Skoki w Zako.
Trąbki, piwo i januszyzm narodowy.
Grażynizm też - w zależności od płci.
Oraz wzdychania Izabelii.
- Co ja założę na tę skocznię?
Jakby ktokolwiek zwracał na to uwagę.
- Tylko dzieci nie zapomnij zabrać - przypominam tak na wszelki wypadek. Taka jest zaaferowana wybieraniem outfitu na trzeci dzień pod skocznią z rzędu, że może jej umknąć fakt posiadania potomstwa.
- No tak - Izabela puszcza moją uwagę mimo uszu. - Ty się na przykład nie musisz zastanawiać co na siebie założysz.
- Wiesz jaka to oszczędność czasu? I pieniędzy?
- Morgenstern też jest tego zdania? - Izunia mruga niewinnie oczami.
- O to to już się jego musisz zapytać.
- O tej porze, kiedy on się tu pojawia, to ja już śpię.
- Wcześnie chodzisz spać.
- Niekoniecznie.
Cóż, może i mnie odwiózł wczoraj wieczorem do domu dość późno, ale ostatecznie jestem dorosła i jakbym chciała to mogłabym nad tym piwem siedzieć do samego rana i żadna Izunia nie ma prawa się czepiać. A te jej pseudo dwuznaczne uwagi to se może wsadzić. Nie powiem gdzie.
A zresztą był z nami Kraft. Ale nie czuję się w obowiązku jej o tym informować.
I może przez wzgląd na obecność rodziców zapycham sobie ryj kanapką. Po co urządzać sceny od rana.
Ale moja mama najwyraźniej lubi podkręcać emocje.
- No właśnie, kto to cię odwoził w nocy? Chętnie byśmy poznali tych twoich kawalerów.
Kawalerów. Liczba mnoga.
- Okej, jak będę zakładać harem, to was powiadomię.
Mama jednak nie daje za wygraną.
- No już się nie wstydź. Bez powodu się nie wraca do domu w środku nocy.
Racja. Tym razem powodem była kolejna nieudana inwestycja uczuciowa Krafta. I jego brak predyspozycji do upijania się w samotności. I prawdopodobnie moje skłonności do masochizmu. Bo przecież żeby tego jego jojczenia z własnej woli wysłuchiwać, to nie można być całkowicie normalnym.
Wreszcie się odbiło na moim zdrowiu przebywanie w wątpliwym jakościowo towarzystwie.
I jakby tego było mało, obecność Izabelii też nie pomaga w odnalezieniu równowagi psychicznej. Moja mama również odleciała z orbity. Patrzy na mnie wyczekująco, jakby naprawdę spodziewała się, że na następny niedzielny obiad przyprowadzę narzeczonego.
- Przykro mi bardzo, ale muszę cię rozczarować. Naprawdę nie sądzę, żebym w najbliższym stuleciu miała założyć rodzinę. Zamówienie na kolejnego wnuka to raczej składaj u synowej.
Izunia zaczyna dławić się sałatą. Dawid udziela jej pomocy w postaci przywalenia otwartą dłonią w plecy, aż jej łzy w oczach świecą. Proszę jak ją wzruszyła wizja kolejnego potomka.
A ja sięgam po dżem. Zdaje się, że dyskusja już się zakończyła.
Oglądam sobie drugą serię pod skocznią wraz z połową kadry tych nieudaczników. Oraz z Thomasem Morgensternem. Nie wiem no, przyczepił się jak rzep psiego ogona i chyba zapomniał, że powinien wspierać raczej drużynę austriacką. Ciekawe kiedy się tym dziennikarze zainteresują. Bo że ten fakt w końcu nastąpi, to akurat nie mam najmniejszych wątpliwości.
Ludzie trąbią jak pojebani i chociaż co zawody zamiaruję nabyć zatyczki do uszu i co zawody o tym zapominam, to tym razem dźwięki tych cholernych trąbek zagłuszają westchnięcia Anżeja Stękały.
- A tobie co niby?
- A, nic...
- Jak nic, to nie wzdychaj.
- Smutny jest - tłumaczy uczynnie Kot.
Dzięki za info.
- Naprawdę? A myślałam, że ma problemy z oddychaniem.
- Nie mam - wzdycha Andżej raz jeszcze.
Powinien raczej stękać.
Nie, nigdy nie przestanie mnie bawić jego nazwisko.
- Aha. To chcesz się wypłakać ciotce Mańce w rękaw czy przestaniesz wreszcie wzdychać?
O, Hayboeck dobrze skoczył. Kraft się ucieszy.
Dlaczego ja myślę o samopoczuciu Szczurowiewiórki? Ratunku.
- Ja bym tylko chciał umieć skakać.
No cóż.
- A ja bym chciała mieć zapas czekolady do końca życia.
Stęki patrzy na mnie zrezygnowany.
- Ty mnie chyba nie rozumiesz.
- Marzenka - Kot wyraźnie bawi się w adwokata Anżeja. - Chodzi o to, że jak Stęki obejrzał tę wystawę Ewy, to od tej pory mu smutno. Bo on nie ma tyle medali.
Właściwie to nawet bardzo się mu nie dziwię. Jak się człowiek napatrzy na osiągnięcia Stocha, Schlierenzauera czy innego Ammanna i uświadomi sobie, że niby trenuje tę samą dyscyplinę sportu, to naprawdę może popaść w ciężką depresję.
- Proponuję przestać chodzić na takie wystawy, to ci humor wróci do normy.
- No ale nie mogłem nie pójść... Wszyscy poszli...
Ciekawe czy reszta nielotów też zaliczyła taki spadek nastroju.
- Dobrze, to już więcej nie idź.
- To powiedz Ewie, żeby więcej takich wystaw nie organizowała.
Proszę, jaki passive agressive się zrobił. Spokojnie, jak on jest przyszłością tej kadry, to nie będzie specjalnie okazji do świętowania sukcesów.
- Ekhem, khem... - Morgi kładzie mi dłoń na ramieniu. - Przepraszam, że się wtrącam, ale stało się coś?
A no tak, przecież on nic nie rozumie.
- Zacznij się uczyć polskiego jak Kraft, to będziesz mógł uczestniczyć w rozmowie bez problemów.
- Oj, nie musisz być taka niemiła.
- Muszę - stwierdzam z przekonaniem.
- No tak... cała Mania.
- Jak ci się nie podoba, to nie musisz się ze mną zadawać.
- A czy ja powiedziałem, że się nie podoba?
Nic nie odpowiadam, wpatruję się w skocznię, usiłując powstrzymać uśmiech. Zbliżamy się do pierwszej dziesiątki, czas by się może zainteresować konkursem dla odmiany.
- Czemu tak zamilkłaś?
- Oglądam zawody. Jestem zajęta.
- A z tym Andrzejem to rozmawiałaś.
- Bo on miał poważny problem - informuję, choć nie wiem czy sama w to wierzę.
- Ja też mam wiele problemów.
- Ale nie taki, że nie potrafisz skakać.
- No... taki to może faktycznie nie - przyznaje szczerze Morgi.
- Właśnie. Napatrzył się na te wasze medale na wystawie i zrobiło mu się przykro.
- Biedny. A propos. Widziałaś może ten największy bukiet medali?
- Ten Gregora Schlierenzauera? - mrugam niewinnie rzęsami.
- Nie, nie, coś ci się pomyliło. Mój był zdecydowanie większy - mówi Thomas z przekonaniem.
- No nie wiem.
- Powinnaś do mnie wpaść, przyjrzeć się z bliska i dopiero ocenić rozmiar.
- Niestety, ale jestem bardzo zapracowana.
- Bardzo? - pyta Morgi, przysuwając się bliżej.
- Bardzo.
Co mi się dzieje? Czy ja się nawdychałam oparów z januszowego piwa?
- Ej, czy was w ogóle ten konkurs interesuje? Marzenka, teraz już Kraft skacze - informuje mnie Maciej Kot.
I dobrze robi, bo o mały włos przegapiłabym jak Kamil Stoch wygrywa konkurs, a drugie i trzecie miejsce zajmują kolejno Szczurowiewiórka i mój brat. Kraft jak zwykle będzie przekonany, że to mój ulubiony skład podium. Wiele się nie pomyli.
Niby Stefan taki załamany, tak go boli degrengolada społeczeństwa, zwłaszcza jego żeńskiej części, a jakoś nie widzę negatywnego wpływu nieszczęść w jego życiu prywatnym na życie zawodowe. To jest co najmniej irytujące. Nie żebym mu źle życzyła, ale mógłby wykazać trochę normalności.
Nie no, wiem, że tak naprawdę by nie mógł. Generalnie na tym polega bycie Stefanem Kraftem. Na niewykazywaniu normalności.
Jakoś mi tak nagle przestają przeszkadzać te trąbki i piwo. Wystarczy, że Kamil wygrywa konkurs, rozsiewa naokoło radość pięciolatka i świat staje się mniej irytujący. Przynajmniej na pół godziny. W moim przypadku to i tak więcej niż ustawa przewiduje.
Ech, czy ja się kiedyś nauczę życia?
Postanowiłam posprzątać cały pokój naraz, więc wypieprzyłam wszystko na środek. Z szaf, z półek, z szuflad. Ze wszystkiego. Oczywiście na tym skończył mi się zapał i siły, więc teraz siedzę w tym pierdolniku z silnym przekonaniem, że chyba mnie pojebało.
I jeszcze przyszedł Maniek z Anią. I przytachali ze sobą pudło pluszaków. Jasne, w tej sytuacji to już w zasadzie żadna różnica. Burdel był, jest i pewnie po ich wyjściu dalej będzie.
A ja jutro lecę do Japonii i pasowałoby się może spakować. A może i nie. Przed wyjściem wrzucę coś do walizki na chybił trafił, a jak się okaże, że nie mam w czym chodzić, to się udam po podkoszulek do Skrobota. Sounds like a plan. Choć właściwie od czasów Juleczki jakoś mi się nie zdarzyło nic wykraść z jego garderoby. Jak tak dalej pójdzie, będę się musiała udać na zakupy. Boże drogi, do czego to doszło.
Tymczasem Ania z Mańkiem chowają miśki w mojej szufladzie na skarpetki.
- Trzeba pić syropek - tłumaczy Maniek królikowi bez jednego ucha, który pamięta jeszcze czasy mojego dzieciństwa. - I leżeć w łóżeczku.
- Co tam, misie są chore? - pytam.
- Tak. Biegały na śniegu bez czapki - Maniek kiwa głową z przyganą. - A mama mówiła, że nie wolno. I co, króliczku? Musisz leżeć w szpitalu.
Jak już tak leży, to można by mu przy okazji wykonać przeszczep ucha. Taka tam luźna propozycja.
- A wiesz, Mania, że pani w przedszkolu mówiła, że widziała tatusia w telewizorze? - informuje mnie Maniek, zakładając królikowi na jedyne ucho moją skarpetkę. - Ale... ciebie nie widziała.
Mój mały ziomek spuszcza wzrok, ewidentnie czuje się niezręcznie przekazując mi tak przykrą informację.
- Nie martw się - pocieszam go. - Ja nie lubię być w telewizorze.
- Nie jest ci smutno, że nikt cię nie kameruje? Jeździsz wszędzie z tatusiem i co? Nikt cię nie widzi.
Tak mi przykro, że aż wcale.
- Wiesz, ja nie lubię tego pana, który trzyma kamerę i dlatego on nie podchodzi do mnie za blisko. I po prostu mnie nie widać.
- Mhm... może się kiedyś polubicie? - nie traci nadziei Maniek. - I wtedy będzie cię kamerował z bliska.
- Może. A nawet jak nie, to ja się tym nie przejmuję. I ty też się nie przejmuj, dobrze?
- No... dobrze - zgadza się Maniek, choć jeszcze nie do końca przekonany. - Będę próbować.
- Siku - informuje Ania, stając przede mną z niezadowoloną miną.
- Oczywiście już zrobiłaś? - upewniam się.
- Mhm.
No tak. Jakby ktoś chciał się przekonać, jak wyglądają prawdziwe życiowe problemy powinien spędzić ze dwa dni w towarzystwie małych dzieci.
A teraz czas zmienić pampersa.
__________
Gdyby to były Igrzyska Śmierci, to właśnie osiągnęlibyśmy Trzecie Ćwierćwiecze Poskromienia XD A tak to tylko 75. rozdział, bez większych sensacji. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i proszę o więcej!
Aaaaaaaaa! Morgi mordo ty moja <3 jak ja się cieszę, że w końcu coś zaczynasz działać! Marzena kochanie moje, ty weź tego Morgiego za męża plis xd
OdpowiedzUsuńSytuacja z wielkością medali xddd
Kraft to takie dobre dziecko, że nawet przez przypadek pomaga Morgiemu w podrywie
Koooocham to opowiadanie <3 i już czekam na kolejny rozdział
O jak ja się cieszę, że Morgiego jest tutaj coraz więcej i więcej ☺ Chociaż jeden zaczął działać w odpowiednim kierunku, nie zraża się wszystkimi napotkanymi przeszkodami i niemiłymi komentarzami, tylko brnie jak po swoje. Oby tak dalej! :D
OdpowiedzUsuńDrogi Andżeju, trenuj, skacz, a kiedyś może doczekasz się chociaż jednego medalu xD
I doskonale rozumiem nienawiść do trąbek. Zatyczki są naprawdę spoko, serdecznie polecam! Przydają się także na siatkarskich meczach, gdy Tauron rozdaje trąbki w sektorach naokoło, gdzie siedzi sporo dzieci. Wtedy te zatyczki to zbawienie.
Noooo Morgi jakie śmiałe posunięcia, tu gadka szmatka, a Marzenka się zaczyna uginać. Kto wie może coś z tego będzie ;) ale i tak pozostaje w #TeamSkrobot tylko coś ostatnio go mało :/
OdpowiedzUsuńA końcóweczka wymiotła, kocham dzieci a te są urocze :*
Dobra, siedzę sobie na moim ulubionym parapecie, wprowadzona na dobre, a to najlepsza lokalizacja do bredzenia i pisania ludziom bzdur, więc z góry przepraszam, ale Ty i Manieczka idziecie na pierwszy ogień tych debilnych rozważań xD A z rzeczy zabawnych tak jeszcze (w sumie zależy dla kogo, bo mnie to omal, omal nie przyprawiło o zawał), pierwszy raz od dawna otwieram sobie mańkowy adres na laptopie, nie na telefonie, spokój, herbatka, jesienny kocyk… A tu u samej góry strony post z informacją ‘muszę wam coś ogłosić’. No już sobie pomyślałam, że chyba jednak przyjadę do Krakowa jeszcze przed świętami, zabiorę się do tej Huty i Cię znajdę, ale na szczęście zobaczyłam, że to info z 2014 :P Także laptop mi niezły dowcip zrobił otwierając jakieś zamierzchłe archiwum jako stronę główną. Może się mści, że w wakacje z niego wcale nie korzystałam prawie. W każdym razie oby żadnych nowych komunikatów pozarozdziałowych tu nigdy nie było (chyba, że zechcesz nas zaprosić na jakąś imprezkę z okazji ślubu Mańki i takiego jednego pana z Austrii. To wtedy ja się zgadzam i jeszcze drinki stawiam :P). Dobra, a teraz już naprawdę grzecznie, poważnie i do komentarza.
OdpowiedzUsuńJanuszyzm i grażynizm. Jak słyszę o samym Januszu i Grażynie to takie rzeczowniki nazywające samo zjawisko, pojawiają się zdecydowanie rzadziej. Ale cóż, Mania żyje w środowisku, które jak wiemy brzydzi się ubogą polszczyzną i wymyśla różne oryginalne formy, tudzież wychwytuje rzadkie zabiegi językowe. Więc się widać kobicie takie rozważania udzieliły. Tylko może z tą zależnością od płci nie do końca się tu zgodzę. Weźmy pierwszy przykład z brzegu, czyli naszą szczurowiewiórkę. Raczej tak bardziej mi pasuje powiedzieć, sugerując, iż wpasowuje się w klimat polaczkowania, że jest z niej taka mała Grażynka, niż że prawdziwy z niej Janusz.
W kwestii Izuni to naprawdę nie wiem jak jej się jeszcze nie znudzi to przebieranie. Zwłaszcza na skoczni, gdzie nie pomagają czasem nawet trzy pary skarpet, gdy stoisz na wielkiem zaspie, bo z zaspy widać najlepiej. Ale cóż. Jej chyba nie zależy na widoku samych zawodów, plus raczej wątpię, że chciałaby stać gdziekolwiek, skoro Dawidowi pewnie przysługują jakieś miejsca siedzące, loże VIP i te sprawy (nigdy nie zrozumiem jak można jechać na imprezę sportową, żeby zamknąć się za szkłem, przecież jak ktoś nie chce atmosfery przeżywać, to już wygodniej oglądać w domu na kanapie przed telewizorem :p). A uwaga o potencjalnym zgubieniu dzieci, też była dobra. Czyżby Marzenka chciała zasugerować, że kadra dobra, ale skoczek Izie się pomylił i jej serce minęło się z właściwą drogą, bo w rzeczywistości powinna zostać panią Murańką (albo panią Murańka, trzeba mi Titusa, żeby orzekł czy to się odmienia w formie żeńskiej xDD)?
I może Izuni to się podobać nie musi, ale widać Morgensternowi to zdecydowanie nie przeszkadza, pani Kubacka <3 To w sumie jedna z takich fajnych życiowych lekcji dla kobit, które możemy wyciągnąć z Mańki. Masa dziewczyn się stara, wariuje stroi czy chudnie, ale gdy ktoś naprawdę się w nas zakochuje, to zakochuje się nie w tym co można znaleźć na każdej okładce magazynu, tylko w prawdziwych nas. Miłość chodzi w dresie tak prostszymi słowami. No wiesz co mam na myśli. A szczurowiewióra w roli przyzwoitki bawi mnie niezmiernie. Choć raczej wychodzi na to, że to Mańka i Morgi mieli być przyzwoitkami w relacji Krafta… Z samym sobą. Ale wytnijmy już ten szczegół. Ani jej mama, ani Iza nigdy gryzonia chyba bliżej nie poznały, więc można im darować niewiedzę (choć ta liczba mnoga, która nijako wpasowuje to stworzenie do grona jej adoratorów, jest już nieco uwłaczająca :P).
W kwestii Sapporo przybijam piątkę, bo gdybym miała do wyboru sushi, ryby i resztę kuchni japońskiej albo gruz, to też bym pewnie zaspokoiła się tym gruzem.
. A jako, że przelot helikopterem w tamtej strefie czasowej jest chyba niemożliwy (nie wiem na jaką odległość można się przelecieć helikopterami, ale raczej nie robią dystansów przez pół świata), to kolacje z przyszłymi narzeczonymi też ograniczmy do czasu w Europie (co by nie zmieniać osoby przyszłego narzeczonego :P). A Dawid i Izunia może niech pozostaną ze swoją parką, co? Pal licho już, że po trzech ciążach to ciężko o sylwetkę modelki, więc Mańka miałaby jeszcze wredniejszą i bardziej wściekłą szwagierkę, ale każdy kolejny potomek, to mniejszy wybór potencjalnych ojców chrzestnych czyli coraz to ciekawsze kandydatury. Chociaż oni zaczęli od Titusa już przy pierwszym dziecku więc w sumie… Byle nie planowali aż tak wielodzietnej rodziny, żeby doszło do Krafta, a będzie dobrze xDD
UsuńCo do dziennikarzy, to może niech faktycznie się zainteresują i wreszcie podsycają jakąś fajną ploteczkę. Ulubiony pan redaktor z pewnością by się chętnie spytał Marzenki o jej bliską zażyłość z jednym Austriakiem. A i ‘osób z ich otoczenia’ chętnych do podzielenia się informacjami by nie zabrakło. Jestem pewna, że szczurowiewiórka chętniej porozmawia z mediami i tym kogo z kim podglądała w lesie zza krzaka niż o jakiś torach najazdowych, czy innym głupim treningu wytrzymałościowym. Prasa by plotkowała, a Mańka nie musiała już nic przekazywać rodzinie, skoro tak się opiera oficjalnym niedzielnym obiadkom zapoznawczym. Ładnie to wymyśliłam, co? (Swoją drogą uważaj, bo ja im chyba całe życie ułożę, zanim ona się mu w ogóle pocałować w czoło pozwoli :P).
‘Ja bym tylko chciał umieć skakać’ – proszę, wreszcie ktoś o prostych, nieskomplikowanych i jasno ustalonych celach w życiu. Takich akurat dla… Skoczka narciarskiego xD Wszystko wyrażone w jednym zdaniu i wcale bez potrzeby Kota w roli adwokata. Choć nie ma co narzekać, zwykle za prawników występujących w czyimś imieniu słono się płaci, a ten nie dość, że dostał niechcący to jeszcze darmowego. Co prawda nie wiem, że Kot obroniłby kogoś w sądzie. Chyba, że chodziłoby o sprawę typu porysowane auto, to jestem w stanie uwierzyć, że walczyłby do upadłego. Ale Stękający nie ma aż tak skomplikowanych marzeń jak nowy samochód chyba. Maciek musi zmienić klienta xD
Taka super wystawa, a Ci musieli z niej zrobić powód do załamki. Oj chłopy, chłopy. Powinien się cieszyć, że otacza go tyle medali i chwały, zamiast marudzić, bo raczej druga okazja mu się nie przydarzy. No chyba, że przebierze się za dziewczynę od kwiatków i wbije na ceremonię dekoracji. Albo w sumie nie musi – przypomniał mi się właśnie pan od kwiatków XD I jeszcze zawsze może zmacać złotego orła podczas TCS. Wystarczy, że będzie skakał z numerem 1. Jak się zepnie to zdąży z tym zmacaniem zanim wyprzedzi go numer drugi. Tylko może niech nie wybiera Innsbrucku, bo w tym pośpiechu nawiąże do wybitnego kazachskiego wyczynu przelecenia przez barierkę. No cóż – każdy jest w czymś dobry. Jak nie skoki narciarskie to skok wzwyż, klucz to odkryć własny talent. Jeszcze o tyczce by mógł spróbować, narta a tyczka co to za różnica dla takiego geniusza :P Dobra, już nie cisnę po Stękającym, bo w sumie z niego kpię, a nie pamiętam już nawet tak do końca jak wygląda – choć nie wiem czy to pocieszający wtręt, jeśli chodzi o debatowanie na temat jego roli w sporcie xD
MORGI KOCHA JAK ONA JEST NIEMIŁA <3 I chyba z każdym takim razem chce się bardziej z nią zadawać. Także tylko tak dalej i nigdy go od siebie nie odklei (mogłaby to zrobić najwyżej słuchając rad Izuni, a na szczęście na tego typu zmiany się nie zanosi w najbliższym stuleciu). Ale uważaj chłopie bo kłamstwo brzydka sprawa. Może Twój medalowy bukiet duży, ale nie większy od gregorowego, więc jak jesteś moim ukochanym panem Manieczkowym (przy sile charakteru tej kobity, to nie ona powinna zmienić nazwisko jak coś, tylko mąż zostać panem Marzenowym Kubackim :P), to za takie przechwałki dostaniesz po uszach. Dooobra, wiem że to Thomas jest indywidualnym mistrzem olimpijskim, ale kto by się bawił w takie statystyki, nie?
MACIEJU KOCIE, NIECH CI NA CAŁE ŻYCIE ZABRAKNIE NUTELLI, DZIEWCZĄT DO KUPOWANIA BIKINI I KRAFT NIECH ZNISZCZY TWÓJ SAMOCHÓD JEŻDZĄC PO KURCZAKACH CZY INNYCH INDORACH WIEJSKICH, ZA PRZERYWANIE TAKICH ROZMÓW BYLE KONKURSEM W ZAKOPANEM. Kamil jeszcze nie raz wygra i da nam tą chwilę czystej, dziecięcej radości w najbliższych latach, a takie momenty kiedy ona się nieco kruszy, albo myśli niekoniecznie jednoznacznie o jego słowach są wyjątkowo rzadkie. Więc się nie przerywa do jasnej cholery. A już z pewnością nie dlatego, że skacze gryzoń. I amen. Tyle w temacie.
UsuńDzieci są jednak mądre. Mały Maniek to najlepszy przykład. Wyczuł wszelkie intencje pana kamerzysty, czyta ludziom z twarzy. Ale lepiej niech nie dyskutuje z paniami w przedszkolu o życiu prywatnym ciotki xD
A teraz czas zmienić pampersa. Więc nie przeszkadzam Mańce w tej ważnej czynności.
Całusów milion<3
Ehhhh, moje myślenie o tej godzinie, to jest takie troszeczkę #wishfullthinking niemal jak to Stękałowe o umiejętnościach skakania, ale obawiam się, że jak nie teraz, to chyba dopiero następny weekend pozwoli mi otworzyć bloggera, a przecież Stella tak ładnie prosiła o nowy rozdział na pożegnanie wakacji :P
OdpowiedzUsuńMuszę ją wspierać nie tylko w układaniu życia Manieczce i Morgiemu <3
No dobrze to może ja się nie będę rozwodzić nad samym faktem skoków w Zakopanem, bo powiedzmy sobie szczerze: mym ukochanym miejscem, to to Zakopane nie jest, właśnie przez ten januszyzm i grażynizm. Oraz trąbki! Rany, jak ja nienawidzę Zakopanego! Przejdźmy zatem do rzeczy ważniejszych i nie tych ważniejszych dla Izuni, bo jak to Stella idealnie powiedziała: Miłość chodzi w dresie. Tak, tak i jeszcze raz tak! Dlatego, droga Izabelo, jestem całkowicie pewna, że Morgiemu nie przeszkadza, że Marzenka nie spędza długich godzin na wybieraniu odpowiedniego outfitu na skocznię (rany, co może być ważniejszego idąc na skocznie niż ciepłe gacie i pięć par wełnianych skarpet?) tylko po prostu chce, żeby jej było wygodnie i ciepło. A akurat te chuderlawe stwory (a Morgi lata i kilogramy temu też się do tej kategorii zaliczał) są idealnym przykładem, że ładnemu to i w dresie ładnie :P (tzn niektóre chuderlawe stwory, bo innym to i dres nie pomoże). A że Marzenka ładna (a już na pewno w oczach Morgiego) to co mu za różnica, czy ma na sobie dres czy go nie ma (pewno by wolał, żeby nie miała i bynajmniej nie chodzi, żeby go wymieniła na jakąkolwiek inną formę odzienia :P chyba ze jego koszulę o poranku :P).
No dobrze, bo ja tu sie skupiam na kwestii ubioru, a nam się z tego ubioru to mała aferka w domu Kubackich zrobiła :P W sumie to sprytna ta Izunia i człowiek tak do końca nie wie, czy ona chce dobrze, tylko jej nie bardzo wychodzi, czy ona próbuje tej biednej Marzenie dopiec (i życie ułożyć niemal jak Stella :P). W każdym razie niby niewinny przytyk w kwestii ubioru przerodził się w burzę i Marzenka z dwoma kawalerami skończyła :P W tym jednym będącym Kraftem :P No ja tam myślę, że Krafciu by nie narzekał, a przynajmniej do czasu, aż by się Morgi nie dowiedział, że ma w nim "konkurenta". Skończyłyby się jakiekolwiek podwózki i pijaniutki Krafciu by spał pod stołem w jakiejś zakopieńskiej knajpie. Ojjj dopiero wtedy by się dowiedział, jak zepsuty jest ten świat i ile ma niegrzecznych niewiast do nawrócenia :P
W każdym razie Manieczka całkiem ładnie z całej tej sytuacji wybrnęła, omal przy okazji nie doprowadzając szwagierki do uduszenia się sałatą (przykra śmierć :P). Jej kawalerzy - jej sprawa. Niech się Izunia lepiej nie wtrąca, a mama to sie dowie w odpowiednim czasie. Niech najpierw Manieczka sama sie dowie :P (w sensie w kwestii tego jednego kawalera... w sumie to rozwodnika a nie kawalera :P... bo drugi to jednak zbyt skomplikowane ma to życie uczuciowe :P)
No i powiedziałabym, że zostawiamy już tego Morgiego w spokoju i idziemy dalej, ale japa mi się cieszy, bo dziś Morgiego w spokoju nie zostawiamy, Morgi jest wszędzie :P Nawet wśród polskiej kadry :D Lepiej niech uważa, bo jaki Tadeusz przylezie i im wspólne zdjecie zrobi, a później uzna, że to najlepsze foto sezonu i będzie drukował na plakacie do albumu (o okładce juz nie wspominając :P). Hihi, wtedy po raz pierwszy zainwestowałabym w ten album i se ten plakat nad biurkiem powiesiła :P
Poużalałabym się nad Stękałą, ale no... tak mi go szkoda, że aż wcale. Mimo że wystawa naprawdę robiła wrażenie (nie mówcie Stelli, ale głownie zGredowy bukiet P) i takie nieloty jak Stękała mogły sie podłamać, ale podłamany Stekała robi na mnie mniej wiecej takie samo wrażenie jak Murańka ze sraczką :P (wtedy to mi chyba bardziej Kuby było szkoda, że musi z tą sraczką mieszkać). W każdym razie taki nieczuły ze mnie stwór :P
A tego wtrącenia: "O, Hayboeck dobrze skoczył. Kraft się ucieszy.
Dlaczego ja myślę o samopoczuciu Szczurowiewiórki? Ratunku." to chyba nie muszę komentować <3 Uwielbiam Krafcia, ale jeszcze bardziej uwielbiam jak Marzenka myśli o Krafciu <3<3<3
No ale (wybacz Krafciu) jeszcze bardziej uwielbiam jak Morgi podchodzi Manieczkę, a ona broni się rękami i nogami, a i tak gdzieś tam między wierszami - czy tym razem nawet nie tak bardzo między :P - widać, jak mięknie i jak ten facet na nią działa. Opary z januszowego piwa to przy magnesie Morgiego pikuś :P Mogę powtarzać to po tysiąckroć (milionkrąć :P) ale ich relacja jest genialna. Nawet gdyby miało z tego nic nie wyjść (chociaż nie chcę nawet brać takiej opcji pod uwagę) to i tak takie sceny, dwuznaczne tekściki, często otwarty flirt ze strony Morgiego i te mańkowe dogryzki połączone z jej (nieco sprzecznymi z tymi dogryzkami) myślami sprawiają, że mam na ryjku banana od ucha do ucha. Są rewelacyjni!
UsuńTylko po co im się taki KOt w to wszystko wcina? Kocie sio, zobacz czy ci się fryzura nie zepsuła, czy coś :P Kogo tam obchodzi jakaś wygrana Stocha. Niby to pierwsza? A Manieczka chcąca oceniać rozmiar (bukietu :P) Morgiego to coś, co na pewno zdarzyłoby się po raz pierwszy w życiu. No więc niby co w tej chwili było ważniejsze? Ehhhhhh
"Generalnie na tym polega bycie Stefanem Kraftem. Na niewykazywaniu normalności. " - AMMENN <3
A na koniec jeszcze dzieciaczki i ich problemy :D Niech się Maniek tak nie martwi brakiem cioci w TV, może się tego doczekać szybciej niż mu się zdaje :P szczególnie jak sie pan kamerzysta zainteresuje, że ta pani z polskiej kadry to tak coś często z tym Morgim przebywa :P
No dobrze, pozostaje mi chyba przeprosić za jakoś tego powyżej i obiecać poprawę. Takkkk, ta poprawa to mi idzie niemal tak samo jak Kraftowi miłosne podboje :P ale oboje nie tracimy nadziei, że kiedyś będzie lepiej :P Ale w sumie w obu przypadkach teraz wszystko w Twoich rękach :P Także i ja i Krafciu czekamy i nie tracimy nadziei.
O nieeee, jakie piwo, Mańka, znowu mnie zawodzisz! A Izabella znowu taka nieznośna, nosz…
OdpowiedzUsuń„- Okej, jak będę zakładać harem, to was powiadomię.” – Mańka i harem, dobre! Chyba raczej grupę niewolników…
„Izunia zaczyna dławić się sałatą. Dawid udziela jej pomocy w postaci przywalenia otwartą dłonią w plecy, aż jej łzy w oczach świecą. Proszę jak ją wzruszyła wizja kolejnego potomka.” – NIE MOGIE.
Mańka to tak zawsze narzeka, jak ją te nieloty przyfruwające po radę denerwują, a jednak rękaw swój dzielnie proponuje. Ta nasza Manieczka to ma więcej serca, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Wszystko jest fajnie, fajnie… a potem znowu zjawia się MORGENSTERN. Brr.
„- Nie, nie, coś ci się pomyliło. Mój był zdecydowanie większy - mówi Thomas z przekonaniem.
- No nie wiem.
- Powinnaś do mnie wpaść, przyjrzeć się z bliska i dopiero ocenić rozmiar.” – CO TO ZA ROZMOWA JEST W OGÓLE?! MORGENSTERN, JAZDA MI OD MANIECZKI, PASZOŁ WON!
Całe szczęście, że Kamil wygrał i Mańkę ze szponów tego austriackiego potwora wyratował.
No i Maniek i Ania… najukochańsi pod słońcem. Manieczek to będzie super gość, zupełnie jak ine tata i nie mama.
Coraz krótsze te komentarze, ale ja też już ze zmęczenia nie wiem, co mówić, żeby się nie powtarzać. Za mało Kacperka, to i debatować nie ma nad czym. Ech… Trudne to czasy dla #TeamuJemioły
Dobra Asik, poddaję się. Miałam się zająć naszą (szczurowiewiórką tudzież opcją austriacką) królową sarkazmu i jedzenia wszelakiego we wtorek w pociągu, ale tak już coś nie mogę wytrzymać bez zagłębienia się w jej życiu, w którym nawet w erze covidu, można znależć promyczki radości. Z góry ostrzegam, że nie jestem dziś zbyt lotna, generalnie od trzech dni głównie śpię, ale postaram się coś tu spłodzić i troszkę choć Ci humorek poprawić, choć wiem, że niestety często głupiutkie bredzenie do tego nie wystarczy, zgoda?
OdpowiedzUsuńO dziwo Mańka zaczyna rozdział od poważnego aktu dyplomacji, skreślając tą specjalną troskę. Chociaż pierwsza część wypowiedzi się zgadza. Ale z drugiej strony niech ona uważa, brata też miała nielota, którego tylo by na boki znosiło, a tu proszę złote orły i inne śnieżynki ze skoczni normalnych, a konkursów popierdolonych w domku. Więc żeby nagle Murańka medalu z igrzysk w 2022 nie przywiózł. No ja wiem, mało to prawdopodobne, ale żyjemy w patologicznych czasach i nie takie rzeczy chodzą po ludziach. W 2020 to taka patola się odstawiła w końcu, że ona mogłaby się nawet zacząć obawiać, że Kraft odmieni jej poprawnie przez przypadki wyraz KURA do telefonu. No dobrze... Może nie aż takie cuda, ale i tak xD Nadgarstek Murańki to w sumie dobrze, że poza zawodami. Jeszcze Mania skończyłaby z nim na Sorze (chciałam już napisać, że na porodówce, ciekawe czemu? :P), w środku pierwszej fali wirusowej paniki. Swoją drogą aż dziw jak ona rzadko bywa w szpitalu przy nich. Chyba poza porodami jeszcze żadnego nigdzie karetką nie odwoziła. Czyżby od tego w kadrze był jakiś osobny człowiek od zadań specjalnych (aka problemy zdrowotne zagrażające życiu typu drzazga w małym palcu)? A może zwyczajnie chłopcy nie lubią zapachu szpitali i wystarczającym lekiem w sytuacjach kryzysowych jest w kadrze smecta? Ale tak obstawiam, że w grudniu 2020 to pojeżdzi po szpitalach i innych przybytkach służby zdrowia jako dobra pszyjacielka. A ponieważ chyba nikt nie lubi samotności w poczekalniach czy na korytarzach, to może jakieś silne ramię by się przydało, na którym będzie się mogła oprzeć, przespać bądź też złożyć papierek po batoniku? Wiem, uwagi zupełnie nie na temat, aczkolwiek no - carpe diem, chwytaj dzień, każdy moment dobry i takie tam filozoficzne sprawki. A miłość w czasach zarazy to bardzo piękny tytuł i kojarzący się z klasyką literatury. Mańka zaś niewątpliwie jest dla nas formą klasyki. No. Taki system porównań i nawiązań. W każdym razie zespalając wątek, wątpię iż wielka gwiazda Klemens cierpi z powodu przegapienia raw air. Z powodu jazdy ciuchcią jest to o wiele bazdziej możliwe. Apropos wyobraziłam sobie właśnie ich wszystkich bawiących się w 'jedzie pociąg z daleka' jak na rytmice w przedszkolu. I to jest... Taka całkiem realna i konkretna wizja xD
A Izunia może Dawidka jednak kocha i się o niego martwi, że złapie ten syf, niech Mańka aż tak do końca w uczucia nie wątpi, co. I jeszcze co do ziemniaków tytułowych, jak przeczytałam ten tytuł to zaraz w nim też widziałam jakieś ciągoty austriackie (może nie damsko-męskie, romantyczne i górnolotne, ale Austria to też sprawy innego rzędu - choć równie często załatwiane pod jemiołą, więc no), a tu tylko o obiad szło. I naprawdę lepiej chodzić głodnym niż pozwolić im obierać ziemniaki, zwłaszcza gdy im się nudzi. Potem trzeba będzie na urazówce dociekać który palec czyj, a oni z pewnością są się w stanie o to pokłócić. Nie kuśmy losu. Ziemniak w postaci surowej dość twardy (choć przy ich zabawach i forma już kluskowata niesie potencjalne zagrożenie).
Mańka oficjalnie przyznała, że reporter od siedmiu boleści ją podrywał? Może jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale widzę tu dobry znak. No wiesz, że z racji ukończenia trzydziestu lat zaakceptowała, że jest fajną, oryginalną kobitką, może podobać się facetom, no i się podoba. Teraz tylko przenieść to na inny grunt niż ludzie, którzy wpieprzają nawet Kamila ostoję cierpliwości (patrząc na to z kim spędza trzy czwarte roku w jednym ciasnym busie xd) i będzie dobrze. A potem tylko akceptacja, że ona też jest zdolna do uczuć i chwila posiedzenia w ciszy, żeby usłyszeć własne serce. Tak - chyba będę dziś do bólu pieprząco-masłomaślano-romantyczna. W sumie zamierzam dziś wieczorem odpalić sobie "Listy do M" czy inne "To właśnie miłość", więc ciesz się, że nie zasiadłam do tego komenta później. Ale dobra. W sumie patrząc na Koreę oraz Seefeld nie byłoby dziwne gdyby FiS spróbował jednak zmieścić ten konkurs między 17 a 18, także pytanie nie było aż tak głupie jak większość standardowo padających w tej kadrze. Swoją drogą Kamil w końcu dostał talerz, czy czeka na niego do dziś, bo coś mi umknął ciąg dalszy owej sagi? xD
UsuńKto może przerwać minutę ciszy jak nie Kraft. To chyba nawet nie musiałoby zostać ogłoszone. Zresztą... Może zabrzmię jak nasz drogi przyjaciel troll ale... Ta wiewióra to jest takie trochę nasze światełko w różnych życiowyh tunelach. Ile razy ktoś jest smutny, to ktoś mu podrzuca zdjęcie gryzonia i jakoś to życie idzie do przodu xD Taka definicja radości z rzeczy małych, co? (Ej, ja naprawdę nie jestem pijana pisząc to czy coś xDDDDD). Więc dla strapionych minutą pamięci byłoby jak znalazł. Choć w sumie nie wiem czy ktoś by szczególnie opłakiwał stratę Hofera z PŚ. Jakoś tak za tego Włocha jest mniejszy cyrk. Ale nie mówmy HOP skoro jeszcze takie skocznie jak GaPa czy Innsbruck przed nami (KRAFCIU WRACAJ, MÓWIĘ TO OFICJALNIE, MOGĘ NAWET UJŚĆ ZA DRUGIEGO TROLLA. W sumie może i trzeciego, bo nasza Aicia się tu ostatnio tak mocno w kochaniu wiewióry wybija, że nie śmiem nawet próbować jej przebijać :P).
Hilda xDDD Z sentymentalnych starych skocznych czasów niebezpieczne imię. Jeszcze do Toma Hilde zadzwoni i nazwie go najpięgną. "Nie ma czasa w praca" xDDDD NO JAKI EMPATYCZNY. Szkoda, że nie pamięta, że Mania też być w praca. I to bardzo ciężkom praca być. 'Walter Hofer się wziął i rozpłynął. Czego się spodziewać po Austriakach.' - O WYPRASZAM SOBIE MANIECZKA, ALE PROSZĘ BEZ TAKICH KRZYWDZĄCYCH UOGÓLNIEŃ! Znamy takich Austriaków, którzy nie tylko się nie rozpływają, ale wręcz przypływają, przynoszą produkty żywieniowe, alkohol i ofiarują w nocy bezpieczne miejsce do spania (bez żadnych podtekstów na po 1 w nocy :P). Więc może pokolenie Hofera znikające, nieuczciwe i niewierne, ale chyba Marzena nie w tym pokoleniu ma ewentualnego ojca swoich dzieci szukać. Nie widzę też żadnego stopnia pokrewieństwa pomiędzy Hoferem a Morgim, więc o szkodliwym przechodzeniu DNA także nie ma mowy. Więc problemy z Walterem są z punktu widzenia swatkowego zbędne statystycznie i uroczyście wnoszę petycję do mańkowego serca i umysłu o nierozważanie ich xDDD
' ciałem szysz' - powiem Ci, że sądziłam, iż jestem już całkiem niezła w dialekcie krafcim, ale dość długo musiałam rozszyfrowywać to SZYSZ. Już myślałam, że jakąś szyszkę z grawerem jej tym razem na urodziny walnął czy coś podobnego. Swoją drogą chyba w covidowym szale zapomniał o jakimś prezencie na trzydziestkę drogiej pszyjacielki. Już czekam na moment aż sobie przypomni i zacznie przepraszać. Już się boję jaki może być jego podarunek urodzinowo-przebłagalny. Ale generalnie był uroczy w tej scenie. Taka mała, nieporadna... No cóż - po prostu wiewiórka xD
To jest bełkot, a nie komentarz, ale niezmiernie kocham i uwielbiam. Pamiętaj, że jesteś super i dbasz o poziom endorfin w naszym małym gronie jak nikt <3
Ło mateńko, co to będzie, jak dobijesz do setki? Mania w bikini?
OdpowiedzUsuńŻartuję :P. Niech nam Manieczka żyje w 250 lat (rozdziałów), a może i wiecznie :D
Ugh, skoki w Zako brzmią źle. Serio, jakoś mnie tam nie ciągnie, już wolę Wisełkę.
Proponuję szpilki - idealne do deptania pchających się plecy kibiców.
Izunia jest #teamhelikopter, ja?
Kraft jako przyzwoitka, o mateńko, jak płakłam!
Kawalerów XDDDD
Ja tam lubię wracać do dm w nocy, a kawalerów nie mam. Ja po prostu tak pracuję XD (Fizjo moja jedyna miłosć, ot co!)
O, jakbym siebie i mamę słyszała. Tylko ja nie mam na kogo zwalić obowiązku tworzenia wnuków, eh.
Co oni tak połowicznie punktują, hm? I ten Thomas to się wszędzie wciśnie. I co onw Polszy robi, hę? Niech nie mówi, że za Manieczką się ugnia, toć to skazane na niepowodzenie jest!
ALE JAK TO ANDŻEJEK SMUTNY?1
(mnie też bawi, ale ciii)
Wspieranie Krafta weszło za mocno, Mania idź się lecz.
Mania nie bądź niemiła. Za rok to wszystko odszekasz, o!
GO MANIA GO. Nie ma litości dla skakajcó, dla szystkich trza być tak samo wrednym. O! Nie ma co zaniżąć poziomu, chyba że na starość, ale to jeszcze przed nią.
Oh god, to było mocno dwuznaczne, nah, bleh, next please.
PRAWIE ulubiony. Ten środek taki do podmianki.
Kraft ot Kraft. I tyle. A wygrany przez Kamila konkurs zawsze cieszy tak samo!
Wypieprzanie na śreodek końćzy się źle, bo zawsze ci w połowie roboty zapału braknie i co potem z tą kupą na środku uczynić?
O, Mania to ja. Będę do powtarzać do znudzenia. Choć chyba w każdej z nas siedzi taka Mania, tylko u niektóych nieco bardziej wyłazi szwami ubrania niż u innych.
No Kacperkowa Juleczka jakaś taka problematyczna jest. Aż Mania zakupy będzie musiałą robić, zgroza!
Ej ten brak ucha to integralna cęść manitou teg królika, żądnych przeszczepów!
Maniek ty to jeszcze życia nie znasz. Ale jeden jedyny Marzenkę docenia, to co!
Laptop pada, czas zatem iść spać. Resztę skomencę jutro, czyli prawdpoodbnie za pół roku, znając moje obviecanki-cacanki :<