piątek, 24 stycznia 2014

3. Jestem obrażony

I taki Titus na przykład przyjeżdża do Lillehammer tylko po to, żeby zdobyć całe zero punktów. No fajnie.
Ale co ja się nad nim będę zastanawiać. Zaraz jedziemy na lotnisko, ale jeszcze pół godzinki mam, to sobie poczytam, a co.
Oho. Jednak nie. Te cholerne drzwi! Dawid się znowu ulotnił do Jaśka albo innego Kamila, albo Bóg wie kogo jeszcze i oczywiście klucz ze sobą palant wziął.
Podnoszę głowę znad książki i widzę, że wchodzi Miętus. No to można czytać dalej. 
- Życie, życie jest nobelon... 
- Nowelą - poprawiam go odruchowo.
- No ja chyba wiem lepiej - obrusza się. 
- Dobra. Po coś przylazł?
- Pogadać.
- Yhym.
- Zakochałem się.
- Yhym.
- W Sarze Hendrickson.
- Yhym.
- Ale ona chodzi z Hilde.
- Yhym.
- Marzenkaaa!
- No co?
- Nie słuchasz mnie.
- Słucham - zaprzeczam bez większego przekonania.
- Ale przecież czytasz książkę.
- Mam podzielność uwagi.
- A to dobrze - uspokaja się Titus. - No to co ja mogę zrobić?
No cóż. Milczę. Nie mam przecież pojęcia, o czym on mówił. Czytanie "Trzech muszkieterów" po raz piętnasty jest dużo ciekawszym zajęciem od słuchania wywodów starszego Miętusa.
- No jasne! Oczywiście! Nie słuchałaś mnie. Maniek do ciebie lata z każdym problemem, chociaż ma dziewczynę, i jemu pomagasz. A mnie nawet nie chcesz wysłuchać. Dzięki! - po tych słowach wychodzi, trzaskając drzwiami.
No super. Z czytania już i tak nici. Brawo, idiotko. To już naprawdę lepiej było słuchać.
Zwlekam się z łóżka i chcę wyjść z pokoju, żeby poszukać Miętusa. No ale oczywiście. Przecież tamten kretyn zabrał klucz. No trudno. Ja nie mam nic cennego, a jemu najwyżej ukradną czapkę albo laptopa. 
Albo ciastka.
Schodzę na dół. Krzysiek siedzi na ławce przed wejściem do hotelu. Przysiadam się, tak samo wyciągam do przodu moje dwa razy grubsze nogi i wzdycham. To potrwa.
- Krzysiu...
Cisza.
- Krzysiu, no... Przepraszam - nachylam się i całuję go w policzek. 
- Jestem obrażony - komunikuje mi.
Tłumię śmiech.
- Tak?
- Tak.
- Ale o co?
- Nie słuchałaś mnie.
- Słuchałam. Tylko... zastanawiałam się, co odpowiedzieć. 
- Akurat.
- No przecież. To w końcu jest skomplikowany problem. 
- A który problem nie jest skomplikowany?
- No... masz rację. A jakbyś mi tak jeszcze raz opowiedział o... tym wszystkim? Może będzie mi łatwiej coś wymyślić?
No i Krzysztof Miętus, w całej swej naiwności i dziecięcej ufności, opowiada mi jeszcze raz o ślicznej Sarze Hendrickson, która to jest wspaniała, ale Krzysiek nawet z nią jeszcze nigdy nie gadał, bo się wstydzi, no a poza tym ona przecież ma faceta. Toma Hilde.
Jak dla mnie to ten cały Hilde jest - lekko mówiąc - przereklamowany. Nie ma w sobie ani grama z mężczyzny. Tylko czy Krzysiu jest lepszy? No z całym szacunkiem, ale można mieć co do tego pewne wątpliwości. Ja go bardzo lubię, no ale... Inna sprawa, że Sarah jest w tym swoim Norwegu mocno zakochana. Sama kilka razy widziałam, jak obściskiwali się po kątach i wzajemnie sobie kibicowali. Chociaż w zasadzie nie wiem, jak ten związek na nich wpływa, bo Hendrickson złapała kontuzję, a Hilde coś na razie cienko przędzie w tym sezonie. W każdym bądź razie szanse Miętusa są raczej znikome. 
- Krzysiu, ty sobie daj z nią spokój. Po pierwsze - jest zajęta, a po drugie - tobie i tak za tydzień przejdzie. Jak zawsze. A teraz się zwijajmy już lepiej, bo bez nas odjadą. I co wtedy zrobimy?

Załatwiamy sobie elegancko busika na lotnisko, coby się bez problemów dostać. Nareszcie. Siedzę na początku, więc będzie chociaż godzinka spokoju - wszystkie te pajace przecież zawsze z tyłu siadają. Przymykam oczy i powoli zaczynam odpływać, chociaż przecież jeszcze nawet nie ruszyliśmy z miejsca. Ale nic dziwnego, skoro przez pół nocy ogarniałam ze Skrobotem sprzęt.
- Mania... - słyszę nagle nad lewym uchem. No dobra, może to nie jest takie znowu gwałtowne, ale jak człowiek śpi, to wszystko jest dla niego nagle.
Uchylam jedno oko.
Skrobot. 
- Mogę siąść?
- Jak musisz.
- Nie no...
- Dobra, siadaj.
Kurde, ten to umie dobierać perfumy. Spędzam z nim najwięcej czasu z całej ekipy, dzień w dzień - a wciąż nie mam dość tego zapachu.
- Chciałem cię o coś zapytać.
- A co? Tyś się też nieszczęśliwie zakochał czy masz jakąś inną, jeszcze bardziej frapującą rozterkę?
- Słucham? - Kacper czerwienieje.
- Oho. Trafiłam. No słucham.
- Wiesz co? To już nieważne - spogląda na mnie i odchodzi w tył autokaru.
I dlaczego mi się wydaje, że patrzył na mnie z wyrzutem?
__________

Rany, Morgi to jednak wariat jest. Jedno złoto dla niego, drugie dla Kamila - taki scenariusz poproszę :)

19 komentarzy:

  1. Mania, czyżbyś zawróciła w głowie panu Skrobotowi?
    Gdybyś tylko wiedziała, jak bardzo poprawiłaś mi tym rozdziałem humor. No, ale przecież Krzysiu jest bardzo męski! Na swój własny, wyjątkowy sposób :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, Mania, Mania zwalasz mnie z łóżka z każdym rozdziałem.
    Dobrze, że nie siedzę przy biurku na krześle taborecie bez oparcia, bo to by mogło się źle skończyć :)
    a Krzysiu, to Krzysiu :)
    weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, no chyba szykuje się romansik na linii Mańka-Skrobot ;D Ach te miłosne rozterki naszych chłopców. Marzena to chyba powinna tu być zatrudniona jako psycholog, marnuje się przy tym smarowaniu nart ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oficjalnie ogłaszam,że jestem ogromną pierdołą. Bardzo przepraszam,że wcześniej nie skomentowałam, a czytałam. Z głowy mi wyleciało. Teraz bd na bieżąco śledzić i komentować poczynania naszych skakajców :)
    Bardzo humorystyczne opowiadanie, ojojoj Skorbot się zakochał lalalallalala :D I to w Mani co najlepsze xD Krzysiaczek to by sobie odpuścił Sarę w Polsce tyle pięknych kobiet ma w końcu.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mańka - Oskar za te 'dwa razy grubsze nogi'. Kocham to, jak ją pokazujesz, bo jest taka zupełnie inna od większości naszych wychudzonych, wypięknionych i wręcz zawsze idealnych bohaterek. Nie mówię, że idealne bohaterki są złe, bo mają swój urok, ale ta nieidealna a zarazem tak bezkompleksowa i wesoła Marzenka jest po prostu genialna. No a chłopcy coraz lepsze problemy mają, ale Krzysiowi się w sumie nie dziwię, bo Sara to śliczna dziewczyna i myślę, że niejeden tam stracił dla niej głowę. Rozbroiło mnie tylko stwierdzenie Mani, że i tam Krzysiowi przejdzie. Krzyś taki kochliwy? W sumie to do niego pasuje.
    No i zastanawia mnie ten Skrobot - naprawde chciał pogadać o swoim nieszczęśliwym zakochaniu i uwaga dziewczyny go skrępowała? Tylko czy to uczucie do Marzeny i chciał jej coś wyznać czy po prostu zakochał się w innej? Ewentualnie on się w Mani nieszczęśliwie podkochuje i stąd to zawstydzenie i perfumy - hehe perfumy rządzą. Uwielbiam jak facet ma ładne perfumy. Nigdy mi nie dość wąchania - ale chciał pogadać o czymś zupełnie innym tylko uwaga go zbiła z tropu. W sumie ciekawy i oryginalny paring by był Mania-Skrobot.
    Czekam więc grzecznie na więcej i przepraszam za ewentualne błędy ale piszę z telefonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleście się uczepiły tego Skrobota :)
      A Manii faktycznie sporo brakuje do baśniowej bohaterki - ale takie było założenie i cieszę się, jeśli mi wyszło ;)

      Usuń
  6. Kolejny świetny rozdział :-)
    Oj, ci nasi skoczkowie to naprawdę mają TAKIE problemy, że nie wiem. Krzysiu najlepszy!
    A co do Skrobota to chyba się coś szykuję, hm? Tylko nie ze strony Mańki, lecz Kacpra. Ale tak do końca to przecież nie wiadomo, czy chodziło o naszą bohaterkę, tylko może o inną dziewczynę. Więc czekam na nowy rozdział, może wtedy będzie więcej wiadomo.
    Zmykam na Twojego drugiego bloga!:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, Krzysiek skradł cały rozdział.
    No ja mówię, Mania musi założyć tą poradnię, bo normalnie miliony będzie zarabiała ;D
    Biedaczek się w Hendrickson zakochał... Może Krzysiu znajdź sobie jakąś bardziej "dostępną" kobiecinkę, co? :D
    Uwielbiam Mańkę, ona jest taka cudowna w swojej prostocie ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Krzysiek taki słodki.... i uroczy. A Kacper jeszcze bardziej uroczo zakochany.... czyżby w Mańce? Czekam na rozwój akcji. Marzenka jest wspaniała w swojej prostocie i cierpliwości.
    Czekam na kolejny:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedna Marzenka!
    Płacą jej za smarowanie nart, a przecież rola kadrowej pani psycholog jest stokroć trudniejsza:D
    Tym bardziej, że oni nie o skokach, tylko o kobietach chcą nawijać.
    Najpierw Janek stwierdził, że jak się ożeni to na pewno się rozwiedzie, a teraz ten wyskakuje z Sarah:)
    Że ładna dziewczyna jest trudno zaprzeczyć, no ale chyba nasz Krzysiulek nie jest chętny na wojnę z całym narodem norweskim, co:D?
    I to zdanie, że za tydzień mu przejdzie.
    Zaskoczenie bo ja tak sobie Miętusa z ciamajdowatym, uczuciowym stworzonkiem wiążę;)
    Jesteś genialna, wiesz?
    I ja chcę tylko więcej i więcej ciebie czytać.
    Weny Kochana:*
    P.S. Gdybyś miała ochotę to na coś mnie naszło:
    crystal-and-chocolate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. To chyba najlepszy rozdział do tej pory. Tylko trochę krótki :) Krzysiek skradł cały rozdział, ale duży punkt dla Dawida palanta, który zabrał klucz.
    Ach, chciałoby się więcej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadrobiłam zaległości i choć piszesz bardzo dobrze i z wielką dawką poczucia humoru poprzednie rozdziały odrzucały mnie, ponieważ w pewien sposób miałam wrażenie jakbym gdzie coś podobnego czytałam u kogoś. Tak wiem, zbieżność sytuacji, myśli, sposobu pisania jest całkiem przypadkowa, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz, że piszę szczerze to co myślę ;) W takim razie mogę powiedzieć, że ten rozdział jak dla mnie jest zdecydowanie najlepszy ze względu na Krzysia, ukradł w tym rozdziale całe show :D
    I tak jak część czytelniczek podpisuję się rękami i nogami, że szkoda, że rozdziałten był ciut krótkawy :)
    Pozdrawiam i życzę wielkiej weny!
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, nikogo nie staram się naśladować, także jeśli coś takiego wyszło - to zupełnie przez przypadek. Ale mimo wszystko mam wrażenie, że nie ma aż tak dużo bohaterek podobnych do Marzenki ;)

      Usuń
  12. No, uwielbiam Marzenkę. W całej swojej nieidealności (nie mam pojęcia jak to się pisze xD ) jest jednak w jakiś sposób idealna. Coś musi w sobie mieć. A Krzysio biedny, zakochać się w Hendrickson to zapewne coś strasznego, sama nie wiem, co ona widzi w Hilde. Ciekawe w kim Skrobot się zakochał...
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No Marzenka tak się nie robi. Facet przychodzi do ciebie z ważną misją, z pewnością nad przemówieniem zastanawiał się przez kilka godzin...a ty go gasisz w taki sposób.
    Aż mi się chłopaka żal zrobiło :-(
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
  14. Co jak co, ale doskonale rozumiem, jak to jest, kiedy człowiek chce się odstresować, pobyć sam ze sobą, ew. z dobrą książką (najlepiej klasyką, którą zna się od zarania swego życia), a tu nagle napatoczy się ktoś, komu koniecznie trzeba pomóc W TEJ CHWILI. Zawsze pojawia się pytanie, czy niecierpiąca choćby nanosekundy zwłoki problemowa kwestia okazuje się w rzeczywistości ważniejsza niż lektura i w przypadku kłopotów Miętusa z uczuciem do Hendrickson można by polemizować zwłaszcza, że laska najwyraźniej znalazła już swojego Romeo i bynajmniej nie jest on Polakiem ani w ogóle Słowianinem ;p Niemniej dobrze, że Marzena ma coś takiego jak sumienie, które nakazało jej podążyć za obrażonym kolegą i nieco naprostować jego postrzeganie świata.
    Czy Skrobot psika się Gaultierem? ;D
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedny Skrobot, dla niej dobiera ładne perfumy a ta co?

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeżu słodki, ja już prawie zapomniałam,że Hilde był z Hendrickson 0.0
    Skrobot to jest taki słodziak w swoim crushowaniu Mańki, że szok ale i tak nadal jestem #teamMorgi

    OdpowiedzUsuń