoliczkowanie Skrobota wynikało chyba bardziej z konieczności odreagowania po wiadomości odnośnie Austriaka. Przecież Kacper i jego „niewinne” żarciki były tylko scenami zazdrości. Oj, jakże ten chłopaczyna jest o nią zazdrosny, a ona tego niestety nie dostrzega. I znów wszystko kradnie Morgi, ja wiem, że on przecież specjalnie się rąbnął w zeskok. Najpierw ją całuje, a gdy niejako dostaje od niej kosza – ląduje w szpitalu. Marzence pewnie stopniało serduszko i zmieni nieco swoje nastawienie do niego. A szkoda, bo wolałaby aby trzymała się z naszymi, nawet jeśli kradną jej herbatę, łóżko czy robią sceny zazdrości :-(
    Nigdy nie pomyślałaby, że wzmianka o obiedzie będzie tym, co skradnie cały rozdział. A jednak, Tobie się udało :D
    Pozdrawiam Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, z obiadkiem wyszło jak wyszło :P
      I troszeczkę głupio to wyszło, że Morgi się rąbnął o zeskok niedługo po tej akcji w lesie. Tak się niespecjalnie złożyło.

      Usuń
  10. Kochana moja. Nawet sobie nie wyobrażasz jak na mnie ostatnio działa wszechobecnie pojawiająca się miłość. Znalazłam w sobie odrobinę motywacji na przeczytanie twojego rozdziału i cholera jasna, po prostu cię uwielbiam. Chyba postawię ci pomnik, albo coś w tym guście. Ja się śmiałam czytając ten rozdział. (A uwierz, ostatnio do śmiechu mi raczej nie jest. A jeśli już, to raczej jest to śmiech wymuszony..)
    Uwielbiam Marzenkę i jej podejście do facetów. Może powinnam brać z niej przykład? Chociaż bym nie miała teraz problemu.. (a chciałam walnąć, chciałam, ale nie wypadało..)
    Murańka jest zabójczy. No bo na cholerę im mianownik od dżdżu? Nudzi im się tam, czy jak? I jeszcze to ich przekazywanie informacji. Swoją drogą, to Marzence chyba jednak trochę zależy ;p
    Pozdrawiam cieplutko. A tak a propo, to pochwal się jak tam ci idzie robienie prawka? ;p
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brać przykład? no może trochę ;) ale raczej nie tak całkowicie :P
      a prawko? jazdy zaczynam w tym tygodniu, do tej pory dopiero z tatusiem pomykałam. wszystkie kury co po drodze biegały jeszcze żyją. więc nie jest tak źle ;P

      Usuń
    2. Ja już myślałam, ze ty dalej z tym prawkiem, a się okazuje, że to ja jestem dalej od ciebie ;p 4 godzinki wyjeżdżone, a w przyszłym tygodniu już umówiona jestem na kolejne 6 godzin xd Będzie ze mnie jeszcze driver ;P
      Tylko się nie stresuj w tym aucie, bo nie ma czego się bać. Ja się strasznie bałam i gdyby nie mój instruktor, to pewnie bym uciekła. Będę trzymać kciuki za twoją pierwszą jazdę ;)

      Usuń
    3. trzymaj, trzymaj :) przydadzą się ;P

      Usuń
  11. Z tym dżdżem, to wcale nie jest śmieszne, a fascynujące. Ja tam chłopaków rozumiem :D Choć uśmiałam się jak sobie wyobraziłam rozkminy Klemensa i Piotrka na ten temat. Ale ciekawe, że w dobie internetu i wujka Google pobiegli do Marzenki. Ale fakt. Marzenka jest najmądrzejsza i wszystko wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po cichu przyznaję się, że ja też ich rozumiem. To jest naprawdę ciekawa kwestia :)

      Usuń
    2. Też się uśmiałam. Oni i te ich mądrości xD
      Wszak rozdział wyszedł Ci tak wprost superowski, że położyłam się na swoim biurku ze śmiechu xD
      Frau Morgerstern! Biedny Skrobot, chłopie jak ty Manię lubisz to lepiej zmień swoją taktykę bo nie tędy droga! :D
      Powodzenia przy kolejnym rozdziale! Oby tak samo śmiechowy! :D

      Usuń
  12. Początek zdecydowanie rozłożył mnie na łopatki. Poczynając od złotych myśli Kubusia Puchatka, a na 'Bo ja jednak zmieniłam zdanie. I przywaliłam Morgensternowi.' - I w tym momencie ja przywaliłam sobie dłonią w czoło. Szczególnie, że sama Marzenka przyznała, że jej się podobało. No o jak się podobało, to czemu przywaliła, ja się pytam? Ja jej dam dla zasady! Zasada mów, że jak się podoba, to się nie bije :D No a swoją drogą to Morgi wcale nie taki cwany. Las wymyślił, żeby krzyków nie było słychać, drzewo dla skończenia 'berka dla ubogich', ale już tak żeby jakiś sznurek wciąć i ręce Mani związać to mu już do główki nie wpadło. A trzeba było się zabezpieczyć (:P) panie Morgernstern, trzeba było. No ale Mania była przesłodka z tym rozmyślanie, że jej się podobało. 'Tak czy inaczej, ja już nic nie wiem.' - wie że jej się podobało i to wystarczy, żeby następnym razem (tak, następnym razem) nie bić. No a Skrobota to jednak lepiej nie pytać, czy Mania lubi wiedzieć, czy nie wiedzieć, jak całuje Morgi. Apropo Skrobota to ja się tak zastanowiłam, czy on widział scenę w lesie, czy tylko ogólnie o las zazdrosny. No ale już nawet nie za bardzo mu szło ukrywanie tej zazdrości. Troszeczkę sobie kiepski moment wybrał na takie docinki i ukryte żale, bo Marzenka pod wpływem emocji i strachu o Thomasa to zdolna była do wszystkiego, więc kto wie, czy ten policzek to nie najniższy wymiar kary za 'Frau Morgenstern', no bo o ile to Morgernstern to dałoby się znieść, to per 'Frau' w życiu! Nawet Kraft nie chce mieć 'Frau' tylko Polki szuka.
    No a swoją drogą to faktycznie ciekawi pocieszyciele z tych chłopaków. jeden lepszy od drugiego i o ile przez Kacpra to zazdrość przemawiała, to Klimek powinien na jakieś lekcje taktu się wybrać. Natomiast z tym dżdżu to mnie rozbroił, szczególnie, że ja sama się ostatnio nad tym zastanawiałam. Normalnie jakaś telepatia z Murańką... straszne! Musimy iść razem na lekcje do Krafta - jeszcze straszniejsze!!
    No i nie będę chyba oryginalna, jeśli powiem, że odcinek skradła rozmowa rodzeństwa o obiedzie. Uwielbiam ich razem, a szczególnie jeśli chodzi o Izunię. W dodatku coś czuję, ze gdyby Dawid dowiedziałby się o Morgim to mielibyśmy dokładnie taka sama sytuację tylko w drugą stronę. Thomas by obrywał jak Izunia (woda z wodą :D).
    I zgadzam się, że powinno być trzy razy dłuższe, ale najważniejsze, ze jest :)
    Jutro (a w zasadzie to już dzisiaj) jestem u Koena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, święte słowa. "Morgenstern" przeżyć można, ale "Frau" na pewno nie.
      No i widzę, że obiad się spodobał :)

      Usuń
  13. I co, teraz będzie głupio, że się trzaskało po pysku niedoszłych upadkowiczów?:D
    To, co ona sobie w tej swojej główce roi i powtarza, to jedno, ale takie sytuacje podbramkowe błyskawicznie weryfikują co głupsze pomysły i zostawiają tylko te najbardziej wartościowe;D I bardzo dobrze, taka terapia szokowa bardzo się jej przyda.
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
  14. No ja wiedziałam, że nasza Mania to od tak nie zakończy tego pocałunku z Thomasem. Musiała mu przywalić, no przecież to ona. Z tym dżdżem to naprawdę ciekawa sprawa, sama się zastanawiałam jak to poprawnie ma być. Marzenka to niby tak nie lubi tego Morgensterna, ale się przejęła jego stanem. Oj, zazdrosny Kacper, zazdrosny się zrobił. No, ale co on se może przy takim Thomasie? No chyba nic. No i jego też uderzyła. Więc, mimo tego pocałunku z Austriakiem, to nam się Mania prawie wcale nie zmieniła. Nadal lubi się wyżywać na mężczyznach.
    No to: kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym jednym to masz rację - nie zmieniła się. Ona się chyba nigdy nie zmieni :P

      Usuń
  15. Frau Morgenstern XD
    Mańka to ma branie XD dwóch facetów i biedna ona sama jedna co nie wie co ma robić

    OdpowiedzUsuń