piątek, 5 sierpnia 2016

43. Czy ty masz jakiś kompleks?

Blamażu polskiej kadry ciąg dalszy. Jeśli najlepsze miejsce z naszych zajmuje Stefek Hula (dwudzieste czwarte, dla ścisłości), to wiedz, że coś się dzieje. Nie zamierzam naturalnie robić z tego tragedii narodowej, bo chyba przez ostatnie dwa miesiące wszyscy zdążyli się do tego przyzwyczaić, ale tak czy inaczej ja pierdolę.
Mam do tego więcej powodów. Na przykład taki, że znowu muszę spać w pokoju z moim bratem. A on wciąż rozważa wysłanie nas do Familiady. To, że on na mózg upadł, to ja wiedziałam już dawno, nie zdawałam sobie tylko sprawy z tego, że ta choroba się pogłębia.
Na dodatek dupę zawraca mi Kot, rozsiadł się na podłodze w naszym pokoju (nie od dziś go ciągnie do poziomu dna) i wzdycha, że nie umie skakać, że nic mu w życiu nie wychodzi i że Kasia to go w końcu zostawi. Dzień jak co dzień, można powiedzieć.
- Skoro jakimś cudem cię do tej pory nie zostawiła, to chyba cię już nie zostawi - mówię, wymachując słonym paluszkiem i uzupełniam krzyżówkę.
- Nigdy nie wiadomo... A jak się oświadczę, a ona się nie zgodzi, bo nie potrafię utrzymać rodziny? - Kot urywa i patrzy na mnie przestraszony. - No co?
Nie wiem, jaką mam minę. Ale czuję, że bynajmniej nie inteligentną.
- Co wy macie wszyscy z tym utrzymywaniem rodziny?
Z drugiego łóżka włącza się Dawid:
- Wiesz, Marzena, niektórzy tu poważnie myślą o życiu, nie to co ty.
O proszę, znalazł się pierwszy poważny człowiek, co to postanowił zapłodnić Izabelę. Gratuluję.
- Masz coś jeszcze do dodania czy osiągnąłeś już szczyt swojej głupoty?
- Tyle mam do dodania, że spoko, Maciek, ja też nie bardzo zarabiam, a Iza jednak się zgodziła za mnie wyjść.
- Hmm... No ale wiesz, Iza... a Kasia to jest jednak różnica.
Kocie, wybaczam ci wysmarowanie nutellą kombinezonów.
- Co masz na myśli? - pyta Dawid, najwyraźniej zaciekawiony. Cóż, ja na jego miejscu chyba nie chciałabym znać odpowiedzi. Po Kocie spodziewam się wszystkiego.
- No na przykład to, że ty masz łatwiej. Nie musisz jej na urodziny kupować czekoladek, bo i tak nie zje. Wiesz ile oszczędzasz na słodyczach?
Kot ma jakąś obsesję na punkcie czekolady, potwierdzone info.
- Ale muszę jej kupować biżuterię.
- Ja też! A na to nigdy nie ma promocji. Ciekawe czemu.
Boże. Zbieram swoje szanowne cztery litery, biorę krzyżówkę, długopis i wychodzę. Postanawiam, dla zachowania higieny intelektualnej, po prostu tego nie słuchać.
Schodzę na dół, zasiadam na kanapie w holu i kontynuuję wpisywanie haseł. A także zaczynam coraz bardziej żałować, że nie zabrałam ze sobą paluszków. Jestem oczywiście zbyt leniwa, żeby się po nie wracać, więc tym bardziej się irytuję. Aczkolwiek, jak się okazuje, może być jeszcze gorzej.
- Mania?! Co tu robisz?!
Żyję, pracuję, użeram się z upierdliwymi Austriakami.
- Raczej co ty tu robisz? Ja, dla przypomnienia, pracuję z kadrą Polski i gdzieś muszę spać.
- Nigdy się nie zmienisz - stwierdza Morgenstern i, nie pytając o pozwolenie, sadza tyłek na kanapie obok mnie.
Jasne, bez krępacji.
- No i dobrze. Jeszcze by tego brakowało. No więc co tu robisz?
- Odwiedzam kolegów.
- Fajnie.
- Tak. Ktoś ich musi odpowiednio nastawić do walki.
- I tym kimś musisz być ty.
- Oczywiście.
Kiedy ten człowiek się zrobił taki nudny? No serio. Zaraz mi zacznie o dziecku opowiadać. Albo o innych helikopterach. Czy naprawdę każdy, kto wypada ze skocznego obiegu, zaczyna się zachowywać tak, jakby zupełnie nie wiedział, o co w tym chodzi? Czy Hayboeck serio potrzebuje uświadomienia, że jak jutro spierdoli chociaż jeden skok, może się pożegnać z podium Czterech Skoczni? No cóż, całkiem prawdopodobne, że w austriackich mózgach system motywacyjny może być rzeczywiście jakiś zniekształcony. Ale oni go i tak nie potrzebują. A przynajmniej złote dzieci Pointnera nie potrzebowały. Wystarczyły im motorki w tyłkach i sprężyny w kolanach. Chociaż nie ukrywam, że jak się patrzy na te różne osobniki typu Poppingera, można przyznać, że po epoce umiejących skakać Austriaków nie ma już śladu.
- Coś wam słabo idzie w tym sezonie... - Morgi wyraźnie usiłuje podtrzymać namiastkę tej konwersacji, jaka się wytworzyła.
- Czy ty masz jakiś kompleks?
- Słucham?
- No nie wiem, austriackie morale chcesz podnieść? Ja wiem, że każdy ma taką Murańkę, na jaką sobie zasłużył, ale wasz Poppinger wcale od niego nie odstaje poziomem.
- Nie no... zastanawiam się po prostu czemu po takim dobrym lecie macie taką słabą zimę.
- Uwierz mi, nasz trener od dwóch miesięcy robi dokładnie to samo. Więc może zostaw mu pole do popisu w tej kwestii, a zajmij się swoimi helikopterami.
- Mania, o co ci chodzi?
Mam okres, boli mnie brzuch, chcę czekoladę, chipsy i wiśniową herbatkę. I chcę mówić po polsku, a nie słuchać angielskiego ze szwabskim akcentem.
- Sześśś Mania i Morgi!
No to mam ten swój wymarzony polski.
Kraft jest jedyny w takich sytuacjach. Ma takie ciekawe wyczucie czasu, że zawsze się pojawi, kiedy jest dziwnie. A wtedy robi się jeszcze dziwniej.
- Mania, twój Kacper mówi mi przepraszam wcześniej. I ja się czeszę. On jest fajny jak nie krzyka.
Z tej wypowiedzi wynika, że Skrobotowi zostało wybaczone. Miło ze strony Krafta, że wyznaje filozofię życiową pierdolnięty zawsze uśmiechnięty. Zresztą bezpieczniej dla niego. Ja tam czuję, że gdyby Kraft kiedyś zaczął płakać, niechybnie zadławiłby się glutami. Taki typ człowieka.
- Ale mówi, że nie będzie mnie umić jechać auto. To kto mi naumi?
Sorry, może znam kilku desperatów, ale na pewno nie aż takich.
- Może ty się po prostu zapisz na kurs.
- Na co? - Kraft wytrzeszcza ślepia.
- Do takiej szkoły, w której uczą jeździć samochodem.
- Tag, ale muszę mieć próba wcześnie. Bo nie umim.
- Oni cię nauczą!
Stefan ewidentnie nie czuje się przekonany tym argumentem.
- Ja muszę umić trochę.
- To poproś Hayboecka.
Kraft kręci głową.
- Nie. Michi nie może pomóc mi. Musi naumić ktoś inny. To... yyy... jak się mówi, że dla jemu nie wiadomo, ale potem wiadomo?
Boże drogi. Ja się naprawdę staram, ale jego się nie da zrozumieć.
- Tajemnica? Albo niespodzianka?
- Abodzianka. Może być.
To się rymuje z jagodzianka. A to mi przypomniało, że jestem głodna. Czy ja zawsze muszę myśleć o jedzeniu?
- To się sam ucz.
-Nie. Mania, ucz mi. Proszę.
Ja nie wytrzymię. Naprawdę. Przy tym człowieku idzie skisnąć całkowicie w pięć sekund.
- Eee... przepraszam - wtrąca się Morgi po angielsku. - Ale ja nic nie rozumiem. Czy moglibyście przestać mówić po polsku?
Że co, że jak mnie wywieźli do Szwabolandii, to od razu mam po niemiecku szwargotać? Niech on się puknie w łeb. Nie wiem, naprawdę nie wiem, kiedy on mnie zaczął denerwować w aż takim stopniu. Ogólnie cały skoczny świat (i nie tylko) mnie irytuje na taką skalę, ale Morgenstern, jakby to ująć, miał jakąś dziwną taryfę ulgową. Chwała Bogu, chyba mi już przeszło. Jakoś mi lepiej z tym faktem.
- Kiedy rozmawiam z Manią, muszę mówić po polsku, żeby ćwiczyć - tłumaczy mu Kraft jak idiocie, aczkolwiek po angielsku.
- Tak, ale ja nie rozumiem.
- To też się zacznij uczyć polskiego - stwierdza Stefan, a ja pierwszy raz w życiu mam ochotę podarować mu pudełko Mannerów. On chyba spędza ze mną za dużo czasu, skoro zaczyna cisnąć ludziom. Nieświadomie. Co daje jeszcze lepszy efekt. Boże, świat się kończy.
Ale, żeby nie było, nie sprawiło to bynajmniej, że mam zamiar uczyć Krafta jeździć samochodem, czy coś. Mam mózg.
W tym momencie do akcji wkracza Kot. Zbiega po schodach do holu i informuje mnie radośnie:
- Mania, podobno chcesz, żebym nauczył Stefana jeździć samochodem!
Czy ja kiedykolwiek wyraziłam taką chęć? Czy ja w jakikolwiek podświadomy sposób podsunęłam Kotu taki pomysł? Boże broń. Nie wiem, który by prędzej którego zabił. To jest jakaś totalna abstrakcja, na dodatek niebezpieczna dla otoczenia.
- Ty umisz mi jechać auto? - do rozmowy włącza się Kraft i wygląda, jakby go ktoś nagle w trybie przyspieszonym całej gramatyki języka polskiego nauczył. Szczęście to mu się oczami wylewa.
- No tak - potwierdza Kot, też cały w skowronkach. - Ja bardzo lubię jeździć samochodem, ja cię chętnie nauczę.
Zabiją się. Zabiją się obaj.
- Maciek - wtrącam się. - Przepraszam, że ci przerywam tę chwilę uniesienia, ale kto ci niby powiedział, że ja bym chciała, żebyś ty uczył Stefana prowadzić samochód?
- No Kacper.
No Kacper. No tak. A więc sumienie go ruszyło, ale nie na tyle, żeby samemu wziąć się za edukację Krafta. Jako że łatwiej wysłużyć się jakimś debilem, to wybrał sobie Kota. Ja to rozumiem. Ja to nawet szanuję. Ale ja nie odpowiadam za uszczerbki na zdrowiu (tym razem nie tylko psychicznym) całego społeczeństwa.
- I jak ty to sobie wyobrażasz? Wsiadasz to tego twojego Subaru w fotelu pasażera, Kraft siada za kierownicą i jedziecie?
- Mniej więcej.
Boże drogi.
- Ty się lepiej dobrze ubezpiecz, zanim zaczniecie.
- Czemu?
- Nie zadawaj głupich pytań, tylko wykonuj polecenia.
- Mania - włącza się Kraft. - Bo trochu szybko mówisz ty i Maciek. Ja nie rozumi...miem wszystko. Ale dobre wszystko?
- Tak, wszystko super - potwierdza Kot. - Jutro zaczynamy.
Kraft wydaje z siebie jakiś kwik radości, ja strzelam z plaskiem fejspalma, a Kot, jak to Kot, mruczy z zadowoleniem. I w tę piękną harmonię dźwięków włącza się Morgenstern. Dobrze chociaż, że po angielsku, a nie po niemiecku.
- Ja przepraszam, ale ja nic nie rozumiem.
- Nie szkodzi.
- Mania, nie bądź taka - Kot mnie przywołuje do porządku, no widział ktoś coś takiego?
- Jaka?
- Wredna.
- Nie umiem inaczej.
- Na pewno umiesz!
- Nie! Nie denerwuj mnie, Kocie, bo ci wpieprzę!
- No dobra, sorry...
Tak, to mi się podoba już bardziej. Kiedy ten Kot się tak wyemancypował?
- Jak masz zamiar dalej tak pyskować, to ci dobrze radzę, kup sobie ochraniacz na zęby.
- Okeeej, nooo... Ale mogłabyś mu po prostu odpowiedzieć, nie?
Chwila zastanowienia...
- Nie.
- Mhm. To ja nie rozumiem.
- Nie szkodzi.
Kot rozdziawia pysk, słów mu brakło, Kraft wciąż się szczerzy, a Morgenstern dalej nic nie rozumie. I to by było na tyle. Ja mam dość. Ja się idę położyć. Powinnam jeszcze w międzyczasie wpieprzyć Skrobotowi za to, że jedną głupią wypowiedzią naraził na śmiertelne niebezpieczeństwo kilka milionów ludzi. Ale nie. Bo to już i tak nic nie zmieni. Wbrew pozorom, potrafię się przystosować do nowych sytuacji. Muszę sobie tylko trochę ulżyć i powyklinać cały świat. Ale tym razem to już naprawdę nic nie pomoże.
__________

Wybaczcie, że to wygląda, jak wygląda. Większość miałam przygotowaną już jakiś czas temu, ale kończyłam wczoraj. A jako że mniej więcej od startu ŚDM-u, czyli od jakiegoś półtora tygodnia, zapodziałam gdzieś mózg, to efekty mamy takie, jak widać. Mam wrażenie, że nie jestem teraz w stanie pisać niczego. Także nie bijcie.
Życzę Wam cudownych Igrzysk! 

28 komentarzy:

  1. Świetny rozdział (jak każdy!!!) nie było w nim Skrobota ale wybaczam, Kraft i jego polszczyzna jest taki słodki.
    Nie mogę doczekać się następnego.
    Życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Z@jebiste opowiadanie. Kraft rozwala system. Już nie mogę się doczekać następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę się boję o ten samochód Kota. Bo o Kota się nie martwię. Koty zawsze na 4 łapy spadają, to nic mu się nie stanie. Ale samochód, choćby Koci, nie ma 4 łap, ma tylko 4 opony. Więc to chyba nie jest dobre ubezpieczenie. A polski to piękny język. Tomek! Ucz się polskiego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta prawda, kot zawsze spada na cztery łapy :D A jak będzie z samochodem to się dopiero okaże XD

      Usuń
  4. Wszystko fajnie pięknie, ale ja 'chcem'
    ślubu Marzenki i Skrobota!;)<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że Marzenka może mieć inne zdanie na ten temat XD

      Usuń
    2. Oby je szybko zmieniła! ;D

      Usuń
  5. Hahahahahaha to byłby najlepszy komentarz! Śmieję się i przestać nie mogę. Kot skradł rozdział. Ta nauka jazdy. No już to widzę w wyobraźni. Kraft będzie coś opowiadał po pseudo-polsku, będzie zadawał mnóstwo dziwnych pytań, aż w końcu samochód rozwali. A Kot biedny się załamie i zapomni o czekoladkach dla Kasi. I jak zwykle najbardziej poszkodowane będą dziewczyny. Mania, bo będzie musiała znosić rozżalonego Krafta, a Kasia, bo poziom cukru jej spadnie. A i kocie narzekania (kocie jęki) to nic dla ucha przyjemnego. :-)
    Humor mi zapewnołaś na cały następny tydzień. Czekam na następny.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Madźka :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze najbardziej poszkodowane są dziewczyny! To się nigdy nie zmieni, zwłaszcza przy tych jełopach :P

      Usuń
  6. Będzie krótko, bom na telefonie (forgive me...?).
    Kicia i Dawid jako odpowiedzialne osoby, hahaha...! Też si3 bałam, ze Maciek Dawidowi powie, ze ma łatwiej bo Iza się zgodziła, bo jest...Izunią. Ale wykpil się całkiem sensownie drogimi czekoladkami.
    No i Morgi again. Trochę mi sie go zal zrobilo... Ciekawe co z nim będzie. I z Mańką ofc!
    Krafciątko jak zwykle urocze. Mania jak zwykle sarkastyczna. A Morgi nic nie rozumie. Rozumiałby jeszcze mniej, gdyby pamietal wszytskie szczegóły.
    Mam wrazenie ze Kraft okaze sie misCzem kierownicy... Mimo to skrobot i tak moze być powodem wielkiej katastrofy naturalnej.
    Przepraszam za to powyżej, rozdział cudny. Wiesz, że uwielbiam Ciebie i Twoją Manke, prawda?
    Buźki, E_A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci Austriacy to w ogóle nic nie rozumieją, taki naród widocznie ;P

      Usuń
    2. Właśnie mi się przyśniło, że pojawił się nowy rozdział Mańki o tytułe 'A ty głuchy jesteś?!' ale niestety nie zdążyłam go przeczytać, więc nie powiem Ci o czym był :(.
      I nie, to naprawdę nie jest sugestia :).

      Usuń
    3. Haha :D A ja dzięki twitterom już o tym wiem XD i uwierz mi, że baaardzo bym chciała napisać nowy rozdział, ale nie umiem. Totalny kryzys twórczy :(

      Usuń
  7. Kacper ruszył zadek i przeprosił Stefcia. Tak, tak ma być Kacperku, na Krafta się nie krzyczy. Zapamiętać mi to na przyszłość :D
    Kubacki dalej o Familiadzie i tylko my-czytelnicy wspieramy go w tym genialnym pomyśle. (A tak serio to już pogodziłam się z myślą, że do Familiady ich nie wyślesz, no dobra, może i byś ich wysłała ale Karol na wizję by nie wpuścił tej wesołej gromady. Przyzwyczaił już się chłopina, że jest największą gwiazdą programu i funkcji tej nie odda. Chyba, że przejdzie na emeryturę)
    Kot potrzebuje się wygadać więc trafił do Mańki. I sama nie wiem jaką na jej miejscu miałabym minę. No bo serio? Wszyscy się teraz żenią/wychodzą za mąż albo 'tylko' oświadczają. Porównanie Kasi do Izuni. Kocie- jesteś wielki. Spodziewałam się jednak, że Maciek zupełnie nieświadomie pociśnie Izie. No cóż, za mało czasu spędza z Mańką więc jeszcze nie opanował tej sztuki. Nie wszystko stracone ;P
    Iza czekoladek nie zje a Kasia i owszem. I to jest najważniejszy argument na to że z Izą jest coś nie tak. Kasia je czekoladę i co? Z Mańką się dogaduje, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie że Mańka ją lubi.
    O panowie, nie tylko wy cierpicie przez ceny biżuterii. Aż wam zaczęłam współczuć xD
    I znowu Thomas, roboty nie ma że ciągle z kolegami ze skoczni spędza czas? I ciągnie go do Marzenki. Wybawiciel Kraft i język, który miał być polskim.
    Ja tam Stefcia rozumiem. Przed kursem trochę się podszkolić, żeby nie wyjść na niedojdę. Ale jeśli jego najlepszy kumpel nie chce go nauczyć to ja nie mam pytań. Chociaż nie, wróć... Przestałam rozumieć Krafta... Stefan robi Hayboeckowi niespodziankę? I ta niespodzianką jest zrobienie prawka przez Krafta? Każdy ma taką niespodziankę na jaką zasłużył, Kasia i Iza dostają biżuterię a Michael będzie patrzył jak jego kumpel jeździ autem xD
    No i Kot został wrobiony w prywatnego nauczyciela Krafta. Biedny, nie wie na co się zgodził. I biedny Kacper, wrobił Mańkę, że to niby ona na ten pomysł wpadła. Jeśli Stefan uszkodzi auto to kogo Maciek najpierw zabije?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Strasburger musi być największą gwiazdą swojego programu. Gdyby uczestnicy go przyćmili - byłoby źle.
      Faktycznie, masz rację, Mańka daje radę utrzymać w miarę cywilizowane stosunki z kobitą, która je czekoladę. No ale z Izą to by nie przeszło. Z wiadomych powodów :P

      Usuń
  8. Tego, że Maciek podejmie się "naumienia" Krafta jeździć to ja się nie spodziewałam 😂 no ale on lubi ekstremalną jazdę, więc pewnie liczy na porzadną dawkę adrenaliny. Albo po prostu dostał kompleksów przez ten nieudany sezon i potrzebuje dowodu na to, że w czymś jest od Austriaków lepszy. Tylko żeby się nie przeliczył, bo jeszcze Stefan okaże się mistrzem kierownicy i się Maciejka ostatecznie załamie.
    Kacper zyskał u mnie plusa za grzeczne przeproszenie Krafta, ale szybko go stracił za wrobienie Mańki w pomysł z nauką jazdy. Sprytnie. Jeśli Kot ucierpi fizycznie, psychicznie lub (co gorsza!) jego auto zostanie w jakiś sposób uszkodzone, wszelkie konsekwencje poniesie Marzenka. Z drugiej strony, Kot ma swój rozum, mógł odmówić. Ale wiesz co? Ja tam wierzę w tego Krafcika XD. Wygrał TCS, nosił przez jakiś czas żółty plastron to co samochód mu się będzie stawiać? A ten jego zwycięski z TCS to już chyba zardzewiał skoro od roku nikt nim nie jeździł. Tylko żeby nie wpadł na pomysł robienia polskiego prawa jazdy. Chyba że w każdym kraju jest to tak okropne doświadczenie, to wszystko jedno.
    Trochę mi żal Morgiego, że jako jedyny nic z tych rozmów nie rozumie, ale mam nadzieję, że nie wpadnie na pomysł uczenia się polskiego. A jeśli już to lepiej niech nie bierze Krafta za nauczyciela, bo to się może źle skończyć 😂
    A tak wracając do Maćka to trochę mnie zawiódł tym wyjaśnieniem różnicy między Kasią, a Izą. Liczyłam na jakiś taki nieświadomy pocisk po pani Kubackiej. Znając Dawida pewnie nawet by nie zrozumiał, a byłoby zabawnie ^^ Hm. Ale chyba w końcu zrozumialam ostateczną motywację do jeżdżenia samochodem z Kraftem za kierownicą. Skakanie mu nie wychodzi to musi dorobić na prezenty dla ukochanej. No chyba że to działalność charytatywna, ale w takim razie będę w jeszcze większym szoku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wreszcie ktoś wierzy w Krafta i jego potencjalne umiejętności motoryzacyjne! Dziękuję Ci pięknie w jego imieniu :D

      Usuń
  9. Wykorzystuję nieobecność brata, korzystam z jego laptopa i jestem!
    Aczkolwiek rozdział przeczytać muszę jeszcze raz, bo nie mam pojęcia, co ja chciałam ostatnio napisać...
    Już wiem.
    Maciuś może specjalnie chce uczyć Krafta... za ewentualną katastrofę dostanie odszkodowanie i będzie miał choć troszkę pieniędzy na utrzymanie rodziny.
    I dziś króciutko, ale musisz mi wybaczyć, kochanie, bo jestem nieco chora i ogólnie źle się trochę czuję, więc szybciutko już lecę do Norwegów, by skrobnąć trzy słowa.
    I Tobie również cudownych Igrzysk życzę!
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa teoria z tym odszkodowaniem :P Ale przecież każdy sposób na zdobycie hajsów jest dobry! :D

      Usuń
  10. "Zabiją się. Zabiją się obaj."
    To, niestety, najbardziej możliwy scenariusz tych Kotowych jazd z Kraftem. Ja mam nadzieję, że Kruczek ma jeszcze jakichś skoczków w zanadrzu, bo może być ciężko z tym limitem do przyszłego tygodnia. A Austria to już się w ogóle załamie.
    "Ja tam czuję, że gdyby Kraft kiedyś zaczął płakać, niechybnie zadławiłby się glutami." BARDZO TRAFNE, ŚMIECHŁAM MOCNO XD
    A Morgiemu się taryfa ulgowa skończyła, hmm... W sumie słusznie, bo rzeczywiście znudniał. A może to i lepiej? Może nie będzie zdrad, no i innych takich? Mnie w każdym razie wątek Morgiego trochę tu (we wcześniejszych rozdziałach) irytował, a jednocześnie intrygował, bo w końcu tylko na niego Mańka była w stanie polecieć. Mimo że taki Skrobocik porządniejszy i uszu jak radarów nie ma, o. Ale Morgi zrobił sobie jednak bubę, a po bubie pamięć mu poszła, zatem - było, minęło i ariwederczi, Roma.
    No i mój ulubiony cytacik: "Ja wiem, że każdy ma taką Murańkę, na jaką sobie zasłużył (...)." :')))
    A Kubacki to głupi jest jak but z lewej nogi. On powinien wylądować w eurosportowych WATT'S-ach, bo te jego bule to aż śmieszne są.

    Cóż mogę dodać? Że czytałam dużo wcześniej, ale komentuję dopiero teraz i że przepraszam? I że Ty zawsze komencisz mi rozdział na kilka dni przed dodaniem nowego, jak Ty to robisz? XD

    Tak że tego. Wenyyyy! No i tam odzyskiwania mózgu, chociaż to nie tak, że go straciłaś, ale ktoś Ci nieznacznie zakadził. Wystarczy wywietrzyć i będzie git.

    Lofki. <3

    PS. *Nie wytrzymam.
    PS2 STE-FEK HULA! KRYSZTAŁOWA KULA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i dziękuję za życzenia odzyskania mózgu :D działam w tym kierunku, ale to nie takie łatwe ;)

      Usuń
  11. Muszę wybrać kilka złotych tekstów Krafta po polsku i zrobić sobie z nimi koszulki. A gdybym chodziła jeszcze do liceum, to przychodziłabym w nich do wychowawcy na lekcje polskiego. Umarłby, czuję to.
    A tak poza tym, to hiperwentyluję ze śmiechu, ale podejrzewam, że dla Ciebie to żadna nowość. Ona temu winna. W sensie Mańka. Wspaniała jest, no. Takiego fenomenu jak ona, to ja jeszcze na oczy nie widziałam i dumam sobie nad tym po każdym rozdziale, który tu czytam.
    W ogóle wszystko tu kocham, bo jak sobie czytam mańkowe losy, to mam wrażenie, że piszesz to wszystko od razu na czysto, z przysłowiowym palcem tam, gdzie niektórzy mają luz. Bo jest tak płynnie, tak lekko, jakbyśmy serio w głowie Mańki siedzieli. Ogólnie to tak to odbieram, jakbyś nie przepuszczała mańkowych myśli przez autorską korektę i to jest zajebiste (że już takiego brzydkiego określenia użyję), ale właśnie to jest tutaj najlepsze. Bo nie ma być ładnie, literacko i w ogóle, tylko ma być prosto, szczerze i po prostu ludzko.
    Nie wiem, czy chwytasz, ale starałam się jakoś to racjonalnie wyjaśnić.
    Dobra, widzę, że mi nie wyszło.

    Tak więc jestem, czytam, ubóstwiam i czekam na kontynuację. Życzę przypływu weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaczęłam czytanie chyba przedwczoraj od rozdziału Żelisław (38), bo jestem pewna, że poprzedni rozdział już czytałam (Żelisława też, jak się później okazało, ale co z tego? Był większy fun xD). Czytałam sobie wieczorami (nocami), gdy oczka mi się już kleiły i ja nie jestem w stu procentach pewna, czy wszystko dobrze ogarniałam. Tak więc ten... Tłumaczę swoje błędy rzeczowe, które popełnię w tym komentarzu.
    To były bardzo zaskakujące rozdziały. Po pierwsze i najważniejsze: współczująca Mania. Czy ona się zlitowała nad Izunią? Ja nie rozumiem, co się stało. Jak to? Oo Cóż, magia Mańka ^^
    Z Mańki i Mańka może być kiedyś drużyna MM, wiesz, taki odpowiednik drużyny RR z Pokemonów. Zawojują razem świat. Może Marzenka nie wygląda, ale ja myślę, że sprawdzi się w roli cioci.
    Czasami, w niektórych rozdziałach, bardzo brakowała mi Kacpra. Kocham to, jak go tutaj wykreowałaś. Może faktycznie co za dużo to niezdrowo, no ale...
    Przypomniało mi się, jak pod którymś rozdziałem napisałaś, że to opowiadanie nie jest komedią. Moją reakcją był wybuch śmiechu i xD na twarzy. Nie to, żebym kwestionowała Twoje podejście do tego opowiadania czy coś.
    Co dalej? Kraft i samochód, trzeba o nim wspomnieć. Mańka się nie zgodziła, oddała go Skrobotowi, który też się nie zgodził. Nie dziwię im się (nawiasem mówiąc, mnie też nikt nie chce puścić za kierownicę swojego auta). Ale Kota całkowicie nie rozumiem. Dlaczego on się zgodził uczyć Stefana? Chyba po prostu jest głupi, nie znajduję innego rozwiązania. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że Kraft zostanie drugim Małyszem.
    Morgi sobie przypomniał swój flirt z Mańką. To było dawno i pamiętam to piąte przez dziesiąte, ale Marzenka chyba wtedy bardzo przeżywała jego utratę pamięci, co nie? Ale i tak wolę ją z Kacprem.
    Dodam jeszcze, że czekam na rodzinkę Kubackich w Familiadzie. Najpierw Mania chyba musi się hajtnąć z Kacprem (więc pewnie trooochę jeszcze poczekamy), ale ja jestem cierpliwa. I w nich wierzę. Na pewno wierzę w to bardziej niż w to, że cokolwiek w tej Familiadzie wygrają. Nie ukrywajmy, z Dawidem i Izunią w teamie może być ciężko. Albo Mania ich nie docenia. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że doczekam się ich w programie. Oglądałbym.
    Czkam na ciąg dalszy i ślę całusy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nadrobiłaś ^^
      I wiesz, podoba mi się ta wizja drużyny MM :D
      Przykro mi bardzo, nie mogę wpychać Kacperka do każdej sceny XD

      Usuń
  13. Nauka jazdy w wykonaniu Maćka z takim uczniem jak Kraft XDD to się nie może skończyć dobrze. Marzena ma rację tu trzeba wykupić ubezpieczenie i najlepiej ubezpieczyć zniżki XDD

    OdpowiedzUsuń