piątek, 17 stycznia 2014

2. Uczymy się japońskiego

Nie mam figury modelki. Jestem z tymi oszołomami po to, żeby pracować, a nie wyglądać. Tak, mam obgryzione paznokcie. Nie, nie chodzę do fryzjera, strzygę się sama. Tak, czasami chodzę w dresie. Często nawet. W zasadzie zawsze. 
Tak, znam się na samochodach. Tak, wolę oglądnąć mecz niż komedię romantyczną. Tak, jestem dziewczyną.
Ale o tym fakcie wszyscy już chyba dawno zapomnieli. 
Może to nawet lepiej. 
Ja nie potrzebuję tych sztucznych przyjaźni, pocałunków w policzek, malowania paznokci i innych efektów ubocznych, związanych z byciem dziewczyną. Nie, nie miałam nigdy chłopaka. Nie, nie i jeszcze raz nie. No trudno. Jednak jakoś żyję. 
Jakoś. 
I to wcale nie jest dziwne, że w wieku 23 lat wciąż nie myślę o zakochiwaniu się.
- Marzenka, boli mnie głowa... - do mojego pokoju bezpardonowo wkracza Maciek.
- Kurwa, Kocie, czy ciebie pukać nie nauczyli?
- Nauczyli.
- No to czemu tu włazisz jak do obory?
- Bo mnie głowa boli...
- Ja pierdolę... I co - przyszedłeś mnie o tym poinformować?
- Tak. I żądam tabletki.
- Dobra, masz - grzebię w plecaku i znajduję charakterystyczne pudełeczko. - Bierz ten Ibuprom. Cały. I wypad!
Ledwie za Maćkiem zamykają się drzwi, wjeżdża Jasiek. Oczywiście bez pukania, no przecież. Dwa tygodnie w kadrze jest i już się nauczył. Chyba trzeba jednak zacząć bardzo intensywnie używać klucza.
A temu co? Pięć minut temu przylazł, siadł na łóżku Dawida i się w ogóle nie odzywa. Nic. Ani me, ani be, ani kukuryku.
- Jasiek... Stało się coś? - pytam wreszcie.
Podnosi na mnie oczy, patrzy i znowu opuszcza. I wzdycha. Swoją drogą to szczęściara ta jego Angelika. To jest chyba najfajniejszy facet, jakiego znam.
- Marzenka... Bo Maciek powiedział, że jeśli komukolwiek można się tu zwierzyć, to chyba tylko tobie... - no masz, to mi Kot reklamę zrobił. Ja chyba w końcu jakąś poradnię założę i zacznę opłaty pobierać.
- Tak? - pytam lekko podejrzliwie.
- No tak. I wiesz, ja mam problem.
No zdążyłam zauważyć.
- Bo ja kocham Angelikę. Naprawdę. I to bardzo. I chcę wziąć z nią ślub. Zaraz nam się dziecko urodzi i jestem przeszczęśliwy. Tylko...
- Tylko co?
- Co jeśli kiedyś przestanę ją kochać?
Dobre pytanie. A skąd ja mam wiedzieć. Naprawdę nie jestem ekspertem w sprawach sercowych, a oni wszyscy i tak tu przyłażą.
- Jasiek, słuchaj. My nie jesteśmy z Warszawy albo innego Nowego Jorku. U nas ludzie jak już się kochają to na zawsze, a nie rozwodzą po pół roku, zauważyłeś?
- No właściwie... Ale co, jeśli ja jestem inny?
- No przepraszam cię bardzo, ale jeśli ci się wydaje, że jesteś wyjątkowy i lepszy od nas wszystkich, to ja ci na to nic nie poradzę.
- Nie, nie, no gdzie...
- No właśnie. To masz jeszcze jakiś problem?
- Już nie. Dzięki, Mania. Maniek miał rację.
Ugh... Ja rozumiem, że taki Morgenstern nie umie wymówić "Marzena" i łatwiej mu "Mania", ale nasi to chyba powinni dać radę. A jak słyszę koło siebie "Maniek" i "Mania", najlepiej w jednym zdaniu, to mnie po prostu szlag trafia. Jakby to on był moim bliźniakiem co najmniej.
Dość. Koniec. Wychodzę. Już z tymi pajacami nie wytrzymam. Muszę pogadać z kimś, kto nie ma problemów sercowych ani kogo nie boli głowa. No błagam.
Wychodzę na korytarz i zamykam drzwi na klucz. Fińskie hotele. Naprawdę. Panie Boże broń. Ja się tu czuję jak w jakiejś jaskini. Ciemno jak dupie, zimno i ogólnie podbiegunowo. Cały dzień.
A tam kto? O, bardzo dobrze. Kraft z Morgensternem. To są jedyni Austriacy, których toleruję. No dobra, w sumie to ich nawet lubię. Swoją drogą kto nas w jednym hotelu z Austriakami zakwaterował to ja nie wiem. No ale już trudno. Jeszcze się dzięki Bogu nie natknęłam na Schlierenzauera z slipkach albo coś w tym rodzaju. To musiałby być naprawdę drastyczny widok.
- Mania! - słyszę krzyk dwóch gardeł. Czyli nawet jakbym chciała to już ich nie ominę.
- No hej - przysiadam się do nich. Co tam, jak tam?
Oni wiedzą, że ja z nimi po niemiecku szprechać nie będę. Mam do tego języka cholerny uraz. Polką jestem, normalne.
- Uczymy się japońskiego - słyszę w odpowiedzi.
Japońskiego, Boże drogi. Po co im to?
- A przepraszam bardzo, mogę zapytać w jakim celu?
- No... Żeby coś umieć, a nie tylko ten angielski - stwierdza Stefan.
- Aha... A prostszych języków nie ma?
- A co to ja jestem, żeby po najprostszej linii oporu iść?
Nie no, jasne. Szkoda, że od chińskiego nie zaczął.
- Ja tak właściwie to się nie uczę, tylko bekę z niego cisnę - tłumaczy się Morgi.
A rób se chłopie co chcesz, naprawdę.
- No to ja chyba idę. Nie będę wam przecież przeszkadzać.
- Nie, nie, nie! To wiesz, my sobie teraz zrobimy przerwę i możemy cię pouczyć niemieckiego dla odmiany, chcesz? - wyskakuje z propozycją Kraft.
- Nie.
- Dlaczego?
- Już wam mówiłam, że nie lubię niemieckiego.
- No ale czemu?
A co ja im będę tłumaczyć? Że to taka narodowa, patriotyczna niechęć?
- No więc tak: kiedyś, w zamierzchłych czasach liceum, mieliśmy takie książki do niemieckiego "Deutsch macht Spaß" czy coś takiego. I kretyńskie były jak nie wiem. Tytuł zupełnie bez sensu. Do tego nauczyciel był paskudny no i niestety... Nie moja bajka po prostu.
- Ale wiesz - nachyla się do mnie Kraft. - Niemiecki naprawdę może sprawiać przyjemność... Zależy od czego się zacznie naukę. I z kim.
- A idźże Kraft, ty pornofilu. Mania to porządna dziewczyna jest, a nie - włącza się Thomas.
- Dzięki, Morgenstern, dzięki. Ale ja nie potrzebuję adwokata. Jak kiedyś się przyda to zadzwonię, obiecuję. A co do tej... nauki... to już mnie Wellinger więcej nauczy. Pa, chłopcy - puszczam im oczko i odchodzę.
- Mania! - woła mnie jeszcze Morgi. - Gustowny dresik.
No wiadomo. Spodnie o trzy rozmiary za duże, podkoszulek Skrobota i bluza Dawida. Standard.
- Wiem. Ja mam zawsze takie.
__________

Hej :) 
Po pierwsze to się zastanawiam czy tylko ja się w tym roku nie mogę wybrać na zawody :(
A po drugie - chciałam podziękować za miłe komentarze pod pierwszym rozdziałem. Ale uwierzcie mi, ja nie umiem pisać komedii. I to też do końca nią nie będzie. Bo zwyczajnie nie potrafię ;)

20 komentarzy:

  1. Kocham po prostu kocham takie przedstawienie polskiej kadry, tacy nieogarnięci ludzie xD
    Maciek i jego boląca głowa xD
    Janek i jego problemy sercowe xD
    No jeszcze tutaj zranionego Klimka nam brakuje wzdychającego do gwiazd xD
    Mania czy to obrażasz właśnie jeden z najlepszych ( po fińskim ) języków? Ja lubię szprechać ;-;
    wyczuwam duży wkład Morgiego w to opowiadanie.
    weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morgi powiadasz? No cóż, koncepcja tego opowiadania jest już w znacznym stopniu ustalona, więc na końcu zobaczymy czy masz rację :)
      I wychodzi na to, że podpadłam Ci tym rozdziałem, bo nie dość, że zhejtowałam niemiecki to jeszcze do tego fińskie hotele :P
      obiecuję poprawę i proszę o rozgrzeszenie (ale Marzenka i tak niemieckiego nie polubi ;P)

      Usuń
  2. Ledwo zdążyłam się w końcu zebrać do skomentowania pierwszego rozdziału, a tu już się drugi pojawia! :D Cud, miód i malina. Nic dodać nic ująć. Co prawda nie jest jeszcze zdradzone o czym konkretnie będzie ta historia, ale zaczyna się naprawdę fajnie ;)) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Może komedia nie, ale wesołe to jest :)
    Ten opis na początku, no trzy czwarte to ja ;D Mania ciocia dobra rada powinna założyć jakąś poradnię, czy coś, bo niedługo chłopaki przyjdą się jej pytać jakie skarpetki mają założyć ;P
    Awww Jasiek słodki chłopak ;D a ten tekst "No przepraszam cię bardzo, ale jeśli ci się wydaje, że jesteś wyjątkowy i lepszy od nas wszystkich, to ja ci na to nic nie poradzę." To mnie rozwalił na łopatki chyba z kilka razy pod rząd ;D Żądam więcej takich perełek!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. O JEZUSIE! Dlaczego ja dopiero teraz tutaj trafiłam?! :o Eh, no nic. Ważne, ze nadrobiłam całość i jestem :-)
    Blog o kadrze polskiej + kilku z Austrii, w tym MORGI<3 JUŻ MNIE MASZ :3
    Hahhahha... boosz XD Nasi skoczkowie to mają problemy.
    Mać ka boli głowa - idzie do Mańki. Janek i jego wywody o miłości do Angeliki - idzie do Mańki XD EH, nie łatwo ma z nimi ta dziewczyna, oj nie łatwo.
    Blog już dodany do czytanych, więc czekam na kolejne ! :D

    Pzdr :3 + zajrzyj do mnie;
    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/p/sowem-wstepu.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś będzie mi wstyd za takie komentarze, ale może lepiej odrobinke niż nic. Powiem wiec, że uwielbiam Mańkę a to zdrobnienie tak fajnie brzmi a w zestawieniu z Mańkiem tym bardziej. Najbardziej spodobał mi się natomiat ten początek, szczególnie to obgryzanie paznokci. Cudownie to napisalas. No a panowie mają rozwalające problemy, szczególnie Janek. A może się odkocha. Jeśli ma takie myśli to może faktycznie nie powinni się śpieszyć.
    Przepraszam za jakość tego komentarza, ale jak pisalam u mnie - jestem w dużej rozsypce emocjonalnej i w ogóle miałam zniknąć z blogów.
    Niemiecki fe, zgadzam się z Manią :D a z tym japońskim to niezły ponysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę Cię, jakość tego komentarza jest fantastyczna jak zawsze :) Bardzo się z niego cieszę - zwłaszcza w sytuacji o której pisałaś u siebie na blogach.
      pozdrawiam!

      Usuń
  6. Pokonałaś mnie! Jest parę perełek z tych dwóch rozdziałów, ale '- A ty co się cieszysz? Smaruj.' wygrywa wszystko. Prawie wszystkich pobudziłam, jak to przeczytałam hahaha Genialne!
    I takie inne od tej poprzedniej historii, za co oczywiście plus, bo śmiech to zdrowie, czyż nie? :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też siedzę w domu, wściekła, że kolejny rok z rzędu nie ma mnie w Zako, więc jesteśmy razem.
    Po za tym boję się, że go zaraz odwołają.
    Ale do rzeczy: rozdział genialny, po prostu go kocham.
    Maciuś i jego główka, oj podpada nam kotek na zdrowiu ostatnio i nie wiem czy nie mam zaczynać się niepokoić.
    I biedny Jasiu, który uważa , że jest tak wyjątkowy , że się rozwiedzie po pół roku:D
    Ale i tak kurcze wygrał Kraft ze swoją nauką:D
    Oj popieram Marzenkę, niemiecki jest straszny choć sama się go nadal nie wiem czemu uczę...
    I ogólnie gdyby ona nie miała wstrętu do komedii romantycznych to byłaby 100%-ową mną.
    Ale i tak jej blisko...
    Jesteś geniuszem wiesz?
    Tylko ciągle nie wiemy o kim będzie ta historia i to mnie baaardzo ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ moja droga toż to wszystko jest jasne - historia będzie o Marzence po prostu :P
      (i dobrze wiem, że nie o to Ci chodzi ;D)

      Usuń
  8. Uczą się japońskiego.... chciałabym to zobaczyć XD Dobrze, że Marzenka jeszcze ich nie porzuciła, bo by sobie nie poradzili bez niej. I do tego takie gustowne dresiki ma... ;)
    To nic, że to nie będzie komedia. I tak to opowiadanie jest świetne.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Marzenka wszystkich ustawia po kątach i niech dalej tak robi!
    Takiego nieulturalnego Kota i Janka ktoś musi wychować a Mania i tak ma do nich święte nerwy. Japońskiego to i ja bym się nauczyła, gdyby znalazł się przystojny nauczyciel, co tam nauczyłabym się niemieckiego po moim romansie z francuskim. Taki Freitag z pewnością ma zdolności pedagogiczne... w każdej dziedzinie.
    Kończę ten chory komentarz i powtórzę : kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem troszkę zaskoczona tym opowiadaniem.
    Nie myśl jednak, że w złym sensie. Po prostu historia Lili wcisnęła mnie w fotel i dostarczyła wielkich emocji. Myślałam więc, że pójdziesz w tym samym kierunku, bo naprawdę świetnie ci to wychodziło.
    Ale chociaż Marzenka i jej losy będą pewnie zupełnie inne, to już widzę, że będzie się działo. Fajny pomysł i humor, który nam dawkujesz w rozdziałach sprawia, że chce się tutaj wracać. I możesz być pewna, że wrócę na pewno :D
    Czekam tylko na info o nowości.

    ps. u mnie także nowy rozdział, zapraszam serdecznie
    http://the--bittersweet--life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze wydedukowałam, że Marzenka jest siostrą bliźniaczką Złośliwca, pfu.. Dawida Kubackiego?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham tę dziewczynę - jakkolwiek to nie brzmi. Niech panowie wiedzą, kto tu jest najważniejszy. Bo przecież bez niej by marnie zginęli. Kto by ich wsparł w ich kłopotach sercowych? No kto? Bo przecież - z całym szacunkiem - ale raczej nie trener :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Marzena ma naprawdę świętą cierpliwość do skoczków rozmaitej maści i narodowości, ale mniemam, że skoro już styka się z nimi znaczny szmat czasu, to na pewne wybryki, zgubne dla reszty społeczeństwa, jest uodporniona ;D I bardzo dobrze, bo w przeciwnym wypadku nie mam pojęcia, kto ratowałby Kota z łapek nokautującej migreny, ani kto zapewniałby Ziobrę, że u nas nie Ameryka, tylko konserwatywne pojmowanie modelu małżeństwa ;D Mania jest wyrazista, nietuzinkowa i owe cechy bardzo mi się w niej podobają! Czuję, że jeszcze da niektórym sportowcom do wiwatu z tym swoim zjadliwym charakterkiem ;)
    Austriacy uczący się japońskiego, haha, made my day <3
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    [love--is--the--reason]
    [hiah-hiah]
    [nothing-is-indestructible]

    OdpowiedzUsuń
  14. Jacy oni niemili. Kraft nie jest żadnym pornofilem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Morgi obrońca moralności

    OdpowiedzUsuń
  16. Marzenka ja się z tobą łączę w nienawiści do języka niemieckiego xd
    a mieć tyle cierpliwości do chłopów co Mania to ehhh, marzenie XD

    OdpowiedzUsuń