piątek, 17 lutego 2017

49. Ile byś chciała mieć dzieci?

Ja się z tym trenerem nie dogadam. Szanuję go z daleka, ale się nie dogadam. Nie dość, że wygląda jak Grumpy Cat, to jeszcze się tak zachowuje. No sorry. Co mu szkodziło, że Pieter z Jaśkiem postanowili po raz kolejny zrobić z siebie idiotów na oczach całej Polski? Ważenie jak ważenie. Trochę wstyd, że takie z nich suchoklatesy, ale filmik żelazkiem telefonem nagrywany, to i jakość psa, więc niewiele widać. Zostałam zaangażowana w charakterze klaskacza. Koteł uznał, że to odpowiednia dla mnie rola (pewnie dlatego, że nie widać twarzy), a on ostatnio wielka szycha i chłopak na piątkę (pozdro dla kumatych), więc się go trzeba słuchać.
A tak na serio, to postanowili to oczywiście kręcić w moim pokoju, więc skoro i tak leżałam na łóżku, to mogłam przy okazji i dla towarzystwa trochę poklaskać. Co tam. Dobry trening przed Bischo, jak będziemy Kamilowi klaskać przy odbiorze złotego ptoka.
A będziemy.
Chociaż niepokojąco dobrze na treningach i w kwalifikacjach w Oberstdorfie wyglądał mi ten Laczek z Norwegii i ten drugi Eisen... coś tam, z nosem jak Diego z Epoki Lodowcowej. A, no i Kraft, śmieszny człowiek, co ze swoim przyjacielem wielkim postanowili Kamila w kanapkę wziąć na podium.
Niech on mnie lepiej nie wkurza. Jeśli sprzątnie Miszczowi sprzed nosa zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, nie odezwę się do niego słowem już nigdy w życiu.
Obiecuję na tę czekoladę, co ją właśnie wpieprzam.
A dobra jest. Milka. Z orzechami. I nie, nie jestem ukrytą opcją niemiecką. Wciąż gardzę Wellingerem. Po prostu Milka jest zajebista.
- Daj kawałek... - nudzi Dawid z drugiego łóżka.
- Pojebało cię chyba - odpowiadam, wykazując troskę o jego formę.
Sorry, ale w tym rodzeństwie prawo do robienia masy mam ja. Ja na nartach nie skaczę.
- Ej, no... co ci szkodzi...
- O nie, nie. Mylisz się - wymachuję w jego stronę kostką czekolady. - To tobie szkodzi.
- Niedługo będziesz wyglądać jak słoń. Albo inny mamut - Dawid zaczyna mnie obrażać w kwestii wagi, więc widzę, że wchodzi na nieco wyższy poziom wkurwu. Jakby nie było - trochę go znam.
Nagle do pokoju wbija nam Cudowne Dziecię. W ogóle jaja z nim dzisiaj jakieś były, bo zdaje się, że nie dał się zmacać Seppowi i go zdyskwalifikowali. Co prawda i tak skoczył na tyle chujowo, że nie dostałby się do konkursu, ale to raczej nie jest najlepsze wytłumaczenie.
- Cześć... jestem zmęczony życiem - mówi, siadając w nogach mojego łóżka. No to co ja mogę, podciągam pod siebie kopytka i przyrzucam się kołdrą.
- Dzięki za info.
- Nie ma za co.
Tutaj akurat się zgadzamy.
- I z nią przyszedłeś gadać? - burczy Dawid, ewidentnie obrażony. - Przecież ona cię wyśmieje, opierdoli, a na koniec, jeśli okaże się, że nie masz ze sobą czekolady, każe ci spadać na drzewo.
Marzena Kubacka w jednym zdaniu. Ja jego znam dobrze, ale najwyraźniej on mnie też nie najgorzej.
- Ale... - Klimek jest ewidentnie zdezorientowany - ...no to gdzie ja miałem pójść?
Była chyba taka piosenka jak najdalej stąd, jak najdalej chcę biec.... Jakoś mi się tak przypomniało.
- Do żony se zadzwoń. U Piotrka to działa - mówię i ostentacyjnie łamię cały pasek czekolady.
Dawid rzuca mi mordercze spojrzenie.
- Eee, lepiej nie - wzdycha Dziecię. - Jeszcze pomyśli, że jestem jakimś nieudacznikiem czy coś...
Tak. Mhm. Właśnie tak. Na pewno do tej pory tak nie myślała.
- No to cóż zatem zamierzasz zrobić?
Klemens otwiera usta i... wykonuje oddech. Okej, gratuluję. To duże osiągnięcie. Może niezbyt bogate w treść i wartości merytoryczne, ale przynajmniej w zasięgu Murańki. Następnie rozkłada ręce i wzrusza ramionami. Piękna pantomima, dziękujemy bardzo, trzy razy nie, wypierdalaj.
Ktoś puka do drzwi, zakłócając tę błogą ciszę, jaką wprowadziło zamknięcie mordy Klemensa.
- Proszę - mówi Dawid, udając, że niby to on jest tą wychowaną połową naszego rodzeństwa.
Do środka wchodzi Skrobot, w jednej dłoni dzierżąc kubek, w drugiej - jakieś papiery.
- Cześć - mówi, po czym stawia tenże kubeczek na szafce koło mojego łóżka, informując mnie - była tylko jabłkowa.
Chyba czegoś nie rozumiem.
- Ale... eee... ja nie zamawiałam herbaty.
- Nieważne. Mamy robotę - wymachuje mi przed twarzą plikiem papierów.
- Dobrze kombinujesz - wtrąca się Dawid. - Przyniosłeś herbatę, więc może cię nie wyjebie od razu za drzwi. Ale nie licz na to, że się z tobą podzieli czekoladą.
- A może się właśnie podzielę? - buntuję się. - Ty się nie możesz upaść jak dzika świnia, bo wciąż usiłujesz skakać, ale Kacper te swoje prymitywne próby już porzucił.
Skrobot wydaje jakiś dziwny dźwięk.
- Widzisz? Już się przez ciebie załamał - odpowiada Dawid. - Chłopie, ty się lepiej dobrze zastanów, czy ty na pewno chcesz z tą babą spędzić resztę życia. Przecież ona jest nienormalna!
- Jaką resztę życia? Jaka nienormalna? Weź ty się opanuj! Chcesz tę czekoladę?! Proszę bardzo, wpierdol sobie całą, tylko nie miej potem pretensji, że do sto piętnastego metra nie możesz dolecieć!
Czekolada ląduje dalej niż Dawid na łóżku tego cymbała, po czym z prędkością światła wraca w moim kierunku. A dokładniej - dostaję w czoło. Nigdy wcześniej czekolada mnie nie zdradziła.
- No żeż kurwa, pojebało cię?! - drę się i usiłuję wstać z łóżka, ale jako że jestem cała zaplątana w kołdrę, na której dodatkowo swoim szanownym zadem przysiadł Murańka, to wpadam prosto na szafkę nocną. Z szafki spada kubek z gorącą herbatą i rozbija się o podłogę. Panele pływają we wrzątku.
- Kurrrrrwaaaaa!!!
- Weź se to sprzątaj, durna kobieto. Ja wychodzę - rzuca Dawid i tak też czyni, a Murańka niemal natychmiast podąża w jego ślady.
- Zajebiście! Idźcie sobie wszyscy w pizdu! - warczę, wyplątując się wreszcie z tej cholernej kołdry.
- Mańka... - mówi cicho Skrobot.
- No co?!
- Dawid się z Izą pokłócił, mogłabyś być trochę milsza.
- A skąd ja to miałam wiedzieć? I skąd niby ty to wiesz?
- Bo mi powiedział.
- No zajebiście. Widzę, że się sekretami wzajemnie wymieniacie. On ci o Izie, a ty jemu o mnie.
- Co? - Skrobot robi głupią minę.
- A kto ci pięć minut temu radził, żebyś się zastanowił czy chcesz ze mną spędzić resztę życia?
- No... rzeczywiście. Ale ja mu nic nie mówiłem. Zresztą ja się nie muszę zastanawiać.
- Znaczy że co chcesz przez to powiedzieć?
Nie lubię. Nie lubię, kurwa, jak ktoś do mnie szyfrem gada.
- Przecież wiesz.
- Nie no, ja żyję z wariatami. Jakbym wiedziała, to bym się chyba nie pytała, nie? Jest tu jakaś szmata? Trzeba tę podłogę jakoś zetrzeć - podciągam dresy i wychodzę z pokoju. Starym zwyczajem powinnam teraz spotkać Morgensterna. Zawsze na niego wpadałam na korytarzu, zazwyczaj w jakichś absurdalnych okolicznościach. Ale nie. To było dawno i nieprawda. Teraz bez większych przeszkód docieram do kuchni i proszę panie o jakąś szmatę albo innego mopa. Tak wyposażona wracam do pokoju, choć, szczerze mówiąc, wolałabym teraz po prostu iść na spacer. Bo mnie, kurwa, wciąż chuj strzela.
Skrobot pozbierał już wszystkie kawałki kubka, a teraz zagłębia się w te wydruki, z którymi tu przylazł. Ścieram więc podłogę i zasiadam na łóżku Dawida.
Kacper podnosi głowę znad papierów.
- Wiesz co... chodźmy na spacer.
- Nigdzie z tobą nie idę, spierdalaj.
Bo, kurde, co to ma być? Czy on mi w myślach czyta?
- Chodź, dzisiaj sylwester. Fajerwerki jakieś obejrzymy.
- A te papiery to po co żeś przyniósł?
- Dla picu - mówi Skrobot i zaczyna się śmiać. - Nie no, żartuję. Co masz taką minę? Po prostu ostatecznie możemy to też przejrzeć jutro rano.
- Rano to ja będę spać.
Skrobot nie zdąża odpowiedzieć, bo do pokoju wraca Dawid. Siada koło mnie i mówi:
- Sorry.
Hmm, hmm... w sumie chyba powinnam powiedzieć to samo, ale nie jestem pewna, czy mi to przez gardło przejdzie. Zamiast tego wygłaszam więc równie zaskakującą frazę:
- Spoko. Jak chcesz, to sobie zjedz tę czekoladę. Kupię se następną, w końcu w Niemczech jesteśmy.
- E, nie chcę - Dawid wzrusza ramionami i wzdycha głęboko. - Kurde, weźcie mi pomóżcie.
- Jeśli chodzi o to, że nie umiesz skakać, to ja ci niestety w tej kwestii niewiele doradzę - zaczynam, ale chyba jednak nie o to chodzi, bo Skrobot z naprzeciwka robi dziwną minę, to jest zaciska usta w linijkę, a oczy mu prawie z orbit wychodzą.
- No bo... ja bym chciał drugie dziecko... no a Iza... - znów wzdycha Dawid.
- Poczekaj, poczekaj... Jak my ci mamy w tym pomóc? - zaczynam się głośno zastanawiać. - Lekcję poglądową ci ze Skrobotem przeprowadzić?
- Ja chętnie! - zgłasza się ten debil.
- Ja nie wiem, czy u was bycie erotomanami jest rodzinne?
- Że co?
- Że twój brat też zawsze... a zresztą nieważne. Chwila moment. Dawid, przecież wy już macie jedno dziecko. No chyba wiecie, jak się do tego zabrać.
- Ale jakby co, to ta lekcja poglądowa...
- Skrobot, spierdalaj!
- Sama zaczęłaś! - broni się idiota.
- Przypadkiem, okej? - wywracam oczami. - Nie wiedziałam, że jakiś niewyżyty facet się tego uczepi jak rzep psiego ogona.
- Przemyśl to, Mańka. Już nigdy nie będę taki piękny i młody.
Pojebało. A może się czegoś naćpał. Sama nie wiem.
- Dobra, przejdźmy do rzeczy.
- Doskonały pomysł! - szczerzy się Skrobot.
- Kurwa!!! Dawid, kontynuuj.
- Dobra, Mustaf, mów - przyłącza się Kacper. - Już się skończyliśmy wygłupiać.
No dziękuję uprzejmie.
- Problem polega na tym - mówi w końcu Dawid - że Iza nie chce drugiego dziecka.
Czemu mnie to nie dziwi?
- No to... ją przekonaj - stwierdza odkrywczo Skrobot. To brzmi mniej więcej tak dobrze jak: Jesteś gruby? To schudnij.
- Próbowałem. Mówi, że teraz priorytetem jest kariera. Że może później.
- No widzisz. Jest nadzieja - uśmiecha się Kacper.
- Dzięki za taką nadzieję. Może za pięć lat, może za dziesięć, może za nigdy.
- Ja cię bardzo przepraszam, ale czego ty się spodziewałeś? Nie obgadałeś z nią tego przed oświadczynami?
- No... nie. Po co?
Co za cymbał.
- No właśnie po to! Wiedziałbyś przynajmniej, żeby ją od razu spławić. Bo teraz to już trochę późno...
- Marzena! - oburza się Dawid. - Przecież ja ją kocham!
- A właśnie, Mańka - włącza się Kacper. - Ile byś chciała mieć dzieci?
- Co tobie dzisiaj odpierdala?! Ile przechyliłeś w międzyczasie jak poszłam po szmatę? Pół litra?
- Ani kropelki. Dobry humor mam po prostu. Ktoś musi, inaczej byśmy tu wszyscy sfiksowali.
Jest to niby jakieś wytłumaczenie, ale niech on mnie oczu nie mydli. To wszystko jest co najmniej podejrzane. 
- No dobra... nie wnikam. Co robimy z tym cierpiącym ojcem?
- Ej, jestem tu! - przypomina się Dawid, zupełnie niepotrzebnie, swoją drogą, bo te kudły to nawet z odległości kilometra można zauważyć.
- Fajnie. A może ty po prostu pójdziesz spać? I tak nic nie wymyślisz, a jak się wyśpisz, to przynajmniej mniejszego blamażu dokonasz jutro na skoczni. Albo i nie - dodaję po zastanowieniu.
Dawid tylko kręci głową.
- Dzięki. Na ciebie to zawsze można liczyć.
- Aha, a co z tymi papierami? - przypomina mi się.
Skrobot bierze głęboki wdech.
- Dobra, chodź, ogarniemy to u mnie. My przecież, dla odmiany, nie musimy spać.
Sad but true.
- Okej. Ale najpierw musimy skombinować jakieś kubki i herbatkę. A, i jeszcze czekoladę bierę. To będzie ciężka noc. Trzeba się na to przygotować psychicznie.

Jak nie urok, to sraczka.
Tak się kończy spanie w jednym łóżku, psiakrew. Nachuchali na siebie, nakichali i mają efekty.
Nie dość, że Kraft postanowił być blondynem jak Hayboeck, najwyraźniej uznał też, że wzajemne trzymanie sobie włosów podczas rzygania umacnia przyjaźń. I zaraził się od Miśka grypą żołądkową. Co prawda Stefan dzięki tej fryzurze wygląda jak borsucze gówno, więc w ostatecznym rozrachunku wszystko się ładnie komponuje. Eee... nie. Ładnie to chyba nie jest właściwe słowo. Hayboeck olał Innsbruck, powiedział pierdolę nie skaczę, ale Kraft wyżej sra niż dupę ma i uznał, że powalczy o zwycięstwo. Po coś w końcu robi to gniazdo na głowie dla złotego ptoka. Jakby co najmniej miał jakieś szanse z Kamilem.
No właśnie. Kraft robi za główną atrakcję i moją uwagę odwraca, a prawda jest taka, że my się tu mamy czym stresować. Bo Kamil upadł w próbnej, bark i udo obił porządnie i nie wiadomo było czy w ogóle będzie skakać. Nie dość, że nie umieją ciecie zeskoku przygotować porządnie, to na dodatek wypizdów tutaj straszny. Ale to przecież ojczyzna Krafta, więc czego się można spodziewać.
Stoimy pod tą skocznią już chyba trzecią godzinę. No dobra, stanie pod skocznią to określenie wysoce nieprecyzyjne. Tak naprawdę latamy jak kot z pęcherzem między doktorem Winiarskim, naszym boksem a okolicami zeskoku. Bo na samej skoczni to się tak naprawdę najmniej dzieje. Przychodzą takie momenty w moim życiu, kiedy mam ochotę zabić Wszechmocnego Waltera. Właściwie mnie ta chęć nie opuszcza, ale w pewnych chwilach się nasila. Tak jak teraz na przykład. Odwołuj, chuju, te zawody, póki się jeszcze nikt nie zabił!
Ale oczywiście nie. Bo telewizja, bo sponsorzy, bo kibice. Kasa jest naturalnie ważniejsza od tych samobójców, co na belce siedzą. Skoczków zawsze można spłodzić więcej, a pieniędzy utraconych przez odwołanie zawodów już się nigdy nie odzyska.
Jestem pewna, że gdyby poniedziałek był człowiekiem, byłby Walterem Hoferem.
Idę do naszego domku, bo już mam dość i prawie. W przyjemnym towarzystwie herbaty z termosu oraz nieco mniej przyjemnym Klemensa Murańki oglądam sobie do końca drugą serię na małym telewizorku. Chociaż o to się postarali ci organizatorzy żenujący. Jeszcze bardziej niż to, że Kamil z Kraftem padli sobie po swoich skokach w ramiona (chcesz Miszczu dalej rzygać niż widzieć, chcesz?) nie podoba mi się zwycięstwo tej księżniczki z Norwegii. Niech sobie Tande będzie śliczny i rozchwytywany przez trzynastolatki, ale niech w Bischofshofen jaj nie robi.
- Głupi konkurs - mówi Klemens, a ja pierwszy raz w życiu muszę się z nim zgodzić. Do czego to doszło.
- Głupi - przytakuję, wstaję i podciągam spodnie od dresu, bo zaraz tu się wszyscy zwalą ze sprzętem i trzeba się będzie wziąć do roboty.
- Aha, tutaj jesteś - uśmiecha się Skrobot, wchodząc do środka. - Trochę chujnia, nie?
- No trochę.
Czy oni dzisiaj mają zamiar wygłaszać moje kwestie?
Za chwilę wbija do środka mój brat z luźnym Jaśkiem, pogrążeni w jakiejś poważnej rozmowie. Coś mi podpowiada, że na temat prokreacji. Jeb! Jeb! Jeb! Narty, kaski, buty. Jasne. Klasyka. A ty se to zbieraj i ciesz się, że jeszcze kombinezonów nie zdjęli.
Później przychodzą Maciek z Piotrkiem.
- He, he!!! Widzieliście, że Maniek nie był dzisiaj piąty! Ale jaja, nie?
Beka życia, rzeczywiście.
- Szóste miejsce jest świetne - wtrąca szybko Skrobot, bo zdaje się, że Kot już zaczyna się martwić, że spada poniżej swojego poziomu.
- Też myślę, że nie jest złe. Ale zawsze mogłoby być lepiej. Jakbym jeszcze poprawił...
- Fryzurę se popraw - mówię i zabieram od niego narty, bo stoi na środku i robi kocie miny.
- A co?! Zepsuła się?! - pyta przerażony i leci czym prędzej  po swoje podręczne lustereczko.
Ja pierdolę.
Drzwi znowu się otwierają. Wchodzi Stefek i przynosi jakąś torbę i narty, co jest o tyle dziwne, że jego własne już po pierwszej serii zostały odstawione pod ścianę. Stefanek ma niestety więcej chęci niż talentu.
- Kamilowe rzeczy przyniosłem - tłumaczy. - Wzięli go na badania i pewnie trochę im zejdzie. Także mamy się sobą jakoś zająć. Może trafimy do hotelu?
No. Może. Chociaż z tymi sierotami wszystko jest możliwe.

No właśnie. Wszystko jest możliwe. Nawet to, że Kamil wygrywa Turniej Czterech Skoczni, a Piotrek jest drugi. I tylko Kot ma przesrane (a nie, to fucha Krafta...), bo czwarty był, a nikt o nim nie mówi. Okazało się, że pod tą blond grzywą Tande ma bardzo słabą główkę. I presji nie wytrzymuje. Ale nawet się uśmiecha na tym podium, bo prawdopodobnie zaczyna do niego docierać, że o mały włos na jego miejscu stałby Kot.
Tymczasem obok mnie melduje się Kraft. Nie wiem po co się tu pcha, skoro na zeskoku stoją tylko zwycięskie sztaby - ups! czyli na pewno nie austriacki - i nikt go tu nie zaprasza.
- Szkoda, że nie mogem wygrywać - wzdycha.
Chwała Bogu, że Mannery musi reklamować, więc czapkę na głowę wciągnął i nie jestem skazana na oglądanie jego fryzury. Naprawdę już lepiej wyłysieć jak Zografski, niż mieć na głowie coś takiego jak Kraft.
- Na szczęście Kamil mógł.
- Tag, to fajnie, ja się czeszę dla niego...
Niech on lepiej Miszcza do kwestii swoich włosów nie miesza.
- ... ale szkoda, że ja chory i mam... miałem... nie wiem, jak to się po polsku mówi.
I bardzo dobrze. Jeszcze tego brakowało, żeby mi Kraft o swojej sraczce opowiadał.
- To na podium lepiej patrz. Hymn teraz!
Leci najpiękniejsza melodia na świecie i, szczerze mówiąc, chyba mnie to jednak rusza tam gdzieś w środeczku. Bo Kamil poobijany, po koszmarnym sezonie i myślach o zakończeniu kariery, znowu pokazuje, że jest najlepszy. I Piotrek też tam jest, chociaż chyba nie do końca ogarnia, co się dzieje. A Kocurowi niewiele brakło. Co się ze mną dzieje, przepraszam bardzo? Tak się już odzwyczaiłam od jakichkolwiek sukcesów tych nielotów, że mnie jakiś złoty orzeł wzrusza! Tak w ogóle to czy Kamil mógłby go nie upuścić z łaski swojej? Bo na to się zanosi jak na razie. Mniej wysiłku wkładał w podniesienie swojej małżonki, jak ją przez próg przenosił, niż w utrzymanie tego kurczaka.
No dobra, teraz zdjęcia. Z tej uroczystej okazji poświęcam się i bez marudzenia staję razem z całą drużyną przez pierdyliardem aparatów. I nawet się uśmiecham. A co mi tam! Potrafię i wbrew pozorom czasem to robię. Nie jestem wredna, zła i wiecznie obrażona. Po prostu mam alergię na debili i idiotyczne sytuacje. A że obracam się w takim, a nie innym środowisku...
- O, Mania! - krzyczy do mnie Kraft, kiedy odchodzę z powrotem na bok. - A wiesz, kto jest tutaj?
Kamil, Piotrek i młodzieniec zaczesany na Hitlerjugend. To na podium. Poza tym jakieś kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ale to chyba nie jest żadna odkrywcza informacja.
- Kto?
- Morgi!
A po cholerę on tutaj?
- Fajnie.
- Tag! O! Idzie!
No faktycznie idzie. Uśmiecha się od ucha do ucha, a Kraft zaczyna do niego machać jak pojebany. Ta nacja nie jest normalna.
Przechodzimy na angielski, co ma pewne dobre strony, na przykład Szczurowiewiórka sprawia wrażenie trochę mniej upośledzonej umysłowo istoty.
- Gratuluję, Mania - mówi Morgi i posyła mi uśmiech numer pięć.
- Dzięki. Co słychać? - pytam kulturalnie, dla podtrzymania rozmowy, choć nie wiem, czy tak naprawdę chcę ją podtrzymywać.
- Wszystko świetnie. Lilly rośnie, piękna po mamie. Ostatnio nawet pierwsze skoki na nartach zaliczyła. To akurat po tacie - śmieje się Thomas.
Faktycznie zabawne. Że tak zacytuję Piotrka: he he.
- Fajnie. A ty, widzę, już rzeczywiście na poważnie rzuciłeś skoki - klepię się wymownie po brzuchu.
- No tak - czerwieni się Morgenstern. - Trochę mi się przytyło, nie ukrywam...
Nawet jakby bardzo chciał, to by tego nie ukrył.
- Nie martw się - włącza się Kraft Pocieszyciel. - Każdy tak ma po zakończeniu kariery.
- Hannawald nie! - rzucam pierwszym przykładem, jaki mi do głowy przychodzi. - O, i Schmitt. On też trzyma formę.
- Hmm... no może rzeczywiście...
- Cześć - podchodzi do nas Skrobot. - Nie chciałbym przeszkadzać, ale musimy się zbierać.
Nagle coś mi się przypomina.
- A co, stawiasz flaszkę na stół? - pytam po polsku.
- Eee... przecież to Kamil wygrał, on powinien stawiać - Kacper robi zdziwioną minę.
- Ale to ty masz dzisiaj imieniny. Wszystkiego najlepszego - mówię i całuję go w policzek.
Niech mnie nikt nie pyta, dlaczego to robię, bo sama nie wiem.
- Ty, faktycznie - uśmiecha się Skrobot. - Zapomniałem zupełnie.
- No widzisz. Dobrze, że ja tu jestem, bo byście nie wiedzieli nawet jak się nazywacie.
- Jesteś po prostu niezastąpiona - łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę domków. - Musimy już iść - rzuca jeszcze po angielsku w stronę tych dwóch elementów z Austrii.
Miny mają mocno zdziwione i raczej niezadowolone.
Cóż, życie.
Ktoś tu musi poświętować. I bynajmniej nie są to oni.
__________

Już sama nie wiem, co mam sądzić o tym rozdziale. W trakcie pisania miałam wrażenie, że całkiem mi odbiło, później stwierdziłam, że jest w miarę w porządku, a teraz wydaje mi się, że jest słaby. Oceńcie same. Aha, i dziękuję za wszystkie komentarze. I za te, które koncentrują się na opowiadaniu, i za te, które koncentrują się na Stefanie Krafcie. Najwidoczniej wyrósł na gwiazdę tej historii. 


86 komentarzy:

  1. Ja też, Marzenko, Horngachera nie ogarniam. Rozumiem, że skupienie na skokach ma być, ale, kurczaki, nie przesadzajmy znowu w drugą stronę, nie?
    Kocham twojego Murańka, Asik XD "Cześć... Jestem zmęczony życiem". Same, Klimuś, same.
    Dawid zna Marzenkę, Marzenka zna Dawida. Rodzeństwo w końcu. Bliźniaki w dodatku, nikogo to nie powinno dziwić.
    Właśnie apropo tego. Bliźniaki to podobno jakąś magiczną więzią są połączone. Np. wiedzą, kiedy drugiemu się krzywda dzieje czy coś w tym stylu. Jak więc mogłaś, Mańka, nie wiedzieć, że brat twój się z Izunią pokłócił?! No jak?!
    Ej! Czekolady nie zdradzają! Ta pewnie była przekupiona przez Wellingę!
    Czytając niektóre fragmenty mam wrażenie, że Marzenka tą magiczną więzią psychiczną jest bardziej związana z Kacperkiem niż z własnym bliźniakiem XD
    Krafcik to tak wielbi Kamila, że nawet tak przyziemne czynności, jak czesanie, robi dla niego! Wie chłop, co dobre! XD
    Z Morgim aż tak źle chyba być nie może...? XD
    A tu ktoś Manię naćpał. No bo, kurde, ona i całowanie Kacperka gdziekolwiek?!
    Dobra, kończę wywód, bo przydługi.
    Asik, ty mi tu nie marudź, rozdział jak zawsze super, dało się pośmiać, a do tegobył Kacperek z Marzenką i był Krafcik ze sraczką (inspirejszyn for samłan), wszyscy zadowoleni, więc bądź i ty!
    Pozdrawiam cieplutko,
    DarkSide💖💝💞
    PS: Mam nadzieję, że literówek nie ma. A jak są, to przepraszam 😶

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :)
    Już nie wiem co pisać, bo zaczyna mi się repertuar powtarzać. Zadobrze piszesz i brak mi komplementów ;)
    Wracając do Marzenki mogę śmiało powiedzieć, że się z nią utożsamiam w każdym calu :P
    A jej zachowanie na końcu rozdziału, no no... Cóż ta młoda panna ma w głowie tutaj niby nic, niby wcale, a sama wyskakuje z buziakami ;) Myślę jednak, że była to tylko przykrywka by uciec od AUT-ów :) Chociaż nie miała bym nic przeciwko, gdyby Marzenka przestała robić wodę z mózgu Kacperkowi i się określiła :D
    Czekam na nastepny ;)
    Pozdrawiam (i teraz już oficjalnie :*)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ich bin da, że się tak przywitam w tym pięknym języku ;)
    Rozdział świetny, nwm czemu, ale bawiło mnie to, że Kubacki się pokłócił z małżonką. A ta herbatka z zaskoczenia świetna, nawet mimo tego, że była tylko jabłkowa. I ten Skrobot w zaskakująco dobrym humorku... No wszystko fajnie. A, no i Kacprowe imieniny..już ja sobie wyobrażam tę radość Skrobota, jak go Mania pocałowała ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Jedna rzecz mnie zastanawia.. Jak Kraft trzymał Michiemu włosy przy rzyganiu? Za grzywkę go trzymał? XD Nie mogę sobie tego wyobrazić. Może dlatego, że nie chcę? Nieważne
    Ogółem, rozdział mi się podobał i czekam na następny :)
    Pozdrawiam,
    Monika Karolina xxx

    https://scontent-waw1-1.cdninstagram.com/t51.2885-15/e35/16585615_291299021284734_4701792735785385984_n.jpg?ig_cache_key=MTQ1MDgxNDk3NDcxMjM3Mzg3NA%3D%3D.2

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział ale Kraft nie jest winny swojej grypy. To ten jego cały kolega myslał tylko o sobie i się nie wyprowadził z pokoju i zniszczył mu turniej. Powinien za to polecieć i mieć serio duże konsekwencje bo tak się Kraftowi nie robi. Kraft miał za duże szanse na bycie na podium:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serio za taki egoizm i zazdrość na kleczkach do Częstochowy. A chyba nie wystarczy. Kraft jest super kochanym człowiekiem, ze mu to wybaczył.
      A a na boku Kraft zawsze był fajny
      https://68.media.tumblr.com/60c7e5525d4cf1be063a2948aaa4dc05/tumblr_nkn9h4fDXk1saw3ryo1_1280.jpg

      Usuń
  5. Misiu,jak już dotrzesz na tych klęczkach do Częstochowy, to weź tak do Krakowa przyszoruj :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga, zamiast przeżywać na tt, przeżywam sobie tu i później to wrzuce pod rozdział. Taka nowa terapia, żebym choć udawała, że komentuje. Także to będzie takie rwane i trollowe, więc proszę nie osądzać.
    Grumpy Cat – kocham tego kotka całym serduszkiem, ale kurcze TAKKKK!!! On jest naprawdę bardzo podobny. Krzywicie mi pana trenera, najpierw mi dziewczyny go porównały do Jasia Fasoli i tak mi się zakodował, a teraz to. Nigdy nie spojrzę na gościa normalnie.
    Ohohoooo, filmik z ważenia. Też się zastanawiałam o co kaman z tą jego złością. Filmik był uroczy.
    I WCALE NIE ZAMIERZAM PRZEŻYWAĆ KAZDEJ WZMIANKI I WIADOMO KIM :P
    Ale: „A, no i Kraft, śmieszny człowiek, co ze swoim przyjacielem wielkim postanowili Kamila w kanapkę wziąć na podium.” Z przyjemnością się z Kamilem wymienię i nawet oddam Krafta w ramach podziękowania :P
    „Obiecuję na tę czekoladę, co ją właśnie wpieprzam.”- jejuniuuuu, jak ja kocham Mańkę i jej styl życia <3 akualnie żadnej nie wpieprzam, ale mogę przysiąc na tę, którą z przyjemnością bym wpieprzyła. (ale wolę Lindt, przynajmniej SZWAJCARSKI <3 oooo capslock mi się sam włączył, ale niech tu zostanie tak dla podkreślania co dobre:P tzn ja Niemców kocham, oni to wiedzą).
    Haha, Manieczka jaka troskliwa względem brata. Ciekawe czy gdyby chodziło o co innego niż czekolada, to też by tak się przejmowała jego masą :P
    „- Cześć... jestem zmęczony życiem - mówi, siadając w nogach mojego łóżka.” - przepraszam bardzo, nie znajduję innych słów, jak OSZ KURNA! Ten to ma dopiero problemy!
    Hoho, Dawid jaki wnerwiono-uszczypliwy, ale nie oszukujmy się, trafił w sedno.
    „- Eee, lepiej nie - wzdycha Dziecię. - Jeszcze pomyśli, że jestem jakimś nieudacznikiem czy coś...” - kurcze, Klime, tu lejt, zdecydowanie TU LEJT!!!
    „Piękna pantomima, dziękujemy bardzo, trzy razy nie, wypierdalaj.” - Ooooo tak, dać jej piwo! Albo chociaż więcej czekolady.
    Kacperek przyleciał <3 (cześć szwagier, opiekuj się Manieczką ją trzeba!)
    „Ty się nie możesz upaść jak dzika świnia, bo wciąż usiłujesz skakać, ale Kacper te swoje prymitywne próby już porzucił.” - w sumie to nie wiem, czy to był komplement, czy właśnie mu tak dojechała, że ała, biedny Kacperek!
    Ohohhhhhhh, no to Dawid uderzył w Manieczkę, aż się biedaczka czekolady postanowiła pozbyć. To się nazywa mistrzostwo!
    „- No... rzeczywiście. Ale ja mu nic nie mówiłem. Zresztą ja się nie muszę zastanawiać.”- iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii <3 On jest idealny, czy... IDEALNY! No po prostu idealny. A się boję reakcji Manieczki. Nie no, nie ma jak zawiesić w próżni taką rozmowę i zacząć nawijać o szmacie do podłogi . Jak ją kocham, tak bym jej tą szmatą w łeb zdzieliła!
    „Starym zwyczajem powinnam teraz spotkać Morgensterna. Zawsze na niego wpadałam na korytarzu, zazwyczaj w jakichś absurdalnych okolicznościach.”„ - Ahhhhhhh, Morgo. Co mi tu tak sprytnie przypominasz, że ja byłam wielki team Morgo??? Nie dam sobie odwrócić uwagi, Mańka i tak zarrobi tą szmatą po uszach!
    „- Nigdzie z tobą nie idę, spierdalaj.”- GDZIE TA SZMATA DO DIABŁA?????????????
    „- Poczekaj, poczekaj... Jak my ci mamy w tym pomóc? - zaczynam się głośno zastanawiać. - Lekcję poglądową ci ze Skrobotem przeprowadzić?” - na początku wielki facepalme!!! A później-prosze, proszę, głodnej chleb na myśli, czy jak to mawiają :P
    „- Ja nie wiem, czy u was bycie erotomanami jest rodzinne?” - proszę tu nie zwalać wszystkiego na brata i nie odwracać kota ogonem! To że brat miał niezły ubaw z wiersza Titusa wcale nie robi z niego erotomana :P Chyba :P Może troszeczkę... nie, nie chcę przypominać sobie tamtego rozdziału, bo nie skończę tego komentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Kacperka za tę wytrwałość i że się nie boi tak trwać przy tym pomyśle zademonstrowania :P Leję z niego, a z drugiej strony szacun, bo zaraz chłopie oberwiesz od Mańki dość srogo.
      „- A właśnie, Mańka - włącza się Kacper. - Ile byś chciała mieć dzieci?” - ja pierdziu, on się w końcu doigra! Kocham go, naprawdę go mega kocham, ale igra z ogniem!

      No to jestem z powrotem. W sumie chyba dobrze, że borsucze gówno powstrzymało mnie przed czytaniem w autobusie, bo mogę sobie tutaj dalej pisać na bieżąco co myślę. Chociaż przy tej części to będzie trudne :P
      Zresztą już sam początek 'Jak nie urok, to sraczka' sprawił, że prawie się położyłam ze śmiechu na środku autobusu. Później było już tylko coraz lepiej.
      „Nachuchali na siebie, nakichali i mają efekty.'- plus jednego trupa ze śmiechu na sumieniu. JAK SIĘ WYŁĄCZA WYOBRAŹNIĘ? Bo ja naprawdę nie chcę mieć przed oczami tego umacniania przez nich przyjaźni. Nie chcę i koniec.
      Borsucze gówno bawi mnie wciąż i niezmiennie. Dobrze że jestem we wlasnym domu i żadne kraftan mi nie grozi :P
      „Ale to przecież ojczyzna Krafta, więc czego się można spodziewać.” - ależ ona na niego dzisiaj cięta! Faktycznie to chyba jakiś wpływ trolla, który Cię rozzłościł, bo z reguły była nieco bardziej tolerancyjna dla tego ułoma.
      „Jestem pewna, że gdyby poniedziałek był człowiekiem, byłby Walterem Hoferem.' - o rany, jak ja kocham niektóre Twoje powiedzonka. Tylko je sobie gdzieś zapisac i uśmiechać się do nich każdego dnia!
      Padania sobie w ramiona Krafta z Kamilem nie skomentuję, bo teksty panów komentatorów z Eurosportu zrobiły to podczas konkursu najlepiej na świecie. W każdym razie, dobrze że tylko się przytulili. Bez chuchania i kichania, a już na pewno spania w jednym łóżku! :P
      „Niech sobie Tande będzie śliczny i rozchwytywany...” - przepraszam bardzo, fakt faktem, że pojechała mu z tymi trzynastolatkami, ale czy Manieczka właśnie nazwała Tande ŚLICZNYM??????????? Spadłam z krzesła.
      „- Też myślę, że nie jest złe. Ale zawsze mogłoby być lepiej. Jakbym jeszcze poprawił...” - ja bym mu ten irytujący przerost ambicji poprawiła! Ale w sumie odpowiedz Marzenki idealna. O NIE! Cofam, on to odebrał dosłownie. Brawo Kocie!
      „- Szkoda, że nie mogem wygrywać – wzdycha.” - NO STRASZNA!!! Marzenka na pewno myśli tak samo. Aż strach pomyśleć, co ona sobie w tym momencie, bo opad wszelakich kończyn to murowany :P ok jak widać to co ma on ma na głowie jest większą traumą niż to co ma w środku. Właściwie, że w środku ma NIC, zdążyliśmy przywyknąć, a do tego czegoś na zewnątrz jakoś tak się nie da.
      „Nie jestem wredna, zła i wiecznie obrażona. Po prostu mam alergię na debili i idiotyczne sytuacje.”- Chcę koszulkę z tym cytatem, to jest genialne! A Manieczka, swoją drogą,jest przeurocza w tej scenie dekoracji. Wzrusza się, szczerzy do aparatów. Niech jeszcze buzi Kacerkowi da i będzie pełnia szczęścia :D
      „Uśmiecha się od ucha do ucha, a Kraft zaczyna do niego machać jak pojebany. Ta nacja nie jest normalna.” - Mówiłam, że AUTY TO ZŁO!!! Wysłać w worze na Syberię Wszystkich, co do jednego!
      „Przechodzimy na angielski, co ma pewne dobre strony, na przykład Szczurowiewiórka sprawia wrażenie trochę mniej upośledzonej umysłowo istoty. „ - DA SIĘ???????????????
      „- Ale to ty masz dzisiaj imieniny. Wszystkiego najlepszego - mówię i całuję go w policzek.” - EHHHHHH, wiesz że bym się tak mega megaaaaaaaaa ucieszyłam z tego buziaka, gdyby nie uświadomił mi tej jednej, bolesnej rzeczy. W niej wciąż siedzą jakieś uczucia do Morgiego. Ewidentnie i właściwie było to widać przez całe to spotkanie, bo Manieczka się spinała jak nigdy, ale ten buziak to ją odkrył całkowicie. Gdzie ona by w innych okolicznościach Skrobota całowała. No w życiu! A przynajmniej nie tak pokazowo, nie przy ludziach. Ehhh aż mi się przypomniało, jak ona przez niego cierpiała i smutno mi się zrobiło, mimo świadomości że Sraft tam obok stoi i... no żyje!

      Usuń
    2. Rozdział jest bardzo, bardzo fajny. Nie masz na co narzekać. Było wszystko, co nam do szczęścia potrzebne :D
      Za jakość tego czegoś (bo nie wiem czy to komentarzem można nazwać, raczej eksperymentem) bardzo przepraszam, ale ten... chyba lepiej tak niż w ogóle, a za często mi się to zdarza :(
      A jakże ja bym mojego ukochanego Krafcika mogła zostawić bez słowa :P

      Mogę dorzucić jeszcze jakieś krfcie zdjęcie, jak bardzo chcesz :P

      Usuń
  7. Jestem i ja! I bardzo przepraszam za brak komentarza pod poprzednim rozdziałem. Powróciłam jak córa marnotrawna i mam nadzieję, że będzie mi wybaczone. ;)
    Naprawdę nie rozumiem, czemu twierdzisz, że rozdział jest słaby. Jak zwykle trzyma wysoki poziom. Wiem, bo śmieję się głośno ku zdziwieniu reszty świata, a konkretnie ludzi na przystanku, którzy patrzą się na mnie jak na wariatkę. Nie żebym nei było w tym prawdy, ale patrzeć tak na obcą osobę na ulicy po prostu nie uchodzi. ;P
    W rozdziale zauważyłam swoisty podział na dwie części i tak postaram się zostawić komentarz.
    Zatem pierwsza część cechuje się dużą agresją rodzeństwa Kubackich. Tylu wyzwisk w jednej rozmowie dawno nie słyszałam, a to pewnie dlatego, że długo z kuzynem nie rozmawiałam. ;P Także rozumiem ich zdenerwowanie. Ale jedna rzecz mnie trapi. Ja wiem, że Dawidem kierują silne emocje, bo Izunia dzieciaka nie chce, ale jak on mógł Marzence czekoladę od ust odejmować? Mańkowi by raczej nie zabrał, więc i chrzestnej nie powinien!
    Kacper jak zwykle cudowny i jakiś taki dziwnie radosny. Podejrzane. Zaczynam się zastanawiać, czy on przypadkiem pierścionka Mańce nie kupił.
    No i druga część tego rozdziału... Idealna! Było tyle mistrzowskich tekstów, ale jeden chyba będę musiała Ci ukraść i włączyć do mojego słownika na stałe. "Naprawdę już lepiej wyłysieć jak Zografski, niż mieć na głowie coś takiego jak Kraft." To zdanie tak idealnie oddaje moją ocenę fryzury Krafta, ale sama nie umiałam tego oddać za pomocą słów. Po prostu poezja <3
    I tak mi się wydaje, że podświadomość Marzenki już wie, że ona coś do Kacperka czuje, tylko mózg się jeszcze przed tym broni. I w sumie nie wiadomo, kto był bardziej zaskoczony tym pocałunkiem, Kacperek czy umysł Mańki. ;D
    Czekan na następny.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Madźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Co to za oskarżenia pod adresem Miśka? Severin też był chory, może to on ich obu zaraził? Wiesz, pozazdrościł Polakom ważenia, przylazł do Michaela, że on też tak chce, ale zanim zdążyli cokolwiek nagrać, wszyscy już byli chorzy. Możliwe też, że to całe rzyganie zaczęło się od Krafta, także możliwości jest wiele i uważam, że bezpodstawne oskarżenia pod adresem Michiego są nieuprzejme, złe i w ogóle bleh. Tak się nie robi!
    Okej, może lepiej zacznę pisać coś na temat rozdziału, a nie na temat innych komentarzy XD
    Wiesz jak fajnie było wrócić do wydarzeń z TCS? <3 Nawet do tak... posranego konkursu jak ten w Innsbrucku. Z resztą, konkurs w Innsbrucku miał taki plus, że już wtedy wiedziałam, że będzie ciekawie opisany z perspektywy Mańki XD
    Włosy Krafta to temat, którego wyśmiewanie nigdy się nie znudzi. Ale w momencie, kiedy mówi, że czesze się tak dla Kamila (ja wiem, że wcale nie o to mu chodziło, ale to i tak odrażające XD), sprawa zaczyna robić się poważna. Kamilowi należy się szacunek, ukłony i całowanie po stopach, a nie takie "borsucze gówno" na głowie. Także uważaj co mówisz, Krafcie! Albo nie używaj języka polskiego, jeśli spółgłoski miękkie sprawiają Ci taki problem.
    Dobra, chyba zbyt emocjonalnie do tego podeszłam, a o Krafcie już zostało za dużo powiedziane i to nie tylko w moim komentarzu :P
    Widzę, że Kacper próbuje zdobyć serce Marzenki za pośrednictwem herbaty. Cóż. To chyba nie był dobry pomysł, następnym razem musi rozważyć jednak czekoladę. Czekolada, nawet jeśli się rozbije na kawałki to dalej można ją zjeść i nawet nie trzeba się męczyć, żeby ją łamać. Krótko mówiąc: czekolada > herbata owocowa. Fit świry pewnie się nie zgodzą, ale Marzenka już tak. Jej braciszek chyba też, choć on to chyba powinien być po stronie fit świrów :P Z drugiej strony to kawałeczek by mu nie zaszkodził, więc Mańka, miejże serce dla brata i następnym razem grzecznie się podziel, a nie rzucaj w niego, dopiero wtedy, gdy użyje jakichś argumentów ostatecznych. A chłopak potrzebuje teraz czekolady jak nic innego. Co jest lepsze na smutki niż czekolada? Tak swoją drogą to zadziwiła mnie ta jego Iza. Myślałam, że nie chce drugiego dziecka, bo boi się o figurę, a jej chodzi o KARIERĘ. Ale potem przypomniałam sobie, że ona chyba jest modelką, więc kariera i figura są ze sobą ściśle powiązane XD Nie wiem czy z jej argumentami jest ktokolwiek zawalczyć. Jak się baba uprze to nie przegadasz.
    A tak wracając do Mańki i Kacpra - ten całus w policzek to takie podświadome, wstępne odwzajemnienie Kacprowych uczuć, czy próba pokazania Morgiemu, że fajnie jej bez niego? W sumie to Morgi i tak nie pamięta tego, że kiedyś tam mieli się ku sobie, więc nie powinno robić to na nim wrażenia, ale kto wie co tam siedzi w tej Mańkowej głowie? Pewnie nawet ona sama nie wie. Z resztą - przyznała się do tego :P Ech, niedługo 50. rozdział, a ona dalej nieugięta. Podejrzewam, że rozdział 50. nie przyniesie żadnego przełomu, nawet jeśli "50" to liczba, która w ostatnim czasie kojarzy się z twórczością erotyczną XD Przepraszam, chyba naczytałam się za dużo komentarzy, które się tu, u Ciebie pojawiają. No ale czy to nie byłaby piękny sposób na to, żeby uczcić taki jubileusz? Żeby nie było nie porozumień - nie mam na myśli scen niemoralnych, tylko jakiś taki mały przełom :P
    PS Szukałam ostatnio memów z Prevcem na urodziny koleżanki, ale zamiast Prevca znalazłam to i od razu pomyślałam o Tobie. Zdjęcia w komentarzach są bardzo modne ostatnimi czasy, więc ślepo za tą modą podążam:

    http://b4.pinger.pl/3e69ee53d7c0b6d857e3b24a4c744e41/gustaw2.jpg

    OdpowiedzUsuń
  9. Kraft to najlepszy bohater tego opowiadania i naprawdę smutno mi jak się wszyscy wyśmiewają z jego super fryzurki. Co nam do tego może mu się taka akurat podoba ? Też uważam ze wine za niewygranie turnieju ponosi Michi:( ale prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko!
    Patrz jaki slodziak! http://www.skokinarciarskie.pl/zdjecia/pliki/lgpwisla2013e/IMG_6406.jpg

    OdpowiedzUsuń
  10. Też trochę nie rozumiem tego wkurwu Horngachera za to ważenie. Borze, przy Jaśku luz w dupie jest oczywisty, więc trenerowi też by się mógł udzielić, duuuuh.
    Maciuś to chłopak na piątkę, bez dwóch zdań! XD
    Okej, wszyscy wiemy, że Klimek ma swoją filozofię życiową, która raczej jest uboga w treść, więc pomyślunek ma nie najlepszy, dlatego ta wizyta w sprawie porady u Mańki to też jest zły pomysł. A Dejwi nażre się czekolady, wątrobę ma cięższą, a potem zdziwko, że na prawo leci...
    „- Dobrze kombinujesz - wtrąca się Dawid. - Przyniosłeś herbatę, więc może cię nie wyjebie od razu za drzwi. Ale nie licz na to, że się z tobą podzieli czekoladą.
    - A może się właśnie podzielę? - buntuję się. - Ty się nie możesz upaść jak dzika świnia, bo wciąż usiłujesz skakać, ale Kacper te swoje prymitywne próby już porzucił.
    Skrobot wydaje jakiś dziwny dźwięk.” KOCHAM TO, OKEJ? XDDDDDDDDD
    Ale dalej jest jeszcze lepiej!
    „- Widzisz? Już się przez ciebie załamał - odpowiada Dawid. - Chłopie, ty się lepiej dobrze zastanów, czy ty na pewno chcesz z tą babą spędzić resztę życia. Przecież ona jest nienormalna!
    - Jaką resztę życia? Jaka nienormalna? Weź ty się opanuj! Chcesz tę czekoladę?! Proszę bardzo, wpierdol sobie całą, tylko nie miej potem pretensji, że do sto piętnastego metra nie możesz dolecieć!” – Czyli ja zamknąć mordy ludziom, którzy zaczynają niewygodne tematy. Ja w ogóle podziwiam tu bezmyślną a heroiczną odwagę Mustafa, że taki wątek ważył się otworzyć w sposób tak bezpośredni.
    Okej, dużo by tu było cytowania, ale musisz wiedzieć, ze te śmieszki Mańki i Skrobota na temat „lekcji poglądowej” kupiły mnie w całości, roztopiły mi serce i w ogóle mi humor poprawiły, bardzo są one naturalne i jak to sobie wyobrażam, to... muszę uspokoić wewnętrzną fangirl. A jeszcze potem prawie zapominają o Dawidzie... XDDDDDDDDD
    „- A właśnie, Mańka - włącza się Kacper. - Ile byś chciała mieć dzieci?
    - Co tobie dzisiaj odpierdala?! Ile przechyliłeś w międzyczasie jak poszłam po szmatę? Pół litra?”
    Oj, Mania, Mania, Ty niedomyślna istoto. Upoił się esencją Twojej egzystencji, CZYŻ TO NIE OCZYWISTE?
    Weź, w tym Innsbrucku to nam wszystkim serca stanęły, takie sobie na nasz Szwaby zasadzki przygotowały. A my potem umierać ze strachu musimy. Ale na nic się te ich machinacje zdały, bo Kraft obsrany, Hayböc wcale nie lepiej i proszę, katastrofa gotowa. A nam ani trochę przykro nie było. Ups, bywa. (Choć teraz nie wolno obrażać Krafta, bo zaraz Cię zjedzą „obrończynie uciśnionych”). A nazwisko „Winiarski” już zawsze będzie dla nas jakoś pozytywnie naznaczone... XD
    Tande? ŚLICZNY? HELP ME.
    „- Tag, to fajnie, ja się czeszę dla niego...
    Niech on lepiej Miszcza do kwestii swoich włosów nie miesza.”
    Nie ma co gadać. Ja nadal żyję zwycięstwem Kamila w TCS-ie. To po prostu była historia pisana (skakana!) na naszych oczach. I, uwaga, jestem suką, nie jest mi szkoda Tandego. On ma jeszcze ma kupę lat, żeby powalczył o Złotego Wróbla, a Kamil... nie bardzo.
    A czy Mańka na pewno na dobrej imprezie była? Bo ten hymn w Bischo to taki nie do końca nasz mazurek był, bardziej przypominał zmodernizowaną wersję marszu pogrzebowego.
    „Nie jestem wredna, zła i wiecznie obrażona. Po prostu mam alergię na debili i idiotyczne sytuacje. A że obracam się w takim, a nie innym środowisku...” ŚMIEJĘ SIĘ GŁOŚNO XDDDDDDDDDD
    I ta końcówka?! BUZIAK, ZŁAPANIE ZA RĘKĘ?! HALO, JA NIEDAWNO MIAŁAM ZWIĘKSZONĄ DAWKĘ LEKÓW NA ARYTMIĘ, JA CI RACHUNEK ZA LECZENIE WYSTAWIĘ!
    Wg mnie to było trochę tak... na odstraszenie Autów? A może raczej z te euforii. W każdym razie ze smutkiem stwierdzam, że do następnego rozdziału jej minie i znowu będzie nieprzebyty dystans między nią o Kacperkiem.
    Ale „Amor omnia vincit”, więc wyciągam mój transparent z napisem „#TEAMSKROBOT” i czekam jak debil na następny rozdział.

    PS W zeszłym sezonie też nazwałam Laczka Hitlerjugend... PSZYPADEG?
    PS 2 A tró gwiazdą tej historii i polskiej kadry jest Kacper i kropka!

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy mania być z kraft? oni pasować

    OdpowiedzUsuń
  12. Maniu trenera ty słuchaj, nigdy więcej klaskania! A jak przyjdą całą ferajną do ciebie to zrób to co zwykle czyli ich wywal.
    Dawid nie wie jak podejść Mańkę żeby dostać czekoladę a znają się całe życie przecież. On by się musiał na korki do Kacperka zapisać. Chociaż może lepiej nie bo jak zacznie się obżerać to serio do tej pianki się nie wbije.
    Kacperek taki kochany, ratuje przed nielotami, przynosi herbatkę, "oddaje" podkoszulki a i tak mu się obrywa. Prymitywne próby. Ehhh...
    Kontakty ze szwagrem już są dobre. Gorzej, że przyszła żona na pana młodego kręci nosem. Ja to bym takiego Kacperka brała w ciemno.
    Mańka w końcu nie powiedziała ile dzieci chciałaby mieć. Czy ta trudna rozmowa jeszcze powróci? :P
    Lekcja poglądowa mnie rozwaliła, Kacper jaki chętny. Sory ale do tego to i za milion lat chyba nie dojdzie Kacperku.
    Sraczka i Kraft idealnie do siebie pasują xD Tylko niech się do Kamila nie tulą!
    Oby tylko nieloty trafiły do tego hotelu.
    Dochodzimy do najsmutniejszej sceny tego opowiadania. Mańka, Kraft, Kacper i Morgi. Marzeno! Co ty się tak nagle do Kacperka przyklejasz, żeby to przy Morgim nie było o bym się ucieszyła ale przy nim?? Łamie mi się serduszko :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Moje uczucia zostały zranione. Bez szału?! Ale jak to... :(

    OdpowiedzUsuń
  14. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    https://www.instagram.com/p/BQvo0MDjmOY/?hl=pl
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabroniono mi kraszować Skrobota młodszego, to sobie tu przyjdę się pozachwycać tym starszym, o. BO SKORO MAŃKA GO NIE CHCĘ, TO JA GO PRZYGARNĘ!!!
    Ale, po kolei.
    Stefanowe psychoanalizy nie przypadły Mańce do gustu? Więc chyba woli omijać go szerokim łukiem, zwłaszcza, że z poczuciem humoru to u Horniego nie bardzo, oj nie bardzo... (swoją drogą dopiero Ty mi uświadomiłaś, kogo nasz trener mi przypomina - GRUMPY CAT JAK MALOWANY!). Zupełnie nie rozumiem o co ta cała afera z ważeniem. Polskie pojedynki to już tradycja na Turnieju i nasze skakajce zawsze coś odpazdaniały śmiesznego. A tu śmichy-chichy, śmieszkowanie zakazane. Dobrze, że Mańka się chociaż na klaskanie załapała. Maciuś taki piątkowy (hehe) uczeń,jeszcze do roli reżysera aspiruje, proszę, proszę, to ci zdolniacha!
    Mańka przynajmniej w nich wierzy, nie to co niektóre Janusze! A przynajmniej w Kamyka, bo co do reszty to można mieć wątpliwości. Choć taki Maciuś to się coraz bardziej wyrabia ;)
    A, kurczę, z Ajzenbiś... Eisne-coś-tam też trafiłaś! Faktycznie jak Diego!
    Mańka może i się do Krafta nie odezwie (w końcu przysięga na czekoladę, to rzecz święta!), ale od do niej będzie pewnie w tej szwabsko-polskiej mieszance szwargolił. Jakieś stopery do uszu bym Mańce radziła zakupić ;)
    Faktycznie, dobra Milka nie jest zła. Ale ostatecznie Wellinga też taki nie najgorszy ;)
    Wiesz, że cały czas zapominam, że Mańka się co weekend musi męczyć z mieszkaniem w jednym pokoju z Dawidem? XD Choć w sumie powinna być przyzwyczajona po tylu latach pod jednym dachem XD.
    I, tak, tak, jasne. Oczywiście, że dbasz o jego formę, Marzenko. Taka z ciebie dobra siostrzyczka XD
    "Sorry, ale w tym rodzeństwie prawo do robienia masy mam ja. Ja na nartach nie skaczę." - XDDDD
    Co jak co, ale Dawida to Mańka raczej dobrze zna i umie rozpoznać jego humorki. Bliźniaki w końcu, nie? Jakieś tajemne więzi i inne takie.
    Klemens nadal łudzi się, że Mańka mu pomoże ogarnąć życie? Chłopie, nie znasz jej? Za to Dawid ją zna i doskonale umie podsumować. Bliźniaki w końcu, nie? Jakieś tajemne więzi i inne takie.
    Marzenka torturuje Dawida dźwiękiem łamanej czekolady XD
    "Jeszcze pomyśli, że jestem jakimś nieudacznikiem czy coś..." - myślę, że jakoś żyje z tą informacją, skoro zgodziła się z nim hajtnąć. W każdym razie żona to lepsza osoba do rozwiązywania problemów egzystencjalnych niż Marzenka. Każdy w tej kwestii jest lepszy niż Marzenka, chyba, że komuś pomoże odpowiedź "weź nie pierdol, ja zajęta jestem, czekolada sama się nie zeżre" XD.
    (czy bardzo naraziłam się na gniew Kubackiej? XD)
    HALO, HALO, oddychanie jest BARDZO WAŻNE! Niektórzy o tym zapominają i co? NO I UMARŁ W BUTACH!
    Albo i bez.
    "Piękna pantomima, dziękujemy bardzo, trzy razy nie, wypierdalaj." - XDDD
    "mówi Dawid, udając, że niby to on jest tą wychowaną połową naszego rodzeństwa." - udawać może. Ale myślę, że oboje z Mańką są siebie warci :P.
    "Cześć, była tylko jabłkowa" - nie ma ideałów na tym świecie. ALE JEST KACPER SKROBOT. On wie, że Marzenka potrzebuje herbaty, jeszcze zanim ona poczuje, że jej potrzebuje! <3
    Marzenko, ty wielu rzeczy nie rozumiesz. Na przykład, że Kacper jest miłością twojego życia. Ament.
    "- Przyniosłeś herbatę, więc może cię nie wyjebie od razu za drzwi. Ale nie licz na to, że się z tobą podzieli czekoladą.
    - A może się właśnie podzielę? - buntuję się. - Ty się nie możesz upaść jak dzika świnia, bo wciąż usiłujesz skakać, ale Kacper te swoje prymitywne próby już porzucił.
    Skrobot wydaje jakiś dziwny dźwięk." 
    Nie będę oryginalna, ale KOCHAM TEN FRAGMENT CAŁYM SERDUSZKIEM!!!
    (dałabym jeszcze więcej wykrzykników, ale to ponoć oznacza chorobę psychiczną, więc nope)
    "Czekolada ląduje dalej niż Dawid" - bierzemy czekoladę do Lahti?! 5 dwudziestek za ten lot!
    A na serio kocham jak Dawid sie przekomarza z Marzenką. KOCHAM!

    CDN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nigdy wcześniej czekolada mnie nie zdradziła." - JAK ONA TAK MOGŁA?!
      Ale Mańka rabanu narobiła - kubek stłuczony, herbata rozlana, Muraniek wystraszony, Dawid wnerwiony... ale plus jest jeden.  Została sama z Kacperkiem ^^
      I moje pytanie brzmi: DLACZEGO W TYM MOMENCIE NA PIERWSZY PLAN NIE WJECHAŁA JAKAŚ JEMIOŁA?!
      Mańka milsza? Skrobot, w cuda wierzysz? I TO JESZCZE DLA DAWIDA? Z POWODU IZUNII?! Czekolad ci się na mózg rzuciła, chłopie, serio.
      "- A kto ci pięć minut temu radził, żebyś się zastanowił czy chcesz ze mną spędzić resztę życia?
      - No... rzeczywiście. Ale ja mu nic nie mówiłem. Zresztą ja się nie muszę zastanawiać."
      Kacper jest w tak głębokim friendzonie, że bije wszelkie rekordy. WSZELKIE! Jedynym wyjaśnieniem, dlaczego Mańka go trzyma na dystans to głęboki i skomplikowany związek z czekoladą. INNEJ WYMÓWKI NIE PRZYJMUJĘ!!!
      Helloł, to przecież Kacperek!
      Marzena jako mistrz zmiany tematu. Normalnie poradziłabym Skrobotowi jakieś drastyczne kroki przedsięwziąć, ale to może się skończyć śmiercią tragiczną w przypadku Marzenki. Więc... lepiej nie ryzykować. Raz spróbował, to pól roku się do niego nie odzywała. Więc może niech lepiej będzie jak jest.
      Marzenka myśli o spacerze, a potem Kacper proponuje to samo - CZYŻ TO NIE JEST PRZEZNACZENIE?!
      A papierki to ino wymówka!!! Wiedziałam! Go, go, Skrobot!!!
      "Spoko. Jak chcesz, to sobie zjedz tę czekoladę. Kupię se następną, w końcu w Niemczech jesteśmy." - trochę długie to "przepraszam" w wykonaniu Mańki, ale ja takie mogłabym codziennie słyszeć. Czekolada za każde przeprosiny... chyba byłabym dwa razy szersza niż wyższa XD.
      Czy Kacper daje Manii znaki dymne, żeby Dawidka jeszcze bardziej nie dobijać? XD
      "- Poczekaj, poczekaj... Jak my ci mamy w tym pomóc? - zaczynam się głośno zastanawiać. - Lekcję poglądową ci ze Skrobotem przeprowadzić?" - Mania, ja bym uważała z takimi żartami. Bo potem jeden z drugim to poważnie potraktuje i ci będą dupę truć do usmarkanej śmierci XD
      ...a swoją drogą, głodnemu chleb na myśli, nie? Podświadomość panią zdradza, panno Kubacka!
      "- Dobra, przejdźmy do rzeczy.
      - Doskonały pomysł! - szczerzy się Skrobot."
      Chwila, chwila...! Tak bez Izunii?! A jak Dawid coś pokićka? Przecież zanim on do domu wróci, to trzy razy zdąży zapomnieć! I trzeba będzie raz jeszcze pokazywać.
      ... Skrobotowi to raczej przeszkadzać nie będzie :P
      Marzenka jakaś taka wciąż mocno cięta na Izunię XD Łudzi się, że Dawid ją jeszcze z kwitkiem odprawi? Nie no, po ślubie, z dzieckiem na karku to tak głupio trochę. Faktycznie, skiepściłeś sprawę, Kubacki XD
      Kacper się uczepił tematu jak rzep psiego ogona. Ale, jak to się mówi, kropla drąży skałę. Keep calm and carry on, Kacperku. Może coś tam u Mańki wydrążysz ;).
      Czy Mania nie widzi, że przy niej Kacperek ma ZAWSZE dobry humor? Nawet jak po nim jedzie?
      (jeżu, ale chamski tekst mi się nasunął.... TEGO NIE BYŁO)
      "te kudły to nawet z odległości kilometra można zauważyć." - Dawid jest jak latarnia dla statku na wzburzonym morzu...! *E_A A.D.2017 głosem pełnym natchnienia* #mickiewiczwiele
      "- Dobra, chodź, ogarniemy to u mnie. My przecież, dla odmiany, nie musimy spać." - to zabrzmiało jak poważna propozycja!!! Jakbym Mańki nie znała, to bym uznała, że jej odpowiedź zawiera zawoalowaną aprobatę (!!!). Kacperku, działaj na podświadomość Manii, działaj, bo robisz to dobrze ;).

      Hehe, Mania w punkt. Dobrze, że Kraftboeck się tylko grypą zaraził, a nie... czymś gorszym. Rzęsistek im raczej nie grozi, ale...
      Próbuję sobie wyobrazić te figurę akrobatyczną z trzymaniem włosów i nie potrafię. Ale to tak... do jednego kibla? Na zamianę? I Hajbeka tak nie bardzo jest za co trzymać, w sumie...
      "Stefan dzięki tej fryzurze wygląda jak borsucze gówno, więc w ostatecznym rozrachunku wszystko się ładnie komponuje. Eee... nie. Ładnie to chyba nie jest właściwe słowo." - gdziekolwiek się teraz znajdujesz, na pewno słyszysz mój śmiech XDDDDD

      CDN (poszalałam, nie?)

      Usuń
    2. Wyobraziłam sobie orła w kraftowym gnieździe i... jestem bardzo szczęśliwa, że właścicielem złotego ptaka został jednak Kamyk. BARDZO SZCZĘŚLIWA.
      "Jestem pewna, że gdyby poniedziałek był człowiekiem, byłby Walterem Hoferem" - chyba sobie ten cytat przypnę na łóżkiem czy coś. "Jaki dziś dzień? - Walter Hofer" XD
      Faktycznie, Kamil może niech się do Krafta za bardzo nie zbliża XD Tak dla bezpieczeństwa. Ja wiem, że Kamyk to góral z krwi i kości, na górskim powietrzu hodowany, odporny na wszelakie choróbska, ale lepiej dmuchać na zimne!
      "Czy oni dzisiaj mają zamiar wygłaszać moje kwestie?" - Wszechświat  (no dobra, Klimek i Skorobot to trochę za mało by nazywać ich wszechświatem, ale cii... choć dla Skrobota Mańka może być i całym światem :P) się z nią w końcu zgadza w 100% a ona marudzi. No nie dogodzisz!
      Dawid nie znalazł pomocy u Mańki w kwestii potomstwa, to szuka w innych źródłach. Lepszy Jasiek niż Muraniek, nie?
      "Jeb! Jeb! Jeb! Narty, kaski, buty. " - czekałam na paralelę przy Kocie i Piotrku, ale się nie doczekałam. Tak czy siak - XD mocno :P
      Kot z kotem na punkcie fryzury :>
      "I tylko Kot ma przesrane (a nie, to fucha Krafta...)" - bardzo chciałabym wypisać wszystkie cytaty, przy których śmiechałam, ale kopiowanie 3/4 rozdziału do okienka komentarza trochę się mija z celem, nie?
      "- Tag, to fajnie, ja się czeszę dla niego...
      Niech on lepiej Miszcza do kwestii swoich włosów nie miesza." - wyobraziłam sobie Kamila z fryzurą Krafta i wychodzi mi, że wyglądałby w tym lepiej niż Stefan. Ale i tak może niech lepiej nie bierze od niego namiarów na stylistę XD
      Mańka nie chce rozwijać słownictwa Krafta o dział "health"? Dlaczego...? XD
      Oj, bo ciężki ten kurczak, no. Nie czepiaj się już, Marzenko. To z emocji ;)
      BORZE KTO PODMIENIŁ MAŃKĘ!? ONA. DOBROWOLNIE. ROBI. SOBIE. ZDJĘCIA. ???
      "Nie jestem wredna, zła i wiecznie obrażona. Po prostu mam alergię na debili i idiotyczne sytuacje."- drugi cytat! Czy ja go obie mogę machnąć na jakiejś koszulce?
      Sarkazm Mańki robi mi normalnie dzień, serio XDDD
      Kraft po angielsku brzmi nawet całkiem mądrze, :O
      "- Trochę mi się przytyło, nie ukrywam...
      Nawet jakby bardzo chciał, to by tego nie ukrył." 
      Mańka szczera do bólu. Ale też tak trochę... Czy ona w głębi serca nie żałuje trochę, że im nie wyszło? Tak ciut-ciut?
      Hola, hola, Schmitt, koleżanko, nie Schmidt (aczkolwiek taki skoczek też jest, ale trochę daleko mu do kończenia kariery, bo ma chyba 17 lat :P).
      Skrobot znowu superhero! Ratuje Mańkę z opresji w tej niezręcznej wymianie zdań, której nie chce prowadzić. Bo jednak gdzieś w głębi serduszka trochę żałuje, że jej romans z Morgim spalił na panewce (poza tym, pamiętajmy, to pierwszy facet, z którym się całowała, halo, to nie jest byle co!). Może dlatego wypala nagle jak filip z konopii z tym obcałowywaniem Kacperka i składaniem mu życzeń. Żeby wywołać u Morgiego zazdrość, zagłuszyć te dziwne uczucia? Szkoda tylko, że przy tym robi nadziej Kacperkowi, nie? Bo ona mu tu buziaczki sprzedaje, za rączkę daje się prowadzać, jakieś dwuznaczne propozycje składa, ale jak przyjdzie co do czego to w pysk strzeli i pozamiatane.
      Meh. Jakoś smutno mi teraz. Bo choć się nachichrałam co niemiara, to ta końcówka taka jednak melancholijna.
      Mogę w nagrodę przytulić Kacperka? Żeby mu smutno nie było? :<

      PS: Troll się rozkręca, widzę :P

      Usuń
  16. Beka z komentarzy XDD

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, hej:) Jako, że nie czuję się dziś zdatna do niczego, to spróbuję poprawić sobie humor komentując Manieczkę. I tak różne dziwne rzeczy mi tu zawsze wychodzą, więc chyba nie ma różnicy czy robię to chora, czy zdrowa. Ale co jak co... Niektóre uwagi zadziałały tu chyba na twoją wyobraźnię, a dokładnie na Kacperka. No cóż. Na kogoś musiały, a Marzena jest zbyt niereformowalna w takich kwestiach.

    Ciekawi mnie w sumie, czy trener zabronił się im tylko ważyć, czy w ogóle odwalać cyrki w internecie. Bo jak to drugie to długo na tym stanowisku nie wytrzyma, bo co chwila będzie dostawał szału. Jak nie poker to kibel i tak to wygląda. Mania powinna mu to wyjaśnić, w końcu ma wprawę z tą nacją jak nikt inny w świecie. Nasi chłopcy muszą robić głupoty przed całą Polską. Inaczej czują się niespełnieni, niedowartościowani i pozbawieni jakiegokolwiek sensu życia. Trzeba szanować ich prawo do szczęścia. W końcu team wesołych ciołków, od teamu ciołków załamanych psychicznie stokroć lepszy. Ale żeby Maciej Kot ustawiał scenariusz takich zabaw? Bo, że Piotrek czy Jasiu to już się norma zrobiła, ale ja bym się na miejscu Kubackiej zaczęła martwić, czy Kocię nie cierpi na rozdwojenie jaźni i nagle jakąś dziwna, mniej sztywna forma nam się objawia. Tak czy owak cwany jest, pośmiał się 'za kulisami', a od Horngachera (zawsze sprawdzam, czy to się pisze przez samo H czy CH i nie mogę zapamiętać xD) oberwali Ci, których widać było. I jeszcze ten 'chłopak na piątkę'. Jest na świecie jeden facet, dla którego ten tekst, zamiast pochwały jest obrazą :P
    Mania próbuje nam wmówić, że trener ją wścieka z troski o matołki? No ale my już wiemy swoje i pamiętamy sławną rozmowę o jej życiu uczuciowym. Ona mu nie ufa, bo widzi w nim przyczajoną na nią swatkę, a nie szkoleniowca.
    Kamil wzięty na podium w kanapkę xD Widzę, że biedna się nie pozbyła jeszcze z głowy tego pamiętnego 'zrobić Ci kanapkę' i stąd takie porównania. I uwielbiam jak ona traktuje zawsze tych dziwnych zawodników, co nagle się wpakowują do czołówki. Znajduje jakieś idealne określenia, bo szkoda jej czasu na poznanie ich nazwisk. Może to i okrutne, ale sama nie toleruję większych zmian w czołówce, a tym bardziej składach ulubionych drużyn, więc doskonale ją rozumiem.

    Dobra, bo to już ten sylwester jest. Więc muszę się jakoś sprężyć myślowo i ogarnąć co tu się właściwie stało (i czy oby na pewno wszyscy byli trzeźwi). Milka zawsze będzie złotem. Tak samo jak Mannery, skąd by nie pochodziły. Ja wiem, że ona krajów niemieckojęzycznych nie toleruje, ale dobrze, że rozumie, iż istnieją sprawy ponadpodziałowe - czytaj jedzenie. A Kraft może zachorował ze strachu, że nikt go nie nauczy polskiego, jeśli wygra. Bo skoro przysięgała na czekoladę, że już się do niego nie odezwie to sorry. Sprawa jest święta. Dawid powinien być wdzięczny za troskę, a nie Milki sobie życzyć. Jak tak bardzo chciał słodyczy, to trzeba było inny zawód wybrać. On musi być chudy, a Mania potrzebuje energii, więc nie ma po co dyskutować komu należy się bardziej.
    Cudowne dziecię. Tak musiałam się chwilę pozastanawiać, bo nie kojarzyłam do którego momentu było w kadrze, a kiedy wyleciało. Ale to w sumie nie istotne. Życiem jest zmęczony. Bo to jego życie takie ciężkie, nie? Codziennie, aż dwie skarpetki musi ubrać. I nie ma to jak rodzinne podsumowanie. Chyba wyszło coś w stylu 'daj czekoladę, to nie ugryzę'. Ale widać nie wszystkie opcje zostały uwzględnione, bo herbatka smakowa też jest wystarczającym przekupstwiem. Widzisz Dawidku? Nie znasz siostry. I jeszcze jak widzę, włączyłeś już Skrobota w poczet członków rodziny. Nawet jakiejś fazy 'chodzenia' im nie planując tylko z miejsca spędzenie razem całego życia. Dobrze, że nie ma jakiś uprawnień, bo by im jeszcze ślubu udzielił, mniejsza, że sami by o tym nie wiedzieli. Tak to jest, jak chce się siostry z domu pozbyć. To znaczy ja tam wiem, że Kacper to ideał, ale przypuszczam, że on by ją i komuś o wiele mniej cudownemu oddał. Nawet jakiemuś Austriakowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nici z przekupstwa, bo herbatka się rozlała. I kto się oczywiście okazuje super i pomaga ją wytrzeć, podczas gdy skakajce wieją w podskokach? No nie trzeba mówić kto.
      Skrobot na drugą matkę Teresę kadry pretenduje i nawet w tej kwestii chce Manię rozumieć, że wysłuchuje o problemach małżeńskich Kubackich? W sumie... Dawid jest poszkodowany. Cały team ma darmową niańkę i psychoterapeutkę, a on nie, bo to jego bliźniaczka rodzona. Więc sobie musiał znaleźć nową ofiarę. Choć nie jestem pewna, czy wybranie na nią - jego zdaniem - przyszłego szwagra, to szczególnie dobra taktyka. W związku się nie powinno mieć tajemnic, przed drugą połówką.
      Manieczko, Manieczko... Rozumiesz dramaty tych głupoli, rozumiesz Krafta mówiącego po polsku (choć tego ostatniego może nie trzeba było dodawać, bo wiewiórę chyba ciężko nawet w języku ojczystym ogarnąć). A jak facet ma coś wypisane na czole, to twierdzisz, że szyfrem do Ciebie gada. Przecież on nie chce się nawet zastanawiać. Skarb. Skarb, nie mężczyzna, koniec i kropka.
      Jak ona wyszła po mopa i zaczęła myśleć o Morgim to mi się już jakaś lampka alarmowa włączyła. Zresztą na koniec rozdziału ta lampka bardzo mocno zczerwieniała, ale o tym może we właściwym momencie, bo przecież borsucze gówno czeka.
      Dawid serio się żalił, czy on tak z premedytacją im szuka podtekstów do rozmowy? Cóż, raczej szybko Izuni na drugie nie namówi, jeszcze pewnie nie zjadła w ogóle tyle sałaty, żeby się po Mańku zacząć czuć komfortowo. Więc jedyne co może, to próbować sobie siostrzeńca wyczarować. (Może jednak niech spróbuje żonę ubłagać, to chyba będzie z dwojga złego będzie stokroć łatwiejsze). W każdym razie proszę jaki Kacperek chętny, do udzielania lekcji poglądowych. Mania dużo mniej. Co prawda teoretycznie to kiedyś tam już tłumaczyła, któremuś z Krzysi, co będzie jak kobieta się na niego rzuci. Z tym, że obawiam się, że Skrobotowi nie o słowa chodzi. Kurde, w końcu on może i święty, ale też facet. Ja nie wiem ile będzie jeszcze w stanie tak bez jemioły wytrzymać :P
      I te papiery na koniec. Oni serio mieli coś do wypełnienia, czy chcieli się pozbyć tego nieszczęsnego ojca, któremu ojcostwa za mało?

      Jak nie urok to sraczka xDDD No cóż, w przypadku Krafta poziom uroku osobistego jest tak ehmm... Specyficzny, że coś sobie musiał znaleźć w zamian. I  co tu nie mówić, jak napisałaś, znalazł, zupełnie na swoim poziomie. Plus mamy drugą, po upodobnieniu się do Hayboecka teorię czemu zrobił sobie to coś na głowie. Stwierdził, że jego złoty orzeł potrzebuje gniazda. Albo serio liczył, iż wygra po raz drugi będzie miał parkę i złożą mu tam jaja.
      O metodach umocnienia przyjaźni wolę się chyba nie wypowiadać. Ale skoro jesteśmy już przy tej kwestii i niektórych komentarzach na temat konsekwencji, które biedny Misiek powinien ponieść, to niech on weźmie i nie sam, tylko z kimś z reprezentacji do tego Krakowa przyszoruje. Częstochowę ten KTOŚ już może pominąć. I lepiej nie na kolanach, bo niektórzy mają  dość słabe i kontuzjowane :P
      Dobra, bo takie sugestie to się powinno zdecydowanie walić z anonima, a nie ośmieszać się i podpisywać pod tym. Ale przyjmijmy, że mam gorączkę, więc czuję się usprawiedliwiona, mimo, iż jest środek dnia:D

      Kamil serio biedny i ja jeszcze bynajmniej nie mówię, o tym traumatycznym wyznaniu, które padło na zeskoku w Bishofshofen. On jest prawdziwą gwiazdą, miał wypadek i wszyscy powinni o niego drżeć. A tu taka beka ze szczurowiewiórki, że się zupełnie do końca nie da tego robić. Kraft powinien bardziej uważać, które dni wybiera na show z udziałem swojej osoby. Niektórzy w przeciwieństwie do niego, chcą się chwalić tym co osiągają, a nie tym jacy są. Mógłby im zostawić odrobinkę pola do popisu, a nie zabierać sobie całą scenę xD. I wiadomo, fair play jest mega ważne, ale też sobie wtedy pomyślałam, żeby Kamyk odpuścił te przytulasy. Po pierwsze wirusy lubią skakać (a pewnie im też fajniej by było na mistrzu olimpijskim, niż na Krafcie), a po drugie nie wiem czy kombinezon, który ktoś zarzygał da się tak łatwo wyczyścić. Chyba lepiej nie ryzykować.

      Usuń
    2. 'a ja pierwszy raz w życiu muszę się z nim zgodzić'. Mania zapomniała, że zgodziła się z nim zaledwie trzy dni wcześniej, jak twierdził, po przekazaniu jej, której ze swoich genialnych informacji, że nie ma za co. I wiele razy wcześniej, gdy sugerował, iż jest nieudacznikiem. Więc chyba sama już nie liczy, jak bardzo się ugodowa stała :P
      'Także mamy się sobą jakoś zająć. Może trafimy do hotelu?'. Ja tam jestem zdania, że znacznie większe są szanse, że Kamil poradzi sobie sam w szpitalu, niż oni w ten trudnej drodze, ale widać sztab przyjął taktykę 'chrońmy co najcenniejsze, a co do reszty, to liczmy, że jakoś przeżyją'.

      Na boku to cud, iż oni ciągle żyją.
      I nawet Kraft żyje.

      I Bishofshofen. Pomijając wszystkie odpały tego turnieju, włącza się ogromna duma i radość, że to się wszystko tak super skończyło. Szczęście szczęściem, bo nie na codzień rywale zwracają na różne sposoby treści pokarmowe, albo nie zapinają nart jak norweska księżniczka. Ale tryumf tryumfem i jestem pewna, że Kamil by tego nie oddał, nawet przeciwnikom w pełni dysponowanym i inteligentnym. Nawet Mania się wzruszyła, darując ziemi austriackiej kilka łaskawych uśmiechów. Bo okazja nie byle jaka.
      Czesze się XDDD. I tłumacz tu mu, że w ogóle tego nie robi, jak jeszcze tworzy sobie, w tym czymś co zastępuje mu mózg teorie dla kogo i po co. Ale to serio smutne. Człowiek od małego dziecka pracuje na sukces, wylewa rok w rok siódme poty, nie odpuszcza nawet gdy jest ciężko... A tu mu, gdy już dojdzie na szczyt, mówi jakiś szczur, że stworzył dla niego borsucze gówno. Serca nie masz Krafcie:D

      Powiedziałabym, że wiewiór jest tępy, ale co to będzie za odkrycie. Czemu on zawsze tak się napala jak Morgi przychodzi i jeszcze musi o tym Marzence kwiczeć, niczym osioł (którym jest)? Odrobinę wyczucia głupku. Bo to jak nagle zaczęła zachowywać się sztucznie... I jej nerwy... I pocałowanie Kacperka, z wytłumaczeniem mu, po polsku, żeby Auty nie rozumiały, dlaczego to robi. (Inna sprawa, że Kraft zaraz usłyszy 'imieniny' jako 'zaręczyny' i plota pójdzie w świat). Kurde, czyżby jej tak podświadomie i w najgłębszym zakamarku serca, nadal nie przeszedł ten Morgi? To jest możliwe, w przypadku takiej dziewczyny? Sama już nie wiem. Podsyłasz nam co jakiś czas uwagi na ten temat, ale potem usypiasz czujność kolejnymi rozdziałami, w których nie ma o tym słowa. I cholera wie, czy coś w tym siedzi, czy ja za bardzo kombinuje i wychodzę na głupka. Mania, Ty nie lubisz fałdek na ciele (u facetów). Bierz się za Kacpra xD

      Dobra, jeżeli cokolwiek w tym komentarzu jest na temat, to uznaję to za sukces (ilości literówek wolę nie liczyć). Przepraszam bardzo, ale łeb mi pęka, więc dodaję to i chyba idę spać.
      Buziaczki i niedługo oblewamy pięćdziesiątkę panny Kubackiej ❤️❤️❤️
      PS. Jako, że nie chcę niszczyć Ci statystyk zdjęć z insta Krafta w komentarzach, to dodam coś odrobinę bardziej mającego związek z fabułą.
      https://www.instagram.com/p/BPh5owkBI25/?hl=pl

      Usuń
  18. O jej ♥♥♥
    No kto by się spodziewał, że Mania z Nowym Rokiem taka uczuciowa się stanie! Nowy rok, nowa Marzenka? Z jednej strony, no dobrze. Każdy kiedyś dojrzewa do miłości. Ale nooo. Marzenka?! Przecież to niemożliwe! Mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys związany z przejściem do 2017.. :) No bo ja inaczej sobie tego nie wyobrażam! Nie, nie nie!
    Ciekawa jestem, co sobie wtedy myśli Morgi.. Żałuje? Czy jednak się cieszy? A może mu to obojętne? No nie wiem.

    Marzenka, ile byś chciała mieć dzieci? ;)

    Pozdrawiam serdecznie i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Już za cztery dni Kraft będzie mistrzem świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za cztery dni powiadasz? Czyli nie wygra na normalnej? :(

      Usuń
    2. Wiecie, że Kraft dostał tytuł najuczciwszego człowieka w Austrii!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
    3. XDDDDDDD

      Usuń
  20. Jak Kraft ładnie pokazuje swoje włosy. Jego fryzura jest zajebista. Kraft też.
    https://m.youtube.com/watch?v=6fu9ZYR2gUA

    OdpowiedzUsuń
  21. Krafti już nie blondi :((( https://www.instagram.com/p/BQ5m7H3D3VZ/

    OdpowiedzUsuń
  22. Kraft cudowny i wspaniały,
    dnia każdego godny chwały.
    Zawsze stara się i trudzi,
    ma też serce dla złych ludzi.
    Krzywdzą brzydcy go blondyni,
    co nie chodzą do świątyni.
    Uśmiech Krafta bardzo szczery,
    nienaganne też maniery.
    Włosy, każdego koloru,
    są fragmentem piękna wzoru.
    W środku zimy czy też lata,
    chwalą Krafta skocznie świata.
    Dobre robi on śniadania,
    i obiady do schrupania.
    Gdy mu powiesz smutki swoje,
    stara się o szczęście twoje.
    Każda pragnie go dziewczyna,
    bo to chłopak jak malina.
    A mieć Krafta w dniu zamęścia,
    to jak wygrać beczkę szczęścia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blondyn, rudy czy też łysy,
      Stefan spełni twe kaprysy!

      Usuń
    2. Pierogi z serem i kapusta,
      Krafti ma pełne usta!!!

      Usuń
  23. #TEAMJEMIOŁA

    OdpowiedzUsuń
  24. Kraft bohaterem,
    A reszta zerem.
    Dumny, wspaniały,
    leci do chwały.
    Złoto na jego szyi zawiśnie,
    a dziwny blondyn z zazdrości skiśnie.
    Każda kobieta, w dniu każdym marzy,
    by dostrzec twarz Krafta w dziecięcia twarzy.
    Ojcem wspaniałej będzie rodziny,
    cudnym kochankiem dla swej dziewczyny.

    Gdy Cię męczy ludzki byt,
    Kraft zaniesie Cię na szczyt.

    OdpowiedzUsuń
  25. Brawo brawo brawo. Co tam Morgenstern, Schlierenzauer, Kofler czy Loitzel. Nie mówię już o takich co nie osiągnęli w życiu nic. Austria wreszcie ma prawdziwego mistrza.

    OdpowiedzUsuń
  26. To dzisiaj nieco inaczej, ale jak zobaczyłam to zdjęcie, to musiałam XD
    http://www.fotoarchiwum.skijumping.pl/data/media/711/100%20Kamil%20Skrobot.JPG
    ~Tulululu

    OdpowiedzUsuń
  27. Wszystkie drużyny miały dwóch mężczyzn, a Austria tylko Krafta i same płaczliwe baby. A jednak tak się Krafciu postarał, że wywalczył sam jeden srebro własnymi rękami ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  28. Kraft sam jeden wygra w sobotę drużynowkę a w piątek złoto.
    Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft
    Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft Kraft
    100 razy Kraft.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całego serca życzę mu wygrania w piątek złota. Obiecuję, że będę ściskać za niego kciuki z caluteńkich sił!
      Byle tylko w czwartek go nie wygrał...

      Usuń
    2. Krafta gdy leci po medale stać tylko na złote strzały. Każdego dnia

      Usuń
  29. A po co jej dzieci, ma ekipę nielotów, Skrobota i chrześniaka. Praktyczniejsze pytanie to ile dać jej czekolady albo czy nie chce odszkodowania za obcowanie Kraftem i Morgim x lat temu.

    A co do mojego porównania do Sochy - obie to silne kobiety w tym szalonym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Czy Kraft przestanie się przyjaźnić kiedyś z tym płaczliwym dziwakiem, który ma zimne serce i tylko by go wykorzystywał, bez deka honoru?
    https://www.instagram.com/p/BRDq-BJDTnU/?hl=pl
    #dbajmyodobrokrafta #szacunekdlakrafta #niedlaprzemocy #tylkokraft

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. #złotodlakrafta #piątekdlakrafta #niedlablondyna

      Usuń
  31. KRÓLUJ NAM KRAFCIE ZAWSZE I WSZĘDZIE, TO NASZE ZWYCIĘSKIE HASŁO!!!!
    KRAFT WYGRAŁ W CZWARTEK A ZŁOTO ODBIERZE W PIĄTEK!!! CZYLI BĘDZIE ZŁOTY PIĄTEK. BYLABY ZŁOTA SOBOTA TEŻ, ALE KRAFT MUSI GODZIĆ SIĘ NA JAKICH FRAJERÓW. A TEN JEGO CAŁY KOLEGA JAK SZTUCZNIE DZIŚ RADOŚĆ UDAWAŁ AŻ MU FAŁSZ WŁOSAMI, USZYMA I I OCZAMI I WSZĘDZIE, LITRAMI SIĘ WYLEWAŁ. WSZYSCY TO WIDZELI NAWET M. FETTNER SIĘ KRZYWIŁ.
    BRAWO KRAFT, JESTEŚ WIELKI, WIĘKSZY OD WSZYSTKICH SKOCZKÓW HISTORII ŚWIATA. TYLE DUMY NAM PRZYNOSI TEN FANTASTYCZNY, UCZCIWY, ZDOLNY, SKROMNY PRZESYMPATYCZNY DOBRY SPORTOWIEC.
    #ourhero #foreverkraft #kraftowelove #prayforkraft #MAKEKRAFTSPECIAL #KINGKRAFTTHEFIRST

    OdpowiedzUsuń
  32. Kraft powinien być ze Skrobotem, a nie z tym płaczliwym dziwakiem. #kraftdeservesthebest #KRAFTBOTforever

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że chodzi o przyjaźń, ale nie piszemy w ten sposób, BO Kraft lubi kobiety!!!! To, że przyczepił się do niego jeden skończony, już pogrzebany nieudacznik jeszcze nie znaczy, że tak można mówić.
      Kraft musi mieć dużą rodzinę, najmniej to pięć małych Krafciczków<3

      Usuń
    2. Zawsze z Kacprem mogą sobie hodować małe szczurki - kraftoskrobociątka! Nikt nie stanie na drodze do prawdziwej miłości. Niedługo uświadomią sobie swoje uczucia. <3 #kraftbot

      Usuń
    3. Wyznają sobie miłość pod jemiołą! #teamjemioła #kraftbot

      Usuń
    4. NIEEEEEEEEEEEEEEEEE, PROTESTUJĘ W PRYWATNYM IMIENIU KRAFTA!!!!!! DZIECI KRAFTA MUSZĄ BYĆ LUDŹMI. MIEĆ JEGO OCZY, USTA, WŁOSY, RYSY TWARZY, PO PROSTU BYĆ TAKIMI MINIATURKAMI.

      Usuń
    5. Ich szczurki będą najmłodsze!!! Chyba lepiej Kacper niż ten blondyn, czyż nie? #teamkraftbotforever Mania może się zająć nim, żeby odciągnąć go od Krafta<3

      Usuń
    6. *najsłodsze #teamkraftbot

      Usuń
  33. KTOŚ KTO COŚ TAKIEGO ŚMIAŁ ZROBIĆ KRAFTOWI, WYLĄDUJE W PIEKLE CHYBA NAWET SZYBCIEJ NIŻ TEN JEGO NIBY PRZYJACIEL. ALBO PODOBNIE!!!!
    https://mobile.twitter.com/aimhhemmings/status/838152915613253632/photo/1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. #SkrobotWouldNeva #teamKraftbotForever

      Usuń
  34. Kra kra kra ft, wracaj do nas (:

    OdpowiedzUsuń
  35. #coukrafta
    Na początku tygodnia Kraft tryumfalnie powrócił z Mistrzostw Świata w Lahti. Na lotnisku w Salzburgu urządzono wielkie powitanie, dla najwybitniejszego sportowca w dziejach kraju, z udziałem setek kibiców, oraz jego najbliższych, dumnych i przeszczęśliwych, że przyszło im dzielić życie z tak wspaniałą osobą. Krafta uroczyście witali też przedstawiciele władz państwowych i rada miasta. Wszyscy wznieśli toast i wyśpiwwywali radosne, pochwalne pieśni.

    Kraft ani na moment nie odpoczywając udzielił mądrych wywiadów w programach telewizyjnych między innymi Sport Und Talk (Servus TV) oraz Sportowa Niedziela (na austriackim ORF1). Odbyła się także konferencja prasowa,z udziałem Krafta, ubranego w dostojny, wojskowy mundur i obwieszonego medalami. Nowy król skoków, z dumą prezentował dziennikarzom swoje berło.

    We wtorek Kraft odbył trening siłowy w ośrodku w Rif, a środę poświęcił na regenerację w domowym zaciszu.

    Skromnie, ale pewnie podkreślił też, że zamierza walczyć o kryształową kulę. Wie, że traci do, posiadającego jeszcze koszulkę lidera Kamila Stocha bardzo niewiele i jak sam mówi bardzo lubi pozycję atakującego. Już niedługo zobaczymy go pewnie w kolorze żółtym,idealnie panującym do jego szczerej, uśmiechniętej twarzy.
    Kraft cieszy się też na nadchodzący RAW Air, choć przyznaje, że będzie to turniej bardzo trudny, który pozostanie dla niego celem drugorzędnym. Liczy się Puchar Świata, który jak wszyscy mają nadzieję odbierze 26 marca na skoczni w Planicy.
    #newsletterzzyciakrafta #tydzienzkraftem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyśpiewywali* :))
      Dobrze, że nie treny...

      Usuń
  36. #newsletterzżyciakrafta
    #coukrafta
    #tydzieńzkraftem

    Piątek
    Kraft jak na mistrza przystało postanowił nie pokazywać z miejsca swojej potęgi i mocy. Jako wielki taktyk jest świadomy, że przed nim 16 skoków i nie może wysilać swoich mięśni na maksymalnym poziomie już od samego początku rawairu. Zaczął od bardzo spokojnych skoków treningowych o odległościach 123 i 129,5 metra oddanych, co należy podkreślić przy wietrze w plecy i bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Podobnie było w kwalifikacjach. Siła taktyczna i świadomość, że odbierze jeszcze obie koszulki lidera, zadecydowały o bardzo delikatnym, płynnym locie na 126,5 metra. Po pierwszym dniu turnieju był piąty, pozwalając się łudzić, wiecznie ostatnio drugiemu Andreasowi Wellingerowi, który ciągle liczy, że sięgnie mu do pięt.
    Kraft zaznaczył na koniec dnia, że fizycznie czuje się idealnie, nic mu nie dokucza i wszystko idzie zgodnie z planem. Bardzo miło uśmiechnął się, pokazując swoje zadbane usta i pomachał swoim fanom do kamery austriackiego ORF.

    W tym samym czasie władze austriackiego miasta Salzburg poinformowały o nadaniu Kraftowi swojego honorowego obywatelstwa.
    Jako jego dumni fani, możemy stwierdzić tylko, że to czysta formalność i oburzyć się, że nastąpiło to tak późno.

    Sobota.
    W drugim dniu rywalizacji bohater zaczął pozbawiać rywali wszystkich złudzeń, już w serii próbnej. Swoim oddanym bez żadnych problemów skokiem na 134,5 metra ośmieszył konkurencję. Trybuny wykrzykiwały jego nazwisko, a on skupiony rozgrzewał się przed zawodami drużynowymi, w których potwierdził dominację. Po raz kolejny walcząc sam jeden, nie tylko wprowadził zespół na podium, ale odniósł ogromne zwycięstwo. Jako człowiek niebywale skromny podsumował tylko, że 'cieszę się z występu drużyny. Pierwszy taki sukces po prawie trzech latach, to ważny moment dla całego kraju'. Nie wspomniał nawet, że męczy go ciągnięcie za sobą dwóch kolegów z reprezentacji oraz worka ziemniaków, którzy nie pokazali sobą nic, wiedząc, że Kraft i tak wygra. W każdym razie nikt nie powinien wątpić już do kogo trafi - 100 tysięcy euro i kryształowa kula.
    Należy podać jeszcze odległości Krafta - 133,5 i 134,5 metra. Były to genialne skoki, oddane w trudnych warunkach atmosferycznych, bo nawet wiatr królowi w oczy kole. Co prawda Markus Eisenbichler i jakaś tam jeszcze osoba, której nie warto podawać skakali po 140, ale działo się to przy huraganach pod narty, a szczególnie w ostatnim przypadku także przy zdupczeniu zeskoku. Kraft za to lądował idealnym, godnym pięciu 20 telemarkiem.
    Gdyby konkurs był indywidualny, wyprzedziłby drugiego Piotra Żyłę oraz trzeciego Petera Prevca o ponad 10 punktów. W klasyfikacji rawairu sytuacja ma się ponownie - grupa pościgowa w kolejności Prevc, Wellinger, Żyła, Eisenbichler, Stoch ma olbrzymie straty.

    Czekajmy na kolejne momenty dumy.
    Zaproszenie do prenumeraty newslettera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chcę newsletter! Koniecznie!

      Usuń
    2. Oby nasza wiewiórka nie skończyła tak jak jego imiennik, niejaki Salvatore. XDDDD #teamworekziemniaków

      Usuń
  37. Prawdziwy mężczyzna rządzi pilotem od telewizora i na pewno nie jest nim Stefan! Współczuję Michaelowi, że musi codziennie znosić widok tej wiewiórczej klaty. Biedaczek,chodzą pogłoski, że Kraft woli spać bez piżamki, w domyśle nago... Toż to gwarantowane koszmary i zryta psychika!

    PS: Może i dziś wygląda jak ziemniak, ale jutro może być zajebistymi frytkami. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiewiórka z krzywymi zębami i krzaczastymi brwiami pozostanie na zawsze wiewiórką z krzywmi zębami i krzaczastymi brwiami, ot co!

      Usuń
  38. #funfact Gdy Michael widzi wiewiórczą klatę to rzyga nie tęczą, a orzechami.

    Dobrze, że Stefan lubi orzechowca, przynajmniej się nie marnują.

    OdpowiedzUsuń
  39. Na Zawsze Kraft12 marca 2017 00:26

    Odczepcie się od Krafta ludzie, rządzi wami zazdrość o jego sukcesy, tak jak niektórymi skoczkami. A on zawsze będzie dobry, skromny, uczciwy, pokornego serca, wierny, łaskawy, cnotliwy, wspaniałomyślny, ufny, fajny, serdeczny, odważny, dzielny, zdolny, wybitny, pracowity, radosny, hojny, najlepszy, uczynny, sprawiedliwy, szanowany społecznie, pełen zasad, szlachetny, łaskawy, ciepły, elegancki, zadbany, rodzinny, przystojny, naturalny, z dobrym gustem, stylowy, romantyczny i najwspanialszy. Nie dość, że z niego ciacho to jeszcze super człowiek. I nie zmienicie tego niczym. Jakimiś wpisami o szkoda mówić... też nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och boli, że to Kraft jest babą w tym związku. To jasne jak słońce, że Michi tam nosi spodnie, a nie na odwrót i żadne pieśni pochwalne na temat Krafta tego nie zmienią.

      Usuń
  40. Kraft, Krafta, Kraftem pogania, ale ja przypomnę, że Manieczka kończy dziś 27 lat! Wszystkiego najlepszego kobito, dużo siły do tej patologii skaczącej, znieczulenia na problemy skarpetek, siły do obrony Nutelli i obyś słyszała głośne sześśśść jak najrzadziej.
    Niech czekolady i herbatek we wszystkich smakach nigdy nie zabraknie, a Kacperek zawsze stoi na posterunku. I niech królują dresy!
    Jemiołę z okazji urodzin jej daruję:P
    PS. Kurde dziś to gorszy anty-prezent od wydzierganych pończoch z cytatami dostała -_- Kobiety mają zawsze pod górkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zawsze Kraft12 marca 2017 20:04

      Już jej dobry, skromny, uczciwy, pokornego serca, wierny, łaskawy, cnotliwy, wspaniałomyślny, ufny, fajny, serdeczny, odważny, dzielny, zdolny, wybitny, pracowity, radosny, hojny, najlepszy, uczynny, sprawiedliwy, szanowany społecznie, pełen zasad, szlachetny, łaskawy, ciepły, elegancki, zadbany, rodzinny, naturalny, z dobrym gustem, stylowy, romantyczny Kraft sprawi najwspanialszy prezent, spokojna głowa!

      Usuń
    2. Najlepszym prezentem dla Mańki będzie sprzątnięcie jej Kacpra sprzed nosa. Tleniony mistrzu, do dzieła! Czekamy na kraftbociątka! #teamkraftbot

      Usuń
  41. Ponieważ Kraft jest tu obrażany i podejrzewany, że nie lubi kobiet, na newsletter i chwalenie go zostało założone nowe konto. Koniec podszywania się ludzi pod Krafta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak może lubić kobiety jak sam jest babą?

      Usuń
  42. #newsletterzżyciakrafta
    Niedziela
    Kraft pędzi i Kraft biegnie i Kraft dąży po tryumf wszelki. Po wycofaniu się z serii próbnej przyszedł na konkurs. Zaczął spokojnie, po pierwszej serii będąc 1,3 punktu za Andreasem Wellingerem, po cudownym locie na 130,5 metra. Wyżej wymieniony Wellinger liczył na cud i zwycięstwo, jednak zdawał sobie sprawę, że na jego piętach siedzi król i jednostka wybitna. Nogi bardzo mocno trzęsły mu się jak zrobione z waty. Miał rację. W drugiej serii został znokautowany i ośmieszony odległością 5 metrów, przed bohatera Europy, którego zazdroszczą jej Stany Zjednoczone.
    Kraft nie tylko powiększył przewagę w rawairze do rozmiarów, które sugerują reszcie stawki wycofanie się z zawodów, ale także odzyskał żółtą koszulę lidera pucharu świata, której już nie odda. Jak sam powiedział pokazując światu swoje zgrabne zęby, nie ma zamiaru jej już ściągać,a drugi skok był jednym z jego najlepszych. Należy go podziwiać, ponieważ ciężko jest przypomnieć sobie lot choćby przeciętny, za wyjątkiem sytuacji gdy w Innsbrucku został otruty bakteriami pewnej osoby. Co do tematu to niektórzy, którzy uważają że mieli jakiś udział w tryumfie Austrii w konkursie drużynowym, spadali w niedzielę na zeskok jak mielona karkówka. Należy pamiętać że dobroć Krafta wielka, ale może się wycieńczyć.
    Poniedziałek
    Po przyjeździe do Lilehamer Kraft jako jedyny człowiek z 10 opuścił 1 serię próbną. W drugiej znokautował już stawkę skacząc nieziemsko ponad rozmiar skoczni. W kwalifikacjach po dziwnym locie Marcusa Eisenbichlera belkę obniżono. Kraft w cudownym stylu oddał lot na 130,5 metra, w niebywale ciężkich warunkach. Dla porównania skaczący dokładnie 35 sekund wcześniej Daniel Andre Tande, w znacznie lepszych wziął przykład z jednego reprezentanta Austrii spadając jak kura domowa na metr 111.
    Jutro tryumf Krafta. Potem wygrane w Kuopio i Vikersund, a na koniec wielkie łzy szczęścia w Planicy.
    #dumazkrafta

    Za dwa miesiące urodziny Krafta. Należy zacząć się już przygotowywać, by dobrze przeżyć to olbrzymie święto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co na temat dzisiejszych romansów tlenionego mistrza? Jak widać Kraft ma duże potrzeby i nie wystarczają mu już tylko Michael i Skrobot... Czyżby fascynowała go poligamia?

      Usuń
    2. Jak Kraft wygra w Kuopio to obiecuję, że własnoręcznie wręczę mu w Planicy tę kulkę! Przysięgam na worek ziemniaków!

      Usuń
    3. Nie przezywaj partnerów Krafta nadaremno!
      Jeszcze będziesz chciała schrupać te frytki...

      Usuń
    4. Proszę nie obrażać króla Stefana Pierwszego Pięknowłosego Wielkiego i nie podszywać się.
      I żeby było jasne, on nie lubi gości typu sernik z dużym zakalcem, po prostu jest tak uczynny, że nie umie powiedzieć mediom, że same wymyśliły tą przyjaźń.
      I czemu by miał nie wygrać czwartkowego konkursu? Jest królem i jest w formie tysiąclecia.

      Usuń
  43. Kochana! Proponuje moderacje komentarzy! To co wyprawiaja fanki Krafta z Twoim blogiem to.....nie bede komentowac moze ....jeszcze poczuja sie urazone.

    OdpowiedzUsuń
  44. Kraftböck życiem, Kraftbot nałogiem (zarywanie mistrza do żonatego mężczyzny przemilczmy, bo gdzieś musi być jakaś granica przyzwoitości), ale zgodzimy się, że czegoś tu brakuje... Chodzi oczywiście o austriacką księżniczkę, Manuelę I! Lud chce chleba i igrzysk, a my #chcemyZiemniakówIManueli!

    OdpowiedzUsuń
  45. Narody płaczą w tą tragiczną czarną środę. Biedny, dobry, uczciwy, nie znający smaku oszustwa, ani pozerstwa Kraft, został skrzywdzony nieludzko, puszczony w tragicznych warunkach.
    Zresztą jak jest on traktowany. Wczoraj Andreas Wellinger na nim usiadł. Bezprawnie potraktował go jak fotel. Tego wspaniałego Krafta, który tak dobrze go traktował, udzielał mu rozmów i zgadzał się, żeby mógł przestać ten sezon u jego boku, ciesząc się jego uczynnością i tym że ma zaszczyt z nim przegrywać. A w zamian zero szacunku. Ale trzeba liczyć, że Wellinger jest bardzo młody, że zacznie za wszystko bardzo żałować i postanowi się poprawić i więcej Krafta nie krzywdzić, a nie że skończy jak pewien Austriak, który śmiał robić wczoraj Kraftowi zdjęcia podczas relaksu i się nabijać. A sam dzisiaj gdy cała reszta dziesiątki walczyła dzielnie, a Kraft najdzielniej w kwalifikacjach, spieprzył ze skoczni, wyglądając jak biała kiełbasa w bigosie.
    Przeżywamy noc bólu, nienawidzimy tego całego Kuopio, ale trzeba wspierać króla, który jutro wróci na szczyt i ta jawna niesprawiedliwość nie złamie jego mocy i siły.
    #prayforkraft #stefankraftnałogiem #wspieramymistrza #stopprzemocy


    W najbliższym czasie newsletter z życia Krafta przestanie być wysyłany w komentarzach. Zostanie założony specjalny adres, na którym wszystkie treści niemiłe Kraftowi będą wywalone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, drogi fanie, że nie zauważyłeś tego, że "tortury" Wellingera się bardzo Kraftowi podobały. Ten błogi wyraz rozkoszy na jego twarzy, zupełnie jakby widział rekordzistę skoczni w Troindhaim bez piżamki w ich małżeńskim łożu... (Pomińmy milczeniem fakt, że prawdopodobnie jeszcze bardziej pogłębiłyby się mu kompleksy związane z własną, wiewiórczą klatą, ale nie ma zmartwień - Michael akceptuje wszystkie jego wady i chwała mu za to). Przedwczoraj sytuacja z Kamilem, wcześniej romanse z Markusem... Wnioski same nasuwają się do głowy i trzeba być naprawdę ślepym, aby tego nie dostrzec. Wielki szacunek dla Michaela, że on mu to wszystko wybacza i po tym skakaniu z kwiatka na kwiatek nadal chce się z nim zadawać. Nikt nie jest idealny, chyba że nazywa się Hayboeck. Michael Hayboeck. #kraftboeckŻyciem

      Usuń
  46. #newsletterzżyciakrafta
    Czwartek
    Cieszy się ziemia i niebo. Złe, bezprawne Kuopio nie zniszczyło tryumfu mistrza. Geniusz pokonał je, zdeptał i ośmieszył, skacząc powyżej rozmiaru i po raz kolejny nokautując rywali. Niestety doszło też do przykrych incydentów, obrazajacych władcę przestworzy. Jeden z sędziów za ten genialny lot wręczył mu marną notę 18,5 punktową, zupełnie jakby się pomylił i widząc, że skakał Austriak pomyślał, że chodzi o ten rozgnieciony bulion rosołowy, który był dziś 26.
    Ta nota to wielka zbrodnia wobec Krafta, wymagająca oficjalnych przeprosin i srogiej kary dymisji. Niestety to nie koniec przejawów obrzydliwych zachowań. Taki Markus Eisenbichler myśli sobie, że Krafta można dźgać palcem wskazującym! A Wellinger? Ten już zupełnie zapomniał gdzie jego miejsce i biega jak cziuaua dookoła króla nart, licząc, że zostanie jego kumplem. Trochę pokory chłopcze.
    Nie warto już nawet po raz kolejny wspominać, że Kraft nie ma nawet godziwych warunków mieszkaniowych w hotelu i dzieli pokój z jakąś marmoladą z zielonych pomidorów. Musimy być dumni z naszego pięknego herosa, że mimo to idzie przez życie z honorem i godnością. Zamiast narzekać powiedział po konkursie skromnie, że jest sam zaskoczony sobą. I jeszcze wyróżniał jakiś sztab szkoleniowy, który nie zrobił nic, bo wszystko jest wyłączną zasługą geniuszu Krafta.
    Przypominamy wszystkim złym ludziom, że dobroć Krafta olbrzymia, ale i nie nieskończona.

    Piątek.
    Organizatorzy rawairu nie mają żadnego szacunku dla zwycięzcy swojego cyklu. Przełożyli trening dziesięć razy, nie myśląc nawet o zapewnieniu Kraftowi jakiejś loży w której może odpocząć i odciąć się od reszty stawki. To samo we wtorek. Kraft mądrze chciał przeczekać popołudnie w hotelu, ale ktoś go obrzydliwie okłamał, że konkurs się odbędzie, nie patrząc, że to mistrz, który może się zmęczyć albo uszkodzić cudowną fryzurę. Potrzebuje regeneracji i szacunku a nie ma odkurzacz w pośladkach jak Wellinger. Potem też nie padło żadne przepraszam.
    Trzymajmy kciuki za mistrza, dzień, noc i południe. W kuchni, w łazience, w pracy, w szkole, w metrze, w sklepie, w basenie wszędzie. Jeszcze trzy trofeum do zdobycia i Kraft je zdobędzie.
    #prayforkraft

    Strona newslettera jest w przygotowaniu ponieważ musi być choć w połowie tak perfekcyjna jak Kraft.
    Fani Krafta przepraszają za zamieszanie w komentarzach i dziękują za zgodę na udostępnienie wiadomości o królu nart, na blogu. Kraft odpłaci kiedyś dobrym słowem i spojrzeniem swoich oczu.

    OdpowiedzUsuń
  47. Krafcie królu niebywały,
    gdzież granice twojej chwały?
    Nogi robią się jak z waty,
    gdy kolejne bijesz światy.
    Serce moje się raduje,
    gdy twój uśmiech triumfuje.
    Królem, szczęściem jesteś co dzień,
    a twarz twa to kąpiel w miodzie.
    Rekord świata w twych ramionach,
    błyszczy się w prześlicznych tonach.
    Aż dostaje dziś weltszmercu,
    blondyn - gość bez Boga w sercu.
    Artyści śnią o twych obrazach,
    panny zaś o pierwszych razach.

    Bohaterze narodowy,
    na cześć twoją muczą krowy.
    Na cześć twoją pędzą konie,
    mdleje dziewczę na balkonie.
    Rządź nam Krafcie ukochany,
    wpędzaj nas w euforii stany.

    Z okazji wielkiego tryumfu życia pojawi się specjalny, nadprogramowy odcinek newslettera z życia Krafta

    OdpowiedzUsuń
  48. #newsletterzżyciakrafta
    Sobota
    Nic dodać nic ująć. Kraft rekordzistą świata. Sam walczył za całą drużynę, jak zresztą zawsze. Oprócz niego w zespole nie znalazł się nikt, kto umiał dwa razy skoczyć dwieście metrów. Oprócz tego rekord świata wreszcie w rękach króla. 2535 metra. Granice nie przekraczalne już dla ludzi. Ale Kraft nie jest już człowiekiem. Jest herosem i bohaterem. Żywą eskadrą przestworzy. Przykre jest tylko, że na podium był ciągle zasłaniany kwiatami osób stojących z tyłu, których w ogóle nie powinno tam być. Ale niektórzy zamiast z honorem zniknąć musieli pokazywać swoje blond włosy i wyglądać jak zgniecione czipsy o smaku wiejskiego boczku.
    Niezbyt miło po raz kolejny Krafta potraktowali też organizatorzy. Nie zważyli nawet, że potrzebuje regeneracji po tak genialnym skoku i kazali mu pozować na zeskoku. Kompletny brak empatii.
    Sam Stefan skromnie lecz słusznie powiedział, że często najlepsze są rozwiązania najprostsze. Jakie to prawdziwe. Wystarczy być dobrym, uczciwym, pracowitym, szczerym i miłosiernym i można mieć świat skoków u stóp.
    Niedziela
    Byl to dzień trudny, w wielu momentach niesprawiedliwy i niebezpieczny, jednak król wyszedł z niego obronną ręką i z podniesionym czołem. Po pierwszej serii i genialnym, prześlicznym stylowo locie na 237,5 metra zajmował trzecią pozycję, jednak jego zwycięstwo wydawało się pewne. Niestety, niemiły Czech puszczający skoczków, w rundzie finałowej zapomniał z kim ma do czynienia i zapalił zielone światło w warunkach tragicznie kontrowersyjnych. Król tuż po wyjściu z progu otrzymał przeraźliwy podmuch, który zrzuciłby na zeskok nawet bizona. Nawet najwięksi fani i wyznawcy władcy, zaczynali już szlochać. Ale on wyszedł z tego obronną ręką, znacznie przekazując metr 210. Po tragicznym skoku Andreasa Wellingera, jego tryumf w rawairze został ocalony. Należy powiedzieć jak wspaniale zachował się Kraft. Zamiast zakpić z Niemca, który przykleił się do niego jak pijawka, napisał na portalach społecznościowych wzruszający post, w którym nazwał go fajnym człowiekiem. Takie słowa z takich ust, są lepsze niz każda wygrana. Król zrozumiał, że ten biedny, pogubiony chłopak nie ma obok siebie nikogo kogo może traktować jako wzór, powiernika, doradcę i autorytet i właśnie dlatego biegnie do niego jak ćma do żarówki, potrzebując kogoś, kto zawróci go na dobrą drogę.
    Pierwsze dwa miejsca zajęli Kamil Stoch i Noriki Kasai. Serce się cieszy, że wreszcie w rywalizacji pojawili się jacyś dobrzy ludzie i godni rywale dla króla nart. Niestety, mimo tego podium wcale nie było fajne. U stóp tej dwójki stało się coś strasznego. Pewnien człowiek, pasożytując na nieszczęściu władcy i tej zabłąkanej owcy Wellingera, oraz nie okazując milimetra szacunku Johanowi Andre Forfangowi wszedł na podium. Śmiał się, wyglądając jak krewetka w sosie czosnkowym i nawet przez moment nie pomyślał o losie poczciwego reprezentanta Stanów Zjednoczonych, który upadł (jest całe szczęście zdrowy, ale w tamtym momencie nie było tego jeszcze wiadomo).

    Kraft ma rawair, talerz błyszczy w jego silnym, muskularnym uścisku, a teraz walka o obie kryształowe kule. Ściskamy mocno kciuki i wierzymy w idola.
    #prayforkraft

    OdpowiedzUsuń
  49. #newsletterzżyciakrafta
    Nadchodzi trudny moment, koniec sezonu i długie rozstanie z Kraftem. Zamiast cieszyć się jego cudownym, idealnym uśmiechem co tydzień, trzeba będzie oglądać stare wywiady, lub czekać na pojedyncze zdjęcia wrzucane na portale społecznościowe, żeby go ujrzeć. Trzeba jednak dać Kraftowi prawo do odpoczynku. Ten wyjątkowy Kraft starał się całą zimę o radość kibiców, a teraz musi trochę przeznaczyć go dla siebie.

    Kraft powrócił zwycięsko z Norwegii ze swoim złotym talerzem. Lotnisko w Salzburgu już niedługo zamieni się w łuk tryumfalny, ponieważ uroczystości ku czci tego wielkiego mistrza odbywają się na nim chyba częściej niż normalne standardowe dni pracy. Ludzie przynoszą instrumenty muzyczne, klaszczą w dłonie i ruszają flagami. W tej całej euforii powinno się jednak pamiętać, że dobroć Krafta nieskończona, ale nie powinno się jej zbytnio nadwyrężać, zmuszając władcę do robienia milionów zdjęć i podpisywania autografów. Okazuje się, że wszyscy są Wellingerami, tłoczącymi się w przejściu i robiącymi zamieszki, żeby zamienić dwa zdania z jedyną w stu procentach szczerą osobą w Europie. Uwaga! Król też ma prawo spędzić wieczór we własnym łóżku, w spokojnym mieszkaniu, a nie w hotelu w wątpliwym towarzystwie jakiejś zupki chińskiej o smaku grochu.

    Kraft pochwalił się słodyczami, które otrzymał od swojego sponsora. Ciężko je nazwać prezentem, ponieważ to Kraft każdego dnia przynosi profity tej firmie. Logo małej nieznanej austriackiej wytwórni wafli, wisi na plakatach i telebimach na całym świecie, błyszcząc na kasku lub czapce osoby, na którą zwróci uwagę każdy przechodzący człowiek, nawet ślepy. Kraft powinien mieć jeszcze więcej sponsorów. W przeciwieństwie do innych niektórych reprezentantów Austrii. Która firma chciałaby żeby w jej reklamie występował ktoś, kto wygląda jak rozwalony na talerzu serek wiejski kuleczki?

    Czwartek
    Zanim nastanie czas odpoczynku, nasz ukochany Stefan ma do zdobycia kryształową kulę. Będzie o nią walczył dzielnie, uparcie, lecz z honorem. W obu skokach treningowych oddał loty lepsze niż goniący go Kamil Stoch, o odległościach genialnych 209,5 oraz 234,5 metra. Kwalifikacje odpuścił wykazując się wielką mądrością i zdolnością przewidywania pogody. W kwalifikacjach dyskwalifikowano Norwegów. Zawodnicy Ci powinni bardzo przeprosić Krafta, za brak szacunku, który okazuje mu krok ich kombinezonów.
    #skaczemyzkraftem #prayforkraft #kraftyiróże #weareonekraft #allyouneediskraft #stefankraftnałogiem

    Niedługo po sezonie ruszy strona o Krafcie. Mamy nadzieję, że choć trochę będzie w stanie osłodzić czas bez tego wielkiego mistrza.

    OdpowiedzUsuń
  50. A kto tu próbuje wywołać zazdrość w Morgensternie? HMMM? XD Marzenka poczciwego Skrobota tak niecnie wykorzystać do własnych manipulacji?

    OdpowiedzUsuń