piątek, 1 lipca 2016

42. Przemoc w rodzinie

Ja naprawdę nie wiem, jakim cudem przesiedziałam z tym moim niewydarzonym bratem bliźniakiem dziewięć miesięcy w takiej ograniczonej przestrzeni i się nie pozabijaliśmy. No przecież nikt mi na tym świecie tak nie działa na nerwy jak on.
Chociaż nie. Jednak jego szacowna małżonka bardziej. Ale to było w czasach, kiedy jeszcze jej nie znałam, więc się nie liczy.
- Marzena, chodźmy do Familiady.
Ja naprawdę byłam pewna, że on sobie robi jaja. Ale potem zaczął mi tłumaczyć, jak źle (czy też raczej w ogóle)  zarabia na tych swoich czterdziestych miejscach i zrozumiałam, że jest do bólu poważny. Święty jeżu na bananie.
- Chciałbym, żeby Kamil z nami poszedł, bo jest mądry, ale on jest mistrzem olimpijskim, więc to jakoś nie wypada... - rozważa głośno Dawid, a ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że cały mózg przeznaczony dla naszej dwójki dostał się mnie.
- Co ty ćpiesz?
- Marzena, ja muszę jakoś zarobić na utrzymanie mojej rodziny!
Aha. Nie no, to zmienia postać rzeczy.
- Sprzedaj nerkę.
- Marzena, przestań, to jest poważna sprawa. Weźmiemy Izę i może jeszcze Skrobotów. Chociaż ja wiem... No bo Kacper to spoko, ale Kamil to w sumie trochę idiota... ale może tylko tak udaje.
Ciekawa teoria.
- A tam przypadkiem nie mogą iść tylko rodziny?
- Chyba już nie. A z resztą nawet jeśli, to co za problem? Ochajtasz się z Kacprem i już - wzrusza ramionami Dawid.
Hehe. Kiedyś go poważnie uszkodzę.
Rzucam w niego poduszką.
- Jesteś pojebany.
- Nie pojebany, tylko przedsiębiorczy,
- Wciskając mi teorię, że powinnam się ożenić ze Skrobotem?
- Wyjść za mąż.
- Jeden pies.
- Masz nawet wybór - jest ich dwóch. Ale, jak już mówiłem, polecałbym Kacpra.
- Jak go tak polecasz, to się sam z nim ożeń. Albo się zajmij zawodowo angażowaniem małżeństw. Będą na niego jakieś chętne.
- Żebyś wiedziała. Potem będziesz żałować.
- Wy jesteście wszyscy nienormalni - burczę i odwracam się do ściany. - Oddaj mi, do cholery, moją poduszkę!
- Przecież sama nią we mnie rzuciłaś!
- Bo nie miałam nic cięższego pod ręką!
- Boże, przemoc w rodzinie...
- Dawid, kurwa, ja ci dam przemoc, jak mi nie oddasz tej jebanej poduszki...
- Dobra, dobra, masz... - poddaje się. - Jak już wspominałem...
- Zamknij ryj!
- Ale ja ci chcę...
- Słuchaj, chciałeś na rodzinę zarabiać, tak? To proszę bardzo, jutro się masz okazję wykazać, bo jakimś cudem się zakwalifikowałeś do konkursu. A teraz dobranoc!
- Ale...
- Dobranoc, kurwa!

Nie lubię Austrii. No nie lubię i już. Jestem uprzedzonym ćwokiem, zdaję sobie z tego sprawę i dobrze mi z tym. Nic i nikt tego nigdy nie zmieni. Nawet Turniej Czterech Skoczni.
Ze śmiesznych informacji: właśnie spiker powitał przez głośniki Thomasa Morgensterna, który towarzyszy nam w śledzeniu przebiegu tego emocjonującego konkursu. Większe emocje są na grzybach, bo zawsze jest szansa, że ktoś może zebrać jakieś muchomory, a tu szansy na pokonanie Prevca nie ma.
Aha, widzę go. Spasł się. To są dopiero jaja. A teraz przychodzi czas na żenującą część programu. Będę się tu kręcić, zajmować się tym, co zwykle, ale przy okazji udawać ślepą i głuchą. Co za wiocha. Gardzę sobą.
Gdzieś mi tu przemyka ten nowy i wygląda na ciężko pokrzywdzonego. No cóż, nie ma tu Murańki, ale jego przyjaciel godnie go reprezentuje, wszakże nie zakwalifikował się do konkursu. Jak widzę takich dziwnych człowieków, to naprawdę momentami zaczynam tęsknić za Biegunem.
Dobra, niech stracę, bo się jeszcze zgubi i potem go będziemy po nocy po całym mieście szukać.
- Ej, ty! Jędrzej, Andrzej czy jak ci tam!
Odwraca się i patrzy na mnie dziwnie.
- Ja?
Zaczynam żałować.
- Jak myślisz, czy dużo osób tu rozumie po polsku?
- Dużo - przytakuje i wskazuje wymownie na sektor zawalony polskimi flagami. No dobra, może ma rację.
- Ty nie bądź taki cwany.
Wyrywa mu się chichocik satysfakcji. O, chłopcze, tak to my nie będziemy rozmawiać.
- Które miejsce zająłeś, żeś taki zadowolony?
Mina mu rzednie. Bardzo poprawnie. Najpierw się dziecko naucz skakać, a dopiero potem ze starszymi i mądrzejszymi dyskutuj.
- Właściwie to... nie zakwalifikowałem się do konkursu.
- Właściwie to wiem.
- A-aha.
Wygląda, jakby chciał stąd spierdalać, wcale nie w podskokach.
- To może ja już... żeby ci nie przeszkadzać... - mruczy pod nosem i robi półobrót, coby chyba zniknąć jak najszybciej, ale łapię go za rękaw kurtki.
- Stop. Czy ty się mnie boisz?
- No... - męczy się wyraźnie. - Nie wiem jeszcze...
- A to dość ciekawe.
- No bo... - Andrzejas wygląda jakby szykował się do skoku na głęboką wodę. - Klemens powiedział, że jesteś w porządku i dużo mu pomagasz, zawsze go słuchasz i w ogóle... a wtedy Kacper stwierdził Ona jest nienormalna. To jest najbardziej nienormalna baba, jaką znam. I jakoś tak to wypadło bardziej przekonująco. Ja oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że to Kacper ma rację, ale... no on jest jakiś taki... wiarygodny.
Skrobot jest wiarygodny. Oto czego się doczekałam po tylu latach wysłuchiwania wynurzeń tych osłów.
- Aha. To dobrze. Tylko pamiętaj, żebyś się zwierzał Skrobotowi, jak będziesz mieć problem z dziewczyną, skarpetką, prawem jazdy czy czym tam jeszcze.
- Eee...
- Cieszę się, że się rozumiemy.
No żeż, do ciężkiej cholery, co tu się wyrabia. Jeden znika, to drugi się na jego miejsce wpieprza. Natura nie znosi próżni. A ja przez to mam naprawdę przechlapane. Proszę przybrać uśmiech numer pięć. Okej, bez głupich żartów, w życiu jeszcze się nie uśmiechnęłam na zawołanie. Na każdym zdjęciu klasowym z podstawówki mam spojrzenie cichego mordercy.
- Cześć, Morgi, co ty tu robisz? - powinnam dostać jakąś nagrodę za najbardziej błyskotliwe powitanie w historii ludzkości.
- Przyjechałem sobie zobaczyć jak Prevc wygrywa Turniej Czterech Skoczni - ciekawe, że ten nie ma problemów ze szczerzeniem wszystkich zębów. Może to jakaś taka austriacka przypadłość? Kraft też przecież ciągle prezentuje uzębienie.
- To chyba dopiero za trzy dni, nie?
- No tak, w Bischofshofen też będę.
Nieokrzesana radość mnie doprawdy ogarnęła.
- Fajnie.
- Też tak myślę. Człowiek sobie nagle zaczyna zdawać sprawę, że tęskni za tym wszystkim.
To brzmi podejrzanie.
- Znaczy, że co? Masz zamiar wrócić do skakania?
- A broń Boże! - śmieje się Morgi. - Po prostu jak się czymś zajmujesz przez całe życie, to potem bez tego jakoś pusto, nie?
Jest takie prawdopodobieństwo.
- Więc sobie przyjechałem - kontynuuje, nie wiadomo po co udzielając mi tej informacji, jakbym co najmniej nie zauważyła jego obecności.
- No... tak.
Kurwa, jaka ja jestem ostatnio elokwentna.
- Aha, coś mi się przypomniało - przypomina się Morgensternowi.
- No?
- Znaczy to dość głupie... ale nie daje mi spokoju. Bo wiesz, co jakiś czas uzupełniają mi się jakieś przypadkowe luki w pamięci i... to trochę dziwne...
Czy on dąży do tego, co ja myślę?
- ... pewnie będziesz się śmiała... ale czy my przypadkiem kiedyś... nie kręciliśmy ze sobą?
No rzeczywiście, wewnętrznie zwijam się ze śmiechu.
Mrugam dwa razy. Albo trzy.
- Zdajesz sobie oczywiście sprawę z tego, że to niemożliwe?
- No tak, ale... teoretycznie nie ma rzeczy niemożliwych.
Czy on właśnie zaprzecza sam sobie, czy mi się wydaje?
- To akurat jest absolutnie niemożliwe. Coś ci się uroiło.
- Jesteś pewna?
- Jestem całkowicie pewna.
- A to nawet lepiej - stwierdza Morgi. - Dziwnie bym się z tym czuł.
- No właśnie.
Teraz to ja zaczynam się czuć dziwnie, bo chyba właśnie skończyły nam się pasjonujące tematy do rozmowy. Ale nagle dzieją się ciekawe rzeczy. Kraft wypada z naszego polskiego domku (w taki sposób, jakby go ktoś wykopał) i z hukiem zatrzaskują się za nim drzwi.
- Stefan! - wołam go, bo wolałabym wiedzieć na co się porywam w przypadku, gdybym zechciała wejść do naszej budy.
- Sześśś, Mania... o i Morgi - podchodzi do nas i naciąga sobie czapkę na uszy. I uwaga - NIE uśmiecha się. Czyli wydarzyło się coś traumatycznego.
- Kto cię wyrzucił z naszego domku? - pytam po prostu, a Kraft układa usta w podkówkę, jak małe dziecko.
- Twój Kacper. Był bardzo zły, kiedy go zapytałem, czy mnie nauczy jeździć samochodem. Właściwie - dodaje po namyśle - to zły był dopiero jak mu powiedziałem, że to ty mnie do niego wysłałaś.
Pragnę nadmienić, że wypowiedź Krafta odbyła się w języku angielskim. Dlatego dało się ją zrozumieć.
I pragnę też dodać, że mnie Skrobot wkurzył już drugi raz dzisiejszego dnia, a wcale z nim nie gadałam. To jest dopiero umiejętność. Po Stefanie mogę jeździć tylko i wyłącznie ja. Koniec kropka. To jest dziecko o podwyższonej wrażliwości i jak jeszcze ktoś zacznie się nad nim znęcać, to on się w końcu weźmie i powiesi.
- Już ja sobie z nim pogadam.
- No... pogadaj. Tylko, Mania... nie zrób mu krzywdy.
Widzę, że Kraft ma o mnie naprawdę dobre zdanie, nie ma co.
Zostawiam austriackie towarzystwo i wkraczam do tego niedoszłego miejsca kaźni.
Skrobot siedzi w kącie, ze słuchawkami w uszach. I tak ci każę, ćwoku, ze mną gadać, nie wywiniesz się.
Kopię go w buta. Wyciąga jedną słuchawkę.
- Co?
- Jajco. Czemu się znęcasz nad Kraftem?
- Ja się znęcam?! To ty się nade mną znęcasz! Przysyłasz mi tego idiotę, a sama... - urywa i widzę, jak przygryza wargę.
- A sama co? - no chętnie się dowiem, naprawdę.
Widzę, jak się w nim gotuje i widzę, jak się powstrzymuje, żeby nie powiedzieć za dużo. Dyplomata pieprzony.
- Nic. Wszystko w porządku. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Boże, jakie z niego ciepłe kluchy.
- Do cholery, Skrobot, ulżyj sobie. Tylko wara od Krafta. Jego trzeba traktować jak dziecko z opóźnionym rozwojem i zdaje się, że to ty mi zawsze o tym przypominałeś.
- No ja wiem, że ty się troszczysz o tych swoich austriackich przyjaciół.
- Pojebało cię.
- Dziękuję.
- Proszę.
Nie chciałabym oczywiście wyjść na próżną idiotkę, ale wydaje mi się, że on jest zazdrosny. Nie do końca wiem, o co. Boże, czy jakikolwiek normalny człowiek na tym świecie może być zazdrosny o Krafta? W głowie mi się to nie mieści.
- Więc może mi w końcu wytłumaczysz, czemu zjechałeś Krafta tak, że się prawie poryczał?
- Dajże mi spokój.
- Nie. Czemu?
Skrobot przewraca oczami i w końcu mówi:
- Bo mnie wkurzył, pasuje?
- Nie bardzo. Skoro nawet mnie jeszcze nigdy w życiu nie wkurzył do tego stopnia, to co dopiero ciebie, chodzący worek miłosierdzia dla bliźnich.
- Worek miłosierdzia? Boże, Mańka, skąd ty bierzesz te teksty?
- Jesteście dla mnie źródłem nieustającego natchnienia - burczę, siadając na drugim końcu ławki, najdalej od Skrobota, jak to tylko możliwe.
- Dobra - poddaje się Kacper. - Niech ci będzie, przeproszę tego całego Krafta. Ale niech nawet nie liczy na to, że wsiądę do auta, kiedy on będzie za kierownicą.
- A może się okaże nieodkrytym talentem w dziedzinie prowadzenia samochodów? - rzucam w przestrzeń, chociaż sama w to nie wierzę, bądźmy realistami.
- To go sama ucz.
- Nie, dzięki.
- No widzisz.
- Widzę. Widzę też, że mnie strasznie wkurzasz. Nawet się nie da z tobą porządnie pokłócić.
A Skrobot reaguje jak klasyczny Skrobot. Najpierw się śmieje, a potem podchodzi do mnie i... odsuwam się jakoś tak na wszelki wypadek.
- W czoło, dziecko, w czoło... - wzdycha. A potem wykonuje to, co powiedział i wychodzi z domku.
A podobno to babę trudno zrozumieć.
__________

Miałam rację. To się zdecydowanie nie nadaje do publikacji XD

26 komentarzy:

  1. To się zdecydowanie nadaje do publikacji, już sobie wyobrażam rodzinę Skroboto-Kubackich w Familiadzie - Mania by totalnie zmiotła Strasburgera. A biedny, bojący się Mani Andrzej jest słodki - wie kto ma największy respekt na dzielni. A Krafta, dziecko szczególnej troski, uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mańka lepsza od Strasburgera, Mańka - największy dres na dzielni. Boże, ile ta kobieta ma wcieleń! XDD

      Usuń
  2. Przewidywanie, że Kraft się powiesi... Mój ty Boże, ja czytając to parsknęłam śmiechem, a dawno mi się to nie zdarzyło.

    A, Marzenka. Ja cię pod jednym względem rozumiem - to spojrzenie cichego mordercy na zdjęciach klasowych. Mam identycznie to samo. A jeszcze przy ostatniej wizycie w domu odkryłam, że babcia postawiła sobie na parapecie moje zdjęcie z zerówki. To był wstrząs xD

    A na początku rozdziału byłam niemalże pewna, że nic nie przebije pomysłu Dawida z Familiadą.

    Co do Krafcika jeszcze... sądzę, że nie prowadzi samochodu gorzej niż moja mama, więc Kacperek nie ma się czego obawiać. Jeszcze Kraft będzie kierowcą zawodowym, wszakże skoczkowie przecież lubią po zakończeniu kariery bawić się w branży motoryzacyjnej :D

    A Skorbot tak w ogóle... może jakimś cudem, przez okno czy coś, zobaczył Marzenkę z Thomasem i mu tak ciśnienie skoczyło? Wszakże wszystko jest możliwe, mnie na jego miejscu szlag jasny by wtedy trafił :P

    Buziaki, kochanie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy mają tendencję do prowadzenia samochodu w nieszablonowy sposób XD coś o tym wiem. Zobaczymy, co będzie z Kraftem ;)

      Usuń
  3. Asik robisz mi dzień normalnie, no!

    rodzina Kubackich-Skorbotów wymiata! Oglądałabym taką Familiadę, naprawdę. I widzę, że moje błagania o więcej Kubackich zostały wysłuchane :). Właśnie sobie w sumie uświadomiłam że są bliźniakami i to że się w brzuchu mamy Kubackiej nie podusili to jest naprawdę cud. Ale skoro Marzenka odziedziczyła cały mózg, to Dawid pewnie myślał, że rośnie sobie ze sowim osobistym lustrem :P.
    *Ja rozumiem że Kubackie mają wspólny pokój na zawodach...? bidni wszyscy postronni poszkodowani...*

    I widzę przymusowe małżeństwo do celów Familiady :>. był taki film "cztery wesela i pogrzeb" tutaj było "Posele - pan młody jest nieboszczykiem, czyli dwie imprezy rodzinne w jednym", bo Marzenka chyba by tego psychicznie nie wytrzymała i zaraz po Familiadzie Skrobocika zaciupała... niezależenie od tego czy byłby to Skrobot młodszy czy starszy.
    A w sumie to Dawid niegłupio myśli - zarobić jakoś trzeba a teleturnieje to niezły biznes jest, jak się ma głowę na karku. Są emeryci którzy sobie tak dorabiają do tych 600 zł miesięcznie.

    Mniejsza, Stękacz boi się Manki? Nie wierzę! Andżej nie boi się niczego i nikogo! ale jak mu Skorbot takich bzdur o Marzence naopowiadał to co ja się dziwie... (ciekawy sposób na zemstę za nieruszanie przestrzeni osobistej, no no no...).
    "Tylko pamiętaj, żebyś się zwierzał Skrobotowi, jak będziesz mieć problem z dziewczyną, skarpetką, prawem jazdy czy czym tam jeszcze." - SKARPETY :D.

    Ajajajaj... już zdążyłam zapomnieć o Morgim. Mańka chyba też. Morgi dla odmiany sobie przypomniał, ale na szczęście Mania mu szybko wybiła to z głowy. A może nie powinna, może odnowienie ich "związku" dobrze wpłynęło by na... NIC NIE MÓWIĘ, BO MNIE MARZENKA ZACIUKA WOSKIEM DO NART.
    I JAK MOŻNA KRZYCZEĆ NA KRAFCIĄTKO, JAK?!
    Skrobot sobie nagrabił, no że ja nie mogę. A Mańka tak ładnie go broni, no po prostu...
    I wiesz jaka zaskoczona byłam, że Kraft tak ładnie mówi? A potem się wydało, że musieli po angielsku konwersować, coby Morgi poszkodowany nie był.

    Marzenka to jednak ciemna jak tabaka w rogu - ona naprawdę myśli, że Kacperek o Krafta zazdrosny, NAPRAWDĘ?!dobrze że zajarzyła że JEST zazdrosny. Dobrze, że mu przemówiła do słuchu, na Krafta krzyczeć nie wolno, ale fakt jest fakt - do auta bym z nim nie wsiadała. Choć, kto wie? Może my go wszyscy po prostu nie doceniamy...?

    Uwielbiam jak Prawie-Skorboty się kłócą. Ale Kacperek to oaza spokoju, więc ewidentnie widać, że chciał coś Marzence nagadać, ale się ugryzł w język i nic nie powiedział. A ja myślę, że to co chciał powiedzieć zaczynało się na MO a kończyło na RGI, ale to tylko takie moje ten.
    TA OSTATNIA SCENA Z CZÓŁKIEM WYŻĘŁA MOJE SERDUSZKO JAK ŚCIERKĘ DO NACZYŃ, NIE MÓW NIC MAŃCE ALE JA ICH KOCHAM, OKEJ? I JAK NIE BĘDZIE Z TEGO MAŁYCH SKORBOCIKÓW, TO JA ROBIĘ SOBIE FRYZURĘ NA PAZDANA, COBY BYĆ W TOPOWYM TEMACIE, O.

    Jeszcze garść cytatów, które skradły me serducho i kończę te bezsensowne wynurzenia, zwane komentarzem:
    "- Worek miłosierdzia? Boże, Mańka, skąd ty bierzesz te teksty?
    - Jesteście dla mnie źródłem nieustającego natchnienia"

    "- No... pogadaj. Tylko, Mania... nie zrób mu krzywdy.
    Widzę, że Kraft ma o mnie naprawdę dobre zdanie, nie ma co."

    "podchodzi do nas i naciąga sobie czapkę na uszy. I uwaga - NIE uśmiecha się. Czyli wydarzyło się coś traumatycznego."

    "Ja oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że to Kacper ma rację, ale... no on jest jakiś taki... wiarygodny.
    Skrobot jest wiarygodny. Oto czego się doczekałam po tylu latach wysłuchiwania wynurzeń tych osłów."

    "Masz nawet wybór - jest ich dwóch. Ale, jak już mówiłem, polecałbym Kacpra."

    "a ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że cały mózg przeznaczony dla naszej dwójki dostał się mnie."

    Ok, tyle ode mnie. Lecę na "Niedorosłych", bo mam braki, braki straszne!
    Buźki, E_A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenka jest brutalna, Marzenka jest niedomyślna... Jakby tak zebrać wszystko, co o niej piszecie, powstałaby niezła charakterystyka ;)
      "JAK NIE BĘDZIE Z TEGO MAŁYCH SKROBOCIKÓW, TO JA ROBIĘ SOBIE FRYZURĘ NA PAZDANA" XD Jesteś pewna tego, co mówisz? Bo może i Kacperek umie w dzieci, ale Mańka nie jest chętna :P

      Usuń
    2. Wystarczy, że Kacperek umie ;). A ja i tak planuje spotkanie z nożyczkami, więc jestem w stanie zaryzykować.
      A te cechy Marzenki to wcale nie wady - to czyni ją jeszcze fajniejszą, choć spotkanie jej w realu mogłoby być bolesnym przeżyciem :p

      Usuń
  4. Wiesz? Ja tak często gadam jak uwielbiam Marzenkę. A w sumie tak teraz stwierdzam, że jestem wobec nie bardzo okrutna. Bo mam taką niesamowitą uciechę jak te głupki i inne jednostki rzekomo trudniące się skakaniem na nartach ją dręczą, a to przecież momentami musi być dla niej niebywale trudne. Całe życie wśród idiotów. Wyjątkowych idiotów. Bo oni nigdy nie staną się nudni. Czasem ma się wrażenie, że wymyślili już wszystko. A potem przylezie jeden, drugi i trzeci, no i przekonają człowieka, że ich repertuar jest nieskończony. I to czym właśnie człowieka rozpieprzyli to dopiero początek ich możliwości. Familiada. Dawidkowi tak się na skoczni dobrze wiedzie, żeby mieć czas teleturnieje oglądać. Na pewno oświecą go jak się wybijać z progu na właściwej wysokości. Nawiasem mógłby się przenieść do skoku wzwyż, albo o tyczce. Z pewnością osiągnąłby najlepsze wyniki wśród skoczków, nawet z przypiętymi nartami by mógł. No. Ale czego się w dzisiejszych czasach nie robi dla pieniędzy. Choć jednak myśląc o kasie przydałoby się zrobić coś w czym ma się szanse zyskać, a pan Kubacki zapomniał, że jako kapitan rodzinnej drużyny i inicjator tego wielce zacnego pomysłu, sam się powinien wykazać jakąś wiedzą minimalną. Chyba, że zdarza się w wyjątkowych sytuacjach chyba, że mąż po żonie nazwisko zgarnia, więc można by Skrobota po hipotetycznym hajtnięciu go z Marzenką przechrzcić i mianować dowódcą. Kacper Kubacki. Dobra, dziwnie, ale co to dla Dawida. Zwietrzył interes w postaci teleturniejów rodzinnych i nie da się go już zatrzymać. Z zaznaczeniem, iż najpierw musiałby siostrę związać, ogłupić i siłą zawlec przed ołtarz. A uśpiona nie mogłaby mówić, więc trzeba by jeszcze jakiś piskliwy, damski głos do złożenia przysięgi załatwić. Na przykład dałoby się ukryć cudowne dziecię pod tiulem sukni ślubnej. Ale to wszystko bardzo żmudne i nudne, więc Dawidkowi się bardziej opłaci samemu zaistnieć w jakimś quizie, a Kacpra wykorzystać jako telefon do przyjaciela. Zupełnie nawiasem mówiąc, to zupełnie pomijając wątek dobra Mani, to byłby chyba jedyny kandydat do jej ręki w skocznym świecie, który mógłby się przydać w powyższym względzie. Może niech go Kubacki wyśle z Marzeną na jakąś randkę w ciemno, jak uparcie chce zarobić.
    Tęsknota za Biegunem to już prawdziwy dramat. Po raz kolejny czas się zacząć bać, że ona biedna jest na granicy depresji. A Kacperek chciał może dobrze. Nastraszył dziewczyną kolejną sierotkę, która by się do niej mogła bezczelnie przykleić i opowiadać jej życiowe dramaty ze skarpetkami w roli głównej. Jak przeczytałam to ‘czy dużo osób tu rozumie po polsku’ to myślałam, że się zaraz rozlegnie jakieś ‘ja rozumić’ czy coś w tym stylu, ale widać życie dla Andrzeja Stękały nie jest łaskawe i musiał osobiście coś wystękać. W każdym razie wygląda na to, że on akurat jej na psychoterapeutę nie zatrudni, w przeciwieństwie do pozostałych. Może powinni jeszcze jakąś klauzulę poufności podpisać. Coś w stylu zobowiązuje panią Kubacką do bezwzględnego poszanowania tajemnicy prywatności i intymności mojej i mojej skarpety lewej’. Przecież to ważna sprawa, życiową można rzec.
    Kurde Morgi... Ja kiedyś sobie często spekulowałam, czy on odzyska pamięć i go oświeci kogo po krzakach uwodził przed wypadkiem. Ale potem zajęłam się Kacprem i bandą osłów to mi wyleciało z głowy. A tu proszę, jednak Mania musiała z tego wybrnąć. I zrobiła to z klasą, trzeba przyznać, bo choć pod tym względem ciężko ją ostatecznie rozgryźć to jednak ma ewidentny problem z jego osobą i traci pewność siebie, gdy nagle się pojawia. Tylko niech on nie zrozumie wszystkiego na opak, bo okłamała go, że nie było nic, a ten może wszystko wręcz w przeciwną stronę przeciągnąć. Bo na przykład mu się przypomni ogółem, że była jakaś historia, w której on, ona i łóżko (Krafta się wytnie). A szczegółu, iż chodziło o prosięce urozmaicenie gregorowych snów, już nie przypomni. No. I jeszcze się, z którąś z tych plotkar obawami podzieli i dopiero będzie.
    I popieram wersję Yprisji, jakoby Kacperek wyglądał przez okno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież on od zawsze był na Morgiego niesamowicie wyczulony i cięty. A dostało się temu co było pod ręką i ma austriacką krew w żyłach na dodatek. Choć ta krew i uśmieszek to chyba jedyne w czym może naśladować Thomasa. Helikoptera pilotował nie będzie, dziewcząt po lasach obcałowywał raczej też, w Tańcu z Gwiazdami nie wystąpi... Ewentualnie mógłby w zamian do Mam Talent iść, może by uwierzyli, że jest po prostu wybitnym komikiem. Tak. Ale to nie to samo. I ja zacieram już ręce (i się dławię) jak wyobrażam sobie, jak Kacper go będzie przepraszał. Wybaczenia to może udzieli, ale zamiast ‘przepraszam’, może zrozumieć ‘zapraszam’. Więc trzeba liczyć, że Skrobot dobrze sobie samochód ubezpieczył...
      Kurde, uwielbiam to kobieto❤❤❤

      Usuń
    2. <3 <3 <3
      Dawid wiążący Marzenkę, zaciągający siłą przed ołtarz i pakujący jej pod kieckę Złotę Dziecię. Boże, ta wizja mnie przerasta XDDD
      Mańka, Morgi i łóżko. Krafta się wytnie. To kolejna kwestia ciężka do ogarnięcia :P Ale kto wie, jak działa mózg faceta i co się może takiemu uroić.
      No dostało się Kraftowi. A za co to tylko Skrobot wie. No dobra, ja też wiem. A Wy się możecie domyślać ;)

      Usuń
  5. O Boże tak! To się nadaje do publikacji. Jak dobrze, że to dodałaś.
    Kubacki ma różne dziwne pomysły. To co rodzi się pod blond fryzurką jest po prostu niesamowite.
    Familiada! Suchary prowadzącego i Marzenka. Niech oni tam idą! Na jakieś świąteczne wydanie czy coś. Dawid i tak będzie musiał sprzedać nerkę bo pieniądze na cel charytatywny pójdą ale za to jakie emocje. Takie dwie drużyny: zawodnicy kontra sztab. I komentarze Marzenki <3 Ok, zapędziłam się...
    Zawody w Austrii, gorzej być nie może. A jednak może, przychodzi taki utyty Thomas i zaczyna wypytywać. Mańkę ratuje pokrzywdzony Krafcio. Jako, że Stefcia lubię to proszę mi go bronić. Kacperek taki groźny?
    "Boże, czy jakikolwiek normalny człowiek na tym świecie może być zazdrosny o Krafta?" <3<3<3
    I tak zobaczymy Krafta w samochodzie prawda? Niech go Kubacki pouczy albo Kot. Sierściuch zdaje się że udzielał już korków z podrywania. Może z autem pójdzie mu lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam Ci już, że z jedną kwestią trafiłaś w dziesiątkę.
      Kraft to wszystkich musi ratować, nie radzą sobie bez niego. A potem i tak na niego krzyczą :P

      Usuń
  6. Genialne! Tęskniłam za Mańką! I za Skrobotem. I za Kraftem też, no ale żeby tak Kraft po angielsku gadał? Szok i niedowierzanie! Tu jest tyle świetnych tekstów, że nawet nie wiem, który podobał mi się najbardziej.
    Ale co temu Dawidkowi do głowy strzeliło z familiadą? W końcu grał w reklamie playa to niech się teraz do innej zahaczy i po problemie. Kasa łatwa i przyjemna, a nie biedną Marzenkę będzie stresował.
    Fantastyczny rozdział. Czekam na następny i nie ukrywam będę bardzo niecierpliwa.
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Madźka :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej zawsze mnie rozczulają komentarze z anonima <3 Bardzo, bardzo dziękuję! <3

      Usuń
  7. Jak widzę te wszystkie elaboraty, to mój krótki komentarz pasuje tutaj jak pięść do twarzy. Ale! Bardzo się cieszę, że znowu jest Marzenka! I nie trzeba było na nią baaaardzo długo czekać! Pozdrawiam serdecznie, @nietak_taknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty się cieszysz, że jest Marzenka, a ja się cieszę z Twojego komentarza! ;)

      Usuń
  8. A mnie najbardziej podobała się końcówka. Ma w sobie coś dziwnie kojącego. A może ja jestem dziwna, że akurat na to zwróciłam uwagę? Nie wiem xD
    Tak, czy inaczej, Mańka i reszta cyrku na kółkach zawsze jest spoko, czekam na kolejne rozdziały! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się szczerze, że i ja nawet lubię końcówkę ;)

      Usuń
  9. Czy to głupie, że bujam się w tym naszym Skrobocie? [Lepszy on niż sama-wiesz-kto w białej pelerynie XD].
    "To jest dziecko o podwyższonej wrażliwości" wygrało! Boże, ja zawsze mam ochotę spaść z krzesła, jak Mańkę czytam. :')
    Rozdział jak zawsze świetny i się nie mogę doczekać następnego. Może jakiś pokaz przed premierowy, jak kiedyś? A w ogóle to Manieczka sprytnie wybrnęła z tej sytuacji z Morgim, ale mogla to lepiej rozegrać. W sumie to Kraft to rozegrał.. Nie ważne!
    Skrobot jest super. Szczególnie, gdy całuje Mańkę w czoło, bo ja ostatanio wpadłam na pomysł wrócenia do "Zakazane" i mi się te ich czułości delikatne przypomniały... N I E W A Ż N E !!! No, hyba każdy facet jest uroczy, jak całuje laskę w czoło.
    Pragnę się wycofać z tego na samej górze. Nie lecę na Skrobota! Ja lecę na nich! Tak bardzo ich shipuję, że masakra...
    Ty nie możesz tego zepsuć. Mi się smutno robi, jak na moje pytanie, czy będą razem ty milkniesz, albo w kółko powtarzasz "nie, nie, bo.. no nie.."
    Czy ja właśnie zaspojlerowałam? Ups..
    A! I jeszcze jedno: uwielbiam tę uroczą zazdrość Skrobota o Manię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokaz przedpremierowy to ja bym Ci mogła zorganizować, gdybym miała chociaż jedno zdanie napisane XD
      No ja wiem, że Ty ich shipujesz, wiem. Ale co ja mogę :P

      Usuń
  10. No pięknie, że Morgi nagle zaczął kojarzyć fakty sprzed dwóch (?) lat. Ciekawe co by się stało gdyby nagle przypomniał sobie wszystko w pełnym wymiarze. Obawiam się, że reakcja Marzenki mogłaby się skończyć czyjąś śmiercią i to niekoniecznie Morgiego, a kogoś zupełnie przypadkowego, kto by się nawinął. Na przykład biedny, przestraszony Stękała, którego w tamtym czasie nie było nawet w pobliżu wydarzeń.
    Okej, nie od tego miałam zacząć, bo historia zaczęła się przecież od Dawida i jego niezwykłej przedsiębiorczości. Jednak jestem podobnego zdania co Marzenka. Udział w Familiadzie to mógłby być zły pomysł. To znaczy sam udział nie, ale obecność Mańki i Kacpra w jednym miejscu, w którym toczy się rywalizacja o wysoką stawkę już tak. Nie mówiąc już o tym, że jeszcze by się Skrobot zrobił zazdrosny o Strassburgera. No bo jak o Krafta bywa zazdrosny to wszystko jest możliwe. Morgi to już w sumie wypadł z obiegu, więc mógłby sobie darować i trochę przystopować z tą zazdrością. Jeszcze się będzie na Krafcie wyżywał. Ta Marzenka to jest jednak "chodzący worek miłosierdzia" skoro poszła go bronić, a nie Kacper, który wykopał go z domku. Ale muszę przyznać, że prawie udusiłam się ze śmiechu jak to sobie wyobraziłam. Jeszcze tylko brakowało, żeby dla podkreślenia dramatyzmu sytuacji poślizgnął się na chodniku i upadł na tyłek. Chociaż nie życzę mu tego. On jeszcze nie wie, że Turniej Czterech Skoczni wygra Prevc, więc niech się łudzi, że ma szansę obronić tytuł, zamiast zmagać się z potłuczonym tyłkiem.
    Mówisz, że to nie nadaje się do publikacji? Może i nie, ale sitcom na podstawie losów Marzenki to ja bym chętnie obejrzała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, życzysz Kraftowi potłuczenia tyłka na chodniku! Mało go stresów spotkało? XD

      Usuń
  11. „Familiada” jako źródło zarobku? Co ten Dawid ma w głowie? Ale rację to on czasem ma. „Ochajtasz się z Kacprem i już” — DZIEWCZYNY, KUBACKI JEST JEDNYM Z NAS! Pojebany, czy przedsiębiorczy — jeden pies, obydwa wyrazy na „p”, więc czy widzisz jakąś różnicę? „Potem będziesz żałować” — i tu szanowny pan Kubacki znów dobrze prawi. Jednak miewa przebłyski intelektu. No, kto by pomyślał, nie?
    Co do uprzedzeń do szwabskich krain — żółwik z Tośką. Znowu.
    Ech, ten nieodżałowany Równik... <3 Ja bym tam na miejscu Mańki była zadowolona, a co. Przynajmniej mięczaków, leszczy i lowelasów odrzuca. Jeno prawdziwie mężny rycerz, któremu niestraszne będą furia, malkontenctwo i burze hormonów, godzien będzie podbić jej serce! #GOSKROBOT!
    Scena z Morgim jeszcze nie wyszła tak źle. To jest — Mania i tak jest dla niego milsza niż dla reszty świata, ale szału nie ma. I dobrze, nie? Po co by miała laska reputację sobie nadwyrężać. Na szczęście, w newralgicznym momencie zjawił się Sztefek ze swoimi problemami szwabskiego półświatka i cała atmosfera nieprzyjemnego skisu odeszła w zapomnienie. Niby taki nie pozorny, ale bohater za to jaki!
    Rozmowa ze Skrobotem wygrała wszystko. „Nawet się nie da z tobą porządnie pokłócić.” Myślę, że każden jeden, co czytał Mańkę, nigdy nie spojrzy już na Kacperka zwyczajnie. Na przykład ja. Jego zazdrość... W sumie Mańka nie wydała się tym wkurzona. Stwierdziła tylko, że o Krafta nie ma być co zazdrosnym. Próżność czy... coś innego?
    Kacper całujący Mańkę w czoło. Kacper to takie słoneczko.
    Nie napiszę, że widzę tu przyszłość, bo w sumie nie widzę. Bo Kapcer umie w dzieci, ale Mańka nie chce w nie umieć, a to, jak sądzę, dość wysoka przeszkoda do przeskoczenia.

    Chyba się za dużo smutnych piosenek dziś już (!) nasłuchałam, bo komentarz wyszedł podług mojego samopoczucia — płaski i pesymistyczny. Wybacz mię to.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Kraft ma taką właściwość, że jak przychodzi to już musi ściągnąć na siebie uwagę całego towarzystwa xd
      I tak, na Kacperka żadna z nas nie patrzy normalnie. Już od dłuższego czasu :D

      Usuń
  12. Kraft mnie rozwala xD Kiedy następny nie mogę się już doczekać ;) Piszesz WSPANIALE :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Panie Skrobot, jak pan Zazdrosny jest o Marzenę to się proszę nie wyżywać na bogu ducha winnym Krafcie.
    A pan Morgenstern to mógłby się obudzić i zobaczyć, że wdepnął w niezłe gunwo, bo wybrał nie tę laskę co trzeba

    OdpowiedzUsuń