piątek, 1 stycznia 2016

35. Urzekła mnie twoja historia

Będę bardzo wdzięczna, jeśli mi ktoś wytłumaczy, co tu się właściwie dzieje.
Bo ja jeszcze rozumiem, że mogą sobie panowie wygrać konkurs drużynowy. Okej, niech im będzie. Ale jak mój brat wygrywa samodzielnie konkurs indywidualny to już jest ewidentnie jakaś anomalia. I nawet nie tłumaczy go to, że to w Wiśle i na dodatek w lecie.
Coś mu się chyba stało. 
Może to ta ciąża.
Znaczy ciąża jest raczej Izabelii, ale i tak się liczy. Miał w niej w końcu współudział. Znaczy chyba. Kto ją tam wie...
Właściwie to się dość dobrze składa, że jutrzejszy konkurs w Zakopanem odwołali. Bo zważając na to, że Piotrek zajął dziś drugie miejsce, to się chłopcy zapewne zdrowo napier... znaczy ten. Poświętują.
- Sześśśś, Mania! - naskakuje na mnie znienacka stały element mojej egzystencji. - Czo tam?
- Super - mruczę. 
- Ja też! - szczerzy się Kraft. - Smutem byłem, bo ci nie widzę od miesiąc. Ale teraz widzę. Fajnie.
- Super.
- Wszysko szuper? - dopytuje się Stefan. Powinnam chyba zwiększyć zakres moich odpowiedzi.
- Taa... 
- Chcę... yyy... wczeszniej... to jak to jest?
- Że jak? - przepraszam, no naprawdę. Ale do cholery, jego się nie da tak po prostu zrozumieć.
- No chcę - tłumaczy mi jeszcze raz Stefan. - Ale wczoraj.
- Chciałeś? - rzucam na chybił trafił.
- Tak. Ciałeś - zgadza się grzecznie Kraft. - Ciałeś wygrać dżisz. Ale czwarte. Szkoda.
- Spoko. Czwarte miejsce jest okej - zdobywam się tym stwierdzeniem doprawdy na szczyt mojej dobroci.
- Ale twój bru.. ee brat wygra.
- Wygrał.
- Tak. Brafo.
- Dzięki.
I w tym momencie Kraft zadaje pytanie mojego życia:
- A czemu on w lato umie szkakacz a w żyma nie umie?
Człowieku, dostajesz plus sto do fajności.
- Nie wiem. Jego się zapytaj.
- Zapytam - odpowiada Kraft z przekonaniem. I jakoś tak wierzę mu, że to zrobi. 
Do naszej fascynującej rozmowy dołącza Maciejka, obejmująca sobie dziarsko Kasieńkę. No yolo. Coś sporo tych szczęśliwych ludzi dzisiaj.
- Hej, Marzenka, Skrobot ci kazał powiedzieć, żebyś poszła do domku, bo ma taki zapierdol, że nie pamięta, jak się nazywa.
Odnoszę silne wrażenie, że to była dość wierna parafraza słów Skrobota. Spoko, ja tam mogę iść. Za to mi płacą właściwie, więc w sumie nie wiem, dlaczego tu sterczę i ucinam sobie pogawędkę z Kraftem.
No cóż, może dlatego, że z nim się chociaż da porozmawiać. Nawet mimo tego, że łatwiej zrozumieć język migowy, niż ten jego polski.
Wchodzę do domku.
I już na starcie wiem, że będzie sympatycznie.
- Cześć.
- Pół godziny temu cię wołałem.
Mnie też miło cię widzieć.
- Nie moja wina, że Kot ma spóźniony zapłon i dopiero teraz mnie o tym poinformował.
- Jasne - mruczy Skrobot. - Zbieraj sprzęt.
Aha, fajnie. To już się nawet nie mam z kim pokłócić. Super. Możemy się do siebie nie odzywać. Spoko.
Zbieram te wszystkie pierdoły jak Pan Bóg przykazał i usiłuję na niego nie nawrzeszczeć. Na Skrobota w sensie. No naprawdę. Mam ochotę dać mu w pysk. Taka ze mnie subtelna kobieta. Bo co on sobie do cholery wyobraża. Już chyba z pięć miesięcy minęło od tych jego ekscesów i ja się bardzo cieszę, że sobie darował, no ale chyba naprawdę mu się to odwróciło o 180 stopni. Może też się pierdolnął w łeb jak Morgenstern i mu pamięć wyparowała.
Tak się akurat składa, że nie jestem powietrzem. Naprawdę ciężko mnie z nim pomylić, nawet przy dużych chęciach. Powietrze nie jest kwadratem o wymiarach sto siedemdziesiąt na sto siedemdziesiąt.
- No dobra, czy tobie może mowę odebrało przypadkiem? - odzywam się pierwsza i nienawidzę się za to, ale do cholery za bardzo lubię rozmawiać z tym człowiekiem, żeby przez jakieś debilne hormony odmawiać sobie kłótni z nim.
- Mowy może nie - mruczy znad nart. - Ale mózg na pewno, skoro się zakochałem w kimś takim jak ty.
O. Ciekawa sytuacja.
Skrobot robi pełen coming-out, jak widzę.
- Ogarnij się, człowieku.
- Usiłuję. A ty się, jak widzę, bardzo starasz, żeby mi w tym pomóc.
Nie no, naprawdę. Jemu do reszty odwaliło. A ja się czuję jak idiotka.
- A cóż ja znowu takiego zrobiłam, co? Matkę ci zabiłam?
- Mańka, tak szczerze mówiąc, to ty nic specjalnego nie musisz robić, żeby ludzi do siebie zniechęcić. Wystarczy, że się zachowujesz jak zwykle.
Aha. No to fajnie. Nie powiem, żebym o tym nie wiedziała wcześniej, wystarczy zrobić mały risercz na Izunii, ale Skrobot jakoś do tej pory nie miał z tym problemu.
- Jakoś nie zauważyłam, żeby ci to przeszkadzało, jak się na mnie rzuciłeś z dziobem.
- Chętnie bym to zrobił jeszcze raz - stwierdza Skrobot, a ja sobie mrugam dwa razy.
WTF?
- Jesteś zdecydowany jak baba.
- Ktoś z naszej dwójki powinien mieć jakieś babskie cechy - komentuje jadowicie moją wypowiedź i teraz to już naprawdę mam ochotę mu przyłożyć.
I może nawet doszłoby do jakichś rękoczynów, gdyby nie to, że nagle otwierają się drzwi i do domku wlatuje Murańka.
- Hej, słuchajcie, nie macie może pieluchy?
Nie no, to już są szczyty.
- Yyy... czego ty od nas chcesz? - pyta debilnie Skrobot, a Murańka równie debilnie odpowiada:
- No... pampersa.
Jezus Maria.
- Słuchaj, to może uprzedzaj wcześniej, że masz określone problemy, to na następne zawody ci przygotuję...
Skrobotowi się humor wyostrzył, no naprawdę. 
- Dziecko mi się zesrało - informuje nas, nie powiem, bo dość bezpośrednio, Klimek.
- No tak, to się zapewne czasem zdarza - zgadzam się z cudownym dziecięciem polskich skoków. - Ale co cię, przepraszam, skłoniło do podejrzeń, że możemy mieć przy sobie pampersy?
- Nie wiem - odpowiada bezradnie Murańka. - Ale Marzenka, kto mi pomoże, jak nie ty?
To są już jaja.
- Klemensie mój drogi, może by to dla odmiany twoja zgrabna, powabna, urocza małżonka się zainteresowała pieluchami dla waszego potomka, bo was on chyba nieco bardziej interesuje niż mnie. Ale może się mylę. Z tym, że w takim przypadku to mu naprawdę współczuję.
- Nie, nie, Marzenka, on nas interesuje bardzo. Tylko że akurat dzisiaj rano nie mogłem znaleźć skarpetki - prawej - jakoś tak zawsze prawe mi giną, no i szukaliśmy jej, i to strasznie długo trwało. No i potem się musieliśmy spieszyć ze wszystkim i w końcu zapomnieliśmy zabrać pieluch!
No tak. Urzekła mnie twoja historia.
A tak poza tym to właśnie dlatego się cieszę, że na przykład Krzysiu Biegun nie wpadł na ten genialny pomysł płodzenia potomka. Albo Kraft.
Tak.
Zwłaszcza Kraft.

Siedzę sobie wieczorem w moim pokoju i udaję, że czytam książkę.
Udaję. Bo skupić się nie sposób. Nie wiem normalnie, co tu się do cholery dzieje.
Naprawdę nie należę do tych lasek, co to przy ludziach rzucają ironią na prawo i lewo, a w domu na półkach im stoi Jane Austen na zmianę z siostrami Bronte. Jestem gruboskórna i już trudno, nie każdy jest wiecznie omdlewającą Izunią. Swoją drogą, zakład, że jakby zjadła coś normalnego, to już by nie była taka zwiędła?
No.
Jakiś psycholog to by mi pewnie powiedział, że jestem sfrustrowana i mam kompleksy. Albo coś w tym rodzaju.
No akurat nie mam. Ale sfrustrowana to może i jestem. Bo nic nie rozumiem.
A ja nie lubię nic nie rozumieć.
Cały czas nie potrafię pojąć, co temu Skrobotowi odjebało. Przecież on zawsze wyjeżdżał z uprzejmością pierwszokomunijnej dziewczynki do całego świata, był rozmemłany dobrocią i wyrozumiałością wobec wszystkich.
No i przede wszystkim nie rzucał takimi wyznaniami na prawo i lewo.
Nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych, ale może go faktycznie kosmici podmienili. W końcu jakieś wytłumaczenie musi być.
Ogólnie to mi się ten nowy Skrobot nie podoba. Nie i już. Strasznie się roszczeniowy zrobił. A tak ściślej ujmując, to zdaje się, że chciałby sobie do mnie jakieś prawa rościć.
No z całym szacunkiem, ale normalny to on nie jest. Przecież każdy wie, że do romantyzmu i tego typu pierdół to ja się nie nadaję. Każdy. A Skrobot to już zwłaszcza. Jak się z kimś tyle czasu spędza, to się takie rzeczy wie.
Ale zaczynam się poważnie obawiać, że skończyła się epoka normalności. A zaczęła epoka pierdolniętego Skrobota.
__________

Na wstępie ślę wielkiego całusa do tych wszystkich, co jojczyły o nowy rozdział. Te, co jojczyły, to wiedzą, że o nie chodzi ;)  :***
Druga rzecz - zostały chyba jeszcze ze trzy rozdziały w scenerii letniej. A jak przejdę do zimy, to się akurat sezon skończy. Boże drogi.
Trzecia rzecz - założyłam twittera - klik - tak, będę informować o nowych rozdziałach. Jeśli ktoś jest zainteresowany - wiadomo, co robić ;)
No i na koniec życzę Wam, żeby w tym nowym roku spełniły się wszystkie Wasze marzenia - a to chyba byłaby pełnia szczęścia, no nie? ;)

20 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza? But... how? Zaklepuję sobie Prevcowe miejsce i biegnę dopisać resztę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No. Trochę zeszło, ale poszłam się kąpać, co by "porozdziałowych" bzdur swoich typowych nie pleść.
      Po pierwsze: kiedy czytałam początek rozdziału, to myślałam, żeśmy się do innego wymiaru przenieśli, a potem patrzę: a, lato. (Taki żarcik fandomowy).
      Po drugie: Kraft, jak zwykle, rzucił na łopatki i w ogóle w pół połamał. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek inaczej spojrzę na niego w czasie konkursów niż przez pryzmat Mańkowych wynurzeń. Jego łamana polszczyzna to coś, przez co polonistyczna (a więc dominująca) część mojego mózgu zwija się ze śmiechu. Krafti, plz. A spytaj Kubackiego, może Ci powie! Może my się wszyscy dowiemy! Znaczy ja już wiem. Dziś mnie Trenejro oświecił, że na PK mają zawsze wyżej rozbieg. Ja to nie ogarniam tych pomysłów na obniżanie belki (OBERSTDROF, TYLKO SIĘ NIE DENERWUJ, CHARLIE).
      Po trzecie: ojej. Skrobociiik? Komuś tu się żart i satyra wyostrzyły! Halo! Przytyki takie, że moja Tośka to by dawno mu się z prawego backhandu odwinęła. Że niby nie baba, pff! On sam jest baba. Humorki gorsze niż u mohera. Się chłopak szarogęsi jakby coś więcej robił, niż tylko narty smarował. Phi. Nie wiedzieć czemu, jego zachowanie przypomniało mi teksty, jakie posyłał "osaczony Peeta" w "Kosogłosie" do Katniss - nagle stwierdza, że nie wie, co w niej widział, potem uprzejmy jest jak kanar w autobusie. (Jeśli czytałaś, to na bank skojarzysz). A tu nagle - "jeszcze raz bym to zrobił". Jasne. Mańka wolałaby do końca życia Walterowi trawnik kosić, niż takiemu głupkowi dać się pocałować drugi raz (przynajmniej w wersji oficjalnej).
      Po czwarte: ja to sobie myślę, że tej Mańce na nim zależy, ale wychodzę powoli z założenia, że jednak nie w taki sposób, jak Skrobotowi. Idę o zakład, że gdyby mogła, zawróciłaby czas i nie wpuściła Skrobota w swoje urodziny do domu. Mańce jak nic brakuje Skrobota-przyjaciela, który dawno temu w marcu umrzył i nie zmartwychwstanie. W żadnym wymiarze. Bo jak się powiedziało "kocham", to żadnych przyjaciół potem z tego nie ma. Również w żadnym wariancie. (W sensie, że niezależnie od tego, czy przed tym słowem było się już przyjaciółmi, czy dopiero po nich chce się nimi zostać). "Nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych, ale może go faktycznie kosmici podmienili. W końcu jakieś wytłumaczenie musi być." - ten cytat skradł mi serce! No tak, bo Mańka nie ogarnia. To zrozumiałe, bo to Mańka, helloł?

      Usuń
    2. Tak właśnie sobie przemyśliwałam (♥ ze wszystkich archaizmów, ten wygrywa w przedbiegach), że może ja sobie nadzieje płonne robię, że po co to wszystko, po co mi to życie, ile kosztują kartofle, czy cukier podrożeje, "panie prezydencie, jak żyć?", a potem Mańka wyskakuje jak ten Filip z konopi: "Przecież każdy wie, że do romantyzmu i tego typu pierdół to ja się nie nadaję." I myślę sobie wtedy, że może Mańka blokuje swoje "romantyczne uczucia", bo po prostu ubzdurała sobie, że to nie dla niej. Bo nauczyła się tak właśnie zaradnie, choć nieco pokracznie żyć, i jeśli Skrobot będzie chciał coś zmienić, to zdrowo się przy tym napoci. O ile do tego czasu się nie rozmyśli i nie znajdzie sobie innej panny. Bo to całkiem możliwe z jego aparycją. Czyż nie mam racji?
      Muraniek. ♥ Nie tylko dziecko się zesrało. Cały sezon się zesrał.
      Moim marzeniem na ten rok jest tylko schudnąć 20 kg, zdać filozofię i sesję letnią, żeby nasi naprawili się jak mój system po skanie antywirem, i żeby śnieg był w Wiśle w marcu, bo się wkurwię. Amen.
      (Czy ja naprawdę wymagam tak wiele?).
      Takoż komentarz poczyniłam ja, Charlie. A teraz chyba już lepiej walnę w kimono, bo cztery godziny snu po sylwestrze to o jakieś dwadzieścia za mało. Zwłaszcza że jutro ta paskudna sobota i całodzienne sprzątanie. (I Innsbruck! Myśl o Innsbrucku mnie ratuje! Bo Stenkaczełe, no i w ogóle!)
      Też Ci życzę hepi nju jera, spełnienia marzeń, cierpliwości do czytania moich komentarzy i żadnych więcej dziwnych osobników. (No, wiesz, o co mi chodzi).
      Pozdrawiam i przesyłam Ci pozytywne fale weny, jako że ostatnio odcinam się totalnie od świata, pisząc jak wariatka i będąc zawsze o rozdział do przodu!
      Charlie

      Usuń
    3. <3 <3 <3
      Po pierwsze - też spałam po sylwestrze jakąś śmieszną ilość godzin.
      Po drugie - oczywiście, że czytałam Igrzyska Śmierci <3
      Po trzecie - ja na Krafta już od dawna nie patrzę jak na normalnego człowieka. Ja go prawie traktuję jak własne, trochę upośledzone dziecko :D
      Dobra, nie wyliczam już, tylko piszę.
      Fajne refleksje Cię naszły po tym rozdziale. No wiesz, zwłaszcza te o relacjach ściśle damsko-męskich. Ale nie będę tego specjalnie rozwijać. Toż to Mańka to robi cały czas. A i Skrobot po części. Btw bicie po ryju już się kilka razy zdarzyło. No i się jeszcze zdarzy. Więc się już tak nie znęcajmy nad tym facetem xD
      No i Boże, w przyszłym semestrze też będę mieć filozofię. Mdli mnie na samą myśl [*], więc łączę się z Tobą w bólu ;)

      Usuń
  2. matko, jak mi brakowało Twojego spolszczonego Krafta, nawet nie wiesz (poprzednie rozdziały oczywiście przeczytane, tylko jak zawsze brakło czasu na komentarz, ehh!
    sjdnjehgfheg Murańka, cholero jedna! tam się toczyła ważna rozmowa, a ty mi z pieluchami wyskakujesz? no trzymajcie mnie!
    a co do Krafta i dzidziusia... chciałabym to zobaczyć, naprawdę!
    Marzenka, bo ty chyba lubisz Skrobota i to tak bardziej i powoli zacznie to do ciebie dochodzić. dlatego nie możesz skupić się na książce i do głowy przychodzą ci dziwne rozkminy. <3
    ps. co to takie krótkie? ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraft i dzidziuś? Boże broń, świat by tego nie wytrzymał :P
      A jej rozkminom się nie dziw. Ona wciąż jest w szoku.

      Usuń
  3. Hej, hej❤ Mój pierwszy komentarz w roku 2016 będzie dotyczył tak cudownej istoty jak Mania. Może być fajniej? Nie może i tyle w temacie. Może jeszcze zaczęłabym z tej kobiety i jej ciętego języka przykład brać? Ale wszystkiego mieć nie można, więc i tak serducho się cieszy.
    Z tym, że może do rzeczy, bo mam się do niej na razie jak Krzysiu Biegun do płodzenia potomstwa. Ja pamiętam mój własny szok w Wiśle. No bo Dawidek wygrał, nie zniosło go na prawo czy tam lewo, wyszedł z progu na odpowiednią wysokość. I jeszcze to powtórzył. No, narodowy król trawy. Trzeba może pomalować zeskok w Innsbrucku na zielono, to towarzystwu walkę o najwyższe cele pokrzyżuje. Chyba, że on też cierpi na ten ‘zespół cmentarny’, jak reszta jakiejś kadry. Ehhh, wracając to Wisła w Polsce leży przynajmniej. Ja nie wiem jak Marzenka tydzień później powtórkę z rozrywki przeżyje na niemieckiej ziemi. Jedno pocieszenie dla niej mam, jeśli zachowasz prawdziwe wyniki (a podziwiam tu zawsze to jak trzymasz się, mimo tego cudownego nastroju komedii, faktów związanych z zawodami), to na dalszej części LGP Krafta nie zobaczy. Chyba, że zaprosi ją na wakacje gdzieś do Azji czy Afryki, czy co on tam lubi. Ale chyba śmiem twierdzić, że biedaczka wolałaby już przy narodzinach swojego bratanka/bratanicy być obecna niż zdecydować się na tak oryginalny urlop. ‘Z Kraftem boso przez świat’. Ok, bo chyba nikt nie uwierzy w to, że jestem przytomna i trzeźwa, gdy czyta to moje pieprzenie. Tak czy siak, on też na mistrza lata kandyduje, że tajemniczą formą Dawidka zafascynowany? Wszystkie zespoły mają prawo do sekretów, to naszym też dajmy.
    Maciusiowy związek kwitnie, widzę. Kolejny dobry uczynek na koncie panny Kubackiej.
    No i Kacper. Tego się właśnie bałam. Że ta ich cudna więź z przynoszeniem słodyczy i tyloma fajnymi, choć drobnymi gestami się rozleci. Bo on ją podejść ewidentnie próbuje. Jak nie czułością i dobrocią, to czemu nie spróbować oschłości i krytyki. Ale kurczę chłopie, ja Cię troszkę rozumiem, żeby nie było, że nie. Ale to przecież Mania jest! Chyba nie chcesz, aby zmieniła się w typową kobietkę, od długich szpilek, czy lakieru na paznokciach. Albo w przesadną romantyczkę rodem z XIX wiecznych powieści (które tak na boku, królują na moich półkach:P). Takich dziewczyn to na każdej ulicy setki. A ona jest jedną i wspaniała. Zresztą on o tym wie, tylko coś mi się zdaję, iż faza męskiej dumy się mu włączyła. I tyle z tego wyszło, na razie. Zakochanego winić trudno, nawet jeśli to facet.
    Już myślę, czy on spełni groźbę całusa, czy ona rękoczynu, a tu nam idealna głową rodziny wpada. Klimuś, trzeba było prawe skarpetki na drutach sobie porobić, a nie potomka, bo teraz to odpowiedzialność trzeba ponieść za własne czyny. Nie ma co. Niech urządzą z Ziobro konkurs na ojca roku. Wybór będzie na serio ciężki. Albo na Dawidka lepiej poczekajmy, będzie większa konkurencja.
    Wiesz, że ja sobie potomka Krafcika wyobrazić próbowałam? Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie teraz. Bo nie widzę tego w sumie w żadnym aspekcie. Zresztą podejrzewam go o poziom wiedzy Bieguna na te tematy, więc niech jeden mądry pozostanie przy skarpetkach.
    Kocham bardzo mocno, cudownego Nowego Roku i niech Mania nam trwa❤


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że Twoje komentarze czytam zawsze po kilka razy? <3 i zawsze się uśmiecham :D
      Ej, u mnie też stoi klasyka romansu na półkach ;) ale u Mańki jej nie może być. Mowy nie ma.
      "Faza męskiej dumy". Genialnie to ujęłaś.
      Konkurs na ojca roku <3 to jest wprost przegenialny pomysł!
      <3 <3 <3

      Usuń
  4. Ja jestem jeszcze totalnie nieogarnięta po Sylwestrze (mimo że nie piłam) ale jestem calkowicie rozkojarzona...
    Cieszę się że Marzenka wróciła :D I że skończyła się epoka normalności, której i tak nie było, ale z tego co mam rozumieć to dopiero cała akcja ma się bardziej rozkręcać i mnie to cieszy :3 Klimek "wygram konkurs na tatusia roku" Murańka rozwalił system xD Ale szczerze, ja bym się nie zdziwiła gdyby mieli jakieś dziecko, gdybym była takim Klimkiem, bo kto ich tam wie... ;p Po tym wyznaniu Kacpra i w ogóle... Może by i przyszedł do właściwych osób? xD Ja jestem zdecydowanie za Kacprem, żeby się tam trzymał i nie odpuszczał, a Marzenka niech wreszcie zrozumie, że faktycznie to jest prawdopodobnie facet jej życia i ona nie musi być romantiko ;)
    Sześśśććc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epoka normalności zapewne powinna być nazwana epoką "względnej normalności", ale już za późno, poszło w świat ;)
      No i ja tam myślę, że Mańka nie jest przekonana co do tego, że mogliby być ze Skrobotem tymi "właściwymi osobami". Ani trochę :P

      Usuń
  5. no nareszcie! co prawda ja nie jojczyłam bo w zwykłych tygodniach nie mam czasu ale teraz w przerwie świątecznej to codziennie sprawdzałam czy coś jest nowego
    na tt masz już follow (jakbym mogła prosić to informuj mnie @alexanna21 ba za dużo ludu obserwuję żeby widzieć twoje tweety na głównej)
    rozdział jak zwykle super i przezabawny szczególnie początek
    dla mnie jako osoby uwielbiającej Krafta to ja proszę częściej jego polszczyznę po prostu kocham ją czytać prawie tak samo jak Stefka i słuchanie jego akcentu jak nawija po angielsku bądź polsku w jednym filmiku)a z tym potomstwem to on na mnie czeka :p haha
    czekam na następny rozdział
    pozdrawiam i szczęścia w Nowym Roku życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, nie wiem, czy mogę Was jeszcze częściej zarzucać polszczyzną Krafta, bo to się i tak już chyba za często dzieje! :P

      Usuń
  6. "[...] on ma jakąś przerażająco ogromną ilość fanek. Jakim cudem, ja się pytam? No możliwości są w zasadzie dwie, jak się tak zastanowić. Albo lecą na zwycięzców (i kasę), albo liczą na to, że załatwi im numer do Hayboecka." - ten tekst zrobił mi dzień. Pochodzi sprzed kilku rozdziałów, sama dokładnie nie wiem ilu (swoją drogą, miałam tu niezłe zaległości XD), ale jest tak prawdziwy. Od zawsze zastanawiały mnie te wszystkie hotki wokół Krafta. Ty rozwiązałaś dla mnie tę zagadkę, dzięki <3
    Swoją drogą, ja tam nie rozumiem Mani... Ona powinna się cieszyć, że ma takiego Krafta, powinna go bardziej docenić. No stara się chłopak! Może trochę nieudolnie, ale jednak się stara. I przyniósł jej jedzonko w Planicy, to zdecydowanie zasługuje na docenienie :3
    Izunia w ciąży. Ponieważ nie chcę przeklinać, nie skomentuję tej sytuacji. Swoją drogą, kiedy Mania pocisnęła jej z tym, że nikt nie zechce modelki z rozstępami myślałam, że ona postanowi usunąć to dziecko albo coś, a tu proszę, taka ładna odpowiedz, taki piękny pocisk.
    Kacperek! <3 Jaki on jest słodziachny. To było urocze, kiedy przyniósł Mani czekoladę oraz płytę i złożył jej życzenia. Nawiasem mówiąc, kiedy przeczytałam o Bruno Marsie i Marry You to aż sobie zapuściłam tę piosenkę. Chociaż normalnie nie przepadam za tym wykonawcą ;/
    W ogóle to zrobiło mi się tak jakoś przykro, kiedy Marzenka opisywała swoją samotność. Bo ona jest w sumie nieco podobna do mnie, ale jednak nasze podejścia do tematów są zupełnie inne. Szczerze to myślałam, że ona będzie tak rozmyślała o Skrobocie i jego pojebaności (?) i nagle on zapuka do jej drzwi. To by było urocze tak w sumie *o*
    No i ten... Czekam na ciąg dalszy! Mam nadzieję, że następnym razem uda mi się skomentować rozdział wcześniej.
    Pozdrawiam gorąco :*
    No i oczywiście życzę szczęśliwego nowego roku! Zdrowie, radości i przede wszystkim duuuuużo weny, abyście częściej raczyła nas historią Marzenki i Kacpra.
    Całuski ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja wiem, wiem. Mańka to jest człowiek bez serca, nie docenia żadnych starań i wysiłków, ma wszystko w głębokim poważaniu itd... Ale co ja poradzę. Ona taka już jest. Też mi czasem szkoda tego biednego Krafta :P

      Usuń
  7. Rany, pamiętam jak to czytałam u Ciebie przedpremierowo i nie udało mi się dokończyć. A teraz na ten przykład dokończyłam sobie czytanie na informatyce.
    Skrobot, ja cię kocham.
    Mańka, ogarnij się i weź go przeproś i powiedz, że gop darujesz miłością. Dajże mu się pocałować łan mor tajm!
    Muszę kończyć, papapappa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakie Ty mi radykalne rozwiązania proponujesz! :D

      Usuń
  8. Przeczytałam dzisiaj od początku całą historię. Mania jest świetnie napisaną postacią. Uwielbiam jej bezpośredniość. Szczerze powiedziawszy to kibicowałam Thomasowi i Mani, ale cóż. Przez to że Mania jest tak niezależna mam nadzieję że nie będzie z Kacprem. Mam na myśli to że mimo iż bliżej jej do 30 niż do 20 to nie czuję się źle z tym że jest singielką, ani na siłę nie szuka sobie chłopa. Nie przejmuję się tym czego od niej oczekuje społeczeństwo (męża, dzieci itp.). A jej relacja z Kacprem mogłaby być świetnym przykładem przyjaźnie, gdyby on nie zjebał i się nie zakochał.
    Postać Krafta jest cudowna. Nie jest on moim ulubionym skoczkiem, jednak po przeczytaniu tej historii, chyba tak już nie będzie :D Jego nauka języka polskiego i tego jak stara się być przyjacielem Mani jest świetne, a o własnoręcznie wyszytych skarpetkach, nawet nie wspomnę :D
    Ogólnie to uwielbiam tą historię, mimo iż pewnie skończy się związkiem Mani i Kacpra XD
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może i zjebał, racja. Ale co ja mu poradzę?
      Uwielbiam moment, kiedy kolejne osoby piszą mi, że dzięki Mańce zaczynają się przekonywać do Krafta :D

      Usuń
  9. Będzie boś mnie dosłownie zabiła tymi Murańkami. Klimek, ty tak serio? XD Poza tym - Marzeno moja droga ty weś się w końcu ogarnij, bo ci rzeczywiście następny spieprzy ani się obejrzysz! Poza tym obrażony Skrobot jest lepszy niż normalny Skrobot. Jeszcze bardziej uroczy :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ Kraft podsumował Dawida XDD
    Skrobot to jest gorszy niż ta przysłowiowa baba XD takie hormony i emocje nim targają, że o panie. Dał by se siana i było by wszystko w porządku, to nie, zachciało mu się miłości.

    OdpowiedzUsuń