Wracamy do normalnego trybu życia.
Turniej Czterech Skoczni.
I bardzo dobrze.
Oczywiście busem jedziemy, bo komu by się chciało na samolot do Oberstdorfu wydawać pieniądze. No więc kilkanaście godzin drogi. Na zmianę prowadzimy. Wszyscy. Tylko nie te nieroby. Bo oni przecież wypoczęci muszą być.
Na miejscu przynajmniej hotel elegancki mamy. Proszę bardzo, nawet pokój na wyłączność dostałam. Tylko dlatego, że Dawida nie ma. Ale okej. Nie będę narzekać.
Pierwsze treningi. Źle nie jest, tylko Maciek i Krzyś coś nie za bardzo, ale trener już się tam nimi zajmuje.
- Maciek, w dojazdowej tyłek niżej o dwa centymetry... No, jeszcze trochę, nie, za bardzo... Teraz wyżej... troszkę niżej... O! Okej. Bardzo dobrze. No i tak ma być.
Perfekcjoniści.
Ale z Krzysinkiem coś gorzej. I wcale nie wiadomo czemu. Bo niby wszystko okej, a odległości nie ma. I może mnie średnio interesuje, co się mu tam dzieje, ale w sumie szkoda takiego fajnego materiału na skoczka.
- Krzyś! Chodź no tu na chwilę.
- No co - staje przede mną i pyta takim tonem, że aż żal patrzeć.
- Co się dzieje?
- Nic.
- Ty mnie, kurna, nie denerwuj. Kładź tu te narty i mów, co ci leży na wątrobie.
- A bo ja wiem... Nigdy czegoś takiego nie miałem... Mania, jak się czuje człowiek zakochany?
No tak. Można się było tego spodziewać. Strasznie kochliwe te nasze chłopaki.
- Nie mam pojęcia. No co się tak patrzysz? Ja unikam zbędnego balastu w życiu. Facet mi do niczego nie jest potrzebny. Wystarczy, że was mam.
- No to super.
- Ale czekajże, nie skończyłam jeszcze, nie? Nie wiem, jak się czuje, ale za to wiem, jak wygląda. Bo się już na was wystarczająco w życiu napatrzyłam. No i wygląda tak jak ty.
- Ja?
- No ty, ty. Co się tak dziwisz? Już mów, kto to. Niech stracę.
Krzysiu siedzi, myśli, zastanawia się intensywnie. A przynajmniej tak wygląda, bo kto wie, jakie mu się w tym móżdżku procesy odbywają. Aż w końcu się odzywa:
- Znasz Monikę Hojnisz?
Czy znam? A tak, znam.
- Tę biathlonistkę taką ładną?
- Tak - rumieni się Krzysiu.
- No kojarzę. Ciepło ci czy jak? Jest minus pięć.
- Eee... Nie. Bo wiesz, lubię ją.
- Yhm. Lubisz. Mnie też, zdaje się, lubisz, a na moje wspomnienie jakoś nie pieczesz raczka.
- No... no tak.
- No to?
- Myśmy się na Uniwersjadzie poznali.
- A tak, tych mistrzostwach dla rumuńskich studentów.
- No powiedzmy. Mieszkaliśmy w jednym hotelu i się na bilardzie raz czy drugi spotkaliśmy. I fajnie się gadało. Potem jak srebro zdobyłem, to jej nawet narty pożyczyłem, żeby sobie zdjęcie na fejsbuka zrobiła. W sumie to ja jej to zdjęcie robiłem.
No, no. Romeo.
- I co - jakieś jeszcze romantyczne ruchy?
- Romantyczne? Czy ja wiem... Ale mi nawet gratulowała na fejsbuku.
Serio? Na fejsbuku?
- A normalnie to już nie? Co wy wszyscy - dzieci neo?
- Nie no, normalnie też. I mnie nawet w policzek pocałowała...
I w tym momencie wspomniane policzki Krzysia znowu buraczkowy kolor przybierają. Ja nie wierzę. A mnie się wydawało, że taki fajny facecik z niego. To się musiał zakochać. No trudno. Nie będę mu cisnąć. Młode to, głupie... Zdarza się.
- No to cóż też się wydarzyło po tej Uniwersjadzie?
- No właśnie nic. Ja pojechałem do domu, Monia pojechała do domu... I tyle.
- A numer jej masz?
- Czego? Telefonu?
- No przecież nie buta!
- A racja. Mam.
- I pisałeś coś?
- Nie.
- A co ty kurna, pieniędzy na koncie nie masz?
- No mam.
- Biegun, no! Przecież jak ci zależy to jej to chyba jakoś okaż, no nie? Jak nie chcesz dzwonić, to sms-a chociaż napisz.
Czy ja im naprawdę muszę wszystko tłumaczyć?
W tym momencie jakieś łupnięcie za plecami słyszę. Odwracam się, a narty Krzysia już nie stoją oparte o domek, tylko leżą na ziemi. A obok Skrobot z miną niewiniątka.
- Dwa pytania, człowieku: po pierwsze - czemu podsłuchujesz, a po drugie - z jakiej racji sprzęt kadrowy niszczysz?
- Po pierwsze nie podsłuchuję, po drugie - nie niszczę. A po trzecie - Biegun, zwijaj się, bo trening się jeszcze nie skończył, a Mańka do trenera. Biegusiem!
No i po bólu. Nie jest tak tragicznie. Wszyscy w konkursie są. I Morgenstern też wrócił i prywatnego murzyna nawet ma, co mu narty nosi i buty zapina. I może jeszcze tyłek podciera. Tak czy inaczej dobrze już z nim jest, co tylko dowodzi teorii, że jest nadczłowiekiem. A nawet z nim jeszcze nie miałam kiedy pogadać, bo przez całe popołudnie się za mną Murańka włóczy i jęczy, żeby go nakarmić, bo on jest przecież jeszcze w okresie dorastania i musi jeść, a porcje w tej stołówce są zdecydowanie za małe. Jakby chociaż Dawid był, to bym mu jakieś sponsorskie ciastka ukradła i byłoby po kłopocie. A tak to mamy problem. Ale pobliski sklep w końcu załatwia tę kwestię. Potem odwiedza mnie w pokoju Ziobro i mnie zapewnia o swojej wielkiej miłości do Angeliki, dodając, że jej się musi jednak oświadczyć. No bardzo fajnie, ale może ją by o tym informował, a nie mnie. I kiedy mi się już wydaje, że jednak będę mieć chwilę wolną, to się okazuje, że mamy zebranie u trenera w pokoju. Kwestie treningowo-sprzętowe. Normalne. Na koniec jeszcze omawiamy ze Skrobotem warunki śniegowe plus właściwości toru i już mam czas wolny. Jest 22:30. I niech mi ktoś powie, że serwismen to tylko narty smaruje, więc w zasadzie nic nie robi, to uduszę. Uduszę na miejscu. Jak babcię kocham.
Na korytarzu wpadam na Morgensterna. No tak, znowu nas - nie dość, że z Austriakami - to jeszcze z Japończykami do hotelu wcisnęli. Będzie miał Kraft z kim japoński ćwiczyć.
- Cześć, Mania - uśmiecha się szeroko.
Jak to jest, że na widok uśmiechu Izuni robi mi się niedobrze, a na widok Morgiego - sama szczerzę się od ucha do ucha. Ot, alergia na co poniektóre przypadki.
- No cześć. Czyli jednak żyjesz. Różne wersje już słyszałam.
- Tak?
- No przecież. Najpierw się martwiłam jak nie wiem, a potem się okazało, że sobie palca złamałeś. Nie wywijaj mi więcej takich numerów.
- Martwiłaś się?
- Bez przesady. W sumie tak bardzo to nie. Ale trochę by było szkoda jakbyś się zabił czy coś.
- Yhm. Trochę.
- Ciesz się, że w ogóle.
- Cieszę się. Zapomniałem, że ty przecież nie masz serca.
- Ja? Ja nie mam serca? Uwierz mi, teraz to jestem wyjątkowo miła. W ogóle dziś jestem wyjątkowo miła. Zresztą ty mnie chyba w innym stanie nie widziałeś. Pogadaj z moim bratem, to się dowiesz, jak się przy mnie człowiek czuje, kiedy jestem niemiła.
- Okej. Czyli mam rozumieć, że mam u ciebie specjalne względy?
- Chciałbyś. Oczywiście, że nie. Po prostu mi jeszcze niczym wyjątkowo nie podpadłeś.
- Dobra, poddaję się. Słuchaj, jak już cię spotkałem, to możemy pogadać?
- Cały czas gadamy, nie wiem, czy zauważyłeś.
- Oj, Mania... Mówię serio.
- Ja też.
- Czy ty chociaż czasem nie patrzysz na wszystkich z góry?
- No oczywiście. Dla trenera mam bardzo dużo szacunku.
- Okej, zaryzykuję. A tak w ogóle, to usiedlibyśmy, hmm? Bo to jest dłuższa sprawa. Tam jest taki stolik i fotele.
Jestem siostrą miłosierdzia. Można mnie już oficjalnie tytułować. Jest jedenasta w nocy, a ja zamiast iść spać, to wysłuchuję zwierzeń Morgensterna.
- Boję się jutra - mówi nagle. - Wcale nie czuję się tak pewnie.
To chyba oczywiste, nie? Jak człowiek dwa tygodnie nie startuje, to się może trochę cykać. Ale weź mu to wytłumacz.
To chyba oczywiste, nie? Jak człowiek dwa tygodnie nie startuje, to się może trochę cykać. Ale weź mu to wytłumacz.
- Nie ma czego.
- Może i nie, ale...
- Morgenstern, ty mi tu nie pierdol, za przeproszeniem, że skakać zapomniałeś.
- Niby nie...
- Niby? Człowieku, ty jesteś mistrzem olimpijskim, co taki Zografski ma powiedzieć? Ja nie wiem, że wy wszyscy macie zaburzenia własnej wartości.
- Wszyscy?
- Tak. Moi to samo. O, a ty się też do dziewczyn boisz zagadywać?
- Nie... Chyba nie.
- No tak, ale ty w sumie już ojcem jesteś. Twoje kontakty damsko-męskie musiały być mocno zaawansowane.
- Kristina to jest zupełnie inna sprawa. Ale o tym też chciałem pogadać. Bo wiesz, ja ją chyba strasznie skrzywdziłem.
No nie. To on dopiero teraz do takich wniosków dochodzi? Najpierw się w jakiś kretyński romans wdaje i zostawia miesiąc po urodzeniu dziecka, a potem mu się nagle sumienie budzi?
- Morgenstern, jesteś debilem.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Ej... Ale naprawdę mi głupio...
Głupio mu. Mnie jest głupio, jak mi mleko wykipi, a temu jak narzeczoną zdradza i zostawia.
Z kim ja się zadaję.
__________
No to tym razem mamy wątki miłosne głównie. Zaczynam coraz bardziej współczuć Marzence ;)
Ciekawe, co powiecie o Morgim...
Marzenka spokojnie mogłaby zostać psychoanalitykiem do spraw sercowych. Klientów pierwszych już ma, a potem z górki. Niemcy też na pewno jakieś problemy mają, a może nawet i Słoweńcy. Biznes się szykuje ;) !
OdpowiedzUsuńKrzyś to taki rozczulający był w tym rozdziale, a jak przeczytałam o tych jego rumieńcach i zawstydzeniu, to aż sama się zarumieniłam :D
Skrobot natomiast dalej preferuje podchody i dziwne akcje, zamiast wziąć się w garść i normalnie zagadać ( nie o koszulkach i smarach), apotem zaprosić na kawę.
Kocham tych wariatów w Twoim wykonaniu :D
No fakt, trochę tych zakochańców by się pewnie znalazło.
UsuńKrzyś to Krzyś. Musi być uroczy. Krzysie takie są ;D
Jak ona z nimi do tej pory wytrzymała.... złota dziewczyna. Pensję powinna dostawać wyższą za to, że dodatkowo robi za psychologa. Ale mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńZakochany i zawstydzony Krzyś wygrywa cały rozdział. I taki nieśmiały.... <3
Morgi to Morgi, rację Mańce trzeba przyznać, że Thomas popełnił wielki błąd, zdradzając Kristinę.
A Kacper znów się czai. Ale i tak go lubię ;)
Pozdrawiam serdecznie ;)
Oj, tak - pensja się wyższa należy. Przecież ona na dwa etaty co najmniej robi. Jak nie więcej ;)
UsuńMarzenka to tam psychologiem a nie serwismenem powinna byc.
OdpowiedzUsuńMęczy się dziewczyna biedna...
Srobot... No niech już skończy tą całą szopkę i ją zaprosi na randkę!!! :D
"- Dobra, poddaję się. Słuchaj, jak już cię spotkałem, to możemy pogadać?
- Cały czas gadamy, nie wiem, czy zauważyłeś.
- Oj, Mania... Mówię serio.
- Ja też."
PAAADŁAM! Ja jeszcze dodatkowo mam wielką wyobraźnie i jak jej oczami to sobie wyobraziłam to kosmos jakiś!!! :D
To opowiadanie to coś więcej niż fajne !! :D
Czeeeeeeeeeeeeeeekam tak bardzoo bardzoo :)
+informuję że u mnie nowy rozdział. To że ten... jak masz ochotę to wpadaj :)
Całuski ;*
Jaką randkę? Czy Ty sobie wyobrażasz Marzenkę na randce? :P
UsuńKurde i jak ja mam teraz coś napisać skoro zdycham ze śmiechu? :D
OdpowiedzUsuńNajpierw problemy sercowe Bieguna i murzyn Morgensterna. W pierwszej chwili pomyślałam nawet, że Marzena za Thomasem nie przepada, ale przypomniałam sobie o ich znajomości. Skleroza podobno nie boli... W momencie kiedy czytałam o Klemensie to miałam przed oczyma obraz Marzeny karmiącej go mlekiem w butelce (wtf?) o.o Ciężkie ma dziewczyna życie. Na koniec chciałabym powiedzieć, że z chęcią przeczytałabym o Krafcie szlifującym japoński z którymś ze skoczków z kraju kwitnącej wiśni :D
Pozdrawiam ;)
Haha :) No fakt, teraz mi się też ta butelka skojarzyła. Bo on w sumie taki biedny, opieki potrzebuje :D
UsuńO jezu, Marzenka to niech się na jakiś kurs psychologiczny zapisze, bo w najbliższej przyszłości to się jej na stówę przyda! ;d no jak nie Polacy to Austriacy do niej przychodzą i się zwierzają, no ja nie wiem. A przecież ona jest zwykłym serwismenem! ;d Chyba powinna jakąś premię dostać!
OdpowiedzUsuńNo tak, ona się międzynarodowymi problemami zajmuje :P
UsuńA mnie tam najbardziej zastanawia ten szeroki, słodki uśmiech Marzenki na widok Thomasa i to odwołanie do uśmiechów Izuni. Czyżby nasza Mania jakąś miętę do pana T czuła? No bo jakoś do innych się tak nie szczerzy, a już na pewno nie jest skłonna porównywać swojego zachowania do zachowania Izuni.
OdpowiedzUsuńNo a Thomas oczywiście na darmową poradę przyleciał. Co do pierwszego problemu to mu się nie dziwię, że się boi. Eh najgorsza myśl w tym momencie była tak, ze przecież to jeszcze nie koniec. Najgorsze dopiero przed nim. Dlatego mi się smutno zrobiło, jak czytałam o tym jego niepokoju, choć komentarz Marzenki i jej 'Człowieku, ty jesteś mistrzem olimpijskim, co taki Zografski ma powiedzieć?' był genialny. Biedny Zografski, to mu pojechała. Morgi trzymaj się, chłopie. Masz specjalne względy u Marzenki więc się ciesz. Natomiast co do drugiego problemu, to powinien naprawdę po uszach dostać. Szczególnie biorąc pod uwagę, że Kryska od zawsze była moją ulubienicą wśród skocznych WAGs. No i jak widać romansik nie był tego wszystkiego wart, bo chyba już nie są razem. Masz po uszach, Thomas.
No i jeszcze ten zakochany Krzysiu, który boi się napisać czy zadzwonić do dziewczyny. Słodziakkkk. W sumie to tak bardzo do niego pasuje, wygląda na niesamowicie nieśmiałego chłopca. Jeszcze jak sobie wyobraziłam te jego rumieńce. Hihi, rozpływam się nad jego urokiem.
Jednak i tak odcinek skradł Skrobot - nic nowego w sumie - i jego podsłuchiwanie i demolowanie sprzętu. Tylko co on tam oczekiwał usłyszeć? Może ten początek go tak zaintrygował i pytanie, czy Marzenka wie, jak się czuje zakochany człowiek. No to się musiał ciutkę rozczarować jej odpowiedzią, ale hardo podsłuchiwał dalej. Uwielbiam go!
Uwielbiam ich wszystkich :D
Widzę, że Krzysiu się wszystkim spodobał ;)
UsuńMorgi - no cóż - głupek jak i oni wszyscy. Ale jakoś ich Mania znosi ;p
No i ja nie wiem, że się Skrobot w dwóch czy trzech zdaniach przewinie - a i tak Wam rozdział skrada :D
Rzeczywiście Marzenka to powinna poradnię pedagogiczno-psychologiczną założyć. Problemy uczuciowe (obok żywieniowych) to podstawowy punkt przygotowania psychicznego do zawodów, jak widać ^^ Ale i tak rozdział skradł skradający i podsłuchujący Skrobot ^^
OdpowiedzUsuńNo faktycznie. "Porady żywieniowo-uczuciowe Marzeny Kubackiej. Przez żołądek do serca". To by nawet książka mogła być ;D
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz Kochana, wieaż jak to jest:/ Rozdział cudowny. Biedna Marzenka, przecież jej powinni dać dyplom z psychologii bez ani roku studiów, patrząc jaką ma bogatą praktykę. Nie powiem ciekawe sobie wybierają nasze potwory obiekty uczuć, na mistrzostwach uniwersytetów rumuńskich. Ale co tam, wszędzie można się zakochać, nikt nie zabroni;) Tylko jeszcze trzeba mieć komórkę doładowaną i jakiś krok wykonać. A Skobot podsłuchiwacz:D
OdpowiedzUsuńMoże myślał, że Krzysiu chce Marzence uczucie wyznawać, nigdy nic nie wiadomo. Choć ja ciągle widzę tu przyjaźń, ale widzę, że jestem w znaczącej mniejszości.
Janek... Kolejny do którego można siły nie znaleść. Niech go Mania w garniaka pakuje i idzie pierścionek kupić, po czym mu do ręki wepchnie i tekst oświadczyn napisze. Inaczej z tego nic nie będzie, przykro mi. I będzie mękolił całe życie...No!
Ale najciekawszą sprawą jest Morgi, Mania zdecydowanie jest wobec niego mniej zniecierpliwiona niż wobec chłopaków z kadry, zobaczymy co będzie po Kulm, choć jak dla mnie Kulm mogło w tym roku nie istnieć. Ale niech go opieprzy, bo dobrze mu tak. Serio byłam zaskoczona jak to przeczytałam, po 10 latach i urodzeniu dziecka, dla romansu, który o ile dobrze kojarzę trwał miesiac. Oj nie Morgi, tak się nie postępuje:( No ale i tak, chyba za nikim mi tak smutno jak za nim tej zimy nie było<3
Tak czy siak, wietrzę coś tutaj.
Buziaki Kochana:*
No faktycznie, jak się Jasiek będzie oświadczać to chyba tylko z Manią u boku ;P
UsuńKulm niestety będzie. Tego się nie da ominąć.
Rzeczywiście siostra miłosierdzia. I aż podziw bierze, że sobie z nimi wszystkimi na raz daje radę, bo przecież każdego normalnego człowieka natłok zwierzeń i przemyśleń pewnie dawno by przygniótł, a już na pewno nie pozwolił w miarę normalnie funkcjonować w społeczeństwie. A Mańka nie dość, że funkcjonuje, to jeszcze radzi, pociesza i diagnozuje zakochanie, przy okazji udzielając również wskazówek dotyczących podrywu.
OdpowiedzUsuńI narty smaruje.
Zdaje się, że mamy nową definicję człowieka renesansu:D
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
haha :) zabiłaś mnie tym "człowiekiem renesansu" :D
UsuńZakochany Krzysiu mnie rozczulił. I jeszcze te jego rozterki, no gorzej niż dziecko. Mieć numer telefonu i nie zadzwonić, nie zdziwiłabym się jakby teraz dostał kosza.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zastanawia mnie jednak relacja z Thomasem. Pomijając fakt, że wrócił do skakania (osobisty murzyn, to określenie też funkcjonowało u mnie w domu :D) to jakoś tak strasznie smutno mi się zrobiło, kiedy zdałam sobie sprawę, że przecież najgorsze dopiero przed nim. I nie dziwię się, że odczuwa niepokój, po czymś takim każdy chyba by się bał, ale co powie po drugim upadku?! :-(
Wiesz brakowało mi tutaj Dawida i chyba Marzence też trochę, takie odniosłam wrażenie. I szkoda, że w niczym nie nawiązałaś do wydarzeń z poprzedniego rozdziału. Tutaj mi coś nie gra, musisz mieć w tym jakiś cel :D
Pozdrawiam serdecznie i przy okazji zapraszam też do siebie http://the--bittersweet--life.blogspot.com/
Marzycielka
Oj tam, jeszcze nawiążę ;) A tu Dawida w ogóle nie ma, z Kacprem też nie gadała, więc co ja mogę ;) Ale afery wielkiej nie będzie, bez przesady. Przynajmniej nie mam w planach, chociaż może mi się odmieni. Ale wątpię. Marzenka to jest silny typ :)
UsuńPrzybywam z komentarzem w końcu :) Przepraszam za zwłokę, która jest i tak krótsza niż myślałam, bo musiałam się po czymś pozbierać, a rano na pogrzebie jeszcze bardziej we mnie to uderzyło i siedź teraz w jej domu ze świadomością, że ona ci już nie wysadził kolejnej dokładki, nie zaparzy kolejnej herbatki, nie będzie co pięć minut pytać, czy chcesz coś do zjedzenia i na koniec nie wsadzi dyskretnie jakiegoś banknocika do kieszeni kurtki, jednak Ville nie dał mi się długo smucić :)
OdpowiedzUsuńAle przechodząc do rozdziału - zdecydowanie Skrobot zgarnia wszystko u mnie, bo jest taki uroczy i w ogóle z tym podsłuchiwaniem :D Mógł chociaż uważać, gdzie staje, a nie tak się o narty rozbija :3
No i ten uroczo nieśmiały Krzysio, który zagarnia serca czytelniczek swoim strachem przed zagadaniem do dziewczyny :D
I Morgi, który jest dla Manii chyba kimś więcej... (uhuhu... Mania długo się ukryjesz :>) Ej, ale to znaczy, że ona skrzywdzi Skrobota ; o Bo on ewidentnie coś do niej czuje :c Biedny Kacper :c
weny :*
ps. bracia H. i Ville zapraszają :)
http://rozszyfruj--mnie.blogspot.com/
No fakt, sprzętu kadrowego niszczyć nie wolno pod żadnym pozorem!
UsuńW sumie ja się Wam jakoś tak bardzo nie dziwię, że Was Krzyś rozczula, bo mnie trochę też ;p Ale co ja mu poradzę, musi się facet wziąć w garść i tyle.
Ja znowu pojawiam się z komentarzem po kilku dniach. Wybacz mi. Ale ten. To ja przejdę do rozdziału.
OdpowiedzUsuńKrzysiu mnie tutaj zaskoczył. Taki biedny, zakochał się biedaczek. Ale żeby smsa napisać, to już nie. I się jara, że mu na facebooku pogratulowała.
Kacperek podsłuchiwał, hm. Ja myślę, że teraz nasz Kacperek pod wpływem porady Marzenki dla Krzysia będzie się bardziej starał o jej względy.
Mania to ma jednak szczęście. Wpaść na Morgiego. Tak pięknie podsumowała, że on jest debilem. Chyba zranił Kristinę? No ja tam nie wiem. Chociaż chwila. Na pewno ją zranił ten debil jeden.. Ugh.
No ale ten. Czekam na kolejny rozdział. Buziaki :**
Jak masz chwilę zapraszam do mnie na coś nowego:
http://na---zawsze.blogspot.com/
No ukryć się nie da, że ją zranił. Dobrze, że sobie w ogóle zdaje z tego sprawę. Tylko w sumie w czas...
UsuńMiłosne perypetie naszych chłopców są genialne. I jeszcze ten nieporadny, nieśmiały Krzyś :) A Morgiego kocham mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńMorgi, Morgi ponad wszystko. Nie wiem czego, ale mam do niego dziwną słabość :D Krzysiu jest słodki, ale to wszystkie Krzysie(prawie) takie są. Mania i Morgi <3 Mam słabość do tego imienia, bo mój kot to Mania :D Cudne, cudne. I kajam się, że dopiero teraz ale miałam zwiechę przez zepsuty komputer! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak nie Biegun, to Morgenstern. Mani można albo pozazdrościć, albo współczuć - zależy, w jakim się jest dziś nastroju oraz czego konkretnie oczekuje się nie tylko od skoczków, ale i od panny Kubackiej ;D Słowo honoru, że ją solidnie podziwiam - za, mimo wszystko, oddanie Austriakom, Polakom i innym nacjom, za motywowanie ich do bycia realistami i za umiejętne podnoszenie na duchu w chwilach rozlicznych kryzysów. Drugiej takiej Marzeny to ze świecą szukać, naprawdę! I oby na przykład niejaki Kacper sobie to w porę uświadomił, po czym rozpoczął zmasowane natarcie. Subtelności na Manię zdają się nie działać w najmniejszym nawet stopniu ;D
OdpowiedzUsuńpozdrowienia! cmok! cmok! ;D
"Mistrzostwa dla rumuńskich studentów" wygrały wszystko. :D
OdpowiedzUsuńMańka powinna się przebranżowić XD psychoterapeuta byłby z niej idealny XDD
OdpowiedzUsuńA Krzysiu to strasznie słodki jest w tym swoim ciągłym zauroczeniu
<33 Morgiiiii i rozdział od razu staje się lepszy, chociaż z Manią w końcówce zgadzam się w 10000%