Z nimi to tak właśnie jest. Miała być laska Kota w ciąży - oczywiście nie jest, miał Skrobot mieć dziewczynę - oczywiście nie ma. I mieli dalej zajmować miejsca w trzeciej dziesiątce - a koło podium się kręcą, a ostatnio nawet drużynówkę wygrali! I to w Niemczech! Oto nastąpił moment mojego triumfu.
Oczywiście nie wszyscy przeszli magiczną przemianę, pewnego stopnia upośledzenia się jednak przeskoczyć nie da, więc na przykład Cudowne Dziecię wciąż okupuje miejsca czterdzieste i niżej. Ale Klemens zawsze był wyjątkowy.
O, a propos upośledzenia. Kraft się na blond zafarbował. Ja nie wiem, czy on chce brata bliźniaka Hayboecka udawać, czy myśli, że jak się kolorystycznie do niego upodobni, to się nauczy tak jak on skakać. Daremne żale, próżny trud. Daleko przykładu szukać nie trzeba. Wystarczy na tego mojego, pożal się Boże, brata popatrzeć. Blond kudły bynajmniej nie gwarantują, ze się człowiek skakać nauczy.
No chociaż w sumie trochę się nauczył. To ten nasz trener tak zachwiał równowagę mocy. Zaczynam odczuwać w stosunku do niego coś w rodzaju szacunku.
O nie. Kraft tu idzie. Czy powinnam się schować w domku i udawać, że go nie znam? Ja pierdolę, przecież ta platyna na łbie... no po prostu wieś tańczy i śpiewa. Jeszcze ktoś pomyśli, że to po to, żeby mojego młodszego brata poudawać. Sorry, ale stanowisko irytującego, debilnego blond brata jest już od dawna obsadzone.
Zanim decyduję się na podjęcie jakiejś sensownej decyzji, Szczurowiewiórka już mnie wypatruje w tłumie. Brawo ja. Sama się proszę o upierdliwe towarzystwo.
- Maniaaa!!!
Ja nie wiem, ale on się zawsze tak anonsuje z odległości dwustu metrów, zamiast podejść i jak człowiek się przywitać. A może nie jest jednak taki głupi jak się wydaje i wie, że zwieję na jego widok, o ile mnie jakoś nie zatrzyma.
E, nie. Jest głupi. I właśnie dlatego tak wrzeszczy.
Uzbrajam się w cierpliwość i liczę na jak najniższy wymiar kary.
- Sześśś! Mam ważna deczyżja.
Nie no, dobrze, że chociaż czapkę ma na łbie, wygląda przynajmniej tak żenująco jak zazwyczaj, a nie trzy razy bardziej.
- Jaką decyzję?
A może by mu jednak zasugerować opitolenie na łyso?
- Robię prawa jazdo po sezon. Bo mam mało czasza teraz. A potem dużo. I będę jechać to auto z Turnieja... jeden, dwa, trzy, cztery - pomaga sobie liczyć palcami - Cztery Skoczni! I Michi bedzie dumny!
Czasem myślę, że głównym celem życiowym Krafta jest uczynienie Hayboecka szczęśliwym człowiekiem. Co z kolei prowadzi do przemyśleń na temat ich orientacji. Ale o tym wolałabym nie myśleć.
- Fajnie. Słuchaj, ja się trochę śpieszę, bo zaraz będzie druga seria.
- Ja tysz! Ale skakam późno.
- Dobrze, ale idź już na górę.
- Idem! Ale ciałem powiedzieć tobie. Bo ci nie widziałem dawno.
I bardzo dobrze.
- Okej, ale idź.
- No ale...
- Stefan?! Czemu nie jedziesz jeszcze na górę? Już skaczą przecież.
A oto i mój osobisty Superman. Skrobot to ma naprawdę wyczucie czasu.
- Szkaczą?! Jak to?! - momentalnie przeraża się Stefan i pędzi w kierunku wyciągu.
- Dzięki za uratowanie mnie przed Kraftem. Aha, poczekaj chwilę - mówię do Skrobota i wchodzę do blaszaka po grubsze rękawiczki. Mam zamiar przeżyć drugą serię bez przemiany w sopel lodu.
Stajemy sobie koło barierek i patrzymy na, jakże ekscytujące, pierwsze skoki. Wbrew solennym zapewnieniom Kacpra, druga seria zaczęła się dopiero teraz.
- Czy ty wiesz, że Jasiek skończył karierę?
Ja przepraszam bardzo, że co proszę?
- Yyy... słucham?
Mało dramy w tym sezonie na razie, więc dla odmiany znowu Ziobro postanowił coś odjebać.
- W październiku podobno. Jak się dowiedział, że nie jedzie na Puchar Świata. Ale kiedy dostał powołanie na Kontynentala, zmienił zdanie.
- Czekaj, czekaj... no to w końcu skacze dalej, tak?
- No tak.
- Czyli nie wymyślił nic takiego w ostatnim czasie?
- Z tego, co wiem, to już nie.
Biorę głęboki oddech.
- To co mi dupę pierdołami zawracasz?
Skrobot się śmieje.
- Ale się jednak przejęłaś.
- A weź mnie nie denerwuj.
- To jest niesamowite, jak bardzo nie potrafisz się przyznać do jakichkolwiek ludzkich uczuć.
- Po prostu się martwię, że nie będzie miał z czego rodziny utrzymać - burczę.
- Taaa.... już więcej na tych swoich meblach zarobi, niż na skokach w Kontynentalu - śmieje się Skrobot po raz kolejny, staje za mną i obejmuje mnie ramionami. I w tej pozycji pozostaje do momentu, gdy na koniec konkursu szczeny opadają nam do ziemi. Bo wygrywa Miszczu, a drugi jest Koteł.
Czy ja śnię? Czy to się dzieje naprawdę? Ale skoro w tym sezonie konkurencję kosi Demon ze Słowenii, a Vincent Desco....ś tam regularnie zajmuje miejsca w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata, coraz mniej rzeczy jest mnie w stanie zdziwić. Choć nasi chłopcy są na tyle wybitni, że będą mnie zaskakiwać chyba do końca życia.
- Bardziej w lewo tę bombkę! Nie, nie aż tak! Z powrotem o jedną gałązkę w prawo! A może trochę niżej... Hmm... poczekaj chwilę...
Nie sądziłam, że Izunia jest aż tak perfekcyjną istotą.
Dawid chyba też nie sądził, bo widzę po jego minie, że zaraz dostanie kurwicy.
Sterczy przed choinką zgięty w pół, z wypiętym kuprem i usiłuje sprostać oczekiwaniom małżonki.
Mission impossible.
Izabela tymczasem siedzi przy stole i maluje paznokcie, żeby się jako gwiazda rodzinna dobrze przy wieczerzy prezentować.
Jak taka z niej gwiazda, to chętnie bym ją na czubku choinki umieściła. Przynajmniej stamtąd miałaby ograniczoną mobilność i nie mogłaby pyskować.
Najprostsze rozwiązania są jednak najlepsze.
Siedzę sobie w kuchni i kleję uszka na zmianę z karmieniem Mańka. I jestem na sto procent przekonana, że lepiej się dogadujemy niż jego rodzice w pokoju obok. W radiu leci Chris Rea, ja śpiewam, a Maniek wybija rytm łyżką o stół. Pełna symbioza po prostu.
Przez okno widzę, jak rodzice odprawiają na polu mniej więcej te same cuda, co Dawid z Izą, tylko że przy umieszczaniu światełek na elewacji. Tata tańczy na drabinie, a mama dopinguje go z dołu okrzykami: Zwariowałeś? Jak to wygląda? Mężczyźni nie mają łatwo w tym domu.
Maniek tymczasem ma w dupie pozycję przedstawicieli swojego podgatunku w tej rodzinie i radośnie podśpiewuje sobie:
- Mania-nia-nia-la-la-la...
Czy jakoś tak to leci. W każdym razie wyraźnie da się wychwycić moje imię, co sprawia, że rosnę w dumę, bo jakoś nie słyszałam, żeby śpiewał tak mama-ma albo tata-ta. No i kto jest najfajniejszy? Szach mat.
Oho, ktoś puka do drzwi. Niby jeszcze za wcześnie na zbłąkanego wędrowca, ale jestem pewna, że ktokolwiek właśnie przyszedł i tak chętnie coś zeżre.
Chwilę później Dawid wprowadza mi do kuchni Titusa.
- Cześć, Marzenka.
- Cześć. Co tu robisz?
- Mama mnie wyrzuciła z domu - tłumaczy Krzysiek. - Powiedziała, że tylko jej przeszkadzam i że mam iść zawracać dupę komuś innemu.
Wcale się jej nie dziwię. Mądra kobieta, a takie coś na świat wydała.
TYLKO DLACZEGO ON MUSI ZAWRACAĆ DUPĘ AKURAT MNIE?!
- I nie masz innych znajomych? Hej, co ja se mam z nim niby zrobić? - pytam w przestrzeń, ale mój brat raz w życiu wykazuje się względną inteligencją i od razu spieprza, tłumacząc coś mętnie, że on jest zajęty, bo choinkę ubiera.
- Ale za to Iza siedzi i nic nie robi. Idź i sobie z nią pogadaj - proponuję Titusowi, ale ten tylko kręci głową.
- Nie, posiedzę sobie z tobą - mówi łaskawie i istotnie sadza swe dupsko szanowne koło Mańka.
Ja sobie nie przerywam mojego zajęcia, mój mały ziomek także nie, ale Titus ewidentnie zaczyna się nudzić.
- Może ci w czymś pomóc?
- Lepiej nie.
- Aaaa.... eeee.... - Miętus zaczyna robić dziwne miny. - Bo wiesz... jestem trochę głodny...
Ja się wcale nie dziwię, że go matka z domu wyrzuciła.
- To dobrze. Możesz się trochę pogłodzić. I tak się wieczorem nażresz tak, że się w kombinezon nie zmieścisz.
- Mhm... No tak... - kiwa głową Titus, ale się nie poddaje. - A masz może jakieś ciasta, które trzeba spróbować, czy na pewno są dobre?
- Moje ciasta zawsze są dobre. Nie trzeba próbować - ucinam dyskusję i idę do salonu, bo Izunia krzyczy, że potrzebuje kobiecej porady. No to chyba nie do mnie. Po uratowaniu losów choinki i podjęciu ważnej decyzji dotyczącej powieszenia bombki-aniołka, wracam do kuchni.
A Titusa nie ma.
Nie wiem, czy się cieszyć, czy policję wzywać, że go porwali, ale zanim się na cokolwiek decyduję, Miętus pokazuje się w drzwiach spiżarni.
No oczywiście.
- O, już jesteś - tuszuje zakłopotanie żenującym uśmiechem, a ja tylko wywracam oczami.
- Titus, czemu wyżerasz świąteczny makowiec?
- Co? Marzenka, ja nic nie jadłem.
- Kurwa, chłopie, masz mak między zębami!
Tej żelaznej logiki nie da się podważyć. Titus robi minę zbitego psa, wykręca palce i w końcu mówi:
- Bo ja głodny byłem...
Błyskotliwy jak zawsze.
- Już to dziś słyszałam. Weź ty może sprawdź, czy cię w domu nie ma.
- Jestem.
Biorę głęboki oddech.
- W twoim domu.
- Ale przecież mama...
- Na pewno jej już przeszło.
- Wątpię. Nie, Marzenka, ja tu jeszcze zostanę. Mogę ci poczytać wiersze, jeśli chcesz, bo tak się składa, że akurat mam ze sobą...
- Nie trzeba!
- A-aha...
- O, dzień dobry, Krzysiu - do kuchni wchodzi moja mama, a Titus momentalnie się kurczy ze strachu. Co za frajer. - Marzenka, czy mogłabyś chociaż raz w roku zdjąć te łachy i założyć coś porządnego?
- Nie - odpowiadam. - Możesz smażyć rybę? Bo ja będę gotować uszka.
Mama się poddaje i bierze się za karpia.
- Powiesiliście te lampki?
- Jakimś cudem - przytakuje moja rodzicielka, lejąc olej na patelnię. - Twój ojciec nie ma za grosz gustu.
Przynajmniej wiem, że nie jestem adoptowana.
- Hmm... Marzenka.... - męczy się Titus. - To wy będziecie teraz w kuchni... obie z twoją mamą?
- Tak - kiwam głową. - Caaaały dzień - dodaję z naciskiem.
- Aaa... to ja może pomogę Mustafowi ubierać choinkę.
Na pewno bardzo mu jest potrzebna pomoc Krzysztofa Miętusa.
- Skoro nie możesz iść do domu...
- Nie mogę - zgadza się ze mną Titus.
- Okej, weź ze sobą Mańka. Tylko nie zrób mu krzywdy - mówię, a po chwili dodaję - i sobie też.
Wypiłam dzisiaj trzy kawy. To całkiem sporo, zważając na to, że zazwyczaj piję jedną albo zero.
Ale żeby w takim dniu dotrwać do Pasterki, trzeba się trochę podładować. Oczywiście, że wszystkie atrakcje dodatkowe i trzy razy więcej sprzątania zawdzięczam obecności Krzysztofa Miętusa w moim domu. Zeżarł makowiec, rozbił cztery bombki, a na koniec obsypał brokatem siebie, Mańka i pół salonu. Nie wiem, skąd w tym domu wziął się brokat. Wiem natomiast, że ogarnięcie tego syfu zajęło mnie, Dawidowi i Izie ponad godzinę. A na dodatek do tej pory cała się świecę.
Cóż, najwyraźniej Titusowi się Boże Narodzenie z Sylwestrem pomyliło. Przynajmniej po tym incydencie szybko się zwinął. Może przestraszył się mojego wzroku. A może po prostu nagle zaczęło mu się niesamowicie spieszyć do domu. Na pewno.
Wychodzę z kościoła, okręcam się szczelniej szalikiem, bo piździ jak w Kuusamo kieleckiem i zamiaruję wracać do domu. Ale oczywiście nie jest mi to dane. Przecież nie mogłabym prosto po Pasterce iść w kimę.
- Marzenka!
A może by tak udać, że nie słyszę?
No dobra, nawet rodzina zaczyna się kręcić i wytykać mi, że mnie Kacper woła. Jestem na straconej pozycji. Wbijam ręce do kieszeni kurtki i odwracam się w stronę Skrobota.
- Cześć, chciałem ci złożyć życzenia.
I po co? Po co? Nie wystarczy, że wiem, że on mi dobrze życzy? Musimy się jeszcze bawić w tę szopkę? Wcale się nie zdziwię, jak zaraz wydobędzie z kieszeni opłatek i każe mi się nim łamać, przed kościołem, o godzinie pierwszej w nocy, w temperaturze minus dziesięć stopni.
- A nie możemy sobie tego jednak odpuścić?
Skrobot się śmieje i poprawia mi czapkę. Ale coś mu się ta ręka za długo przy mojej twarzy zatrzymuje. Zaczynam się poważnie obawiać o moją strefę osobistą. I nagle mocno mnie przytula. Czy on zwariował? Nie mogę oddechu złapać.
- Życzę ci, żebyś była szczęśliwa - słyszę gdzieś koło ucha.
Halo, zaraz się uduszę.
A Skrobot nic. Po prostu tak sobie stoi i miażdży mnie w uścisku.
Uderzam go pięścią gdzieś w brzuch. Podziałało. Odsuwa się trochę.
- No, już wystarczy tych czułości, bo mi żebra połamiesz.
Skrobot masuje się gdzieś w okolicach żołądka i znowu się śmieje. Zaczynam się zastanawiać, czy to przypadkiem nie podchodzi pod jakąś chorobę psychiczną.
- Niezły cios.
- Starałam się.
- To co - widzimy się w poniedziałek?
- To zależy czy się doturlam po jutrzejszym obżarstwie.
- Najwyżej przyjdę i cię popchnę - proponuje Kacper. - Albo przyholuję. Jeszcze to ustalimy.
I właśnie dlatego się z nim zadaję.
__________
Tym się zajmuję, zamiast uczyć się do sesji :P
Jestem! Mam nadzieję, że telefon się będzie słuchać i mnie nie wypierdzieli z internetu w połowie komentarza :p
OdpowiedzUsuńW każdym razie, Marzeno, co ci, przepraszam bardzo, przeszkadza w dobrej formie naszych skakajców? Niech se latajo, przynajmniej ci nikt za bardzo nad uchem nie marudzi, jaki to jest do dupy, tak samo, jak jego skoki. Więc się cieszyć powinnaś.
Mania, ja cię rozumiem, mnie też się fryz Krafta nie podoba XD W ogóle czy komukolwiek się podoba? XDD
Okej, ale prawo jazdy dla Stefana to jest jednak ciężka rzecz. Ja tam współczuję tym, którzy będą go uczyć i egzaminować. Szczerze współczuję.
Ejj ty, jak to ładnie ujęłaś, szczurowiewiórko, nie bądź taka pewna tego auta z TCS-u, bo po pierwsze, Kamil cię zmiecie, a po drugie - ten samochód od dawna nagrodą w Turnieju nie jest XDD
Skrobot taki wybawca. Taa, Kacperku, wszyscy wiemy, że ona się o tych nielotów trochę martwi, ale nie ma zamiaru się przyznawać i na twoim miejscu dałabym sobie spokój ze zmuszaniem jej do tego, bo jestem raczej pewna, że tego nie zrobi. No.
Izunia perfekcjonistka. I leń. I zapatrzona w wygląd zewnętrzny dziunia. Nie mam nic przeciwko wsadzeniu jej na czubek choinki. Daję ci, Maniu, w tej sprawie wolną rękę.
Maniek wyraźnie lubi Manię! No, przynajmniej ktoś! Chociaż, czekaj. Chyba te nieloty muszą ją lubić, skoro ciągle do niej przyłażą, nie? To Marzenka by wolała chyba, żeby jej nie lubili aż tak.
Te, Titus, nie podżeraj tam makowca! Sam se coś zrób, a nie, cudzą pracę marnujesz jedząc ciasto przed Wigilią!
Krzysiu to cierpi na fobię. Panicznie boi się mamy Marzenki. No przynajmniej nie ma lęku przed byciem obserwowanym przez kaczki czy przed czymś innym, równie idiotycznym.
Titus jest niezdarą i lekkim przygłupem - to wiemy wszyscy. Ale mnie, tak jak Mańkę, zastanawia obecność brokatu w ich domu. No bo po kija coś takiego kupować? :p
No to mamy po Pasterce. I Kacperek się we znaki daje. Ty tej Mańki tak nie ściskaj, bo sobie przyszłą żonę udusisz i z kim się później hajtniesz? :p
Mania, widzisz, ty się nie martw obżarstwem, zawsze cię ktoś przetransportuje, masz oparcie w tym Kacperku, korzystaj, póki się nie rozmyślił!
No. Dotarłam do końca, a mój telefon się nie zbuntował! Jej!
W każdym razie, powodzenia na studiach, zdania sesji i ogromu weny, coby nas Mania jak najdłużej nie opuszczała. I, przede wszystkim, ŻADNEGO ZWĄTPIENIA W TWÓRCZOŚĆ SWOJĄ I JEJ SENS, ASIK.
Pozdrawiam cieplutko,
DarSide (i tym samym użytkowniczka twittera o wdzięcznym userze @rockgirl787 :p)💖❤😚
http://www.skokinarciarskie.pl/zdjecia/pliki/lgpwisla2013e/IMG_6406.jpg
UsuńA ja zamiast uczyć się do sesji to czytam ;)
OdpowiedzUsuńRozdział piękny i te chwile ze Skrobotem MISTRZOSTWO ;)
Marzenka powinna sobie uświadomić że nikt jej tak nie zrozumie jak on, ale wiem że czasem lepiej mieć w kimś takim tylko przyjaciela :D
No nic nie rozpisuje się bo brak czasu goni.
Życzę powodzenia w sesji i dużo weny.
Pozdrawiam Dreams ;*
"Zaczynam odczuwać w stosunku do niego coś w rodzaju szacunku." - cytat rozdziału! :D
OdpowiedzUsuńPotrzebuję trenera, podobno dobry psycholog, a ja mam jutro egzamin z psychologii ;)
Kacper jest taki cierpliwy do Marzenki, że już za życia powinien pójść do nieba, nie ma innego wyjścia. Tyle lat użerać sie i ganiać za jedną dziewczyną, która niby go chce, a nie potrafi się do tego przyznać. Cierpliwy to on jest aż za nadto!
Świąteczne życzenia dla:
Marzenki, żeby otworzyła się na uczucia
Kacpra, żeby te jego podchody wreszcie były owocne
Titusa, żeby był przydatniejszy
Dawida i Izy, żeby mieli do siebie cierpliwość
małego Mańka, żeby jego rodzicie zmądrzeli i zaczęli się nim zajmować
całej reszty, żeby było jak najlepiej
A dla nas, już nie świąteczne życzenia, ale z okazji Dnia Dziadka, (każda okazja do świętowania i składania życzeń jest dobra), żebyśmy pozdawały wszystkie egzaminy śpiewająco :)
To opowiadanie jest serio super tylko czemu nie ma żadnych scen erotycznych?
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod tym ;)
UsuńNooo. Niech Mania będzie singielką skoro taki twój zamysł fabuły, przecież jedno z drugim się nie wyklucza. A po takim zaskakującym dla niej wieczorze, z kimś o kim uparcie nie myślała by były w pakiecie całkiem spoko dylematy moralne i nowe wątki;)
UsuńPhi, po co się uczyć do sesji XD
OdpowiedzUsuńCzytam dopiero teraz, ale i tak brechtam. Choć jest późno, ciemno i 'spaaać'. Ja na prawdę nie wiem, o co Mani chodzi z tą orientacją Krafta i Hayboecka - przecież to gejuchy. Ja tam im kibicuję.
W skokach, oczywiście!
Wiersze Miętusa.. Taak, to może lepiej niech Maniek pośpiewa o swojej cioci. Mam wrażenie, że mały to większy artysta.
No i w końcu Mańka nie uciekła od Skrobotowego uścisku [w końcu!!!] to musiało być piękne. Tylko tak jakoś króciótko tym razem. A może mi się szybko czytało?
Nieważne.
Dużo weny, powodzenia na sesji i niech się słodycz leje! *tęcza*
Pozdrawiam,
Monika Karolina
Może to nie jest najlepszy pomysł zabierać się za komentarz po 23, ale no - spróbujmy. Tylko jeszcze zanim sobie zacznę, to ja wiem, od pół roku nie mam szczęśliwie do czynienia z matematyką prawie nic, ale jednak obliczenie ile czasu zajęła mi dzisiaj mniej lub bardziej zaawansowana beka ze szczurowiewiórki... No, przyprawiło mnie o lekkie zaniepokojenie się o własną osobę. Hmmm, ok. To niekoniecznie jest tematem tego komentarza xD
OdpowiedzUsuńOj Mania. Ja wiem, że Ty jesteś kobietą niezłomną i jak raz sobie coś postanowisz to nie ma już zmiłuj, nawet jemioła nie pomoże. Ale żeby tak postawić fakt dalszego bycia singlem przez Kacperka tuż obok kociego rozmnażania (albo raczej jego braku)? To chyba nie są sprawy równorzędne, żeby robić to w tej formie! A propos jak już jesteśmy w temacie, dziwne jest, że nie ucieszył jej fakt, iż Maciuś będzie co najwyżej wujkiem, a nie ojcem. Ja wiem, że bratanki też można krzywdzić, ale to jednak znacznie mniejszy kataklizm, więc jest spory powód do radości. Ale w ogóle tak sobie pomyślałam, jak to pasuje do tego światka. Mania wie, że biedna dziewczyna podejrzewała ciążę, natomiast hipotetyczny autor dzieła nawet jednym słowem nie został przypuszczalnie poinformowany. Nie żeby mnie to jakoś szczególnie dziwiło. I cóż... Ta biedna kobieta zaczęła serio szanować Austriaka, skoro nawet z jej brata nielota zrobił skoczka, który regularnie punktuje. Nie wiem co prawda czy to zasługa Horngachera czy diety Izuni (pewnie kazała mu zerwać umowę sponsorską z Mannerem), ale widać lepiej już przyznać laury rodakowi Krafta, niż znienawidzonemu członkowi rodziny. Dobrze, że jeszcze cudowne dziecię nie przeszło przemiany, bo Kubacka z podziwu nauczyłaby się hymnu Austrii i serio tam wyemigrowała (bez podtekstów :p).
O nie. Idzie szczurowiewiór (wiesz, że moja komórka ma już to słowo *znicz dla zdrowego rozsądku* zapamiętane?). Mania, obiecuję - jeżeli namówisz to do zgolenia się na łyso, noszenia maski, albo czegokolwiek takiego, to już nigdy nie będę się domagać Twojego związku z żadnym facetem. Dogadamy się? W sumie też mi przyszła do głowy teza, że on chciał się upodobnić do Michiego. Bo, że jest od niego uzależniony to chyba jasne, choć ja tam uważam, iż to wyraźnie działa tylko w jedną stronę. Kto chce zginąć w rozpędzonym samochodzie, który wjeżdża w kury? Nikt normalny (dobra, bo wyjdzie nam, że 95% naszej reprezentacji narodowej w skokach). W każdym razie przyjaźń z gryzoniem poza Mannerami nie daje żadnym korzyści. I beką. Choć... Ubaw można mieć i bez przyjaźni, więc to nie jest akurat argument. Mania powinna dokładniej to zinterpretować. W końcu sama narzekała, że nie może mu powiedzieć prawdy o jego głupocie bo się powiesi (choć ryzyko jest małe, bo przecież by nie umiał). 'Bo mam mało czasza teraz'. Hmmm... Czasza czyli zgrubienie od czaszki, w której znajduje się (a przynajmniej powinien) mózg. Więc Kraft znowu ma rację. Tak jak wtedy gdy twierdził, że się nie czesze (wywróżyłaś ten horror na jego łbie:p).
'Osobisty Superman'❤️. Nawet jeśli sensem tego zdania, była ochrona przed wiewiórą to zabrzmiało ono bardzo uroczo. Serio kobito nie chciałabyś takiego? Wszystkie męczące twory skaczące by Ci odganiał umiejętnie i jeszcze czekoladę przynosił. Ja bym raczej na to poszła.
Jak widać w polskiej kadrze zakończenie kariery to news na poziomie zjedzenia żółtego sera (chciałam napisać pleśniowego, ale serio koniec na dziś xD). Ale Marzena i tak się przejęła. Ona ma tyle ciepłych uczuć, czemu ich nie okazuje? No dobra, skoro i bez ciepła te psychole jej tak włażą na głowę to nie ma się czemu dziwić...
Mama wyrzuciła Titusa z domu. Nie wiem czy mam się z tego śmiać czy płakać. W sumie w wigilię zawsze jest nerwówka, wszyscy latają z mopem w ramach ostatniego dzwonka, więc co tu się dziwić, iż gościu deklamujący jak gdyby nigdy nic poezję może doprowadzić do szału? Ale Izunia powinna go lubić. W końcu wyjadł makowiec (spróbowanie czy dobry, to to raczej nie było), więc Dawid nie dostanie na święta glutenu, węglowodanów i innych takich. Ani Maniek. Choć jak on najbardziej kocha ciocię to ja nie wiem czy za kilka lat nie wprawi własnej matki w rozpacz jedzeniem słodyczy i chodzeniem w dresie, ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Tylko, żeby własnego chrzestniaka oddać w ramiona tego poety? Ja wiem, że to też jego chrzestniak, ale to nie zmienia chyba opinii jak bardzo to ryzykowne. Hmm... W sumie skoro rodzice chrzestni ogółem ślubują przekazywanie dziecku wartości to cóż. Mamy już stuprocentową pewność, że Maniek będzie żarłoczny.
UsuńI pasterka. Ten specjalnie jej w tłumie wypatruje w środku nocy to mogłaby przyjacielsko wytulić bez marudzenia. Przecież to kulturalny facet jest. Nie wciągnie jej na powrót do kościoła i nie zatacha przed ołtarz (choć pewno by chciał). W sumie wyobraziłam sobie ich ślub, ze szczurowiewiórką radośnie sypiącą im kwiatki i niosącą welon, ale może... Pozostawie ten kataklizm w głębi mojej 'czaszy'.
No nic. Nie wiem czy ten komentarz ma jakikolwiek głębszy sens, ale i tak go opublikuję xDD Cudny odcinek.
Buziaki i weny:*
PS. A JEMIOŁĄ DOM OZDOBILI? ❤️
A Kraft?
Usuńhttps://www.instagram.com/p/BBNfYoQkVG8/?hl=pl
UsuńNo dobra, żeby nie było, że zwlekam z komentarzem, Mańka mi dziś życie ratowała, jak umierałam (utożsamiałam się z nią, tylko ja nie mam takiego Kacperka, coby mi herbatki, tabletki i czekoladki przynosił, sama się musiałam obsłużyć).
OdpowiedzUsuńTak czy siak - nie licz na żadne cuda.
Zgodnie z obietnicą odpowiedziałaś mi co z Kocią ciążą. Ano nic, Kocię się nie postarało o małe kociaczki, i na dodatek żyje w błogiej nieświadomości, że mu takowe groziły. Szkoda, z Mańki fajna ciotka jest, a z dzieciakami sie lepiej dogaduje niż z tymi dorosłymi ciołkami. Bo dzieciaki sprostują oczekiwaniom, dorośli - niekoniecznie.
Brak Kacperkowej dziewczyny zaliczam brakiem na plus! Podobnie jak i brak Polaków na końcu listy wyników! Z wyjątkiem Klemensa, ale tego z osobistych względów nie skomentuję :P
I wyjaśniła się kwestia blond Krafta! - on po prostu chce być jak Michi. Ja tam bym w ich relacje zbyt głęboko nie wchodziła, lepiej czasem żyć w głębokiej nieświadomości. Tobie też to polecam, Marzenko!
A jeśli kolor blond to kolor dobrego skakania? Może Kraft wywoła nową modę?
OBY NIE!
Mania w końcu przejrzała Krafta - on tak głośno ją woła, żeby nie zdążyła zwiać! Mądra szczurowiewiórka! No, prócz gustu fryzjerskiego, może :P
(jestem 3xTAK za opitoleniem na łyso!)
Ta jego miłość do Hajbeka jest naprawdę podejrzana! Co na to ich dziewczyny? Lubią takie czworokąty? (w sumie jak u Ciebie z ich statusami związku? Bo się pogubiłam chyba nieco XD)
O i Skrobot bohater! Skrobot superhero! Manieczko, dlaczemuż ty go tak nie doceniasz?
I co to za straszenie Jaśkiem? Z tego co pamiętam, on jeden z normalniejszych tam jest! Ale jedno udało się potwierdzić - Mania się jednak nimi przejmuje. Troszeczkę. Tak tyci-tyci.
Ale jednak!
"śmieje się Skrobot po raz kolejny, staje za mną i obejmuje mnie ramionami." - moja pierwsza reakcja to "AWWW...!", a druga "JAKIM CUDEM SKROBOT NIE OBERWAŁ W ZĘBY?!"
Widzę jedno logiczne wyjaśnienie - pizgało tak, że Marzenka go jako kaloryfer osobisty, samobieżny potraktowała XD.
O! I znowu święta (ŻĄDAM JEMIOŁY NA NASTĘPNE!). Takie rodzinne, z Izunią...
chyba zrobiło mi się trochę żal Dawida... Jak już się pozbierałam z podłogi ze śmiechu -> "Sterczy przed choinką zgięty w pół, z wypiętym kuprem i usiłuje sprostać oczekiwaniom małżonki."
Mania nadal dla Izuni miła i urocza jak widzę. Za to z Mańkiem się dogaduje!
Jak na osobę, która nie znosi gotować, bardzo często można ją spotkać w kuchni, nie uważasz? XD
Chyba pewne schematy się zawsze powtarzają. Izunia dyryguje swoim mężem, a jej teściowa swoim. A niby niespokrewnione...! Kobiety tak chyba mają. Jedne dyrygują, a inne... terroryzują :P
Titus XD. Ten to się zawsze przypałęta jak nie trzeba. I jeszcze makowiec wyżera! Nie dziwota, że go własna matka z domu wyrzuca!
"Moje ciasta zawsze są dobre" - skromność level Mania XD.
I jeszcze Titus wiersze chce jej recytować - chłopie, ty się kiedyś doigrasz!
Ale sytuacje ratuje - nie, nie Skrobot - pani mama Kubacka. Nadal śmieszy mnie powód, dla którego Titus się jej boi XD. I nagle choinka okazuje się lepszym rozwiązaniem!
"Okej, weź ze sobą Mańka. Tylko nie zrób mu krzywdy - mówię, a po chwili dodaję - i sobie też." - mimo wszystko Maniek ważniejszy :P. Ale ja bym się Titusowi bała dać dziecko - nawet na taką krotką trasę kuchnia-salon.
Choć w sumie - chrzestny. Skoro na chrzcie dał sobie radę, to może mu nic złego nie zrobi... TAK, WIEM, ZNOWU W NIEGO NIE WIERZĘ.
Trzy kawy? Cienki bolek z ciebie, Mańka!
I jeżu, co ten Titus robi, że potrafi tyle zamieszania spowodować? I skąd on wytrzasnął brokat?! XD
Marzenka taka straszna... XD. Typowo!
Czy rodzinka Marzenki szipuje ją ze Skrobotem tam mocno jak ja? I jego rodzony brat? I cała kadra? I cała kadra Autów?
I cały świat w ogóle?
MAŃKA...?!
CDN
"Skrobot się śmieje i poprawia mi czapkę. Ale coś mu się ta ręka za długo przy mojej twarzy zatrzymuje. " - MAŃKA, NO!!!
Usuń...a jednak Skrobot nie uniknął Marzenkowych pieszczot pięścią. Cóż, tradycji musi stać się zadość!
Kacperek zawsze pomocny jeżeli chodzi o pomoc w toczeniu po obżarstwie. Ktoś mi takiego załatwi?
"I właśnie dlatego się z nim zadaję." - MARZENO KUBACKA, czy mogłabyś z łaski swojej...? Mogłabyś? No mogła?
Jeśli ona Kacperka nie chce, to ja go chcę! I kropka, przydałby mi się dziś abrdzo, bardzo!
Ja zamiast się uczyć do sesji, uczę się na zaliczenie, a przynajmniej udaję, bo bardziej wkurzam się na bezsens tego, czego udaję, że się uczę. Masło maślane wyszło, ale trudno. Podobnie jak toto powyżej. Więcej Mani, więcej Kacperka, a najlepiej więcej Mani z Kacperkiem.
I Kraftowego polskiego.
I Maciusia, bo to urocze dziecko jest!
No to czekam, na ciąg dalszy efektów Twojej sesji :P
PS: ...to co z tymi scenami erotycznymi? :P
PS2: Mańka nie musi brać w nich udziału!
Marzena koniecznie powinna wziąć. Pisz szybko kolejny rozdział.
UsuńZabrzmi to dziko, ale Marzena to taka Tośka Miłosierdzia. Taki tam wniosek po przeczytaniu całości w 3 tygodnie.
OdpowiedzUsuńKomentarze o fryzurze Stefcia najlepsze. XDDD Nie mogę nawet na to patrzeć. ���� Idk, nikt mu jeszcze nie powiedział, że to wygląda koszmarnie? Może Michiemu się podoba. ������
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko w dwa dni. Chyba już nigdy nie spojrzę na tych osobników normalnie. XDDDD
OdpowiedzUsuńPo tak cudownym i udanym dla skoków narciarskich wekendzie, musi powstać nowy rozdział tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńhttp://i.pinger.pl/pgr57/9b23f38900145a985397036a/Stefan%20Kraft.jpg
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/skijumpingaustria/videos/10151869838873786/
OdpowiedzUsuńja to tu tylko zostawiam :)
~Tulululu
https://www.instagram.com/p/BC23M-8pFfr/
OdpowiedzUsuńhttp://media.bizj.us/view/img/5418771/kraft-campus-sign*750xx2400-1353-0-73.jpg
Blogspocie, przybywaaaaam!
OdpowiedzUsuńJa, córa, marnotrawna, przybywam ze spóźnionym komentarzem. Nie będę Cię czarować, byłam zbyt leniwa, żeby go napisać przed szpitalem, a po... Cóż, szpital to miejsce, z którego młody człowiek wraca odmieniony – przy NFZ-ie nie zbyt uzdrowiony, ale na pewno zdołowany ilością widzianego zewsząd cierpienia.
Ale dość pierdolamenta, przechodzimy do rzeczy!
Nie znam postaci, która lepiej podsumowywałaby rozważania na temat Kraftböckowej orientacji seksualnej niż Mańka. Słowo. Moja Tośka chyba tylko przebąkiwała co nieco o wyłożonej explicite przez pannę Kubacką tzw. „gejozie”, ale może to wynika z faktu, że ona się od szczurkowatego uśmiechu Krafta... mocno dystansuje. O. I ogólnie cały rozdział może być niezbyt komediowy (nie musi, of course), ale jeśli wtrącisz tam gdzieś polschwabisch Sztefana, to i tak ryknę śmiechem. XD
„Osobisty Superman”, czyt. Skrobot. Okej, jeszcze nie fangirluję, bo nie wypada.
Co do ich rozmowy, to chyba rozumiem, czemu ludzie (gdzieś tam chyba nade mną) stwierdzili, że Mańka to taka „Tośka miłosierdzia” – bo nie złamała Skrobotowi nosa za objęcie ją. Okej, nasze bohaterki są szalenie podobne, ale nie sądzę, żeby to Mania miała być tą miłosierniejszą połową bliźniąt – patrząc na to, jak śmiało bije, ignoruje i ripostuje swoich kolegów z pracy, wydaje mi się, że jest o wiele gorsza od Sochy. XD Ofc, moja Socha też ma swojego „miłego badassa”, czyli osobę, która nie spierdala, kiedy ta nie ma złego humoru i nie boi się jej nieotwartości emocjonalnej, itd., ale sytuacja Kacperka jest cokolwiek odmienna. On jest na straconej pozycji, Zniszczoł... nie całkiem, ale to dłuższe rozważania. XD Ja scenę z pobiciem wycięłam, a tu takich cudów nie ma! Zresztą ktokolwiek wpadł na tę teorię, to po 1) odkrywczy szczególnie nie był; w erze symulakrów i niemożności zaistnienia pierwiastków oryginalności pewne schematy MUSZĄ się powtarzać, po 2) trafił jak kulą w płot i wszelkie analizy może sobie darować.
Izunia. Borze. Nie. Kto widział moją choinkę, ten wie, że dla mnie strojenie jej jest równoznaczne z puszczeniem wodzy fantazji. XD Więc za dekoratorską precyzję poobcinałabym ręce.
I ja też jestem dumna z Mańka!
„- O, dzień dobry, Krzysiu - do kuchni wchodzi moja mama, a Titus momentalnie się kurczy ze strachu. Co za frajer. - Marzenka, czy mogłabyś chociaż raz w roku zdjąć te łachy i założyć coś porządnego?
To są bardzo porządne dresy. 100% bawełny.”
Kooooocham relacje Mańki z rodzicami. Nie mamy ich tu wiele, ale przynajmniej wiemy, jako się rzekło poniżej, że nie jest adoptowana, a władczość i budzenie respektu to u kobiet Kubackich cecha przekazywana genetycznie. Tyle że mnie się ten Kacper wydaje o wiele twardszy od takich Dawidów czy Maniowych ojców. Chociaż... Na pewno musi tyrać dwa razy więcej, żeby się do niej dorwać. Jeśli to jeszcze możliwe... Podziwiam chłopaka za upór. Czegóż się jednak nie robi dla miłości...
Kocham i nie kocham sceny po pasterce. Bo niby jest fajna, ale mur ze strony Mańki zawsze blokuje pełną radość, aczkolwiek rozumiem ten zabieg i dobrze, że nie ma tak różowo, bo Mańka i hepi endy to raczej nie ta sama bajka. Zresztą nawet brzydUla mówiła, że „dobrze, jak nie za dobrze” i Manieczka tej zasady w relacjach z ludźmi się trzyma „jak zbawiennej poręczy”. (A co mnie tak pojebało z tymi cytatami, bo nie wiem?).
Tak całkiem serio, to mocno współczuję Skrobotowi. To nic fajnego tak kochać kogoś, kto zapiera się murem berlińskim przed wszelkimi próbami porozumienia duchowego. Ale przecież... mur berliński upadł, prawda?
PS Teraz sobie tak słucham Myslovitz i „Znowu wszystko poszło nie tak”, a tam śpiewają: „Znowu musiało tak być / jakbyś bez tego nie był sobą” – Mańkowy ten fragment mocno!
Co za rozczarowanie. Dziewczyna Kota w ciąży nie jest. I w sumie to nie wiem czy mam się smucić, że to nie czas na kolejne Kociątko czy cieszyć, że nie skrzywdzisz dziecka takim ojcem. No bo może on na ojca bardziej niż Dawid się nadaje ale nadal to nie jest dobry pomysł. No i Skorbot znów nawala. Dziewczyny brak. Szkoda, że super dziewczyna go nie widzi i za przytulasami nie przepada.
OdpowiedzUsuńRozumiem Mańkę, przy Krafcie w tej fryzurce wstyd stać. Nie wiem co on w tej fryzurce widzi ale wiara, że w ten sposób przyciągnie trofeum jest bardzo prawdopodobna.
Ale jest lepiej, wszyscy wiedzą, że zwycięzca turnieju auta nie dostanie tylko Krafcio nie. No jeszcze niektóre portale tego nie wiedzą a może to jest źródło informacji dla Stefcia.
Kacperek zawsze w odpowiednim miejscu i czasie. Chociaż wróć! Gdzie on był wcześniej? Odgonić toto zanim ludzie się zorientują, że z Mańką gada.
Mężczyźni w domu Kubackich serio mają ciężko! Takie odpowiedzialne zadania dostają i jeszcze wykonują je pod czujnym okiem małżonek. Kacperku wiesz na co chcesz się pisać? Chociaż dla ciebie to chyba już ozdób brakło, może dostaniesz łatwiejsze zdanie, chyba że panowie się zbuntują i na ciebie zrzucą swoje.
Ja to bym Krzysiowi Mańka pod opiekę nie dała. To Maciuś jest od niego bardziej rozgarnięty! I ładnie śpiewa! Ciekawe czyje to geny :P
Trochę liczyłam na to, że jednak Kasia będzie w ciąży :(( Mania mogłaby wtedy założyć kółko niezbyt rozgarniętych życiowo ojców-skoczków XDD bo pewnie Maciek też by jej zawracał głowę z pierworodnym dzieckiem XD
OdpowiedzUsuń