Nie o taką zimę walczyłam.
Najpierw to pieprzone Klingenthal, gdzie inteligentni organizatorzy nie wpadli na to, że przy temperaturze plus osiem śnieg się średnio będzie trzymał i musieli po nocy tony ciężarówkami dowozić. Potem Kuusamo. Klasycznie. Piździło jak w kieleckiem i odwołali. Jedziem dalej. Lillehammer. Pomyśli sobie ktoś Norwegia, cywilizowany kraj, to i śniegu nie zabraknie.
No. nie zabrakło. Tak nie zabrakło, że nie nadążali ubijać. A trzeba było poprosić jakichś Kazachów albo innych Koreańczyków i mieliby zeskok ubity. Od samej buli.
Właściwie równie dobrze mogliby naszych poprosić, niestety. Niewielka by było różnica. Chłopcy usiłują naśladować Koreańczyków i można powiedzieć, że całkiem nieźle im to idzie.
No. A poza tym wszystko dość zgodnie z normą. Prevc wciąż jest drugi, a Żyła wciąż jest debilem.
Chociaż... chwila, a kto to niby dzisiaj wygrał?
I przede wszystkim, czy ja widzę Stoch przy miejscu numer sześć? Czy jednak powinnam udać się do okulisty?
A może powinnam się jednak zaprzyjaźnić z tą całą Rosją?
Eee, chyba nie.
To się może dopytam samego zainteresowanego, tak dla pewności.
- Hej, mistrzu! Jak ty to zrobiłeś?
Kamil odwraca się od Kota, co z nim, zdaje się, pogawędkę sobie ucinał, patrzy na mnie, wzrusza ramionami i mówi:
- A nie wiem. Jakoś tak.
I zabiera narty, i idzie.
No fajnie. Panie i Panowie, Kamil Stoch ma problem. I nikt nie wie jaki. Bo nie ma zamiaru się nikomu zwierzać. Właściwie to to jest jego podstawowy problem - jest normalny. I nie leci do mnie z każdą pierdołą, żeby się wyżalić. I ja to rozumiem. I popieram. I nawet reszcie zalecam. Ale przy takich dziwnych sprawach, to może się powinien jednak tej Wódce wygadać. Znaczy temu. Temu Wódce. Psychologowi. Ja się na tym nie znam, ale podobno to niektórym pomaga. Chociaż... no bo Dawid sobie jakąś tam panią psycholog znalazł. A efektów jakoś nie widzę. Dalej jest głupi jak but i dalej skacze jak sierota. Ale on jest akurat przypadkiem beznadziejnym. Może jemu już nic nie może pomóc. Kto wie.
- Coś mu się stało - stwierdza wielką nowinę Kot.
- Bo zajął szóste miejsce. A ty osiemnaste. Weź ty się puknij w czółko - mówię i idę dalej, żeby tej rozmowy nie ciągnąć. Bo jak się Kocię zajmie roztrząsaniem problemów Kamila, to ja się porywających rozwiązań nie spodziewam. Niech on się lepiej swoją wyborną formą zajmie.
- Maaania! - słyszę darcie i nawet nie próbuję uciekać. - Szeeeśśś!!!
- Cześć - odpowiadam grzecznie Kraftowi i czekam na kolejne wstrząsające nowiny dnia dzisiejszego.
- Michi super, nie?
- Super.
- Ja... chci... chciełem być jak Michi - szczerzy się cały szczęśliwy, - On jest drugi dżisz.
- Tak, wiem.
- Hmm... - przestępuje z nogi na nogę. - A Mania... A ty... Umisz jechać auto?
Boże. Uczcijmy tę wypowiedź minutą ciszy.
- Ej, Mania!
- No... tak.
Znaczy się... bo ja mam prawo jazdy. Ale nie wiem, czy to jest równoważne z tym, że umiem prowadzić samochód. Kot sobie na przykład może stawiać mgr przed nazwiskiem, a mózgu mu jakoś przez to nie przybyło.
- Ja chcę umić tyż.
Miej nas, Boże, w swojej opiece.
- Naumisz mi jechać?
Nie ma takiej, kurwa, opcji.
- Raczej nie.
- Czemu?
Po pierwsze nie wiem, czy to jest zgodne z prawem, żeby osoby o statusie umysłowym dziecka mogły prowadzić samochód. A po drugie ja nie mam do takich rzeczy cierpliwości. Wydrę się na niego, jak mu zgaśnie auto na jakiejś wiejskiej drodze, on się popłacze, powie, że tylko Hayboeck go rozumie i popełni samobójstwo. No dzięki. Za dużo mam na głowie, żebym sobie jeszcze sumienie Kraftem zawalała.
- Nie umiem uczyć.
- Mhm. A kto umi?
- Skrobot, kurwa - rzucam na chybił trafił, bo mi się akurat przewinął przez horyzont i jak zwykle rzucił spojrzenie o trzystu znaczeniach.
- Twój Kacper? - upewnia się Kraft, a ja mam ochotę zdzielić go w głowę czymś ciężkim. Nie wiem, którego bardziej.
Powinnam chyba wyperswadować jakoś Kraftowi używanie tego określenia w stosunku do Skrobota, ale jak wiadomo - nie da się. Jak sobie coś debil wbije do łba to już koniec.
- Tak, Kacper.
- To fajnie. On chcieć będzie?
- Tak.
- Na pewno?
- Tak.
Niech się uczą razem przekręcać kluczyk w stacyjce. Mogą sobie Titusa wziąć do towarzystwa. Będą sobie przy okazji interpretować "Lokomotywę". Zabawa przednia.
- Czeszę się.
To, że on się nie czesze, już przerabialiśmy.
- Fajnie. To wszystko, mogę już iść?
- Tak, szyszko. Dżenki.
Szyszek mu się zachciało. Ale dobra, grunt, że mam święty spokój.
Wchodzę sobie do blaszaka i co widzę?
To, że burdel, to wiadomo.
A po za tym Ziobera siedzącego w kącie, tym najbardziej zawalonym eee... wszystkim i obgryzającego paznokcie. Gwoli ścisłości - jednej ręki. W drugiej trzyma telefon. A całości dopełnia jego mina. Mina srającego kotka.
- Cześć.
Dopiero teraz mnie zauważa, wstaje i usiłuje się wydostać spomiędzy tego bajzlu. Z tym, że zaczepia nogą o czyjąś nartę i zalicza bardzo profesjonalne lądowanie na podłodze. Ale bez telemarku. Jak Ammann. Jak brać przykład, to z najlepszych. Zdaje się, że w lądowaniu brał też udział telefon. Ale chyba obędzie się bez dramy pod tytułem O mój Boże, pękła mi szybka. Ja rozumiem, że to straszne, ale ludzkość zna większe problemy niż pęknięta szybka w telefonie. Na przykład pęknięta gumka. Zresztą Jasiek coś powinien o tym wiedzieć.
Wstaje, otrzepuje portki i miną lorda usiłuje przybrać na powadze.
- Co ty robisz? - zadaję jedyne w tej chwili odpowiednie pytanie.
- Czekam na telefon.
Aha.
- A nie mógłbyś czekać tak jakoś z mniejszą szkodą dla otoczenia?
- Nie moja wina, że tu jest taki burdel.
Ooo... teraz to przegiął.
- Może jakbyś czasem odłożył swoje buty do torby, zamiast je pierdolnąć na środek podłogi, to byłby mniejszy. Poza tym proszę bardzo, od jutra możesz sobie sam smarować narty, zobaczymy jak ci się uda utrzymać nieskazitelną biel otoczenia.
- Nie no... No dobra, sorry. Ale wiesz, jestem nieco zdenerwowany.
Nieco zdenerwowany.
- Fajnie.
- No właśnie niefajnie. Wcale nie. Wyobraź sobie, że Wiwiance rośnie ząb, a mnie przy niej nie ma. Nie ma jej kto przytulić...
- Przypominam ci, że posiada też matkę.
- No... tak. Ale ramię ojca to zupełnie co innego - kiwa z przekonaniem głową.
No faktycznie. Takie ramię.
- Nie pierwszy ząb, nie...
- Jak to nie pierwszy?!
- A pierwszy?
- A nie?!
Boże, ja tu zwariuję.
Ziobro otrzymuje tytuł Ojca Roku. Pokonuje nawet tak wytrawnych przeciwników jak Klemens Murańka. Chociaż kto wie, może za chwilę Cudowne Dziecię Polskich Skoków wykombinuje coś takiego, że nam kapcie spadną. Ale na ten moment Ziobro prowadzi. Rywalizację nasi chłopcy mają we krwi.
- Jasiek, twoje dziecko ma prawie dwa lata, musi już mieć jakieś zęby.
- Taaak?
- Tak. Karmiłeś ją może kiedyś?
- Oczywiście - odpowiada, urażony.
- Świetnie. A ostatnio czym?
- Yyy... jabłkiem.
- Jabłkiem. Surowym?
- Tak.
- Pokrojonym na kawałki?
- No... tak.
- Na pewno nie zmiksowanym?
- Na pewno.
- To przecież musiała je jakoś pogryźć.
Ziobro przetrawia intensywnie tę informację, po czym nagle wykrzykuje błyskotliwie:
- Aaa!!! To ona musi mieć jakieś zęby!
Oprócz tytułu Ojca Roku, Ziobro otrzymuje również tytuł Einsteina Roku.
Oby Wiwianka wdała się w mamę.
Od czasu, kiedy Ziobro wygrał w Engelbergu, dziennikarze zaczęli to miejsce utożsamiać z jakimś sanktuarium, w którym dzieją się cuda. Jakby się tak zastanowić - niebezpodstawnie. Ale jakoś w tym roku to nie przechodzi. Raz, że Ziobry nie ma (może się biedaczek zająć rosnącymi zębami swojego dziecka), a dwa, że pozostali również prezentują poziom Kazachstanu.
Może teraz dla odmiany Engelberg uznał, że dla nas nie ma już nadziei i postanowił poratować Słoweńców. Mamy tu jakiś zmasowany atak Prevców. Pewnie sobie pomyśleli, że tylko liczebną przewagą mają szanse pokonać Freunda i przyjechał zaciąg rodzinny. Właściwie dziwne, że tylko jednoosobowy. Mają przecież jeszcze tego jednego brata z dziwnym imieniem, co wygląda jak dziesięcioletnia dziewczynka. Nie to nie. Najwyraźniej ten najmłodszy wystarczy. A przynajmniej na razie starcza.
Mam już przynajmniej jeden dobry powód do zwiewania przed Kraftem. O, już dwa. Właśnie Hayboeck zajął drugie miejsce i jego najlepszy przyjaciel na pewno zechce mnie powiadomić o jego niewątpliwej zajebistości. A pierwszy powód to oczywiście potencjalne prawo jazdy. Skrobot przerażony, wypytuje się mnie, co się tu odpierdala i muszę przyznać, że nawet to zaczyna przypominać nasze normalne relacje.
Proszę, jak niewiele potrzeba. Wystarczy człowieka Kraftem postraszyć.
__________
Wyobraźcie sobie, że cały ten rozdział napisałam dzisiaj po południu, gdyż okazało się, że rozdział, który pisałam przez dobre dwa tygodnie w magiczny sposób zniknął. Ten jest oczywiście gorszy, krótszy, bardziej chaotyczny - ale jest. Nastawiłam się już, że dziś będzie rozdział i chciałam go wstawić. Nie krzyczcie bardzo na jego jakość.
Przypominam jeszcze o Niedorosłych - jest już prolog i pierwszy rozdział, a także o ankiecie na dole. Jej dotychczasowe wyniki są dla mnie wprost nie do uwierzenia. Halo, ludzie, jeśli tu jesteście, zostawcie po sobie jakiś ślad. Napiszcie chociaż "Ziobro to idiota" albo "Czemu pół sezonu w jednym rozdziale?" Cokolwiek ;)
Ziobro to idiota. I czemu pół sezonu w jednym rozdziale...?! :P
OdpowiedzUsuńNo fakt, krótko. Ale rozumiem, technologia tak ma, przeżyłam na własnej skórze (nie polecam!).
Meeeh. To zacznę od tego Ziobera. Ziober naprawdę na ojca się nie nadaje - podziwiam Mańkę za cieprliwość w tłumaczeniu mu,że dwuletnie dziecko już ma zęby. Oraz wykładaniu mu, że powinien się sam zorientować. O.
Biedny Kamiś :(. Dobrze, że choć on Manieczki nie dręczy. Za to Kot taki psycholog się nagle zrobił (Dawidowie psycholog(żka) nie pomaga, a Izunia to nie powinna być zazdorsna czy cuś...?)
W końcu dotarłaś do sezonu, yay! Jestem w stanie zrozumieć to streszczenie, naprawdę. Ile możew końcu pisać o skokach,nie? :P
ZUPEŁNIE ZAPOMNIAŁAM O KRAFCIE!!! Jak mogłam?! Bo Kraft tu wymiata! Serio, jakim cudem on nie ma prawa jazdy? I czemu idzie z tym do Mańki... a no tak. to jest Mańka, ona przyciaga takich petentów jak magnes :>. I to ciekawe, że pierwsze co rzuciła to Skrobot... Baaardzo ciekawe.
Nota bene, relacje im się chyba normują, skoro oboje narzekają na Krafta (Kraft łączy ludzi <3 i zwaśnione pary- niedoszłe, ale zawsze). No i Prevce w Engelbergu.
Meeeh, przepraszam Cię za formę, stan i jakość tego komentarza, alejestem dziś tak wyprana, że na nic więcej mnie nie stać. A bardzo, bardzo, bardzo chciałam zostawić po sobie ślad już dziś. Nawet nie wiesz jakiego banana dostałam, jak zaobczyłam nowy rozdział :D
Ide ogarnąć niedorosłych, ale komentarza nie obiecuję dziś, bo padam na nos.
Tyle ode mnie! Buźki i weny :)
E_A
PS. *szepcze* nowy rozdziału mnie już niedługo :)
Powiem Ci, że się w pierwszej chwili całkiem załamałam, jak zobaczyłam, że mi rozdział skasowało. Ale zacisnęłam zęby i zrobiłam ile mogłam.
UsuńCzy Ty sobie wyobrażasz Krafta z prawem jazdy? ;P
Szyszki;)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twoje opowiadanie przez przypadek, no dobra nie przez przypadek, szukałam czegoś w wyszukiwarce o panu S.i tak tu trafiłam i nie żałuje :D
Bardzo fajnie się czyta często wracam do początkowych rozdziałow, bo tam było więcej Marzenki i Skrobota.
Mi jest ciężko dogodzić, ale czytając Twoje opowiadanie jest więcej niż super ��
Czekam na kolejny!:)
Cieszę się bardzo :3 Już nie raz, nie dwa wspominałam jak bardzo mi miło, kiedy ujawniają się kolejni czytelnicy <3
UsuńJestem!
OdpowiedzUsuńZiobro jest geniuszem. I tyle w tym temacie :D
Buziaki, słońce! :*
Boże, jak dobrze, że dajesz znak życia! :D <3
UsuńNIE WYOBRAŻAM SOBIE, ŻEBY KTÓRYKOLWIEK Z MOICH ROZDZIAŁÓW SIĘ USUNĄŁ. I nieważne, czy chodzi o któryś w pierwszych czy o te nadchodzące (taaaaak, mam szkice na kompie) - wpadłabym w taką frustrację, że obrażona byłabym przez kolejny miesiąc. No, dobra, tydzień. Więc współczuję z całego swego serca! Łonczem siem we buli i nadźeji.
OdpowiedzUsuńAaaaa daj spokój, ta zima to dupa była. Jak nie było wiatru - to nie było śniegu. Jak był śnieg - był i wiatr. Bo to się światu popierdzieliło: jest śnieg - nie ma wiatru, nie na opak! (Albo... well, nieważne, za dużo myślenia, za mały mózg). Oj taaak. Nasi Koreańców i Kazachów trochę nadgonili. I chcę zobaczyć ich miny z Pjong-Czang, czy jak to się tam pisze. :D Będo śmiechy!
Kamil, wygadaj się wódce. No chodź, razem się wygadamy. To może być dłuuuuga konsultacja...
"(...) no bo Dawid sobie jakąś tam panią psycholog znalazł. A efektów jakoś nie widzę. Dalej jest głupi jak but i dalej skacze jak sierota. Ale on jest akurat przypadkiem beznadziejnym." LOF, PRZEZ WIELKIE "L" I "O" I "F".
"Znaczy się... bo ja mam prawo jazdy. Ale nie wiem, czy to jest równoważne z tym, że umiem prowadzić samochód. Kot sobie na przykład może stawiać mgr przed nazwiskiem, a mózgu mu jakoś przez to nie przybyło." SAME, SAME, SAME. Co prawda, ja mgr, jak Bozia da, będę dopiero za rok, ale myślę, że będzie ze mną trochę jak z tą Maciejką. No, i auto - jak bym Ci opowiedziała, co zrobiłam kilka miechów temu, to byś już się do mnie na Twitterze nie odezwała, taka ebola.
BAHAHAHAHAAH, "tylko Hayboeck go rozumie". <3 Prawdę rzeczesz, mości pani!
"Twój Kacper." Czy to znaczy, że Sztefek jest w naszym #teamSkrobot? :D Ukryty fanboy. To znaczy - zaraz po fanboyowaniu Michiego, oczywiście. "Musze dać Michi szekolata" <3 Nie wiem czemu, ale upodobałam sobie ten tekst (sprzed kilku rozdziałów, ale za każdym razem, kiedy widzę któregoś z nich, to mi się nasuwa). Poza tym, te lekcje z Kacperkiem to chyba raczej zemsta. Przesz on mu smarem wargi zaklei. Jestem tego PEWNA.
"(...) ludzkość zna większe problemy niż pęknięta szybka w telefonie. Na przykład pęknięta gumka. Zresztą Jasiek coś powinien o tym wiedzieć." So funny and yet, so true.
"Może jakbyś czasem odłożył swoje buty do torby, zamiast je pierdolnąć na środek podłogi, to byłby mniejszy. Poza tym proszę bardzo, od jutra możesz sobie sam smarować narty, zobaczymy jak ci się uda utrzymać nieskazitelną biel otoczenia." Mamo...? Co ty tutaj robisz...?
"Mają przecież jeszcze tego jednego brata z dziwnym imieniem, co wygląda jak dziesięcioletnia dziewczynka." Biedny Cene. Nigdy mu nie dają dziewiętnastu lat. A może już dwudziestu? Ja myślę, że to "ciekawy przypadek Benjamina Buttona" w słoweńskiej wersji.
"Od czasu, kiedy Ziobro wygrał w Engelbergu, dziennikarze zaczęli to miejsce utożsamiać z jakimś sanktuarium, w którym dzieją się cuda." Bo jak Ziober wygrywa, to albo wstawiennictwo Matko Boskiej Nieustającej Pomocy, albo cud. No weź. Pomyśl sama! Ziober i dobre wyniki? Tak z dupy? Pobudka!
Napiszę: "Ziobro to idiota", ale tego drugiego to nie. W sumie ten sezon był dla nas cholernie ciężki, więc z Mańkowej perspektywy trudno to pewnie opisywać - niby większe pole manewru do złośliwości, ale pisząc to, żal serce ściska. Ja niby mam alternatywną wersję minionego sezonu, a kiedy piszę, że Kamil na trzecim miejscu w klasyfikacji TCS, to się smutno robi. Bo się Kamiś w ogóle nie uśmiechał na przełomie 15/16, no, jeno w Zako. W Wiśle na żywo widziałam wielkie zmęczenie wymalowane na jego twarzy i serce pękało jak stary tynk.
Hmm, powrót do starych relacji? To się może tylko zdawać. W podświadomości Skrobota (Mańki zresztą też) zawsze będą te jej urodziny. I ja myślę, że ona będzie je ciągle mieć przed oczami, tzn. corocznie. A Skrobot jest po prostu grumpy, bo mu Mańka dała kosza. :'D
Ale pamiętaj, Mańka, Ty rozważ kandydaturę Kacperka! Bo on umie w dzieci. :D
To teraz dupsko swe szlachetne przenoszę na Niedorosłych, a Ty ciesz twarzyczkę (albo i nie!), żem Ci z komentarzem przyszła! :D
UsuńKisski i loffki od Charlie! <3
PS. Ty masz tu już w sumie 50 czytelników, a ja póki co 39 w sumie. Przynajmniej według ankiety na OTP. :D Więc się ciesz!
PS. GÓWNIANE BLOGSPOTY, KAZAŁY MI TEKST PODZIELIĆ.
O tym usuniętym rozdziale już wolę nawet nie myśleć, żeby się nie denerwować, że to u góry to tylko marny substytut.
UsuńCene ma 20 lat! Toż on jest mój rocznik!
A o tym, że Kacperek umie w dzieci będę chyba pamiętać do końca świata i o jeden dzień dłużej! :D
Ziober to idiota 😜
OdpowiedzUsuńKobieto, kocham cię ❤ "Szyszki" wygrały internety ❤ Ja tu się krztuszę od powstrzymywanego śmiechu przez ciebie (powstrzymywanego coby osoby w moim otoczeniu mnie za totalną idiotkę nie wzięli 😝)!
Kocham opowiadanie, zawsze czekam na więcej ❤ I to nic, że krótki!
Pozdrawiam cieplutko, życzę weny i żeby powtórka z rozrywki ci się nie przytrafiła 😜,
DarkSide
Dziękuję, mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni taki wybryk blogspota!
UsuńWłaśnie przeczytałam 40 rozdziałów w 1 dzień :D Jakoś się nie mogłam oderwać, to opowiadanie uzależnia. Strasznie podoba mi się, że Marzenka nie jest taką typową, idealną bohaterką ff (nie to co Izunia oczywiście!), ma swój charakterek, ale mimo wszystko jest w porządku babką. Szkoda mi tylko Skrobota, chłopak tak się nią zawsze zajmował, dbał o nią i takiego kosza dostał. Mam jednak nadzieję, że może jednak Marzena zmieni co do niego zdanie, albo raczej zauważy, że też jej na nim zależy ;) Urzekł mnie też Kraft, jego nauka polskiego wyraźnie postępuję (nie wiem tylko czy bardziej do przodu czy wstecz haha), najbardziej spodobały mi się jego prezentowe skarpetki. Mam nadzieję, że Mania je nosi - szczególnie te z napisem "Skoki som fajne" <3
OdpowiedzUsuńA rozdział mimo, że krótki, nadal mi się podoba, będę wpadać tu częściej! :*
P.S. UPS 2 razy opublikowałam ten sam komentarz... Tak, jestem blondynką, PRZEPRASZAM!
UsuńNic się nie martw, ten drugi już usunęłam ;)
UsuńCieszę się bardzo z Twojego komentarza, choć naprawdę nie wiem, jakim cudem byłaś w stanie to pochłonąć w jeden dzień o.O Jestem pełna podziwu! :3
Jestem, czytam i czekam na kolejne odsłony Mani walczącej z rzeczywistością ;-)
OdpowiedzUsuńBiednemu to zawsze wiatr w oczy, tu śniegu nie ma, tam go nie uklepią - bądź tu sobie spokojnie serwismenem (menką?) kadry. Mańka musi ogarniać wszystkich, przynajmniej Stoch, jak to na mistrza przystało, nie lata do niej z każdą duperelą.
Niezmiennie bawi mnie walka Krafta z materią języka polskiego. Mańka nieźle Kacpra wkopała, jeśli Stefan jest w nauce prowadzenia samochodu równie pojętny jak w języku polskim, to czarno to widzę ;-)
A Ziobro powinien dostać tytuł ojca roku, należy mu się jak nic :-D
Cóż Ci mogę powiedzieć? Cieszę się, że jesteś.
UsuńSwoją drogą jesteś kolejną osobą, która nie docenia pojętności Krafta. A przecież polska - język trudna język ;P
Ziobro to idiota. I to totalny.
OdpowiedzUsuńhaha XDDD
UsuńManieczka zawsze dobra na serce i na moment, w którym człowiek nie wie co z sobą zrobić. I zanim ja się tu w ogóle spróbuję odnieść do odcinka czterdziestego (taki piękny jubileusz❤), to muszę Ci przede wszystkim napisać, że formuła tej historii się nigdy nie wyczerpie, ani tym bardziej nie wyczerpała. Serio nie znam ani jednego bloga więcej, który miał 40 odcinków, a ja bym go czytała i to z takim zapałem. Bo to właściwie nawet nie wiadomo kiedy się zaczęło, przynajmniej ja już straciłam rachubę czasu. A kończyć to już... No ewentualnie może się skończyć nigdy. I z chęcią będę świętować nawet pojawienie się w sieci manieczkowej setki.
OdpowiedzUsuńNo powiedziałam co chciałam to teraz czas na ostatni odcinek. Ona to nawet początek sezonu (i w ogóle prawie cały ten sezon, który mogłabym moim nastrojem świetnie porównać z maturą) potrafi opisać tak, że jest super i się uśmiecham, choć za bardzo – szczególnie w polskiej kadrze – nie ma do czego. I kto wie, czy organizatorzy nie kalkulują, że im ta Korea i Kazachstan serio przetrą zeskok. Zawsze się zastanawiałam, skąd takie kadry mają motywację do tułania się pół roku po Europie. A tu proszę Mania to równie pięknie wyjaśnia jak to dlaczego dziewczyny kleją się do Krafta (moja klawiatura w tablecie uparcie zmienia mi wyraz ‘Krafta’ na ‘kreta’, widać już się totalnie do panny Kubackiej zdołała dopasować). W każdym razie zarobek i tyle. Niektórzy pewno by nawet tak zarobić chcieli, zamiast interpretować Lokomotywę, a tylko to im zostało. Kamil niech jednak wróci do współpracy z tym psychologiem, bo jeszcze Kocur upatrzy sobie nową posadkę w kadrze i zacznie mu dawać egzystencjalne rady. Przed każdym skokiem wysmaruj się nutellą i lataj pokazywać Mani swoje skarpetki czy inne rajstopy. Nie, nie, niech Kamil lepiej przechodzi kryzys tak jak przystało na sportowca i człowieka. Ktoś musi być jeszcze normalny, a chętnych ze świecą szukać.
No właśnie, bo kilka sekund później ja się serio zmartwiłam o Marzenkę. Bo rozległo się głośne ‘sześćććć’, a ona nawet nie spróbowała uciec czy się gdzieś schować. To już się nazywa zwątpienie totalne. Choć może biedna liczyła w głębi duszy, że powie z dwadzieścia razy, że Michi bardzo super i problem się skończy. A tu Krafcik postanowił zostać kierowcą. I jako, że zapewne wszystkie szkoły nauki jazdy stwierdziły, że osób nieletnich lub niepoczytalnych na kurs nie przyjmują to została mu Mania. Na boku ja ciągle powtarzam, że to jego ryczenie, że tylko Hayboeck go rozumie jest bardzo, bardzo niesprawiedliwe, bo w końcu on dostaje od niego jedzenie, a Kubacka skarpetki, więc nie trudno ocenić komu bardziej uprzykrza życie. Chociaż z drugiej strony to Michi śpi z nim i słucha pięknej polszczyzny przez trzy czwarte roku, a ona przeżyła to tylko raz i to jeszcze w towarzystwie Morgiego. Więc może zostawmy już ciężki problem filozoficzny, komu jest ciężej na tym świecie. No, bo przecież na dodatek na Kacperku się zemściła i mu taką czarną robotę spróbowała zlecić. I nawet stwierdziła, że będzie chciał. Choć ja mam wrażenie, że ona tak mu w serce weszła, że zgodziłby się nawet, żeby Kraft został adoptowany i z nimi mieszkał. No, na jakiś wstępny dowód tego, że umie w dzieci. Ale ona nie chce, więc nie ma o czym gadać. Aaaa, jeszcze miałam napisać, że jak roztoczyła tą swoją wizję nauki jazdy to ja siedziałam sobie w skrajnej panice i nagle wyobraziłam sobie Krzysia, który wchodzi na tą straszną maturę ustną z polskiego i interpretuje Lokomotywę jako przykład. Albo innego Bolka i Lolka, bo myślę, że przykładowo takie Dzieci z Bullerbyn to już by było za trudne i zbyt poważne dzieło kultury. Ale dobra, ustny polski to już tylko przeszłość, żadnych odniesień, nawet w kontekście skoczków narciarskich. No. To jeszcze zgodnie z twoją podpowiedzą podpiszę się pod wszystkimi i dodam, że Ziobro to idiota. Chyba, że my go tu błotem obrzucamy, a biedakowi nikt nigdy nie powiedział co to jest ząb. A że są stałe i mleczne to już w ogóle bym na jakąś wiedzę z jego strony nie liczyła.
I proszę. I proszę. Kto by pomyślał, że Krafcik może przywrócić normalne reakcje Mani i Skrobota. O wszystko bym go podejrzewała, ale nie o zdolności do godzenia ludzi. Niech go poślą dalej na przykład do Ziobry. Zarobi i (jeśli przeżyje) będzie miał za co kupić córce pieluchy. Powiedzmy na piętnaste urodziny, bo za wprowadzenie Krafta na drogę publiczną, to chyba trzeba jeszcze swoje odsiedzieć za kratkami.
UsuńNo, tyle. Boże jak ja to kocham❤❤❤ Buziak Kochana;*
Mogłabym się tu odnieść do Bolka i Lolka na maturze, albo skarpetek i jedzenia, które tak hojnie rozdaje Kraft, albo do tego, że Skrobot byłby skłonny go zaadoptować, żeby udowodnić, że umie w dzieci. Mogłabym. Ale chcę co innego. Stella, rany Julek, jeśli ktokolwiek potrafi udowodnić mi, że wciąż umiem w tę historię to chyba tylko Ty <3
UsuńHeey:) znalazłam twojego bloga przez Twittera a dokładnie przez twojego posta o Fransie 💖 Jak narazie skończyłam na tym rozdziale ale z pewności i z wielką chęcią zacznę czytać od początku. Oby tak dalej misia! !😘💞
OdpowiedzUsuńprzeczytam jak narazie tylko ten rozdział ale zacznę od początku STANOWCZO !! OBY TAK DALEJ MISIA❤😘
ZAPRASZAM DO SIEBIE NA OPOWIADANKO O FRANSIE ! Nigdzie nie mogłam znaleźć o nim żadnego bloga więc postanowiłam pisać JA 😌
Mam nadzieje że ocenisz go i zostawisz po sobie komentarz ;* z góry dziękuję kotek
www.sweden-and-you.blogspot.com
Zrobiłam to. Dotarłam tu.
OdpowiedzUsuńMam tyle do powiedzenia, ale jak próbuję coś napisać to jedyne co mi przychodzi do głowy to: Marzenka! Mam problem. No bo ten. Ja bym chciała powiedzieć Asikowi jaką super historię napisała, ale nie wiem jak.
Tak dostosowując się do języka Twoich przekomicznych bohaterów. Napiszę też coś w języku Krafta XD Mam nadzieję, że zrozumiesz: Ja być niewesoła, że Ty nie umieć pisać ta hisztoria dalej. Naum się szybko, czymam za ty kciuki.
Nie myśl o mnie źle. Miałam z nimi intensywny dwudniowy maraton to mi się udzieliło XD
Jeeeejku <3 Powtarzam jeszcze raz - podziwiam, że przez to wszystko przebrnęłaś ;)
UsuńKraft prowadzący auto, wszyscy uciekać z drogi! XD Ziober i jego problemy rodzicielskie to jest złoto! Tak jak Klimek szukający skarpetki
OdpowiedzUsuń