Ale mam zapierdol.
Ja przepraszam bardzo za użycie nieparlamentarnego słowa, ale tego się nie da po prostu określić inaczej. Mania, wynieś... Mania, przynieś... Mania, pozamiataj... Mania, podaj... Mania, nasmaruj... Mania, boli mnie palec... Mania, zakochałem się... Mania, gdzie jest moja skarpetka...
Nie, ale to już jest normalnie hit, jak Murańka rano chodzi po wszystkich pokojach i się pyta, czy ktoś przypadkiem jego skarpetki nie widział. Gówno mnie obchodzi jego śmierdząca skarpetka! Jakby się położył o drugiej w nocy tak jak ja, to by naprawdę gardził takimi prozaicznymi rzeczami jak skarpetki. I jak ja sobie kulturalnie śpię, a on wparowuje (to znaczy muszę mu otworzyć, bo na noc klucz mam przecież w użyciu - więc muszę najpierw zwlec się z łóżka, co mnie raczej - w godzinach wczesnoporannych nie nastawia pozytywnie do ludzkości) - więc niech się nie dziwi, że się na niego drę, rzucam poduszką, ewentualnie totalnie olewam - ale to tylko w przypływach wyjątkowo dobrego nastroju. Czyli rzadko.
I tak moja praca właśnie wygląda. Ale o tym to się w telewizji ani słówkiem nie wspomina. Wszyscy tylko o tym, jak to Stoch świetnie skacze i że wreszcie mamy drużynę. Tylko swoją drogą jakby nie Ewa, która jest jego prywatnym menadżerem, psychologiem i w ogóle wszystkim (a żoną zwłaszcza), to by mu wcale tak dobrze nie szło. Zresztą to już jest udowodnione naukowo, że skoczek po ślubie lepiej skacze. Ale w przypadku Dawida lepiej nie ryzykować. A nuż mu zaszkodzi jeszcze bardziej?
Co to dziś mamy? Ach, Sylwestra, no właśnie. Bardzo fajnie. Miodzio i zajebiście. Jakbym jeszcze miała czas i ochotę na jakąś rozrywkę z tej okazji, to by już w ogóle było super. Ale przecież od rana do teraz - a mamy dzięki Bogu ósmą wieczór - czasu, żeby siąść nie miałam, więc o czym my rozmawiamy.
Najbardziej to dziś dowalił Kamil po kwalifikacjach. Szczęsny się go pyta co będzie robić wieczorem, a ten, że co możemy robić, jak się zejdzie tuzin chłopa w sylwestrowy wieczór. I się jeszcze uśmiecha znacząco.
No. Akurat. Już ja wiem, co będzie. O dziewiątej wypijemy po pół kieliszka szampana i panowie elegancko pójdą spać, żeby wypocząć, dobrze czuć się na konkursie i tak dalej... pierdu, pierdu. Kto normalny uśnie o dziesiątej?
Znaczy mnie się już w sumie wewnętrzny zegar regulujący sen przestawił na godzinę około dwunastej - pierwszej w nocy, więc może faktycznie. No nie wiem.
Zebranie u trenera mam za... o. Już. Ups. Otwieram drzwi na korytarz i o mało co nie taranuję Bieguna. No jasne. Na pewno miał zamiar zapukać. Czemu sama w to nie wierzę?
- O, Marzenka, dobrze, że jesteś.
- Już mnie nie ma.
- Przecież widzę, że jesteś.
Boże, człowieku. To była aluzja. Ukryta aluzja. Chyba za głęboko ukryta.
- Ale wychodzę do trenera.
- Ach, do trenera... A nie moglibyśmy pogadać?
- Krzyyyś...
- Proszę.
No w sumie jak już jestem spóźniona o dziesięć minut, to o kolejne dziesięć nie zaszkodzi.
- Dobra. Szybko.
- Pisałem do Monii.
O. No, no, no.
- I co?
- Ma faceta.
Ułaa...
- Ale co - tak ci powiedziała?
- No z kontekstu wyszło, tak się jej jakby wyrwało.
- No to dupa, stary.
- No przecież wiem.
- To w jakim celu tu przyszedłeś?
- Nie wiem.
No tak. Przynajmniej coś już mamy ustalone.
- Ale patrz. Jest przecież tyle ładnych, fajnych dziewczyn. Może ona ma cellulit? Albo chrapie? Albo ustawia książki według koloru? Na pewno nie jest ideałem.
- Ja nawet nie wiem, co to jest ten cellulit.
To się ciesz.
- A taki... Takie tam. Nieważne w sumie. No ale pomyśl o chrapaniu. To by przecież było okropne.
- No. Okropne.
- I jeszcze te książki...
- Co - książki?
- No według koloru...
- A tak. Nie no, faktycznie... Ale za to się ładnie uśmiecha...
- Biegun, każda dziewczyna się ładnie uśmiecha! Tylko ty się musisz pierwszy do niej uśmiechnąć. Zadanie bojowe na jutro dla ciebie mam - po konkursie wychodzisz do kibiców i uśmiechasz się do dziewczyn. Zobaczysz, co będzie. I bez dyskusji. To jest rozkaz.
Okazuje się, że zebranie u trenera się nawet jeszcze nie zaczęło, bo pan Kruczek wideokonferencję z żoną odbywa. No to faktycznie. Lepiej mu w drogę nie wchodzić. Godzina dziewiąta. Wszystkie hieny się na szampana złażą. Widzę, że Biegun na średnio przekonanego do mojej propozycji wygląda. A zresztą, co mnie problemy małolatów obchodzą. Trener się produkuje, życzenia eleganckie składa, wszyscy się kieliszkami stukają... A ten co? Skrobot, spierdzielaj. Nie gadam z tobą.
- Marzenka... Mania...
Mów do ręki.
- No patrzcie. Ta się dalej do mnie nie odzywa. Przez ostatni tydzień powiedziała mi tylko, żebym sprzętu kadrowego nie niszczył i jeszcze - cytuję: "smar do toru dobrał, a nie do dupy", a no i "żebym zawiązał sobie jakąś szmatę na ryju i nie pieprzył od rzeczy". Kiepsko to widzę.
Ty sobie nie szukaj publicznego współczucia, dziadu jeden.
- Spadaj, Skrobot. Masz za swoje.
- Ja? Ja? A kto mnie łaskotał? I kto mi później podbił oko?
- Przez przypadek - uśmiecham się z satysfakcją. Co mu poradzę, że dostał kolanem?
Zresztą Dawidowi się wydaje, że nas wtedy w święta na co najmniej jakiejś orgii nakrył, więc ten tu element lepiej niech nie pogarsza swojej sytuacji.
- Akurat. Przez przypadek.
- Gdybym mógł się wtrącić - wtrąca się Kot.
- Nie możesz.
- Ale gdybym jednak...
- Nie.
- Ale...
- Kocie, czy ty też chcesz fioletowe oczko?
- Eee... Nie, nie.
- No właśnie.
Czasem mi się wydaje, że ja ich troszkę terroryzuję. Ale tylko troszkę.
Wychodząc od trenera natykam się na Morgiego. To nie jest normalne, że ja tego człowieka ciągle na hotelowym korytarzu spotykam.
- O, Mania, właśnie do ciebie szedłem.
- Mam się cieszyć?
- No jasne. Przemyciłem dla ciebie szampana. Kraft też chciał iść, ale go przekupiłem fiszkami z japońskiego.
- Skąd ty masz fiszki z japońskiego?
- Zdobyłem. Miał dostać na urodziny, ale do tej pory jeszcze coś wymyślę.
- No dobra. To dawaj tego szampana. Niech już stracę i poświęcę mój cenny czas.
Pół godziny później siedzę i śmieję się jak głupia z kretyńskich żartów Morgensterna. A przecież wypiłam tylko jeden kieliszek.
- Morgi, czegoś ty mi tu nalał?
- Samych dobrych rzeczy.
- No z pewnością. A pigułkę gwałtu też już rozpuściłeś?
- Nie. Liczę na to, że nie będzie potrzebna.
- No oczywiście. Bo zaraz kopnę cię w dupę i wylecisz z hukiem na zewnątrz.
- Ostra z ciebie babka.
- No cóż, jak będziesz fikał, to i rękoczyny niewykluczone.
- A właśnie - ten wasz serwismen - znaczy jego oko - to też twoje dzieło?
- No nie da się ukryć.
- Matko Boska, a co on ci takiego zrobił?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Wiesz co, Mania? Zajebista z ciebie dziewczyna.
No i nie dość, że mi z takim tekstem wyjeżdża, to się jeszcze uśmiecha. Ciekawe, czy ustawia książki według koloru.
- Sorry, i tak nie przejdę do waszej kadry. Ani prywatnym szpiegiem też dla was nie będę.
- Szkoda. Przynajmniej hotel mamy ten sam.
- I to ma być powód do radości? Widywanie mordy Schlierenzauera dziesięć razy dziennie to zdecydowanie ponad moje nerwy.
- Uwierz mi, ponad moje też.
__________
Życie takie ciężkie. Delta taka ujemna.
Kompleksowe te usługi prowadzi. Sprawy sercowe przeplatane sprawami narciarskimi, a w tak zwanej przerwie jeszcze i sprawy morgensternowe, które są chyba skomplikowane najbardziej, bo i najbardziej tajemnicze.
OdpowiedzUsuńMoże on ma taką czujkę w głowie, że kiedy Mania wychodzi z pokoju, to jemu się automatycznie zaświeca czerwone światełko i każe iść w stronę światła? Przecież to jest naprawdę podejrzane, że oni się tak często spotykają, bo wspólny hotel to jedno, a wspólny rytm biologiczny to drugie;D
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
A kto go tam wie... Może faktycznie jakąś czujkę ma ;) Najwyraźniej bardzo sprawną ;P
UsuńNo i po co im psycholog ? Grunt żeby Marzenka była!
OdpowiedzUsuńI to nie tylko dla naszych chłopaków ale i Morgiego.
No to piękną ma Skrobot buźkę, nie ma co.
Ahhh no i czy ten Morgenstern aby nie za często wpada na naszą bohaterkę ? :D
Pozdrawiam!
let---it---go.blogspot.com
Tak jest, już nie raz się okazało, że ona za darmo na drugi etat dorabia. Tak pan prezes oszczędza. Psychologowi oddzielnie płacić nie musi ;)
UsuńMarzenka wymiata i w ogóle jest the best! Ta dziewczyna to ma dopiero życie. Nie dość, że cały team polski na głowie, to jeszcze Austria się pcha.
OdpowiedzUsuńA na co Kraftowi fiszki z japońskiego??? Biedaczysko, niech się polskiego nauczy.
Bieguna szkoda. Super chłopaczek, a tu kobitka zajęta.
Buziaki ogromne!
P.s. Ja układam książki według szerokości a to źle??? ;D
Widzę kolejną zwolenniczkę tego, żeby się Kraft polskiego uczył. Niestety Austria się pach, ale nie do nauki, tylko na porady darmowe.
UsuńWedług szerokości? Jakoś ujdzie. Jak nie chrapiesz, to jest okej ;)
buziaki przeogromne :**
O Boziu.
OdpowiedzUsuńJa nie myślałam, że gdzieś na bloggerze w przeciągu najbliższych miesięcy pojawi się jakiś mój komentarz, ale Marzenka rozwaliła system. Kompletnie.
A chwila, w której wypowiadał się Kacperek i jej ironiczne komentarze w myślach... Dzięki Tobie wróciła mi chęć do życia.
Jesteś genialna, kobieto!
Buziaki! :*
Cieszę się bardzo, że Ci się humor poprawił ;)
Usuńdziękuję ;*
Kocham to opowiadanie całym serduszkiem xD Mania jest tak perfekcyjna w swoim stylu bycia. To jak zatyka im usta dwoma prostymi słowami, czasami jej aż zazdroszczę takich umiejętności. Niby chłopczyca a potrafi wszystkich sobie wokół palca owinąć. Czasami faceci wolą takie naturalniejsze, co się niestety w przypadku Dawida nie potwierdza jak sądzę...
OdpowiedzUsuńChłopcy i ich wieczne problemy oraz Mania jako psycholog, biuro rzeczy znalezionych, informacja itd jako główny wątek są mistrzowskie :D
Pozdrawiam :*
Jejku, dziękuję :) Nawet nie wiesz, jak mi się buźka cieszy jak czytam takie komentarze. Zgadzam się z Tobą w tej kwestii, że potrafi ich sobie wokół palca owinąć. Oni jej chyba zwyczajnie potrzebują i dla własnego dobra się nie rzucają ;)
OdpowiedzUsuńTen Morgi to się coś zbyt często kręci tutaj. A Skrobot biedny obrywa! A i tak najbiedniejsza ze wszystkich to Marzenka! Fakt, czemu o niej nikt w telewizji nie gada? Powinni ich zaprosić razem - znaczy Marzenkę i Skrobota. W sumie Dejvi mógłby też iść, jako rodzony bliźniak i kontrapunkt, haha. Ale i tak wygrało spotkanie u trenera, które się i tak nie zaczęło. Ach i już czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńNo powinni ich zaprosić, zgadza się. Tylko w czym ona by wystąpiła? W dresie? ;P
UsuńPosadziliby ją za stołem, to nie byłoby widać. Albo chłopaki solidarnie wszyscy by w dresiki reprezentacyjne wskoczyli i by było ok. Albo by zabrali ze sobą Macieja i wszyscy by się na Macieja gapili. :D
Usuńhaha :D myślę, że ostatnia wersja zdecydowanie wygrywa ;P
Usuńhej ;) przeczytałam wszystkie rozdziały twojego bloga w rekordowo szybkim tempie, i płacze ze śmiechu, jesteś mistrz! kocham Marzenkę, normalnie uwielbiam, za te jej cięte riposty, porady dla tych wariatów skoczków+członków ekipy i w ogóle za całokształt, a Ty moja droga jesteś niesamowicie uzdolniona i pomimo tego, że leze z gorączka mój humor powrócił, dzięki Tobie! (i Marzence) no to zostaje mi tylko życzyć Ci duuuuuzo weny, bo jej nigdy za wiele! :) Ola
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję bardzo :** Strasznie, strasznie mi miło :)
Usuńwracaj do zdrowia szybciutko!
Kocham Cie poprostu :* potrafisz poprawic humor czlowiekowi <3 jeeny jak mi sie podoba co piszesz i jak piszesz... nie no moglas wiecej ! Ja tu czekam na nastepny rozdzial :* pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzłowiekowi przy czytaniu, zęby same się szczerzą :D super rozdział
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę ;) dzięki!
UsuńCudowny rozdział. I w sumie odpuściłabym sobie komentowanie o takiej porze, jutro bym tu wróciła, ale tekst o delcie mnie przekonał. Delta forever <3
OdpowiedzUsuńI kurde. Klimek szukający skarpetki? Co on jedną parę tylko ma, czy co? Biedny Kacper, Mania się do niego nie odzywa i chodzi z limem.. Ona naprawdę ich terroryzuje.
Jeszcze ten Morgi na koniec. Fiszki z japońskiego dla Krafta. Serio? xD
Nie ładnie tak szampana przemycać panie Morgenster. I jak tak można kolegi z drużyny nie tolerować? Nie ładnie..
Pozdrawiam cieplutko :*
No terroryzuje trochę, fakt. Ale przecież inaczej oni by jej na głowę weszli.
UsuńSkarpetki ważna rzecz, a jak się nie poparuje zawczasu, to potem jest problem ;)
A Morgernstern to fakt - zdemoralizowany zupełnie, co to za przemyty mają być?
Dobra, ja jak zwykle spóźniona :D Mówiłam już, że uwielbiam te marzenkowe chęci do życia? Do wszystkiego entuzjastycznie podchodzi, że ja nie mogę XD To jest chyba w tym wszystkim najbardziej zabawne. Oj, Klimuś ty masz wyczucie, żeby chodzić i szukać skarpetek, a masz za swoje poduchą :P No i rozczulający Krzysio ciąg dalszy, czyli Hojnisz ma faceta :D Nieźle go spławiłaś Mania, tylko, żeby potem od jakiegoś dryblasa nie dostał, że się uśmiecha do jego laski :P Mania i Kacper pokłóceni? Jak stare dobre małżeństwo :D Nie martw się Kacper, Mania i tak się pewnie nie będzie długo gniewać c: A no i jeszcze Mania i Morgi, który chyba coś kombinuje? Czyżby też się zakochał w biednej pannie Kubackiej, która pewnie nawet nie ma to ochoty :P
OdpowiedzUsuńweny ;*
Jaka spóźniona? Spóźniona to jestem ja. Ciągle. Wszędzie.
UsuńNo tak. Stare dobre małżeństwo. Tylko że z rękoczynami. Ojoj.
Ach, ten entuzjazm Marzenki jest po prostu świetny! Hahaha.. podbiła Skrobotowi oko? Oj, no to musiał sobie zasłużyć XD Biedny Biegun, Monika ma chłopaka, eh. No i problemy Morgensterna ciąg dalszy, widzę? ;d Nie powiem, nudno to ona tam z nimi nie ma!
OdpowiedzUsuńoj tak, z nimi się nie da nudzić ;)
UsuńCzyżby Murańka miał wyliczoną jedną parę skarpet na każdy dzień podróży? Nie mógłby wziąć parę na zapas, a nie łazić potem i szukać skarpetki? No ale cóż facet to facet ;D Biedny, nieszczęśliwie zakochany Krzysiek. Oby złamane serce nie przeszkodziło mi w skakaniu.
OdpowiedzUsuńChoć w moim mniemaniu jeszcze biedniejszy jest Skrobot z podbitym okiem ;c A ten Morgenstern jakoś mi nie pasuje. Coś za bardzo się koło Mani kręci ;/
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Krzyś biedny, to fakt. Skrobot w sumie też, no ale nie da się ukryć, że on sobie zasłużył. Przynajmniej trochę ;)
UsuńW sumie to dochodzę do wniosku, że ani ona z nimi, ani oni z nią nie mają lekko. Ale widać przynajmniej, że przywiązała się do nich i do Austriaków nie chce przejść. Dobre i to.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Kacpra. Kolanem w oko... pewnie jeszcze gwiazdy zobaczył. Nie wyglądało na to, że ten moment ze świąt przerodzi się w taką niefajną sytuację, Jedyna nadzieja w tym, że to tylko chwilowe.
Morgi to chyba naprawdę lubi blondynki... Ale w zasadzie to jego sprawa. Byle Mańki nie skrzywdził, to będzie dobrze.
Pozdrawiam ;)
PS a ja tak na marginesie zaznaczę, odnośnie Twojego komentarza u mnie, że bardzo chętnie przeczytałabym coś o Verweji‘u. ;)
No może faktycznie lubi te blondynki... Nawet o tym tak szczerze mówiąc nie pomyślałam.
UsuńA co do Verweija to ja Ci powiem, że czasu mi brak nawet na Manię - a jednak w sumie już o nim myślę od jakiegoś czasu. Zobaczymy.
A moja mama to na mnie mówi, że jestem "terrorysta" i "gestapowiec"... powinna mieć w domu taką Marzenkę, to by dopiero zobaczyła co to znaczy^^
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita, wiesz? Najlepsza i w ogóle.
Kajam się jak to ja, Kaja - i przepraszam, że jestem tu dopiero teraz. No naprawdę. Aż mi wstyd. Obiecuję poprawę.
A mogę mieć taką maleńką i tyci-tyciunią prośbę? Daj szczęście Biegunkowi^^ Jakieś takie nawet maleńkie pocieszenie.... ;**
Kraft i japoński... może chiński albo jakaś odmiana murzyńskiego, co?
Buziaki. I pamiętaj, że jesteś najlepsza, Gwiazdeczko! ;**
Dziękuję :**
UsuńKraft mnie samą zadziwia, ale cóż...
A co do Krzysia - pomyślę nad tym. Zobaczymy, co mi z tego myślenia wyjdzie :)
Marzenka rozstawia ich po kątach, że aż miło na to patrzeć :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to ona jest tą silniejszą płcią w tym zestawieniu. Ale mając za współtowarzyszy takich wariatów musi się trzymać. W ich przypadku idealnie pasuje określenie "cyrk"
I niech Skrobot i jego fioletowe oczko będzie przestrogą dla pozostałych :D
Morgi jakoś niebezpiecznie często jest obok Marzenki. Zaczyna mi się to nie podobać, bo z tego mogą być problemy. Chyba, że za dużo główkuje.
Pozdrawiam Marzycielka
i gdybyś miała ochotę zajrzeć też do mnie, to zapraszam --->http://the--bittersweet--life.blogspot.com
Dokładnie - a niby to my jesteśmy tą słabą płcią... A Skrobot - co widać na przykładzie Maciejki - chyba faktycznie robi za przestrogę ;)
UsuńWow. Jakże pozytywnie, tak realnie i prawdziwie, w ogóle tak jakbym swoją psychikę chwilami odkrywała dzięki temu, bo pokręcone pozytywnie to jest. Powiem Ci - tylko tak dalej. ;)
OdpowiedzUsuńAch, i dzięki za odwiedziny u mnie. ;)
cieszę się bardzo, że się podoba :)
UsuńBardzo fajny rozdział! tylko jak dla mnie troche za krotki ;<<<
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie ;p
http://somethingmore1.blogspot.com/
no, no, Marzenka ma charakterek. już współczuję jej mężowi xD
OdpowiedzUsuńw sumie nie wiem, kto ma gorzej Marzena przy skoczkach czy skoczkowie przy Marzenie. za Morgensternem nie przepadam, choć bardzo szanuję jako skoczka, i mam nadzieję, że to nie on zdobędzie serce Kubackiej
pozdrawiam serdecznie :*
Wiesz jak to jest - im ze sobą źle, ale bez siebie jeszcze gorzej :D
UsuńOj Morgi, Morgi, coś nam się tutaj ewidentnie pchasz na pierwszy plan. Jeszcze te myśli Marzenki - które my doskonale widzimy nawet takie przekreślone - o układaniu książek kolorami. Nono, coraz bardziej się upewniam w tym, że jednak Marzenka słabość do Morgiego ma. To ja tylko powiem, że Morgi sportowiec, to raczej nie chrapie :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to ciekawe antyargumenty wobec Moniki miała Mania, ale i tak Krzysiu był najsłodszy, jak ten jej wywód skwitował 'A tak. Nie no, faktycznie... Ale za to się ładnie uśmiecha...' haha, Krzysiu jest tak przekochany, że to się w moim serduszku nie mieści. Schrupałabym go normalnie jak dawidowe wafelki Mannera. Skradł mi cały ten rozdział swoją słodyczą, niepewnością i niedomyślnością 'Już mnie nie ma. - Przecież widzę, że jesteś.' :D:D nie mogłam normalnie z tego tekstu. Jakby nie patrzeć to rację chłopak miał.
No i chyba sobie do serca Marzenkowe zadanie wziął, bo się w Zakopcu dzielnie uśmiechał.
No ale ja tu gadu gadu o Krzyius (słodkim jak Manner) a Morgi się dzielnie czai gdzieś w tle, a w sumie już nie w tle, bo pcha się do przodu, oj pcha. Zacznę sądzić, że on tą biedną Manię to śledzi, że tak ciągle na nią wpada. A tak poza tematem (albo nie poza, zdecydowana jestem :P) to powiem, że się tak zastanawiam nad tym mieszkaniem chłopaków w hotelach, bo zarówno u Ciebie, jak i u Arii rzuciło mi się w oczy, że oni nie mieszkają razem - tak jak tutaj była radość Morgiego, że trafiają do tego samego hotelu, a ja zawsze byłam przekonana, że oni mieszkają wszyscy razem na kupie, tak jak w Polsce. No i tak się zastanawiam, czy Wy to wymyśliłyście, czy to jakaś sprawdzona informacja, że oni gdzie indziej to mieszkają w różnych hotelach.
A tak w ogóle to Morgi i Krzysiu słodziacha prawie sprawili, że zapomniałam o Skrobocie, ale nieeeee. O biedny Kacperku z podbitym okiem nie sposób zapomnieć, bo on wciąż dzielnie tam toczy walkę o palmę pierwszeństwa w Mańkowych sprawach, nawet robiąc z siebie ofiarę losu i użalając się publicznie, że Marzenka nie chce z nim rozmawiać. Takie urocze to było (sorry Kacper, cały miód Krzyś wylał, więc dla ciebie zostaje 'urocze'). Cóż on biedak z tą Marzenką ma :D Chociaż zdecydowanie bardziej to 'cóż ona ma z tą cała bandą'. Gorzej niż przedszkole prowadzić.
Ale i tak ich uwielbiam, dlatego czekam na jutro (ostatnio coś mi się te czwartki na komentowanie zebrały).
A bo ja wiem, jak oni mieszkają :D Tak mi wen podpowiedział, że tak to właśnie musi wyglądać ;)
UsuńWidzę, że Ty o wszystkich pamiętasz, nikt Ci w analizie nie umknie, mimo Krzysia i jego rozterek :D
Hahahaha, no rozmowy z Panami Sportowcami są totalnie przekozackie! <3 Nie wiem, jakie cudowne właściwości, wyczuwalne bądź też zauważalne jedynie dla facetów, dzierży w sobie Marzena, ale są one warte każdych pieniędzy, skoro, zamiast odstraszać od niej ludzi z powodu trudnego charakteru nosicielki, jeszcze zjednują jej adoratorów! No mistrzostwo! ;D
OdpowiedzUsuńCóż jeszcze mogę rzec? Rozdział absolutnie klasowy, zabawny i pełen inwektyw. Tyle dobra na raz, tyle dobra ;D
A w ramach morału na usta ciśnie się: "women power"!
pozdrowienia! cmok! cmok! ;D
Wszyscy swoje problemy do Mani a o niej samej nikt nie pomyśli. Jedynie nasz rycerz na białych nartach, Thomas Morgenstern w sylwestra napoi szampanem i dobrym humorem XD oby tylko książek kolorami nie ustawiał
OdpowiedzUsuń